Transylwania jest w Niemczech! - czyli dziwne powiązanie w krainie horroru

 Ohayo! a może Überswald?

Witam w kolejnym wpisie na moim blogu. Jak zawsze piszę go na zapas, choć mam wpisy na najbliższe kilka miesięcy.

(Właściwie, pisałem ten wpis jeszcze zanim wymyśliłem maraton spooktoberowy.)

A dziś chciałbym zauważyć dziwną rzecz dotyczącą pewnego wyobrażenia związanego z rzeczywistością. Otóż spodziewalibyśmy się, że krainy gotyckiego dark fantasy byłyby inspirowane Siedmiogrodem albo, jak kto woli, Transylwanią. To jest ciekawe zjawisko, bo często w dziełach się do Transylwanii w takich wypadkach nawiązuje, jednak cały anturaż bardziej przypomina inne miejsce - Niemcy!

Ale czemu się tak dzieje? Czemu niby allo-transylwańskie krainy w rzeczywistości są tak bardzo allo-niemieckie, a nie allo-rumuńskie? I w ogóle, czemu w Transylwanii miałyby grasować wampiry, wilkołaki i inne zmory?

Cóż, zabierzcie ze sobą czosnek, srebrne kule, wodę święconą i sól, bo ruszamy do krainy horroru!

Czym jest Transylwania i czemu jest tak związana z horrorem?

Transylwania, zwana również Siedmiogrodem od niemieckiego Siebenbürgen (tak, zdaję sobie sprawę z tego błędu na banerze - był on celowy), jest regionem na terenie obecnej Rumunii. Warto jednak pamiętać, że Rumunia przez długi czas nie istniała jako państwo, a jako osobne krainy. Później była częścią Węgier (później Austro-Węgier), a także Imperium Osmańskiego. Początek jej zjednoczonej niepodległości to dopiero druga połowa XIX wieku.
Z Siedmiogrodem powinien nam się kojarzyć jeden ważny ród - Batory. Stefan Batory, chyba pierwszy nasz król elekcyjny (przynajmniej pierwszy, który nie uciekł) był właśnie z Siedmiogrodu, podobnie jak jego owiana złą sławą kuzynka, Elżbieta.
Niemniej najsłynniejsza postać kojarzona z Transylwanią mieszkała w krainie na południe od Transylwanii. Wład III Palownik (Tepes), zwany również Drakulą, był bowiem hospodarem Wołoszczyzny! Wołoszczyzna jest jedną z historycznych krain Rumunii i to właśnie na jej terenie znajduje się obecna stolica Rumunii, Bukareszt.
A skąd się wzięły tam te wszelkie potwory? Z grubsza, stąd, skąd wziął się tam Drakula, czyli wampir z powieści Brama Stockera o tym samym tytule! Z fikcji!
Później za sprawą studia Universal, wszelkie potwory zaczęły egzystować w tym samym uniwersum, przez co łatwo było sprowadzić je do wspólnego miejsca. Z uwagi na to, że wszystkie te wczesne horrory można było określić horrorem gotyckim, obecnie łatwo je sobie zebrać razem. Zresztą, w filmowym Frankensteinie również możemy znaleźć podobną, zacofaną krainę, więc powiedzenie, że to wszystko jedna kraina, wydawało się na miejscu.
A Rumunia była dla wielu dość egzotycznym, nieznanym miejscem, więc upchanie tam wszelkich zmor, poczwar i monstrów wydawało się na zachodzie sensowne!
Tak, Rumunia była również ofiarą orientalizmu!

Ale czemu Transylwania ma taki germański styl?

Odpowiedź na to wydaje się dwuczęściowa.
Pierwsza to elementy historyczne. Jak mówiłem, przez pewien czas Siedmiogród był w rękach Węgier, a one z kolei od końca XVII zaczęły wchodzić w ręce Austriaków. A więc relacje Siedmiogrodu z Niemcami (zjednoczenie Niemiec przez Prusy to dopiero XIX wiek) jakieś były. Gdy czytamy Drakulę Stockera, dowiadujemy się chociażby, że Jonathan Harker porozumiewał się z okoliczną ludnością nie po rumuńsku, lecz właśnie po niemiecku.
Do tego ludność niemiecka osiedlała się na tych terenach od całkiem dawna. W efekcie możemy wyliczyć mnóstwo germańskich grup etnicznych zamieszkujących obecną Rumunię, takich jak Zipserzy, Saksoni czy Landlerzy. Nawet królowie rumuńscy byli z rodu Hehonzollern.

Ciekawszą moim zdaniem odpowiedź znajdziemy w historii horroru. Jakby nie patrzeć, nim nastała era Universal, to Niemcy tworzyli słynne horrory. To właśnie z Niemiec pochodziły takie klasyki jak Gabinet doktora Kaligari czy Nosferatu. Symfonia grozy.
Nie można również zarzucić, że Frankenstein nie brzmi z lekka niemiecko. Wszakże (według jednej z teorii) jest to nazwa wzięta od śląskiego miasta, Zębowic Śląskich, w których był proces przeciwko grabarzom-złodziejom grobów. Po niemiecku to miasto nazywa się właśnie Frankenstein.
Sama akcja książki o doktorze i jego potworze dzieje się w terenach niemieckojęzycznych. Słyszymy tam bowiem chociażby o Szwajcarii.

Zresztą, warto by było spojrzeć na to, jako na obiekt orientalizmu z perspektywy Dalekiego Zachodu. Może nas to dziwić, ale taka niemiecka gotyckość może wydawać się komuś egzotyczna, podobnie jak cała Europa z puntu widzenia Amerykanów. A niemieckojęzyczne kraje wydają się dość łatwe do spreparowania! Przykład: Druselstein z Fineasza i Ferba, który pomimo XXI wieku wygląda jak jakaś jesień średniowiecza!

Innym powodem, dla którego Transylwania może się kojarzyć Amerykanom z niemieckością, jest fakt, że Transylvania została założona przez niemieckich imigrantów. To znaczy hrabstwo Transylvania w Północnej Karolinie, czyli miejsce, gdzie dzieje się Scooby-Doo i Frankenstrachy.

Ale jak te krainy grozy przejawiają swoją allo-niemieckość?

Chyba najlepszym sposobem, żeby to dostrzec, jest warstwa językowa. Dyskowy Überwald to dosłowne przetłumaczenie łacińskiego "Transilvania" - między lasami - na niemiecki. Trochę gorszym przypadkiem jest tu Innistrad, który możnaby było czytać tak, jak się piszę, ale ja wolę wymawiać go jako "Innisztrad".
Bardziej widocznym przykładem jest używanie nazwisk wykorzystujących niemieckojęzyczny przyimek "z", czyli "von". Mamy Delfinę Anguę von Überwald (Świat Dysku), Vlada von Carsteina (Warhammer), Stradha von Zarovicha (D&D) itd. Przy czym ten przyimek jest nadużywany jako rzekomy symbol europejskiego szlachectwa i w efekcie często daje dziwny efekt. W wypadku Anguy ma to jeszcze sens, bo jest to wtedy Angua z Uberswaldu, niemniej von Carsteinowie nie pochodzą z miejscowości Carstein. W wypadku naszego ulubionego wampirzego simpa jest jeszcze gorzej, bo przyimek "von" łączy się z nazwiskiem, które przypomina wschodniosłowiański patronimik. Zamek Strada nosi miano Ravenloft, a kraina, którą zarządza to Barovia. Jedynym miejscem, które nosi to miano jest jezioro Zarovich. Czy to ma znaczyć, że ród Stradha jest z jeziora? Właściwie, to jest na odwrót. Stradh nazwał jezioro od swojego ojca, Zarova, jednak wtedy skąd bierze się "von"?
Moim zdaniem powinniśmy uważać z patronimikami i z cząstką "von".

Potem pokazują się pewne elementy architektoniczne, ubiorowe itd., związane z niemieckim stylem, jak na przykład piękne szachulce (ściany szkieletowe) Innistrad czy bawarskie stroje w Scooby Doo i Frankenstrachy.

No i jeszcze transylwańska polka!
W efekcie dostajemy może mało mającą wspólnego konkretnie z Rumunią, jednak ciekawą, spójną scenerię. Tylko przestańmy to wszystko kojarzyć z Transylwanią, a tym samym Rumunią, jeśli inspirację czerpie się wprost z Niemiec (MtG - Innistrad) albo Śląska (Świat Dysku). Oczywiście, są tu też pewne wątki słowiańskie, ale dominuje tu mocno niemiecki styl.
Choć, biorąc pod uwagę historię Rumunii, można też próbować bronić niektórych przedstawień takich allo-Transylwanii jako poniekąd zgodnych ze stanem Rumunii w czasach historycznych. Tym bardziej, że czasami pojawiają się prawdziwe elementy allo-rumuńskie, jak chociażby rumuńskie imiona.

A jak zrobić taką krainę grozy?

Zacznijmy od wyboru okresu, jaki chcemy odwzorowywać. Zazwyczaj jest to epoka preindustrialna, może nie do końca już średniowiecze, jednak nadal nie nowoczesność. Myślę, że dobrym wzorcem byłby koniec XVIII-początek XIX wieku.
Pokrywałoby się to również z rozkwitem dzieł, z których byśmy chcieli czerpać wzorce, czyli literaturą gotycką.
Oznacza to, że będziemy mieli do czynienia z wszelkimi subwersywnymi myślami, pięknem i brzydotą w jednym, pragnieniem i obrzydzeniem, strachem i rozkoszą. Za pewne pojawi się zamek, być może nawet zrujnowany, a do tego cmentarz, mroczny las itd. Pojawiają się klasyczne potwory, takie jak:
  • wampiry
  • wilkołaki
  • duchy
  • ożywieńcy (w to można wliczyć zarówno potwora Frankensteina, jak i zombiaki)
  • demony
  • wiedźmy
Z kolei raczej nie spodziewałbym się tam wielu stworzeń kojarzonych typowo z fantasy, jak:
  • gryfy
  • smoki (choć może...)
  • ogry
Niemniej, w przeciwieństwie do bohaterów horrorów, bohaterowie dark fantasy będą przyzwyczajeni do tej całej hałastry, więc ich podejście do nich nie będzie takie samo.
Apokalipsa zombie? Znowu? Niech ktoś powie bliźniakom Cecani, żeby przestały bawić się zwłokami!
Oczywiście, może to nie być tak humorystyczne, bardziej przypominać Barovię, która jako Domena Grozy powinna wprawiać ludzi w poczucie bezsilności. Jako mieszkańcy krainy rządzonej przez złego wampira, pełnej wszelkich monstrów i na dodatek niezbyt bogatej, my też pewnie czulibyśmy się pozbawieni woli walki.
A jeśli chodzi o stylistykę... Możemy jak w Innistrad zaczerpnąć z pięknych, germańskich widoków, ale także i naszych skansenów itd. Możemy również zaczerpnąć inspiracji z miast tego okresu, tak jak robi to Bloodborne.

Ale jak to zrumunić?

Co ja wiem o rumuńskiej kulturze? To, że  "Nu ma nu ma iei"! (a wcześniej "Vrei sa pleci dar")
Naprawdę, nie znam się na tym aż tak bardzo, jednak znam trochę historię wpływów różnych kultur na ten kraj. Najpierw celtyckie plemiona z Dacji zostały podbite przez Rzymian, którzy wprowadzili tam łacinę, z której wyewoluował romański język, jakim jest rumuński. Potem, po schizmie wschodniej, wprowadzono tam prawosławie, co wiązać się mogło z wpływami zarówno wschodnio-rzymskimi, jak i wpływami słowiańskimi.
Ziemie rumuńskie przez wieki znajdowały się pod wpływem kultur południowo-słowiańskich (z Bałkanów), ale i też wschodniosłowiańskich (z języka ruskiego chociażby wywodzi się słowo "hospodar"), węgierskich i tureckich. Szczególnie te wpływy słowiańskie wydają się interesujące, gdyż w folklorze rumuńskim pojawiają się stworzenia podobne do słowiańskich żmijów - zmeu i balaury. Mogę jeszcze dodać informację o mitycznej, karpackiej szkole czarnej magii - Scholomancjum, a także fakt, że moroi i strigoi są uważane za rumuńskie wampiry.
Jednak co zrobić, żeby się nie narobić? W sensie, co zrobić, żeby nie musieć robić tony researchu, a stworzyć allo-rumuńską krainę?
Cóż, zacznijmy od chwytów językowych. Polecam zacząć od patronimicznej końcówki w nazwiskach - "-escu"/"-aşcu". Poza tym warto wykorzystać rumuńskie imiona, takie jak:
  • Andrea
  • Nikolau
  • Irina
Być może warto by było również trochę po neologizować, dodając do znanych imion męskich literę "u" na ko końcu. Dobrą praktyką będzie również używanie znaków diakrytycznych, takich jak cetyldy (takie jakby ogonki, choć ogonek to co innego), bo to praktyka widoczna w tym języku.
Być może warto byłoby również po prostu sprawdzić kilka nazw przy użyciu Translatora Google i nadać je postaciom/miejscom.
A wszystko to w imię zasad zwrotu językowego, gdzie język tworzył rzeczywistość. Tak się bowiem składa, że język czasami potrafi bardzo mocno ukierunkować nas w stronę oczekiwanego wyobrażenia.

Ewentualnie, jeśli nie umiecie wycisnąć esencji prawdziwej rumuńskości, możecie spróbować ją imitować poprzez połączenie elementów kultur (południowo)słowiańskiej, germańskiej, węgierskiej i tureckiej.

Ale może warto by było jednak zrobić ten research i skorzystać z elementów tamtejszej kultury, tamtejszych strojów ludowych, zachowań itd.

Sprawa romska

Romowie są bardzo ciekawą grupą. Kiedyś myślałem, że wszyscy oni pochodzą pierwotnie z Rumunii. Jest to pomyłka dość powszechna, tym bardziej w języku angielskim, gdzie Romowie to Romani, a Rumunia to Romania. Zbieżność tych nazw jest jednak przypadkowa. Romowie to lud, który przywędrował do Europy z Półwyspu Indyjskiego i tak samo jak większość Europejczyków (z wyjątkiem, paradoksalnie, Węgrów i Finów) mówią w języku indoeuropejskim.
Niestety Romowie mają koszmarną reprezentację, jeśli chodzi o horrory. Romowie często są tymi magicznymi innymi, mającymi konszachty z mrocznymi siłami i nierzadko będącymi źródłem przykrości dla białych bohaterów. Wiele mogę znieść, ale jestem po tym względem radykalny - nie róbcie takich rzeczy! Nie twórzcie na podstawie tego rasowego stereotypu!
Nie twórzcie również Romów (albo allo-Romów) jako złodziei, oszustów i łobuzów.
Fajnie by było, gdyby postaci allo-Romów, takich jak vistani z Ravenloftu, nie były obarczone tą masą głupich stereotypów. Może niech będą po prostu wędrownymi grajkami, sprzedawcami itd., którzy naprawdę czują potrzebę ciągłej podróży, zew wolnego wiatru, a nie są wypędzani z każdego miejsca.
Albo można nagłośnić element historii Romów, o którym nie jest głośno, czyli bycie niewolnikami. I to na terenach współczesnej Rumunii, więc wszystko by się zgadzało! Ukazanie Romów w rzekomo nietypowej dla nich sytuacji może otworzyć ludzi na podjęcie tematu.
I ogólnie fajnie by było porozmawiać o europejskim rasizmie względem Romów...

I to już koniec tego wpisu.
Podobało ci się? Zostaw komentarz i udostępnij, by mój blog się rozwijał.
Do przeczytania.

Bibliografia:

Komentarze

Popularne posty