Na tropach monstrów #60: Rybka chwyta (za nogę) - RYBOLUDZIE

 Ohayo! a może Insmouth?

Witam w kolejnym wpisie na moim blogu, a jednocześnie kolejnej części mojego spooktoberowego maratonu mającego na celu obniżyć nadwyżkę postów, które napisałem w ciągu ostatnich miesięcy. (Co zapewne spowoduje jeszcze większą nadwyżkę, bo muszę przygotować dużo wpisów, ale co z tego? XD)

A dziś zaprosiłbym was na wizytę nad jezioro, nad rzekę, nad morze albo inny zbiornik wodny. Tylko  może lepiej w nim nie pływać, bo to, o czym dziś opowiem, potrafi być przerażające i ohydne, a do tego w wodzie czuje się jak ryba w wodzie. W sumie, to częściowo są ryby!

A więc weźcie wędkę, zamówcie dużą łódkę i módlcie się, żeby nie dopadł was żaden Dagon, bo stawimy dziś czoła ryboludziom.

Ryboludzie - co to?

Ryboludzie to odmiana istot fantastycznych łączących cechy ludzi i ryb. Zazwyczaj są to humanoidy o rybich głowach albo mające cechy ryb (+ewentualnie płazów, choć na granicy między jednym, a drugim).
I tego się trzymajmy, żeby odróżnić ich od morskiego ludu, którego opisywałem lata temu.
A skąd się bierze wyobrażenie o ryboludziach? Z pewnością ważną postacią jest tu potwór z Czarnej Laguny, tytułowa postać z filmu z 1954 roku, zwana również Gillmanem. To stąd moglibyśmy wywieźć ich postać jako pokrytą łuskami humanoidalną poczwarę ze skrzelami i płetwiastymi rękoma zakończonymi pazurami.
Oczywiście, ryboludzie pojawiali się w literaturze wcześniej. Chociażby w noweli H.P. Lovecrafta, Widmo nad Insmouth, mamy do czynienia z ryboludźmi zwanymi głębinowcami (the deep ones). Są oni rasą dziwnych istot łączących w sobie cechy ludzkie, rybie i płazie, czczonych przez mieszkańców Insmouth, którzy składają im ofiary, w tym z ludzi. Niektórzy głębinowcy kopulują z ludźmi, tworząc hybrydy, które początkowo wyglądają jak normalni ludzie, ale wraz z wiekiem stają się głębinowcami, nieśmiertelnymi i super silnymi. Stąd też bierze się "wygląd insmouthski" - wąskie głowy, pękate oczy i płaskie nosy.

Ryboludzie w mitologiach

Oczywiście, w mitach znajdziemy mnóstwo stworzeń, które można by było nazwać ryboludźmi.
Pierwszym, kojarzącym się z najdawniejszymi cywilizacjami będzie fenicjański bóg Dagon. Jest on bowiem przedstawiany jako swoista syrena - mężczyzna do pasa w górę, rybi ogon zamiast nóg. Oczywiście, należy zaznaczyć, że Dagon nie był bóstwem mórz czy innych wód, ale bogiem rolnictwa. Słowo "dagán" zarówno w języku hebrajskim, jak i ugaryckim oznacza "ziarno", choć "dag" to po hebrajsku "ryba".
Innym, podobnie przedstawianym bóstwem jest asyryjska bogini płodności, Atargatis.
Poza tym istnieje dużo innych syren czy trytonów. A że zależy nam na humanoidach, skończmy na tej dwójce!
Przenieśmy się do nas, gdy to w XVI wieku na polskim wybrzeżu pojawił się morski biskup, tajemnicza rybowata istota przypominająca człowieka, a dokładniej chrześcijańskiego biskupa. Przybył, porozmawiał z królem i sobie odpłynął.
Podobne są też wszelki przypadki wodników.
Z kolei na Wyspach Orkadyjskich są historie o finfolk, zmiennokształtnych posiadających potężną moc magiczną.
Innym przykładem rybiego humanoida jest brazylijski Caboclo, zwany również Negro d'Àgua, czyli "czarnym z wody". Ma to być istota przypominająca człowieka, lecz pokryta ciemnymi łuskami (lub futrem). Caboclo lubi przeszkadzać rybakom, jednak można go odstraszyć rzeźbami na dziobie łodzi.
A skoro mowa już o czarnych, przejdźmy do Afryki. Lud Dogon (który nie ma nic wspólnego z Dagonem!!!) z Mali ma bowiem historie o nommo, tajemniczych przybyszach z niebios, którzy wbili się w ziemie, tworząc jezioro. Nommo mają być humanoidalnymi rybo-płazami, hermafrodytami, duchami przodków, którzy nauczyli Dogon wielu rzeczy. Wiecie, powtórka z motywu Annunaki!
Słowo "nommo" pochodzi od dawania pić, co wiąże się z legendą, gdzie nommo (przynajmniej jeden z nich) mówi ludziom, żeby zjedli jego ciało. To zaś może się kojarzyć z chrześcijaństwem.
A skoro już przy tym jesteśmy, można wspomnieć o legendzie, że Merowingowie (dynastia rządząca plemionami Franków przez Karolingami) mieli pochodzić od ryboludzi... Oczywiście, wielu interpretuje to jako plotki, że mieli oni pochodzić od Jezusa, którego pełen grecki przydomek: Jezus Chrystus Boga Syn Zbawiciel (Iēsoûs Christós Theoû Hyiós Sōtér) często skracano do IChTYS (ΙΧΘΥΣ) - czyli ryby. Inna wersja twierdzi, że to brało się z tego, że przodkowie Merowingów żyli nad wybrzeżem.
I na zakończenie jedna z moich ulubionych rzeczy - mitologia filipińska.
Siyokoy mają być męskimi odpowiednikami siren. Mają one mieć zielone ciała ze skrzelami i licznymi mackami, które wykorzystując do topienia ludzi. Są również uznawani za przedstawicieli Bantay Tubig, wodnych strażników.
Inną rasą Bantay Tubig są kataw, stworzenia, które mogą uchodzić za ludzi, pod warunkiem, że ukryją swoje skrzela ciele i płetwy na rękach. Dzięki temu mogą udawać rybaków proszących o pomoc, a gdy ktoś zechce to zrobić, topią go w morskiej otchłani.
Warto także wspomnieć o bóstwach przybierających formę rekinów - fidżyjskim  Dakuwaqa czy hawajskim Nanaue (i wielu innych, bo hawajczycy mają dużo rekinich bóstw).
Należy również wspomnieć o licznych kryptydach, takich jak potwór z jeziora Thetis.

Kilka słów o rybach

Jak to się często zdarza przy wpisach o stworzeniach stanowiących hybrydy ludzi i jakiejś konkretnej grupy zwierząt, chciałbym trochę powiedzieć o samych zwierzętach. Ryby bowiem są dość trudne do sklasyfikowania. Właściwie, nie ma czegoś takiego jak takson ryb, a przynajmniej obecnie.
Możemy za to wyróżnić (według niespecjalistycznego podziału) poniższe grupy ryb:
  • bezżuchwowce (Agnatha)
    • kręgouste (Cyclostomata)
      • minogi
      • śluzice
  • ryby chrzęstnoszkieletowe (Chondrichthyes)
    • spodouste (Elasmobranchii)
      • rekiny
      • płaszczki
    • zrosłogłowe (Holocephali)
      • chimery
  • Plakodermy, ryby opancerzone
  • ryby kostnoszkieletowe (Osteichtyes)
    • promieniopłetwe (Actynopterygii) - większość ryb
    • mięśniopłetwe (Sarcopterygii) - ryby takie jak latimeria. To właśnie od nich miały pochodzić płazy, a więc i wszystkie kręgowce lądowe
Oczywiście, nie musimy się trzymać tylko jednej grupy ryb tworząc własną rasę ryboludzi. Ten fragment miał wam jedynie uwidocznić różnorodność ryb, którymi możemy się inspirować.

Ryboludzie w popkulturze

Pamiętacie, co mówiłem o zwierzoludziach? Że są łatwe do skonstruowania, a przez to niezwykle popularne?
A ryboludzie są właśnie jedną z odmian zwierzoludzi, prawdopodobnie jednymi z tych, które przychodzą na myśl dość szybko.
To powoduje, że mamy całe mnóstwo różnych ryboludzi w różnych dziełach.

D&D

W Lochach i smokach znajdziemy całkiem sporo takich ryboludzi.
Sahuagin walczący z dwójką morskich elfów.
Obrazek z wiki
Na pierwszy ogień niech pójdą sahuagini, wielkie, zielone humanoidy o płetwiastych pazurach, ogonach i ostrych zębach. Wyglądają, jakby potwór z Czarnej Laguny miał nieślubne dziecko z piranią. Jednak to z rekinami są związane najbardziej - czczą rekinie bóstwo, Sekolah, i trenują rekiny jako swoich towarzyszy, podobnie jak ludzie robią to z psami.
Sahuagini mają odwieczny konflikt z morskimi elfami i te dwie rasy nie mogą żyć obok siebie bez krwawej jatki. Nic zresztą w tym dziwnego, skoro sahuagini są praworządnie źli i do tego bardzo agresywni. Jeśli młode nie są wystarczająco krwiożercze, czeka je eliminacja przez inne młode.
Zresztą, sahuagini mają obsesję na punkcie jedzenia. Jedzą wszystkich! I to wcale nie jest tak, jak to się dzieje w wypadku jaszczuroludzi, gdzie ich wszystkożerność wynika z pragnienia przeżycia. Sahuagini uwielbiają konsumpcję.

Innymi ryboludźmi są kuo-toa. Podczas gdy sahuagini przypominają potwory z Czarnej Laguny (na sterydach, które zabiłyby słonia), tak kuo-toa reprodukują głebinowców Lovecrafta. Co prawda nie są nieśmiertelne ani raczej nie miewają romansów z ludźmi, tak objawia się przez nich niemalże lovecraftowski panteon. Kuo-toa bowiem wyznają bóstwa o niemalże niemożliwych do spamiętania imionach, które teoretycznie nie istnieją. Przynajmniej dopóki kuo-toa nie uwierzą w nie wystarczająco mocno. Niemniej ich główną boginią jest Blibdoolpoolp, Morska Matka, przedstawiana jako kobieta z głową i szczypcami homara.
Kuo-toa żyją w małych, opresyjnych (jak na neutralnie złe istoty przystało), teokratycznych społecznościach w Podmroku.
A jeśli chodzi o wygląd kuo-toa, przypominają oni krępych ludzi o rybich głowach. Rozmnażają się jak ryby - zapłodnieniem zewnętrznym - a młode przypominają krzyżówkę kijanki i ryby.

Ale nie wszyscy ryboludzie są tak źli! Są bowiem locathah, istoty podobne do kuo-toa, według niektórych wersji daleko z nimi spokrewnione, które również posiadają krępe, humanoidalne ciała i rybie głowy, aczkolwiek nie mają zębów. Warto również dodać, że locathah byli niewolnikami kuo-toa.

Poza tymi w miarę naturalnymi rasami, do ryboludzi możemy również zaliczyć potomków głębin (deep scion) - humanoidy, których ciała i/lub duże zostały ofiarowane wodnym potęgom w zamian za przeżycie, przez co przemienili się w te pokraczne istoty. Są oni zmiennokształtnymi stworami, które w swej potwornej formie łączą cechy ludzi, ryb i innych istot morskich.
A o morzanach i ich skażonych demoniczną interwencją kuzynach, merrowach, już nie wspominajmy.

Magic the Gathering

W Magicu jest grupa kart zwanych rybami. Co ciekawe, nie obejmują one rekinów, które posiadają własną kategorię.
Jednakże, co ciekawe, ryboludzi tam nie znajdziemy. Podobnie jak minotaury, satyry czy jaszczuroludzie, te stworzenia posiadają własną kategorię - merfolki.
Jako że merfolki są uznawane za rasę charakterystyczną dla błękitu, chyba nie muszę zbytnio mówić, że dominująca ich część jest czysto niebieska, a wszystkie pary czy tria zawierają ten kolor.
Mamy również kilka kart merfolków z barw sprzymierzonych z błękitem - bieli i czerni. Należy jednak zauważyć, że wszystkie białe merfolki pochodzą z jednego planu - Lorwynnu, a prawie wszystkie czarne z bliźniaczego do niego planu - Shadowmoor. Jedynym tu wyjątkiem jest zombie z Theros.
Co ciekawe, całkiem pokaźną reprezentację ma tu przeciwny błękitowi kolor zielony. Stanowi on największą część nie-niebieskich kart. Aczkolwiek wszystkie te zielone merfolki pochodzą z jednego planu - Ixalanu!
Jeśli chodzi o pary, mamy tu reprezentacje Azoriusa, Dimiru, Izzetu i Simic. Jest również jednak karta bantowa.
A jeśli chodzi o ich występowanie w Multiwersum, są bardzo często spotykane. W niektórych dodatkach sa dość epizodycznym elementem, a w innych mają swoją unikatową tożsamość:
  • na Ixalanie merfolkowie są zwani Heroldami Rzeki i dbają o to, by Złote Miasto, Orazca, pozostało ukryte.
  • na Lorwynnie merfolfowie zwani są merrowami i pomagają innym rasom przedostawać się przez liczne rzeki. Gdy jednak nadchodzi zmierzch, a sielski Lorwynn przekształca się w Shadowmoor, merrowy stają się groźnymi piratami.
    Och! I obie wersje są syrenoidami.
  • na Ravnice merfolki pochodzą z dawno zakrytego przez miasto morza, z którego wyszli wreszcie poprzez dziury. Obecnie są mocno związani z Simic Combine, co wyjaśnia, czemu jest tyle simicowych merfolków, przynajmniej częściowo.
  • na Theros są zwani trytonami. Posiadają skrzela, które muszą nawilżać.
  • na Zendikarze merfolki są jedyną rasą zdolną wyczuwać Roil, potężne wybuchy żywiołów, związane ze swoistą reakcją układu odpornościowego planu na Eldrazi.
    Poza tym merfolki wyznawały trójkę bóstw - Ulę (boga podwodnego), Emerię (boginię powietrza) i Cosi (bóstwo tego, co pomiędzy), która okazała się właśnie być tak naprawdę trójką Eldrazi - Ulamogiem, Emrakul i Kozilekiem!
I chyba merfolkowie z Zendikaru są najbliżsi lovecraftowym motywom, choć nie będąc w żaden sposób związanym z przedstawieniem głębinowców. Po prostu, są istotami, które czciły przez wieki kosmiczne abominacje!
Ale gdyby okazało się, że merfolkowie zamieszkują Innistrad, z pewnością mielibyśmy głębinowców albo potwora z Czarnej Laguny. Albo oba!

Warcraft

Na Azeroth oczywiście istnieją murloki, rasa niezbyt dużych, wodnych istot o postawie żaby, która próbuje chodzić na dwóch nogach, będąc jednak cały czas schylona. Porozumiewają się oni w języku nurglish, który składa się z gardłowych odgłosów. (Mrglrrrr!)
Oczywiście, mogą spotykane wszędzie tam, gdzie znajdzie się woda - wybrzeżach, bagnach, wyspach itd.
Murloki są niejako jedną z maskotek WoWa, co widać w Hearthstone'ie, gdzie znajdziemy dziesiątki różnych najcudaczniejszych wizji ich przedstawiania - paladynów, łowców demonów, agentów SI:7 itd.
Są jeszcze gorloki, arktyczna wersja murloków.
Inną, związaną z murlokami rasą, są Jinyu z Pandarii - rasa przypominająca humanoidalne karpie koi. Wydaje się ona bardziej cywilizowana, ma bardziej humanoidalne kształty, a już na pewno jest bardziej pokojowa niż murloki.

Inni ryboludzie

Jak mówiłem, ryboludzi jest wiele!
A więc pozwólcie, że przejdę teraz do szybkiego wymienienia kilku(nastu) z nich!
  • Abraham Sapiens z Hellboya - ryboczłowiek, członek drużyny Hellboya. 
  • Alberto i Luca z Luca - potwory morskie, które przyjmowały postaci ludzi, gdy nie były zanurzone w wodzie
  • Atlantyjczycy z Niezwyciężonego (Invincible) - parodia Atlantyjczyków z Marvela i DC. Wyglądają jak wielkie, humanoidalne ryby i mają zdolności hydrokinetyczne.
  • Brakujące Ogniwo z Potworów kontra obcych - jeden z potworów znajdujących się w Strefie Pięćdziesiąt-Coś-Tam. Przypomina krzyżówkę hominida z rybą.
  • Gill Moss z Kim Kolwiek - chłopak, który stał się mutantem pod wpływem pływania całe dnie w jeziorze pełnym toksycznych odpadów. Potrafi pluć lepką wydzieliną o właściwościach mutagennych.
  • King Shark/Nanaue z DC Comics - hawajski półbóg i były złoczyńca. W niektórych wersjach miał głowę rekina młota, ale zazwyczaj jest pokazywany jako pokaźnych rozmiarów humanoid z głową normalnego rekina.
  • Pisciss Volann (gatunek Zębala) z Ben 10 - gatunek kosmitów z planety Pisciss, przypominających humanoidy o dużych oczach i ostrych zębach. Kiedy są w wodzie mają ogony jak syreny.
  • potwory z Buffy: Postrachu wampirów (s2e20: Go Fish) - pływacy ze szkolnej drużyny, których trener podał im tajemnicze, rybie sterydy ze Związku Radzieckiego, przez które zmutowali w rybie potwory.
  • potwór z Bezdennego Jeziora ze Scooby Doo Show - potwór przypominający rybę z rękoma i nogami.
  • rybi potwór z Co nowego u Scooby'ego (odcinek 26: Wujcio Scooby i Operacja Pingwin) - stwór, który dręczył stację antarktyczną, by nikt nie przeszkadzał profesowi Zoli w kriogenicznym eksperymencie.
  • ryboludzie z One Piece - jedna z ras zamieszkujących świat One Piece. Są humanoidami z pewnymi cechami różnych stworzeń morskich (nie tylko ryb, ale głównie ryb). Oczywiście, umieją oddychać pod wodą, co oznacza, że gdy jeden z nich zje diabelski owoc, nie dusi się w wodzie, lecz po prostu opada na dno, nie mogąc się ruszyć.
    Słyną także ze swojego karate ryboludzi, które daje pewne ograniczone zdolności kontroli płynów.
    Jeśli ryboludź będzie mieć dziecko z syreną, jest 50% szans na to, że będzie ono ryboludziem albo syreną.
  • Salvatore Moreau z Resident Evil: Village - jeden z czterech lordów wioski, został zmutowany przez grzybnię i pasożyty w rybopodobną poczwarę.
  • saturnini z Doktora Who (s31e9: Wampiry w Wenecji) - gatunek kosmitów potrzebujący wody do życia. Wysysają oni ją z innych stworzeń, przez co mają swoiście wampirze usposobienie. Ten fakt jest jeszcze wzmagany przez to, że ukrywają swoją rybio-skorupiakową aparycję przy pomocy filtra percepcji, który likwiduje ich odbicia w lustrze.
    Co ciekawe, Saturnianie mogą zamieniać ludzi w siebie poprzez proces zastępowania ich krwi własną.
  • Tiburón i inni rekinoludzie z Jake'a Longa: Amerykańskiego smoka (odcinek 34: Wszystkożerni) - rasa żyjących pod wodą humanoidów o głowach rekina. Gdy się denerwują, jedzą, np.: deski surfingowe.
  • vodyianoi z Wiedźmina (gry) - gatunek wodnolądowych humanoidów żyjacych we względnej zgodzie z ludzkimi mieszkańcami wioski Odmęty. Są jednak także odłamy złe, które czczą Dagona.
  • zmutowane syreno-potwory ze Scooby Doo i Brygady Detektywów (odc. 30: Pieśń syreny) - potwory atakujące platformę wiertniczą. W rzeczywistości to grupa hipokrytycznych studentów, chciała wykraść ropę, żeby się wzbogacić i mieć pieniądze na protesty ekologiczne
A więc mamy całkiem pokaźną reprezentację tychże potworów.

Formy ryboludzi

Mając powyższą listę, możemy zauważyć, że ryboludzie wpisują się w trzy wizje:
  • dzikie potwory - będące niejako spadkobiercami wizerunku Gill-mana z Potwora z Czarnej Laguny, humanoidalne stworzenia stanowiące raczej zagrożenie fizyczne podobne do wilkołaka. Nie mają zbytnio paranormalnych zdolności.
    Ich zęby i pazury to ich broń. Ewentualnie, jeśli stworzenia są bardziej cywilizowane, mogą używać broni. Niemniej nadal są zagrożeniem.
    Przykłady to:
    • murloki
    • Piscis Volann
    • sahuagini
  • lovecraftowskie ryby - spadkobiercy ikonografii związanej z głębinowcami Lovecrafta. Nie tylko stanowią czcicieli kosmicznych abominacji, plugawych bóstw i innych potworności, ale oni sami mają niejako półboski status.
    Oczywiście, mogą stanowić zagrożenie fizyczne, ale przede wszystkim obrzydzają na wielu poziomach. Czuć od nich swoistą aurę herezji i plugastwa, jakby mieszkała w nich cząstka esencji kosmicznego horroru!
    Przykłady to:
    • kuo-toa z D&D
    • vodyianoi z Wieśka
  • rasa - po prostu kolejny gatunek istot, które są na poziomie ludzkim, jeśli chodzi o ich rolę w świecie. Tak, może i żyją w wodzie, ale nie są potworami. Mogą być dziwni, ale nie traktujemy ich jako bestii z głębin czy plugawych pół-bożków.
    Warto także zauważyć, że ryboludzie jako rasa często nie są tak bardzo różni z wyglądu od ludzi. Ich dziwne cechy bardzo często są mniej widoczne. Często mają w miarę normalne twarze.
    Przykłądy to:
    • merfolkowie z MtG
    • potwory morskie z Luci
    • ryboludzie z One Piece
Oczywiście, to formy nie tyle wiążą się z ich wyglądem, co z ich rolą w dziele. Te dwa pierwsze to potwory, a te ostatnie traktujemy jako osoby. Wiele z potworów jest przedstawicielami konkretnej rasy, ale z uwagi na swoją potworność (co znaczy potwór, dowiecie się TU) nie traktujemy ich jako osoby na naszym poziomie.
Warto oczywiście zwrócić uwagę na to, że niektóre postaci ryboludzi usposobieniem wpasowują się bardziej w zachowanie jakieś myślącej rasy, a nie potwora, choć tak naprawdę są raczej pojedynczymi istotami. I nie chodzi tylko o ostatnich przedstawicieli swych ras, a pewne wybryki natury jak Abe Sapiens czy Brakujące Ogniwo.
Jak zawsze, wszelkie próby kategoryzacji to po prostu strzelanie dookoła.

Motywy związane z ryboludźmi

Jak ja kocham popularne, różnorodne potwory! Można w ich przypadku powiedzieć o tylu różnych motywach, a nie szukać czegoś na siłę!
No, a ryboludzie to potwory niezwykle zróżnicowane i popularne, więc znajdzie się całkiem sporo motywów z nimi związanych. Niektóre będą mniej oczywiste, na pierwszy rzut oka.

Seks z ludźmi

I na sam początek coś, co mnie zdziwiło, gdy bliżej przyglądałem się potworom na dziś. Zadziwiająco dużo z nich jest dość umotywowana pożądaniem. Ale po chwili okazało się, że już niemal od początku te stwory były mocno związane z pożądaniem - głębinowcy u Lovecrafta robili to z mieszkańcami Insmouth, podczas gdy Gillman porywa Kay w Potworze z Czarnej Laguny. Później otrzymaliśmy takie dzieła jak Kształt Wody, gdzie romans między kobietą i ryboludziem jest jawnym elementem tego dzieła.
I nie można również zapomnieć o ryboludziach z Buffy, którzy co prawda nie zgwałcili nikogo (a przynajmniej nie próbowali tego, jako ryboludzie), ale podtekst pozostaje. Zresztą, drużyna pływacka jest tu przedstawiona jako banda napakowanych testosteronem zarozumialców, którzy byliby zdolni do zgwałcenia kogoś. Nawet była próba zrobienia tego Buffy, ale... Buffy to nadczłowiek, więc się obroniła!
A więc ta przemiana w ryboludzi niejako ukazała ich niebezpieczny, seksualny potencjał.
Zresztą, warto pamiętać o tekście rzuconym przez Buffy, gdy została wrzucona do kanału, gdzie żyli ci przemienieni pływacy: "Świetnie. Tego potrzebuje moja reputacja: Żeby mówili, że robiłam to z całą drużyną", co oczywiście ma podtekst seksualny, a sama scena ataku na nią może lekko przypominać jakiś gwałt zbiorowy.
Oczywiście, w większości wypadków do czynu seksualnego nie dochodzi - potwór porywa kobietę, ale nic z nią nie robi, a jeśli nawet próbuje, ona jakoś się ratuje, tak jak Buffy. Zazwyczaj, jeśli już do czegoś między nimi dochodzi, dzieje się to za obupólną zgodą. (Kształt wody!)
Albo ludzki mężczyzna trzyma sobie ryboludzką kobietę jako niewolnicę, tak jak w Chłodnym Dotyku.

To aż dziwne, ile się dowiedziałem o seksualnym życiu ryboludzi. 😨

Magia wody

Chyba nie muszę tłumaczyć, czemu ryboludzie mieliby mieć szczególny związek z żywiołem wody. W końcu ryby to stworzenia wodne.
A więc, gdy w grę wchodzi magia żywiołów, magia wody będzie naturalnym wyborem dla ryboludzi.
Oczywiście, może to również wiązać się z innymi odmianami magii - lodem i parą (pododmianami magii wody), a także błyskawicami czy wiatrem, które to świetnie wpasowują się w stylistykę sztormu.

Topienie ludzi

To chyba nikogo nie zdziwi, ale ryboludzie jako potwory często wynurzają się z wody i następnie do tej wody wciągają swe ofiary. Tak samo postępuje wiele innych wodnolądowych drapieżników, jak chociażby krokodyle polujące na zebry przy wodopoju.
Zresztą, utopienie jest głównym zagrożeniem związanym z wodą. Woda zazwyczaj nie rani, a nawet często pomaga, jednak wciąż w wodzie, nawet takiej stojącej, może być pewne zagrożenie.

Wielcy Przedwieczni

Ryboludzie często wiążą się z użyciem estetyki lovecraftowskiej. Nawet jeśli nie są traktowani jako swoiści pół-bogowie względem przerażających, kosmicznych abominacji, bóstw zewnętrznych albo Wielkich Przedwiecznych, to i tak często sami wyznają jakieś przedziwne, przerażające bóstwo.
Bardzo często jest to istota nazywana Dagonem, na cześć wyznawanego przez głębinowców Lovecrafta bytu zainspirowanego nieprawidłową interpretacją mezopotamskiego bóstwa.
Może to być również Matka Kos (Bloodborne), Blibdoolpoolp (D&D) czy coś innego.

Przemiana

Wiele przypadków ryboludzi nie rodzi się nimi, lecz staje. Zarówno mieszkańcy wioski rybackiej w Bloodborne, jak i mieszkańcy Insmouth, pływacy z Buffy czy Gill Moss byli niegdyś ludźmi, lecz z jakiegoś powodu przemienili się w ryboludzi. Może to wpływ Wielkich Przedwiecznych, tajemniczych substancji albo innej magii
I, jeśli czytaliście moje wcześniejsze wpisy, powinniście wiedzieć, że uwielbiam body horror, przemiany w potwora. Nie chodzi tu jedynie o aspekt somatyczny, ale i sam fakt abiektualnej utraty tożsamości. W jednym momencie wiadomo im, kim są, a niedługo później już nie.

Szczęki i inne zębiska

Niektóre ryby mają się czym pochwalić w zakresie uzębienia. Zęby rekinów, ryb głębinowych i piranii czy nawet podwójne szczęki mureny mogą budzić podziw. I strach.
I to zazwyczaj zęby kojarzymy z zagrożeniem. Może i ryby mogą mieć jadowite kolce, wydzielające truciznę gruczoły czy inne bronie, jednak zęby są właśnie tym, co się rzuca w oczy.
I dlatego wielu ryboludzi będących przedstawianymi jako potwory również posiada pokaźne uzębienie. Jest ono tym bardziej efektowne im bardziej są oni potworni.

Podmorskie królestwo

Czy to Atlantyda czy dziwne miasta głębinowców z prozy Lovecrafta, ryboludzie często żyją w podmorskich królestwach.
Oczywiście, najsłynniejszym przykładem jest chyba pierwsza utopia w historii świata, utopia Platona, czyli słynna Atlantyda, która pojawia się w olbrzymiej ilości dzieł. Warto jednak zauważyć, że jeśli Atlantyjczycy są ryboludźmi, najprawdopodobniej zostali w nich zmienieni, gdy ich miasto zostało zalane. To też może powodować, że architektura tego miasta byłaby podobna do architektury nam znanej, na przykład helleńskiej.
W innych przypadkach, gdy miasto byłoby zbudowane od początku pod wodą w innej kulturze, zdecydowanie byłoby inne, lepiej do niej przystosowane, a mniej typowe dla społeczności lądowej.

Moje pomysły na ryboludzi

Ryboludzie są mega ciekawi!
Z uwagi na swoją różnorodność i ilość już istniejących motywów z nimi związanymi, nie trudno wymyśleć coś ciekawego! O wiele trudniej znaleźć coś, czego by kompletnie nie było!
W końcu ryboludzie mają czerpać z wielu, naprawdę wielu odmian ryb jako wzorców, a także zamieszkiwać przeróżne środowiska wodne: morza, bagna, jeziora, rzeki itd. Mogą być ludźmi albo potworami.
A więc, te pomysły to po prostu dzikie pragnienia mego szalonego serca!

Pomysł #1: Rybia zaraza

Zna ktoś jakąś pieśń o horrorze cielesnym, którą mógłbym sobie nucić?
Bo uwielbiam body horror i ten pomysł jest tego dowodem. Co, jeśli istnieje jakaś dziwna, paranormalna zaraza, która potrafi zmienić człowieka w ryboludzia, trochę podobnie jak dzieje się to z wilkołakami czy zombie?
To by było ohydne na tylu poziomach! Sama ohydność śluzu, wyłupiastych oczu i rybiego zapachu już jest obrzydliwa. A co, jeśli doda się do tego abjektualne uczucie utraty własnego poczucia ciała, własnej przemiany w coś zupełnie innego.
Zakrzyczmy wraz z Yzmą:
W sumie, to brzmi trochę jak Gyo Junjiego Ito!

Pomysł #2: Szaleństwo w nadbrzeżnym miasteczku

Był typowy body horror, czas na cielesny horror w postaci lovecraftowskiej! Pomysł ten oczywiście jest odcinaniem kuponów z Widma nad Innsmouth i Bloodborne.
A więc niech w nadbrzeżnym miasteczku powoli zacznie się coś dziwnego dziać. Nic, co by zaalarmowało wszystkich od razu o zagrożeniu, lecz coś na tyle dziwnego, żeby po grzbiecie przeszedł dreszcz. Ale ludzie żyją... Niemal nie zauważają, że powoli zmieniają się w ryboludzi.
Czy sytuacja zakończy się nim bezrybie skończy się w najtragiczniejszy możliwy sposób? A może wszyscy staną się ryboludźmi? A może ktoś odkryje, że za wszystkim stoi pradawna istota, która spoczywa na dnie morza/zatoki/jeziora/rzeki i niedawno udało jej się wydostać na wolność, powoli wyciągając macki swej mocy w stronę mieszkańców miasteczka...
Kurczę, ten scenariusz znów przywołuje mi na myśl Junjiego Ito, tym razem Uzumaki (w kontekście małego miasteczka i kosmicznego horroru).

Pomysł #3: Podwodne królestwo Bantay Tubig

Trochę klasyki (rasa ryboludzi) z odrobiną wschodniego stylu, który jest zapomniany.
Po prostu, dajmy rasę kataw, siyokoi, siren itd. jako po prostu przedstawicieli morskiego ludu. Zdecydowanie, filipińska stylistyka nie pozwoli popaść w generyczność tym istotom, a jednocześnie wyobrażenie o morskiej rasie ryboludzi jest raczej nietrudne (patrz: merfolki z MtG).
A więc, zróbcie riszercz i twórzcie!

I to by było chyba na tyle!
Mam nadzieję, że się wam podobało! Nie wiem, w jakiej formie będę udostępniać ten maraton, więc.. Może się już kończy, a może jeszcze jest w połowie. Tak czy siak, obserwujcie mojego bloga, by dowiedzieć się więcej.
Ja się już z wami żegnam.
Do przeczytania!

Bibliografia:

Komentarze

Popularne posty