Czemu fantastyka jest lepsza od "obyczajówki"?

 Ohayo! a może Mid-Ulster!
Witam was w kolejnym wpisie na moim blogu.
Dziś będzie kolejny post niejako zainspirowany filmami wykładowcy-youtubera (który prowadzi live'y z różnych gier, w tym Wiedźmina), czyli Krzysztofa M. Maja. Kilkukrotnie w serii "Dla każdego coś przykrego" wspominał o tym, że środowisko polonistów (zwanych przez niego prześmiewczo pollonistami) bardzo często uważa, że fantastyka jest mniej wartościową formą kultury.
Oczywiście, to wszystko wprost idealnie wpisuje się w wielki konflikt Kultury (kultury wysokiej) z kulturą popularnej (a wcześniej masowej), który miał swój początek już w XIX wieku. Jednak nie zamierzam teraz streszczać wam całego przedmiotu, który miałem w ostatnim semestrze. Niech wystarczy wam więc informacja, że w końcu kulturoznawcy doszli do wniosku, że popkultura jest:
  1. dobrą rzeczą
  2. nie homogenizuje (czyli nie doprowadza do tego, że każda jednostka jest taka sama), w przeciwieństwie do kultury masowej z początków XX wieku.
  3. warta uwagi naukowców
  4. itd.
Jednakże nadal elity (to znaczy zapatrzone nie wiadomo gdzie grupy akademików) obawiają się tej popkultury, jakby miała ona ich zjeść. Oczywiście, popkultura może zmniejszać czytelnictwo, co jest zrozumiałe, bo daje alternatywy.
(Sam kocham czytać książki, ale nie oznacza to wcale, że nie mogę również czytać komiksów, oglądać filmów, grać w gry czy słuchać popularnej muzyki. Jeśli ktoś nie robi którejś z tych rzeczy, traci. Tak samo traci, jeśli nie chodzi do teatru, nie słucha oper itd. Ale coś zawsze trzeba wybrać, czyż nie?)
Jednakże zachowania tych elit, tych "niemalże świętych wzorów kultury", również zmniejszają czytelnictwo. Nic bowiem tak nie zniechęca do czytania, jak szkolne lektury. Ci, którzy po szkolnych lekturach nadal czytają, mogą być więc nazwani swoistym ewenementem!
Także błędem (i tutaj wreszcie przechodzimy do meritum) jest marginalizowanie niektórych rodzajów literatury, które są przecież popularne. I tak właśnie dzieje się z fantastyką!
W tym poście zamierzam wam wytłumaczyć, czemu moim zdaniem fantastyka jest lepsza od tak zwanych obyczajówek, a więc czemu moim zdaniem fantastyka zasługuje na jeszcze większą uwagę naukowców (nie mówię, że jej nie ma zupełnie), a także na poważanie u tych już mitycznych elit kulturalnych.

Czym jest fantastyka?

Zacznijmy od podstawowej rzeczy, czyli tego, co to znaczy fantastyka.
Fantastyka jest to gatunek tekstów kultury, który jako cechę wyróżniającą ją od reszty posiada rzeczy, które są wykreowane przez autora. W ten sposób albo częściowo, albo całkowicie świat jest dziełem wyobraźni autora.
Jako główne nurty w fantastyce możemy wydzielić:
  • fantasy - odmiana fantastyki w dużej mierze zainspirowana folklorem i mitologiami, jako siłę działającą wyróżnia się magię.
  • horror - odmiana fantastyki skupiająca się na zagrożeniu.
    Według niektórych osób, w horrorze musi występować czynnik nadprzyrodzony, który wywołuje strach. (A więc "Krzyk" w takim rozumieniu horroru, horrorem by nie był.) Obecność tego czynnika związana jest najczęściej z niedowierzaniem z jego istnienia. (No bo potwory przecież nie istnieją, prawda?) I w ten właśnie sposób następuje słodki bunt przeciwko logice.
    Co ciekawe, według niektórych systemów bibliotecznych (nie mówię, że słusznie zrobionych), by książka była horrorem, wystarczy obecność demonów, wampirów itd., a nie tego wyżej wspomnianego transgresyjnego czynnika paranormalnego. W ten sposób za horrory uznaje się "Zmierzch", "Dary Anioła" czy "Wampiry z Morganville".
  • science fiction (fantastyka naukowa, sci-fi) - odmiana fantastyki skupiająca się na rozwoju nauki, technologii itd. Występują tam także czasami kosmici.
Oczywiście, ten podział nie jest całkowicie jednoznaczny. Istnieje wiele rodzajów fantastyki, które w jakiś sposób łączą cechy co najmniej dwóch z nich:
Np.: Science Fantasy (przykładem którego jest chociażby "Pan Lodowego Ogrodu") łączy w sobie cechy fantasy i sci-fi.
Do tego każda z tych grup posiada swoje podkategorie.
https://pl.pinterest.com/
pin/844776842573166356/
W fantasy jest zarówno high, jak i low fantasy (co określa poziom umagicznienia świata), heroic fantasy (typowa walka herosa Dobra z siłami Zła) oraz urban fantasy (które dzieje się w rzeczywistych miejscach).
W sci-fi możemy wyróżnić między innymi mecha (wielkie roboty), space opery czy wszelkiego rodzaju rzeczy zakończone na -punk.
W przypadku horroru możemy mieć do czynienia z różnymi przykładami czynników paranormalnych, od typowego dla chrześcijańskiego horroru demona poprzez dręczące miasteczko wilkołaki/wampiry po bluźniercze lovecraftowskie bóstwa.
Istnieją także takie serie, które łączą w sobie cechy różnych gatunków fantastyki: Ben 10 ma w sobie kosmitów, niesamowitą technologię, mutanty, czary i inne tego typu rzeczy.
Superbohaterowie to też fantastyka!
Także wielu pisarzy, których możemy uznać za klasyków, pisało fantastykę. Między innymi:
  • Juliusz Verne, znany jako prekursor science-fiction
  • Edgar Allan Poe
  • Sheridan Le Fanu, autor "Carmilli"
  • Johann von Goethe, autor "Fausta"
  • Mary Shelley, autorka "Frankensteina"
  • H. P. Lovecraft

Czym jest "obyczajówka"?

Skoro już określiliśmy, czym jest fantastyka, to czym w takim razie jest obyczajówka?
Jest to jakakolwiek historia opowiadająca o codziennym życiu ludzi. Jeśli weźmiemy to określenie jako coś bardzo szerokiego (i uściślimy, że to nie jest fantastyka), to może się okazać, że taka "obyczajówka" jest wszystkim, tylko nie fantastyką. Tak więc w takim rozumieniu zwykły kryminał czy thriller również stają się obyczajówką.
Tak czasami mówię sobie: pisze się fantastykę albo obyczajówkę (czyli nie fantastykę). Oczywiście sama obyczajówka poza moim (i ewentualnie jeszcze kilku ludzi) żargonem, nie wnosi nic związanego z samą fantastyką, ale przez swoją "przyziemność" można dojść do podobnych skojarzeń.
 I o to właśnie mi chodziło. Żeby zrobić zderzenie fantastyki z nie-fantastyką.

Czemu fantastyka jest lepsza od obyczajówki?

Od razu mówię, to, że moim zdaniem fantastyka jest lepsza od obyczajówki, nie znaczy, że zabraniam czytania innych książek (czy ogólnie tekstów kultury) niż fantastyka. Mi też zdarza się coś obejrzeć czy przeczytać, co nie ma związku z fantastyką.
Po prostu zaznaczam moje subiektywne przeświadczenie, że fantastyka jest lepsza, co pragnę podkreślić intersubiektywnymi przykładami.
A czemu nic nie może być obiektywnie lepsze od drugiego, gdy chodzi o kulturę? Bo w humanistyce obiektywność nie istnieje!
Do tego, jak zawsze, mój wpis może pomóc pisarzom lub innym artystom w ich pracy. Myślę, że poruszone przeze mnie zagadnienia pozwolą im na inne, nowe spojrzenia na fantastykę.
Tak więc, hajimemashou!

1. Obyczajówka nie ma nic, czego fantastyka by nie mogła zrobić.

Zacznijmy od najważniejszego i najmocniejszego argumentu.
Na czym polega fantastyka? Na obecności elementów fantastycznych.
Na czym polega obyczajówka, jaką wam przybliżyłem? Na braku tychże elementów.
A więc fabuła kryminalna, romantyczna czy jakakolwiek inna nie jest jednoznacznie powiązana z żadną z powyższych dwóch kategorii.
Tak. Jakikolwiek nie miałby być motyw, dałoby się go jakoś dopasować do fantastyki.
Romans? Przecież swego czasu były popularne paranormalne romanse, takie jak chociażby "Zmierzch", gdzie dominanta romantyczna jest częściowo zastąpiona fantastyką. Do dziś lubię ten gatunek fantastyki. No bo czemu romans miałby się nie pojawiać w literaturze fantastycznej? (Inny niż w "Delirium", oczywiście).
Chcecie zagadkę? Paranormalni detektywi będą rozwiązaniem! Zarówno tacy, którzy wykorzystują swoje magiczne zdolności do rozwiązywania tajemnic świata paranormalnego, jak Harry Dresden, jak i ci, którzy babrają się w problemach realistycznego świata, jak Dora Wilk czy Witkacy! Nawet w świecie kreacjonistycznym można zrobić magicznego Sherlocka Holmesa czy Herculesa Poirot, bo tam też może dochodzić do jakichś tajemniczych zjawisk, morderstw itd.
Chcecie normalne życie, taką obyczajówkę? To też da się załatwić w fantastyce! Choć fantastyka wydaje się być w dużej mierze zdominowana przez akcję, równie dobrze można opisać problemy codziennego życia elfów czy czarodziejów. 
Komedia? Czy muszę po raz trzeci w ciągu ostatnich dwóch tygodni wspominać kota Behemota z "Mistrza i Małgorzaty"? Fantastyka, szczególnie gdy chodzi o postaci tricksterów, może pochwalić się humorem.
Dramat psychologiczny? To również da się znaleźć w fantastyce!
A czemu? Bo choć fantastyka zrywa z realistycznym przedstawieniem świata otaczającego bohaterów, to sam realizm bohaterów jest przez to jeszcze bardziej widoczny. A to właśnie bohaterowie powodują dynamikę takich motywów jak romans czy dramat psychologiczny.
A więc reasumując, w fantastyce możemy znaleźć (i pisać) dokładnie te same rzeczy, które w "obyczajówce", a do tego dochodzą motywy zarezerwowane tylko dla dzieł fantastycznych. Szczególnie, kiedy mowa o fantasy w świecie typu 2, gdzie większość ludzi żyje normalnie, a tylko nieliczni mają styczność ze światem paranormalnym.
Tak więc jeśli lubicie fantastykę i nie macie problemów z jej pisaniem, ale jednak macie jakąś ważną treść do przekazania, nie musicie koniecznie wybierać między fantastyką i tą treścią. Myślę nawet, że fantastyka to świetny sposób na przyciągnięcie odbiorców do dzieła, aby następnie w zgrabny sposób przekazać im ważne dla siebie wartości. Jest to taka przynęta.

2. Powrót do mitów

Nie da się ukryć, że dla mnie najważniejsze jest zawsze fantasy i teraz na tym zamierzam się szczególnie skupić.
Zobaczcie, jak zróżnicowane są mity,
chociażby na przykładzie bóstw wody.
źródło: https://pl.pinterest.
com/pin/21744010691127932/

Jak napisałem wcześniej, fantasy opiera się zazwyczaj na folklorze i mitologii, czyli tym, co obecni ludzie uznają zazwyczaj na bajki. (Dopóki im chupacabra nie wparuje do domu.)
Takie odwrócenie myślenia o świecie, z porządku logos do mythos, może występować zarówno w fantasy, jak i sci-fi oraz horrorze (czynnik nadprzyrodzony).
Oprócz zburzenia sposobu myślenia, że wszystko na świecie da się wyjaśnić w sposób empiryczny i logiczny (w dużym stopniu uogólniając, bo nie we wszystkich dziełach fantastycznych znajdziemy takie motywy), prowadzi to także do rozwoju znaczenia mitów w kulturze. Mit, legenda czy folklor staje się w fantastyce nie tylko opowieścią, do której można nawiązać jako smaczek, ale również stają się elementem działającym w utworze.
To zaś sprawia, że mity stają się jeszcze ważniejsze.
Poprzez mity i folklor, który jest adaptowany do dzieł fantastycznych, wiele osób ma okazję poznać w ogóle daną kulturę, z której pierwowzór pochodził. Można więc rozważać występujące w fantastyce mity w roli reprezentacji.
W ten sposób możemy stwierdzić, że reprezentacja mitologii greckiej i nordyckiej jest bardzo dobra, częsta. Niewiele gorzej wychodzą mity celtyckie. A co z mitami np.: Azji Południowo-Wschodniej? Albo o folklorze Rdzennych Ludów Ameryki?
Pomyślcie, jak bardzo hypowaliśmy jako Polacy słowiańskość growego Wiedźmina? Jak bardzo się cieszyliśmy z tego, że ten świat jest taki słowiański? I jak bardzo krytykowany był netflixowy Wiesiek za brak owej słowiańskości? A przecież wbrew pozorom reprezentacja mitologii słowiańskiej nie ma się wcale tak źle i to nie tylko dzięki Andrzejowi Sapkowskiemu.
Do tego, użycie danych mitów może zaciekawić innych tą mitologią. W ten właśnie sposób "Trese" sprawiło, że pokochałem filipiński folklor, a wuxia dostarcza mi chociaż szczątkowych informacji o chińskiej mitologii.
Używanie różnych mitów i folklorów przede wszystkim umożliwia odświeżanie fantasy. Niby mamy ustalone tropy (motywy) w fantastyce, którymi się idzie jak po sznurku, ale poprzez ciągłe odszukiwanie nowych, rzadko albo wcale nie używanych historii, które odczytuje się na nowo w fantastyce, albo nowe sposoby rozumienia starych fantastyka nadal może pozostawać świeża, zaskakująca.
Do tego, oprócz tych wielkich mitologii, istnieje również wiele legend lokalnych, które aż proszą się o wykorzystanie. Od miejskich legend i podań o spotkaniach kryptyd (niesklasyfikowanych zwierząt, których istnienie nie jest jeszcze potwierdzone i są uznawane za legendę), po ciekawe wydarzenia historyczne. Na przykład historia o klątwie wodza Kolby Kukurydzy, która może powodem wielu katastrof w Wirginii Zachodniej, w tym katastrofie na Silver Brigde i widzeniom Człowieka Ćmy w Point Pleasent. Czy nie uważacie, że coś takiego może być ciekawe?
A może w pobliżu waszego miejsca zamieszkania znajduje się jakieś miejsce związane z jakąś ciekawą legendą? Z uwagi, że w dużej mierze czytają mnie Polacy, raczej wątpię, by ktoś z was mieszkał na miejscu, na którym ciąży indiańska klątwa, ale z pewnością i tak znajdziecie mnóstwo lokalnych opowieści, na których możecie bazować.
Jesteście przedstawicielami jakichś mniejszości etnicznych albo narodowych? Może zechcecie się pochwalić swoim dziedzictwem poprzez fantastykę? Podobną akcję zrobił Disney wraz z Rickiem Riordanem w serii "Rick Riordan przedstawia", gdzie autorzy różnego pochodzenia tworzyli opowieści, bazując na mitach Majów, koreańskich, joruba czy hinduskich.
Albo pomijając już wszelkie mity zastane, można również stworzyć własne podania, jak to na przykład wydarzyło się w przypadku Doktora Who i istot zwanych Vashta Nerada. Zostały one opisane jako cień, który pożera ciało. W rzeczywistości są one mikroorganizmami żyjącymi w rojach w lasach. Światło je spowalnia, a więc ciemność je wzmacnia. Vashta Nerada odpowiadają za lęk przez ciemnością u wielu istot, w tym ludzi. 

3. Dwa poziomy odczytu

Nikogo pewnie nie zdziwi fakt, że fantastykę można rozumieć na kilka sposobów.
Pierwszy to sposób rozumienia dosłowny. To, co się wydarzyło, znaczy to, co się wydarzyło. To, że elf zachowuje się, jak się zachowuje, nie ma żadnego ukrytego znaczenia.
Fantastykę można jednak również rozumieć inaczej, w sposób metaforyczny, symboliczny.
U Tolkiena Smaug jest metaforą chciwości, elfy są ludźmi idealnymi, a zachowanie Gandalfa względem pierścienia sugeruje pokorę, co zaś odróżnia go od Sarumana.
Fantastyka staje się więc świetnym sposobem na ukazywanie rzeczywistości, ale nie bezpośrednio. W końcu operuje zarówno na płaszczyźnie logos, jak i mythos, czyli płaszczyźnie metafor.
Chcielibyście przeczytać o istotach, które de facto są Indianami, zniewolonym przez przybyszów ludem? Takie coś znajdziemy w krasnoludach z Summonera Tarana Matharu czy elfach z Wiedźmina.
Do tego dochodzi to, że jeśli wszystko można odczytać jako metaforę, swobodnie możemy bawić się metaforycznym przedstawieniem danych ras itd.
Np.: Chcecie przedstawić zerwanie z typowym przedstawianiem dobra i zła poprzez widzialne zjawiska, światło i mrok? Może zainteresuje was wcześniej przeze mnie omawiany (jakiś rok temu) przykład z Cnym (Seelie) i Niecnym (Unseelie) Dworem, gdzie jedni robią zło po kryjomu, a drudzy otwarcie, ale nadal robią zło.
Całe dzieło można zbudować na jednej wielkiej metaforze!
Przykładowo "Rok wilkołaka" Kinga jest wykorzystuje tytułowy morderczy dywanik jako metaforę tych wszystkich morderców, którzy chociaż mieli ludzką twarz, to raz na jakiś czas stawali się potworami. "Nocny latawiec" zaś pokazuje dwa wampiry - jednego tytułowego, który dosłownie był krwiożerczą bestią, a drugiego w postaci Deesa, który jako dziennikarz z tabloidu swobodnie mógł być również nazwany pijawką.

4. Eskapizm

Niektórzy twierdzą, że eskapizm jest zły! No nie! To nie prawda!
Eskapizm to w skrócie zjawisko oderwania się od rzeczywistości codziennej, którego doświadczamy również idąc do kina, teatru, muzeum czy czytając "obyczajówki".
W fantastyce jest przybiera on nową, dodatkową formę. Eskapizm tutaj pozwala uciec od rzeczywistości, częściowo albo całkowicie.
Oczywiście, to co powiedział Krzysztof M. Maj w pierwszym odcinku serii "Dla każdego coś przykrego", gdzie stwierdził, że fantastyka wyobcowuje każdego po równo, prawdą nie jest.
Wystarczy spojrzeć chociażby na moje ulubione urban fantasy, gdzie utarło się, że akcja dzieje się w realnym mieście albo chociaż państwie (a takie utwory jak "Księżycowe Miasto" niekoniecznie można nazwać urban fantasy mimo swojej fantastyczność i miejskości). To oczywiste, że mieszkaniec Nowego Yorku nie będzie się czuć tak samo wyobcowany przy okazji książki dziejącej się w Nowym Yorku jak mieszkaniec Warszawy czy Dakaru.
Nawet w wypadku świata kreacjonistycznego (i opowiadania Necipa, o którym zawsze mówię, że wygląda jak napisane przez tego gościa z Alfa Centauri) wyobcowanie będzie się trochę różnić, bo dla kogoś samurajowie czy kowboje będą czymś niezwykłym, powiewem świeżości, podczas gdy dla kogoś innego to będzie stare, zwietrzałe i już nieinteresujące.
Dodajmy do tego omawiane w podpunkcie 2. używane mity... Reprezentacja mitów oraz typowe ich przedstawienie również może wpływać na to, jak bardzo wyobcowani w rzeczywistości świata wykreowanego przez twórcę będziemy. Mitologie grecka czy nordycka są zdecydowanie nam znajome, więc przebywając w świecie na nich się opierającym nie będziemy tak bardzo wyobcowani jak w przypadku historii opierającej sie na jorubie. To właśnie sprawia, że wręcz poluję na "Dziedzictwo Oriszy" Tomi Adeyemi, żeby przekonać się, czy odnajdę się afrykańskim, a nie europejskim settingu.
Niemniej Krzysztof M. Maj ma rację, jeśli chodzi o to, że fantastyka jest tym, co może ułatwić spotkanie i rozmowę ludzi z bardzo różnych środowisk.
Dzieje się to właśnie dlatego, że fantastyka odchodzi mniej lub bardziej od rzeczywistości, co pozwala bariery wytwarzane przez ową rzeczywistość pokonać. Przecież walka o Królewską Przystań to nie wojna między prawdziwymi państwami, nie nakłada żadnego przymusowego sposobu patrzenia na nią, bo ktoś jest z danego kraju czy narodowości.
Eskapizm ma t
https://pl.pinterest.com/pin/38773246771869421/

utaj także inną formę, myślę, że bardzo ciekawą dla autorów.
Dzięki fantastycznemu eskapizmowi możemy stworzyć neutralny grunt do rozważań. Odpowiednio przygotowany świat fantasy daje możliwość porozmawiania o różnych problemach, o których w naszym świecie nie można tak łatwo porozmawiać przez te wyżej wymienione różnice rzeczywistości albo to, że świat jeszcze nie znalazł się na odpowiednim poziomie, by to stało się rzeczywistością. Przykładem niech będzie orwellowski "Rok 1984", w którym występuje antyutopia z ciągłą kontrolą Wielkiego Brata.
Taki eskapizm oczywiście jest ściśle związany z pojęciem kreacjonizmu.
Innym przykładem takiego eskapizmu jest to, że można symulować rzeczywistość, pytać się, co by było gdyby (co by było gdyby była rasa istot, które rodzą się z drzew jak owoce?) i ogólnie stwarzać świat, jak nam tylko się podoba, nie musząc się martwić 3 tonami researchu, który należy zrobić, by wiernie opisać NY czy Wawę.
Paradoksalnie, taka forma eskapizmu może pozwolić lepiej oddać realizm. Uciekamy od rzeczywistości, ale ucząc się antropologii (I Love Anthropology), miałem temat, który dotyczył przekazu antropologa jako fikcji, gdyż ten przekaz tworzy pewien wizerunek świata. Rzeczywistość jest fikcją, w którą wierzymy. Uciekając od tej rzeczywistości, możemy pokazywać to, co jest ukryte za iluzją zwaną rzeczywistością, która nie pozwala uwierzyć w prawdę. Że Afryka nie jest jednym wielkim, biednym krajem, który potrzebuje pomocy tak zwanej cywilizacji Zachodu, bo inaczej się rozsypie! Że Afryka, Oceania, Australia czy Azja Południowa mają własne kultury i mogą sobie świetnie poradzić bez Kultury z Zachodu. Że bycie biednym to nie grzech i nie powinno się tego wstydzić! Oczywiście, takie tematy nie są tylko zarezerwowane dla fantastyki (chociażby to o biedzie pochodzi z pamukowskiego "Śniegu"), ale odpowiednio zbudowany świat fantastyczny może to lepiej uwidocznić niż kolejny reportaż.
No bo czy ktokolwiek uwierzy w bogatą Afrykę, kiedy mamy zdjęcie dziecka, na którego czyha sęp? Ale gdyby stworzyć świat, który "nie ma nic wspólnego z naszym", może dałoby się to jakoś przekazać.
Jest też wiele tematów, o których trudno porozmawiać w cywilizowanym świecie. Cywilizacja - czy naprawdę jest potrzebna? Nacjonalizm i kosmopolitanizm - zagrożenia czy w pewnych warunkach rzecz potrzebne? Obecna narracja świata Zachodu, w którym przecież żyjemy, uniemożliwia nam patrzenie na te zagadnienia na chłodno, więc potrzebujemy eskapizmu, czegoś co nas w jakiś sposób oddali od problemu, by go rozważać.
No bo wyobraźcie sobie życie w takim izolacjonistycznym kraju, w którym nie lubi się obcych (oczywiście, protagonista pewnie dążyłby do poznania świata poza tym krajem), ale narracja nie szłaby w nieustanną krytykę, ale próby wytłumaczenia tego zachowania. Przecież chęć ochrony tego, co się posiada, własnej tożsamości, nie powinna być niczym złym, szczególnie gdy ma się do czynienia z jakiegoś rodzaju kolonializmem?
Widzicie? To jest przykład takiej narracji w stylu "co by było gdyby", który pokazuje ważne problemy, które trudno rozważać bez pewnej dozy eskapizmu.
Samemu nie wyobrażam sobie, by rozważać problemy dotyczące polityki czy historii poza bezpiecznym, w miarę neutralnym poziomem wytwarzanym przez fantastykę.
Zresztą, eskapizm to świetne zjawisko dla tych twórców, którzy nie umieją pisać/tworzyć o swoim otoczeniu. To normalne, że niektórzy umieją pisać o czymś, czego nie znają aż tak dobrze, a przy pisaniu o tym, co powinno być dla nich znajome, całkowicie polegają.
Do tego eskapizm nie dotyczy realizmu zachowań! Jak wcześniej mówiłem, z uwagi na to, że reszta jest nierealistyczna, zachowanie bohaterów wydaje się jeszcze bardziej realistyczne, gdyż (w wypadku całkowitej alienacji) może to być jedyne znajome nam zjawisko w przedstawionym świecie.

5. Antropologiczna zabawa

Tutaj chyba zrobię dość krótko, bo dość często się już nad tym na tym blogu zachwycałem.
Fantastyka odwraca sposób patrzenia na świat. Zamiast pytać się o rzeczy zastane (czym jest kubek?) i próbować powiedzieć, co one znaczą dla danej kultury, tworzymy rzeczy nowe, bardzo często bazując na antropologii, ale także biologii czy innych naukach.
Nie bez powodu postanowiłem napisać wpis o tym, jak można tworzyć kulturę od podstaw.
Warto się nad tym zastanowić.
Ogólnie ten podpunkt jest mocno związany ze zjawiskiem światotworzenia (worldbuildingu).
Warto więc zbadać tą kwestię
Do tego, jeśli chcielibyście podawać przykłady jakichś zachowań antropologicznych, najłatwiej je znaleźć również w fantastyce. Nie mówię jednak, że zawsze rzeczy pokazane w fantastyce są antropologicznie poprawne, jak chociażby "Sen Nocy Letniej", który dzieje się w Grecji, gdzie jednak świąt solarnych nie obchodzono. Już pomińmy to, czy Oberon i Tytania, postaci, które kojarzę bardziej z folklorem zachodnio-europejskim, powinny również się tam znaleźć.

Podsumowując

Fantastyka jest wartościowa pod względem naukowym, bo:
  1. Pozwala de facto na te same motywy co nie-fantastyka oraz takie, które są dostępne tylko dla niej.
  2. Ważną kwestią w fantastyce może być również reprezentacja poprzez mity, z których czerpie się różnego rodzaju zjawiska fantastyczne. Można to powiązać trochę ze studiami postkolonialnymi, gdzie właśnie kategoria reprezentacji jest bardzo ważna.
  3. Fantastyka ma wielką warstwę metaforyczną, co sprawia, że jest świetna do rozważań i odnajdywania ukrytych sensów. 
  4. Eskapizm w fantastyce pozwala na chociażby częściowe wyobcowanie osób z różnych grup, co pomaga w znalezieniu jakiegoś wspólnego gruntu porozumienia.
  5. Fantastyka robi bardzo ciekawą rzecz z wiedzą antropologiczną. Zamiast od szczegółu (jakiegoś obiektu) do ogółu (ogółu kultury), następuje myślenie odwrotne.
    Takie "Skoro kosmici są tacy, to mogą używać tego", a nie "Skoro kosmici używają tego, to mogą być tacy".
Mam nadzieję, że mój wpis was czegoś nauczył i wyciągnęliście z niego jak najwięcej pożytecznych dla was informacji.
Dziękuję za uwagę. Skomentujcie i udostępnijcie ten post, jeśli się wam się spodobał, by mój blog mógł się rozwijać.
Wejdźcie także w moje inne wpisy:
Ciao.

Komentarze

Popularne posty