Na tropach monstrów #64: Grzeczny kiciuś! Nie jedz mi twarzy! - KOTOLUDZIE (w tym KOTOŁAKI)
Ohayo! a może Wyspa Widmor.
Witam was w kolejnym wpisie na moim blogu, gdzie obecnie trwa spooktoberowy maraton, w którym dostajecie podwójną dawkę serii Na tropach monstrów + inny wpis o horrorze przez cały miesiąc.
A właściwie, ten maraton już się kończy. To mój ostatni wpis z tej serii w jego trakcie. A więc muszę go zakończyć z przytupem!
Tylko jak to zrobić? Dać wam coś tak strasznego, że uciekniecie, gdzie pieprz rośnie?
A może dam wam dość bogaty opis pewnej ciekawej grupy istot, które mogą straszyć, ale i też mogą stanowić całkiem przyjemny dodatek do świata. A więc przygotujcie się na sarkastycznego Behemota, energetyczne wampiry, southern gothic z nienażartym psem i inwazję furrasów! Tak się bowiem składa, że dziś opowiem wam o kotoludziach oraz kotołakach.
Czym są kotoludzie?
Kotoludzie to jedna z wielu odmian zwierzoludzi, istot łączących w sobie cechy ludzi i zwierząt, w tym wypadku kotów. Najczęściej są to przykłady teriocefali - ludzi o zwierzęcych głowach, jednak mogą to być bardziej zwierzęce istoty albo nawet kemonomimi.
W mitologiach i folklorze te kategorie często mieszają się z teriantropami, czyli ludźmi zmieniającymi się w zwierzęta, i antropoterianami, zwierzętami zmieniającymi się w ludzi. W wypadku kotów możemy takie istoty nazywać kotołakami.
Dlatego też postanowiłem dziś połączyć te dwie kategorie i omówić za jednym zamachem kotoludzi i kotołaki.
Koty - różnorodność
Koty są jednymi z najbardziej znanych drapieżników. W rodzinie kotowatych możemy wyróżnić dwie podrodziny z rodzajami:
pantery
lamparty (panthera)
irbis
jaguar
lampart
lew
tygrys
pantery
p. mglista
p. sundajska
koty
gepard
jagarundi
karakal
koty
w tym żbiki i koty domowe
kot marmurkowy
kotki
manule
mormi
oceloty
pumy
serwale
rysie
Do tego dochodzą wymarłe machajrodonty, do których zaliczymy słynne tygrysy szablastozębne jak smilodon.
A więc mamy całkiem sporo kotów, którymi moglibyśmy się inspirować!
Poza tym, wiedzieliście, że tygrysy, lwy i lamparty należą do jednego rodzaju (ich nazwy gatunkowe zaczynają się od panthera, np.: panthera leo - lew), a wszystkie lwy azjatyckie, tygrysy syberyjskie itd., to podgatunki?
Koty w mitologiach
Koty towarzyszą ludzkości niemal wszędzie. A jak w przeszłości nie towarzyszyły jako nasi pupile (tudzież władcy, jeśli idziemy teorią kotów-władców świata XD), to były zawsze jakieś dzikie koty, które żyły w pobliżu. Z tego powodu narosło wiele legend, mitów i podań dotyczących kotów, a wraz z nimi kotoludzi.
Zacznijmy więc od Egiptu, gdzie istniała lwogłowa bogini zarazy i rzezi, Sekhmet. Jednakże kapłani Sekhmet byli medykami, gdyż choroby, jako posłańcy lwiogłowej bogini, słuchały jej i mogły nie dotykać tych, których ona miała wybrać.
Jedno z podań mówi, że miała ona za zadanie wybić ludzi, którzy konspirowali przeciwko Ra, jednak gdy zasmakowała krwi, nie dało się już jej powstrzymać. Podstępem więc napełniono jezioro piwem zabarwionym na czerwono, by Sekhmet się upiła i się uspokoiła.
Inną kocią boginią z Egiptu jest Bastet.
Obie boginie zaś bywają uważane za matki (okazyjnie) lwiogłowego boga, Nefertuma.
Innym (okazyjnie) lwiogłowym bogiem był Anhur, bóstwo łowów.
Lwią głowę przypisuje się również Fobosowi, greckiemu bogu strachu, bratu Deimosa, synowi Aresa i Afrodyty.
Poza tym z lwem, a dokładnie płaszczem z lwiej skóry związany jest Herakles, który zabił Lwa z Nemei i nosił jego skórę.
Idąc dalej na północ, trafimy na słynny posążek z jaskini Hohlenstein-Stadel, który zwie się Człowiekiem-Lwem (Löwenmensch). Nie jest jednak całkowicie pewne, czy przedstawia on stworzenie związane z lwem, czy jednak przedstawia stojącego na dwóch nogach niedźwiedzia.
Idąc dalej w przyszłość, do czasów średniowiecznych, warto zauważyć, jaką opinię miały koty domowe. Były one uznawane za zwierzęta czarownic, a niekiedy nawet uważano, że czarownice mogły przemieniać się w koty. Jedna z hipotez, czemu tak się działo, miała związek z czarną śmiercią, chorobą powodowaną przez pchły żywiące się na szczurach. Szczury jednak obawiały się kotów i nawet jeśli jakiś zawędrował do domostwa z kotem, ten i tak pozbywał się gryzoni. Tak więc niektóre kobiety (bo to kobiety zazwyczaj miały koty) wydawały się odporne na tą zarazę. Zupełnie, jakby to one ją powodowały.
Dowiedziałem się tego od Neila deGrasse Tysona.
Jest to o tyle ciekawe, że islam bardzo lubił koty, a niechęcią darzył psy.
Oczywiście, w Europie pojawiały się także liczne kocie stwory, takie jak:
cat sith - dosłownie: kocie-wróżki
Cath Palug - wcielenie chaosu z legend arturiańskich
kot Yule - kot pojawiający się w folklorze skandynawskim jako jeden z bożonarodzeniowych stworów. Nazwa jego pochodzi od pogańskiego święta Yule, które było obchodzone mniej więcej w tym samym czasie, co dziś obchodzi się Boże Narodzenie.
Jeśli pójdziemy dalej na wschód, do Azji (w szczególności Południowej i Południowo-wschodniej), spotkamy tygrysołaki. Nie można się temu dziwić, gdyż zazwyczaj formy teriantropów zależą od tego, jakie zwierzę jest na górze łańcucha pokarmowego, a w wypadku Azji jest to tygrys. Przyjmują one liczne formy i nazwy w zależności od regionu.
Chociażby indyjscy Meiteiowie i mieszkańcy Manipuru znają je jako Keibu Keioba, czarowników, którzy użyli swych mocy do przemiany w tygrysa, ale nie są w stanie się całkowicie odmienić ze względu na swą pychę. Inna wersja mówi, że przemiana zachodzi w momentach zmiany pory dnia, od brzasku (w człowieka) i zmroku (w tygrysa).
Innym przykładem jest cindaku z opowieści indonezyjskiego ludu Kerinci. Wśród nich mieli to żyć Tingka, ludzie stojący na granicy światów ludzi i tygrysów, zapewniając obu z nich pokój. Cindaku zaś było sztuką transformacji (ale zostało przeinaczone na nazwę istot), która mogła się odbywać jedynie na ziemiach ludu Kerinci.
Podobne do nich są malezyjskie hatimau jadian.
W Tajlandii z kolei znajdziemy opowieści o sua sming, tygrysach, które zyskały możliwość przemiany w ludzką formę po zjedzeniu odpowiedniej ilości ludzi.
Poza tym istnieją podania o tygrysołakach, które potrafią opętywać zwierzęta, podczas gdy ich ludzkie ciało śni.
Są także podania o ludziach, którzy przyjmują formę tygrysów w świecie snów.
Do tego niektórzy ludzie w Malezji mogli rzekomo po śmierci przemienić się w tygrysią formę i egzystować tak jako dusza przodka.
Podobne tygrysołaki, to znaczy: duchowe albo nawet połowicznie boskie istoty, znajdziemy w Chinach.
A skoro już mowa o Chinach, warto wspomnieć o jednym z Czterech Boskich Bestii, Białym Tygrysie Zachodu reprezentującym żywioł metalu.
A jeśli trafimy do Japonii, należy wspomnieć o yokai zwanych bakeneko, czyli koty żyjące tak długo, że zyskały magiczne zdolności, w tym zdolność zmiany w człowieka. Odmianą bakeneko jest nekomata, kot o rozdwojonym ogonie.
Innym kocim stworem jest kasha, demoniczny, ognisty kot, który kradnie zwłoki ludzi. Niektórzy twierdzą, że to odmiana nekomaty.
Przejdźmy teraz do Afryki, gdzie szczytowymi drapieżnikami były lwy i lamparty, co z kolei spowodowało legendy o lwołakach i lampartołakach.
W wypadku tych ostatnich, miały to być bóstwa wędrujące po ziemi oraz ich potomkowie.
W Tanzanii zaś istnieje legenda o wielkim kocie, większym od lwa i zwinniejszym od lamparta, zwanym Mngwa albo Nunda, Pożeracz Ludzi którego podejrzewa się o bycie zmiennokształtnym.
obraz ocelotla
A teraz przenieśmy się do Nowego Świata, do Ameryki Łacińskiej. Jej mieszkańcy bowiem mieli dość ciekawy stosunek do jaguarów. Związane z nimi są postaci takie jak:
Awilix - majańska bogini księżyca
Tezcatlipoca, aztecki bóg nocnego nieba i obsydianu
Tepeyollotl, aztecki bóg jaskiń
Xbalanque, jeden z bohaterskich bliźniaków z mitów majańskich,
Poza tym słynni azteccy wojownicy ubierali skóry jaguarów i byli zwani jaguarzymi wojownikami, ocelotl, a popularne wśród Olmeków siedzące figury zwane są jaguarołakami (werejaguars).
Formę jaguarów mogli przyjmować również nahuale, czyli meksykańscy zmiennokształtni.
Poza tym w Argentynie istnieje legenda o Hombre Gato, człowieku-kocie, którzy niczym wilkołak ma nocami terroryzować mieszkańców Buenos Aires. Powstał o nim nawet dokument (po hiszpańsku):
Do tego Rdzenni Amerykanie z okolic Wielkich Jezior mają legendy o mishipeshu, wodnej panterze, wielkiej istocie topiącej ludzi. Czasami jednak bywają pomocne.
Przybierają one postać kotów (panter, pum albo rysi) z rogami albo porożem.
Kotoludzie w popkulturze
Kotoludzie mogą wydawać się nie być materiałem na powszechne istoty w fantastyce. Niemniej, są bardzo popularne i to wcale nie dzięki społeczności furry. Kotoludzie mają bowiem potencjał do bycia bardzo różnorodną grupą (Patrz: sekcja "Koty-różnorodność").
Do tego mają ciekawy stosunek do ludzi. Z jednej strony kotysą naszymi zwierzakami domowymi, żyjącymi obok nas, ale jednak posiadają niezwykłą samodzielność i niezależność. A ileż to żartów o ich złośliwości się widziało?! I te żarty o zjadaniu swoich właścicieli, jeśli ci zginą nie pozostawiwszy dla nich jedzenia...
Cóż, już domowe koty są creepy, co daje inspirowanych nimi istotom możliwość bycia strasznymi.
No, ale są też i dzikie koty, stworzenia jeszcze groźniejsze od dzikich odpowiedników najlepszych przyjaciół człowieka! Taki tygrys czy lew są niezwykle groźnymi zwierzętami, posiadającymi dość podobne usposobienie jak nasze domowe kotki, ale z większymi kłami i pazurami.
Wilki boją się nas równie bardzo, jak my ich. Lwy i tygrysy dosłownie są w stanie stać się seryjnymi mordercami.
Nic więc dziwnego, że kotoludzi i kotołaki znajdziemy w takich seriach jak:
D&D
W Lochach i smokach znajdziemy całkiem sporo kotoludzi.
Zacznijmy może od rasy tabaxi, zazwyczaj przedstawianych na obrazkach jako humanoidalne jaguary. Pochodzą one z Maztici (czyli trop interpretacyjny mayincatecki). Tabaxi nie dbają o pieniądze, ale cenią sobie dobre historie, stare artefakty i ich sekrety, które przybierają czasami formę obsesji. Dlatego niektórzy wyruszają w podróż poza znane im tereny i zostają poszukiwaczami przygód.
Głównym bogiem tabaxi jest Koci Lord.
Inną grupą humanoidalnych kotów są rakszasy, czarty związane z planem Acheronu. Właściwie, to nie jest tak, że rakszasy są kotoludźmi, lecz po prostu zwykło się je przedstawiać jako tygrysoludzi, choć mogą przybierać formy humanoidalnych wersji wielu różnych zwierząt, takich jak małpy czy krokodyle. Rakszasy mogą również przybierać wygląd ludzi, ale zachowują jedną nienaturalną cechę - odwrócone dłonie. Prawa dłoń wygląda, jakby powinna być na lewej ręce, a lewa na prawej.
Jeśli zaś chodzi o kotołaki, są one oczywiście formą likantropów, którą można podzielić na jeszcze więcej kategorii:
jaguarołaki
lampartołaki
lwołaki
panterołaki
pumołaki
tygrysołaki
Co ciekawe, choć tygrysołaki są zdecydowanie najpopularniejsze (i jako jedyne z powyższych są w 5e), to jeden panterołak jest najbardziej znany. Choć właściwie to nie jest tak bardzo znane, że Kelemvor, faeruński bóg umarłych, był za życia panterołakiem.
Magic the Gatheing
W MtG oczywiście znajdziemy całkiem sporo kotoludzi. Wiąże się to z tym, że drugą najpoluarniejszą rasą istot należących do Gatewatch są właśnie kotoludzie, ex aequo z elfami. Choć w sumie, są drugą i ostatnią XD.
Jak to często bywa w Magicu, kotoludzie nie mają osobnej kategorii do której mogliby należeć, lecz dzielą ją ze swoimi bardziej zwierzęcymi kuzynami.
Koty są zaś bardzo różnorodną grupą! Występują we wszystkich kolorach pojedynczych, choć z wyraźną przewagą bieli (ok. 40%). Biel ta może wiązać się nie tylko z żywiołem światła i prawem, ale także cywilizacją (bo wiele kotów się udomowiło, tudzież udomowiło nas) czy wprost przeciwnie, dzikimi sawannami, na których żyją lwy i lamparty i które to są mocno związane z bielą jako równiny (plains).
Drugim w kolei kolorem jest zieleń, kolor lasów i dziczy, które również pasują do kotów, tym bardziej tych dzikich.
Czerwone koty z kolei reprezentują ich temperament i agresję, okazyjnie dodając magicznie element ognia. Całkiem sporo tu pum i tygrysów.
Czarne koty są z kolei takimi mrocznymi bytami: zombie, chowańcami czarownic czy nawet koszmarami. (Byłoby ich więcej, gdyby WotC nie zdecydowało, że odbiera status kotów rakszasą z Tarkiru, demonom o kocim wyglądzie.)
Koty niebieskie są zaś bardzo magiczne: jest tu żywiołak, iluzja, phyrexiański "robot" chirurgiczny i dwa znikające stwory z crossoveru z D&D.
Jeśli chodzi o barwy mieszane, całkiem dużo jest kotów selesnyowych, co może wiązać się z powiązaniem kotów z oboma biomami (równinami i lasami) oraz ich związaniem ze społecznością, co widać dobrze u lwów. Następnie mamy barwy Azoriusa (głównie prawo, ale są też przykłady kotów latających) i Grull (dzikość). Taką samą ilość kotów znajdziemy w barwach Nayi, skupionego na zieleni odłamka. Znajdziemy także koty w barwach Orzhov, Boros, Golgari, Rakdos, Bant, Jund, Jeskai i Mardu. Znajdzie się także kilka kotów bezbarwnych, artefaktów.
Ale przejdźmy do kotoludzi. Istnieje kilka nazw na takie istoty, w zależności od tego, jakie koty przypominają.
Najpopularniejsze są leoniny, do których należy Ajani, jeden z członków Gatewatch. Są to (zazwyczaj) lwoludzie, choć na Capennie pojawiają się istoty leoninów przypominające domowe koty. Znajdziemy je na Morrodinie, Alarze (nacatle z Nayi, takie jak Ajani), Theros czy Arcaviosie.
Z kolei na Ixalanie, a dokładniej w podziemiach pod Ixalanem (kontynentem) spotkamy jaguarołaki zwanych malametami.
Na Dominarii znajdziemy z kolei liczne odmiany kotoludzi - panteroludzi, tygrysoludzi itd. - zwanych kocimi wojownikami. Obecnie przeżyli jednynie panteroludzie zamieszkujący tropikalne Urborg. Jednym z nich, prawdopodobnie najsłynniejszym, był planeswalker Windgrace.
Chyba nie muszę powtarzać, że MtG ukazuje potencjał na wielką różnorodność ras kotoludzi. To jest chyba już wystarczająco dobrze tu ukazane.
Elder Scrolls
Zdecydowanie, nie mógłbym nie wspomnieć tu o khajitach.
Khajici są rasą kotoludzi przypominających swą kulturą (a w szczególności tym, jak są odbierani) Romów z pewną nutką allo-arabskości. Popularnym stereotypem jest to, że khajiici są złodziejami i niestety, moje granie w ESO to potwierdza. Dosłownie, moja postać nie mogła się powstrzymać przed braniem nie swoich rzeczy (choć to związane jest też z tym, że sama gra pozwala kraść bez ograniczeń ze strony systemu, a ja początkowo nie ogarniałem sterowania i klikałem, co popadnie XD).
Najciekawszym elementem związanym z khajiitami jest jednak ich różnorodność. Nie chodzi tu jednak o to, że mamy tygrysoludzi, lwoludzi itd., lecz sam fakt, że khajiit może przypominać humanoidalnego kota, wielkiego kota-wierzchowca lub domowego pupila w zależności od momentu swojego urodzenia. Wszystko wiąże się z fazami dwóch księżycy. Daje to 16 zupełnie różnych odmian tej samej rasy + 1 związaną z trzecim, nieznanym do końca księżycem.
Inne przykłady kotoludzi:
Oczywiście, roi się od innych, pomniejszych przykładów kotoludzi i kotołaków w różnych dziełach! Można by długo wyliczać:
apolexianie (gatunek Gniewa) z Ben 10 - kosmici o wyglądzie humanoidalnych tygrysów z ostrzami wysuwanymi z nadgarstków niczym odwrócone ostrza asasynów. Apoplexianie mają zwiększoną siłę i krótki lont, jeśli chodzi o temperament.
Behemot z Mistrza i Małgorzaty - jeden z członków świty Wolanda, comic relief, który będzie wspominany przez pokolenia. Do jego wyczynów należy chociażby brawurowe picie spirytusu, przyprawianie ananasów pieprzem, próby kupienia biletu tramwajowego czy zachowywanie się jak motorynka po wypiciu benzyny!
Benjamin Daimio z Hellboya - jaguarołak
Catra z She-ry i księżniczek mocy - dziewczyna Adory, przez większość czasu służyła Hordzie Hordaka.
Charles i Mary Brady z Lunatyków (1992, reż. Mick Garris) - syn i matka, para zmiennokształtnych wampirów energetycznych żywiących się na młodych kobietach. Może ich zranić jedynie koci pazur, dlatego też boją się tak bardzo kotów. Och! I Charles miał romans z własną matką 😑
charrowie z Guild Wars 2 - militarystyczna rasa rogatych kotoludzi. Jeden z nich, dowódca Legionu Krwi, Rytlock Brimstone, stał się pierwszym revenantem.
lacuni z Diablo - rasa kotoludzi, która napada na ludzi. Ataki te zaczęły się po kontakcie z Mrocznym Wędrowcem
lampartoludzie z Legendy Tarzana - lamparty przemienione w humanoidy i wykorzystywane jako sługi przez królową La.
rakszasy z HoMM V i VII - lwoludzie stworzeni przez magów z Akademii. Jako jedyni zwierzoludzie pozostali w tej frakcji, co dobrze widać w ramach kampanii Twierdzy w HoMM VII, gdzie
Rengar z League of Legends - lwopodobny vastai słynący ze swoich polowań.
saberony z World of Warcraft - humanoidalne smilodony z alternatywnego Draenoru. Część z nich przedostała się wraz z mag'harami na Azeroth.
Simore Lenoir, Lena Dupree i Jacques ze Scooby-Doo na Wyspie Zombie (1997, reż. Jim Sternstrum) - kotołaki, które co każdą pełnie musiały się pożywiać energią życiową ludzi, by zachować życie. By tego dokonywać, Lena wabiła ludzi na Wyspę Widmor, z których ona i jej towarzysze wysysali siły życiowe. Oni wtedy przemieniali się w zombie. Lena i Simone stały się takie w wyniku próśb skierowanych ku ich kociemu bóstwu, podczas gdy Jacques dołączył do nich później.
Siostry Mnogości z Doctora Who - kotoludzie zajmujący się leczeniem chorób. Żeby znaleźć lekarstwo na każdą z nich, klonowały ludzi i zarażały klony chorobami.
tamaranie (rasa Gwiazdki) z DC - kosmici, którzy wyewoluowali z kotów, choć ich kocie cechy są już niewidoczne.
A więc widać, jak kotoludzie i kotołaki są popularne i różnorodne. Nie tylko pod względem tego, jakimi kotami są inspirowane, ale i rolami w dziełach, w których występują. Są to zarówno rasy istot myślących, jak i potwory czy demony. Niektóre z nich korzystają z brutalnej dzikości związanej z postaciami wielkich kotów, a inne czerpią z niepokojących aspektów naszych domowych pupili.
Motywy związane z kotoludźmi
Kotoludzie są bardzo różni. Nie chodzi tylko o podział na istoty zawsze będące w swej hybrydycznej, antropomorficznie zwierzęcej formie i te formę zmieniające. To także podział ze względu na poszczególne odmiany kotowatych, którymi są inspirowani (a są przecież również różne rasy kotów!), oraz wiele różnych czynników.
Dlatego też znajdziemy całkiem sporo różnych motywów z nimi związanymi:
Nośniki allo-reprezentacji
Chyba nie ma innych zwierzoludzi, którzy są tak różnorodni a zarazem tak ikonicznie związani z danymi kulturami, że mogą reprezentować sobą różne kultury i idealnie by to do nich pasowało.
Dużo wizerunków tygrysoludzi na przykład przedstawianych jest w warunkach allo-indyjskich, co widać chociażby po tym, że niegdyś głupio uważałem, że rakszasa (odmiana hinduskich demonów) to po prostu mitologiczni, indyjscy tygrysoludzie.
Podobnie dzieje się z jaguaroludźmi, co oczywiście wiąże się z elementami kultur Majów, Olmeków i Mexików (czyli Azteków, ale nazwa "Aztecy" to egzonim wymyślony stosunkowo niedawno).
W wypadku lwoludzi bywa trochę trudniej. Oczywiście, czasami znajdą się allo-afrykańscy lwoludzie, ale są też elementy allo-arabskie (rakszasy z HoMM), allo-greckie (Theros) itd. Nie ma się co dziwić, skoro lwy są obecne w mitach zarówno Afryki, jak i Bliskiego Wschodu i basenu Morza Śróziemnego (i Dalekiego Wschodu również, jednak to rzadko się ujawnia).
Postaci rysioludzi, żbikoludzi itd., są już rzadsze, co zazwyczaj wiąże się z tym, że nie są aż tak bardzo ikoniczne, a do tego nie kojarzą się bezpośrednio z jakąś kulturą. Oczywiście, nie oznacza to, że nie da się ich powiązać w żaden sposób, lecz już nie będą tak idealnie się wpasowywać, jakby to była niezaprzeczalna oczywistość.
Honorowi łowcy
Bardzo częstym motywem w wypadku kotoludzi jest ich przedstawienie jako potężnych łowców. Mamy Rengara, ale i Tsul'kalu z Tajemniczych Sobotów!
Postaci takie zazwyczaj czerpią z zachowań dzikich kotów, takich jak lwy czy tygrysy, słynących ze swoich zdolności łowieckich. To takie yautja, tylko że lepsze, bo w wydaniu fantasy XD.
Zwinni złodziejaszkowie
Innym archetypem, w który z kolei możemy wpisać tabaxi i khaajity, jest przedstawianie kotoludzi jako idealnego materiału na łotrzyka. W końcu mają tą swoją kocią zwinność.
Kotoludzie tacy bardziej przypominają te mniejsze koty (rodzina Felinae), a w szczególności koty domowe.
Nadprzyrodzone potwory
Koty mają liczne powiązania z magią. Nie chodzi jedynie o ich role jako rzekome chowańce czarownic, ale także ich rzekomą zdolność dostrzegania sił magicznych. Do tego ich temperament sprawia, że czasami naprawdę mogą przypominać chochliki z jakiejś piekielnej otchłani.
Dlatego też nikogo nie powinno dziwić, że znajdziemy całkiem sporo przykładów kotoludzi i kotołaków będących czymś nie z tego świata. Mamy kotołaki ze Scooby-Doo na wyspie zombie, mamy Lunatyków i wiele więcej. Kocie formy przybierali antagoniści takich dzieł jak W sieci zła (1998). No i nie można również zapomnieć o piekielnym błaźnie, kocie Behemocie!
A więc kotoludzie mogą również przybierać formę paranormalnego zagrożenia!
Uwodzicielskie potwory
Kotoludzie, a w szczególności kotołaki, mają pewną tendencję do wykorzystywania seksualności swojej i innych. W wypadku kobiet często znajdziemy postaci femme fatale, do których należy (co prawda nie należąca do tej kategorii, chyba że pod wpływem dr. Doriana) Selina Kyle.
W kotach widzimy coś urzekającego, coś, co tłumaczymy sobie jako seksualną metaforę. Seksualnie niebezpieczną metaforę, gdyż kot w swej gracji (przypisywanej często wyidealizowanemu obrazowi kobiety) jest przecież drapieżnikiem. Oczywiście, pewien aspekt męski w tym również znajdziemy, gdyż także mężczyźni są zdolni do bycia drapieżnymi, a cechy uznawane za pożądane u mężczyzn, takie jak siła, również można przypisać kotom. Niemniej koty są raczej kojarzone z kobiecością.
Kiedy model lub modelka robi catwalk na wybiegu, udaje polującego kota, który skrada się do swojej ofiary.
I oczywiście, znajdziemy przykłady kotoludzi o cechach uwodzicielskich potworów, jak chociażby wcześniej wspomniana Lena ze Scooby-Doo, która wabiła ludzi na wyspę Widmor.
No i oczywiście są Charles i Mary Brady, para seksualnych wampirów, choć raczej dalekich od wizji sukkuba czy inkuba. Żywią się energią dziewic (kobiet-dziewic, mówiąc dokładniej), którą pozyskuje Charles.
Są również inne wciąż zawadzające o seksualność i uwodzenie wersje kotoludzi związanych z seksem. Jest również Ludzi-kotów, która jest szczególnie pełna erotyzmu w wersji z 1982 roku.
Potężne pazury
Mamy tendencję do pewnych przesadności, jeśli chodzi o naturalne bronie innych stworzeń. Czasami pazury są aż zbyt ostre.
W wypadku takiego Wolverine'a jeszcze to ujdzie, ale nie każdy ma szpony z najtrwalszego materiału na świecie!
Niemniej czasami ciekawie wygląda, gdy kotoludź potrafi przeciąć linę jednym machnięciem pazurów.
Comic Relief
Z uwagi na moje uwielbienie dla pewnego kotołaka z rosyjskiej literatury, nie mogłem nie wspomnieć o tym, że kotoludzie często bywają tymi komicznymi bohaterami.
Tak się bowiem składa, że Behemot był dla mnie promieniem komedii w tym sowieckim piekle autorstwa Bułhakowa. Przypominamy, atomówki też promieniują, więc nie twierdzę, że był to mały promyk! Zresztą, sam Behemot raczej nie wydaje się małym kiciusiem, lecz wielkim, czarnym kocurem, czarną chmurą, która okazyjnie zżera ananasy z solą i pieprzem, wypija wódkę i benzynę, no i oczywiście psoci ludziom.
Chyba nie powiecie, że jego zachowanie nie jest komiczne?
"Jedyne, co może uratować śmiertelnie rannego kota – odezwał się kot – to maleńki łyczek benzyny – i, wykorzystując zamieszanie, przypiął się do okrągłego otworu w prymusie i napił się benzyny. Krew natychmiast przestała się sączyć spod jego lewej przedniej łapy… Kot poderwał się, żwawy i rześki, porwał prymus pod pachę, śmignął wraz z nim z powrotem na kominek, a stamtąd rozdzierając tapety wlazł na ścianę, mniej więcej po dwóch sekundach znalazł się wysoko nad wszystkimi i zasiadł na metalowym karniszu."
To ogólnie jest mój ideał gadającego kota w fantasy!
Moje pomysły na kotoludzi
Jak zazwyczaj mam kilka propozycji, którymi chciałbym się z wami podzielić.
Tym razem, po raz kolejny nie próbuję naprawić jakichś braków (jak to było w wypadku chociażby jeźdźców bez głowy), lecz chciałbym poeksploatować to, co już mamy.
Pomysł #1: Kotoludzie z różnych kultur
Może kotoludzie są jedną rasą albo wieloma... W każdym razie, ciekawie byłoby pokazać ich różnorodność, a jednocześnie ukazać poprzez tą różnorodność różne kultury. Tak samo jak tarkirkskie ainoki (psoludzie) przybierają różne formy w zależności, z którego klanu pochodzą, stwórzmy pewien podział kotoludzi związanych z poszczególnymi allokulturami.
Do wcześniej już wspomnianych allo-indyjskich tygrysoludzi i majinkateckich jaguaroludzi dodajmy takie grupy i kultury jak:
irbisoludzie - allo-Tybet
karakaloludzie - allo-Arabia
lwoludzie - allo-Afryka
pumoludzie - allo-Rdzenni Amerykanie
rysioludzie - allo-Europa/allo-Rosja
serwaloludzie - allo-Afryka
W ten sposób można by było łatwiej pokazywać różnorodność kultur i środowisk w świecie, ukazując dominujących zwierzoludzi na danych terenach, a kotoludzie byliby tylko tego widocznym przykładem.
Pomysł #2: Kult pantery
Pantery są czadowe! I uważam, że postać kociego bóstwa może być ciekawym elementem, tym bardziej, że można ją wykorzystać na dziesiątki sposobów. Zaczynając od nadprzyrodzonego bytu, który zmienia ludzi w kotołaki, a na potężnym patronie łowów kończąc.
W ogóle, cały koci panteon brzmi jak coś ciekawego!
Pomysł #3: Kotołak, dla odmiany
Ile to już filmów, seriali i książek o wilkołakach widzieliśmy?
Może raz, tak dla odmiany, antagonistą będzie kotołak. Nawet jeśli jedyną różnicą byłoby tylko to, że miałczałby, zamiast wyć do księżyca, myślę, że taki kotołak byłby ciekawy.
Pomysł #4: Podejrzany, ale śmieszny władca kotów
Nie, jeszcze nie obejrzałem Martwych Detektywów, ale widziałem fragmenty i Koci Król jest wcieleniem niemal wszystkich cech, o których mówiłem w dziale motywów. To coś nadprzyrodzonego, mającego potencjał komiczny, jak i uwodzicielski. Może być tym śmiesznym kotem z TikToka i groźną panterą czyhającą w cieniu w jednym.
I myślę, że reprodukcja czegoś takiego byłaby ciekawa!
Mam nadzieję, że ten wpis wam się spodobał.
Mój maraton niedługo dobiegnie końca, ale mam nadzieję, że duża część z was (która nie jest botami z Hongkongu, bo mam wrażenie, że to one ostatnio nabijają mi większość wyświetleń 😓) zapisze sobie mojego bloga w zakładce ulubionych i będziecie tu wpadać co tydzień po więcej wpisów o kulturze, pisaniu i fantastyce.
Komentarze
Prześlij komentarz