Allochrześcijańska reprezentacja - Ale fantastyczna historia#2

Ohayo! a może Florencja!

Witam was w kolejnym wpisie na moim blogu. Dziś chciałbym ponownie zagłębić się w drażliwy dla mnie temat religii, a dokładniej porozmawiać o chrześcijaństwie. Niestety, ta religia miewa nie do końca dobry PR.
Czy słusznie?
No cóż... Były różne rzeczy, które zdecydowanie stawiają tą religię (albo religie, bo chrześcijaństwo monolitem na pewno już nie jest) w złym świetle.
I to się przekłada na fantastykę! Mamy bowiem wiele religii w fantastyce, które z chrześcijaństwa czerpią, więc ja pozwalam je nazywać mianem allochrześcijańskich (czytam ponownie teksty KMM i allotopizm, który głosi, jest przeze mnie obecnie mocno rozważany na wszystkie strony).

Dlatego właśnie seria "Ale fantastyczna historia!" powraca po dwóch latach, by porozmawiać o grzechach i zaletach chrześcijaństwa, które są uwidaczniane w fantastyce! Pokażę je, jak przystało na tą serię, posiłkując się swoją wątłą wiedzą historyczną na poziomie liceum (+ odrobinę historii sztuki).
A z uwagi, że to tematyka Kościoła jest jednak współczesna (i kontrowersyjna)... Postaram się mówić jedynie o wydarzeniach do XX wieku włącznie.

Allochrześcijaństwo czyli co?

Mianem allochrześcijaństwa nazywam wszystkie te religie, które nawiązują do tradycji chrześcijańskiej, ale raczej chrześcijaństwem nie są z powodów, że dzieją się w innym świecie, w allotopii, jak powiedziałby Krzysztof M. Maj. A że allotopia jest światem abstrahującym od świata rzeczywistego, jedynym sposobem interakcji między nimi jest, jak zauważa Umberto Eco, twórca tego pojęcia, metafora.
Dlatego właśnie powstają allochrześcijaństwa. Czasami autorowi może chodzić o stworzenie metafory chrześcijaństwa, a czasami jest to przypadek - chciał stworzyć religię do swojego świata, a że chrześcijaństwo jest jedną z najpopularniejszych religii (szczególnie w Zachodniej kulturze), a już na pewno świetnie wpasowuje się w klimaty średniowieczne, wyszło mu allochrześcijaństwo.
Ale na czym miałyby polegać cechy allochrześcijaństwa? Według motywu "Crystal Dragon Jesus", który w sumie opisuję znaczną część allochrześcijaństwa (a przynajmniej jej parodystyczną część), mogą to być:
  • kapłani w znanych nam dobrze, liturgicznych szatach
  • zakonnice
  • konfesjonały
  • kościoły (jako budowle)
  • symbole religijne (albo wprost krzyże)
  • figury czystego Dobra (Boga) i czystego Zła (Szatana)
Ja jeszcze mógłbym dodać takie elementy jak:
  • monoteizm/monolatria
  • silny wpływ religii na państwo (czasami wręcz religia państwowa)
  • inkwizycja
  • zakony rycerskie
  • wiara w "dobre zaświaty" i "złe zaświaty"
  • budowa hierarchiczna
  • istoty aniołów i demonów
  • skupienie dogmatu na walce z grzechem
Oczywiście, nie wszystkie te elementy muszą być spełniane. Chociażby w Warhammerze Fantasy mamy ewidentnie do czynienia z allochrześcijaństwem w Imperium, ale panuje tam politeizm, choć zdecydowanie kult Sigmara wydaje się być stawiany często na pierwszym planie.
A więc allochrześcijaństwo może czerpać z wielu elementów rzeczywistego chrześcijaństwa. Ba! Można by było spróbować przenieść jakieś elementy chrześcijańskie i połączyć je z elementami dalekowschodnimi. Tak w ramach eksperymentu, by zobaczyć, jak to wyjdzie.
Oczywiście, allochrześcijaństwo najlepiej będzie się czuło w kontekście alloeuropejskim, najlepiej klimatach średniowiecznych/renesansowych.
Warto jednak dodać, że chrześcijaństwo nie ma wyłączności ani na powyższe, ani poniższe elementy. Szczególnie wiele z tych cech możemy zaobserwować również w judaizmie i islamie, ale również poza nim. Przykładowo: innym słynnym zakonem wojowników jest chociażby buddyjskie Shaolin.

Grzechy allochrześcijaństwa

Allochrześcijaństwo jest często związane z pewnymi wadami, które biorą się od różnych odłamów chrześcijaństwa w całej jego historii. Czasami można nawet powiedzieć, że allochrześcijaństwo jest wykorzystywane jako krytyka chrześcijaństwa albo i nawet wszystkich religii.
A najgorsze (przynajmniej dla chrześcijan) jest to, że elementy tam pokazywane nie są wzięte znikąd! Wiele tych negatywnych cech religii pokazywanych w fantastyce ma swoje podłoże z działań tego czy innego odłamu chrześcijaństwa.
(Takie zachowania można oczywiście zaobserwować również w innych religiach. Chrześcijaństwo nie ma nie monopolu.)
I teraz zamierzam niektóre z nich omówić.

Religia rządzi państwem

Jak pisałem wcześniej na moim blogu, uważam, że religia dysponuje niesamowitym autorytetem, który trudno podważyć z wnętrza systemu. A zazwyczaj jednak bohaterowie są wewnątrz tegoż systemu. Dzieje się tak, gdyż nie utożsamiamy autorytetu religijnego z autorytetem jakiejś osoby, ale z autorytetem sił wyższych. Obecnie o wiele łatwiej nam jest to podważyć, bo nie stawiamy już tak często osób duchownych bezrefleksyjnie na piedestale, jednak w średniowieczu (bo średniowiecze jest głównym źródłem inspiracji dla fantastyki) myślę, że takie zachowanie oznaczałoby herezję.
I dlatego właśnie religia miała tak wielką wartość wtedy.
Nie dość, że cała Europa żyła pod butem papieża, który mówił, co można a czego nie, to status duchownych w samych krajach był bardzo wysoki. To oni koronowali władców na królów i to oni zyskiwali posłuch.
Jak myślicie, kogo grupa wieśniaków by posłuchała: króla czy księdza? I ten posłuch sprawiał, że władcy dawali religii jeszcze więcej przywilejów. Za przykład niech posłuży chociażby to, że w Rzeczpospolitej Obojga Narodów pomiędzy śmiercią króla a wybraniem nowego, rządził tak zwany Interrex!
No i w ten sposób powstał motyw tego, że tak naprawdę religia rządzi całym krajem. Jeśli władza państwowa będzie przeciwko religii mającej posłuch, władcę/rządzących mogły czekać różne konsekwencje, zaczynając od koszmarnego PR-u jako wroga wartości (tak jak się to działo za PRL-u). W gorszym wypadku, mogło się skończyć nawet na klątwie.

Oczywiście, warto również zaznaczyć, że sam król w średniowieczu przecież miał znaczenie religijne - władał państwem jako wybrany przez Boga. To właśnie to dawało mu autorytet niezbędny do władania krajem. Mogło to jednak trochę ograniczać takiego władcę, zmuszając go do pewnej uległości względem duchownych. Choć w sumie, nie wiadomo byłoby chyba, kto komu w kieszeni siedział.
Warto również zauważyć pewną ciekawą relację króla Brytanii i kościoła anglikańskiego, gdzie władca jest swoistym najwyższym kapłanem. Czasami w fantastyce jest to nawet przekładane jako teokracja, nie tyle rządy bożego wybrańca, co rządy wcielonego bóstwa (choć takie rzeczy były bardziej w starożytnym Rzymie czy Egipcie).

A więc podsumowując, religia może mieć olbrzymie znaczenie w systemie władzy. Może jednoczyć poddanych, w tym jednoczyć w "odpowiednią stronę".
Oczywiście, to wcale nie jest tak w oczywisty sposób negatywne, ale... Jeśli weźmiemy pod uwagę następne elementy, zaczyna robić się problem!
Szczególnie, jeśli religia ta nie jest wcale taka dobra. Przykładowo w Enen no Shoubotai była Świątynia Sola, która dosłownie kontrolowała całe państwo i była dosłownym siedliskiem złoczyńców kierowanym przez "fałszywego proroka".

Korupcja (i to nawet nie koniecznie z uwagi na kosmiczny horror)

Kościół katolicki w późnym średniowieczu miał wielki problem z chciwością, czego dowodem była praktyka handlów odpustami, która z kolei była co najmniej jednym z głównych powodów rozpoczęcia się reformacji.
Zresztą, nie można zaprzeczyć, że bogactwo duchownych było w historii olbrzymie. Wiele miejscowości w Polsce Centralnej powstało z powodu, że jakiś wysoko postawiony ksiądz chciał mieć swoją willę. To jednak wcale nie jest samo w sobie złe (pomijając przykaz dla duchownych bycia ubogim, który był w ten sposób pogwałcany), bo przecież trudno byłoby, żeby tak poważane i potężne osoby nie miały dostatecznych wygód. A do tego dzięki temu rozrósł się na przykład Łowicz.
Całować rączki szanownej pani z Orzhova
Ale problemy robią już takie zachowania jak wcześniej wspomniany handel odpustami. Postać papieża Aleksandra VI, lepiej znanego jako Rodrigo de Borgia, który zasłynął swą rozwiązłością (między innymi łamaniem celibatu i nadmiernym przepychem), również nie świadczy zbyt dobrze o Kościele katolickim.
Myślę, że allochrześcijaństwo na Ravnice, czyli Syndykat Orzhov bardzo ciekawie to wszystko uwidacznia. Orzhov bowiem jest mieszaniną kościoła, banku i mafii, gdzie religia łączy się z pieniędzmi. Z pewnością nie chcecie mieć tam kredytu, bo nawet śmierć by was od niego nie uwolniła!
Ale niestety kopupcja kościelna, zarówno w świecie rzeczywistym, jak i fantastycznym, nie kończy się tylko na pieniądzach.
Kościół, a w szczególności Kościół katolicki, niemal zawsze miał dużo władzy, o czym mówiłem w poprzednim fragmencie. To sprawiało, że dużo osób tam lgnęło, by zyskać wpływy. No i niekoniecznie były to najlepsze osoby.
Warto chociażby przypomnieć sobie obecnie głośne afery pedofilskie czy wydarzenia w katolickich szkołach, które mrożą krew w żyłach.
Jerren
autor: Yongjae Choi
Nie wspominając już o tym, że chodzą słuchy o okultystycznych dokonaniach różnych duchownych, w tym nawet papieży. To częściowo ma sens, bo duchowni byli zdecydowanie najlepiej wykształconą grupą społeczną, szczególnie we wczesnym średniowieczu, a do tego mieli dostęp do różnych ksiąg. Oczywiście, można to również traktować jako spiskowe teorie.
Jednakże w wypadku fantastyki mamy do czynienia z dość oczywistymi przykładami czarnej magii w instytucjach religijnych. Zacznijmy chociażby od Innistrad, gdzie kult Skirsdag przedostał się w szeregi Księżycowej Rady Kościoła Avacyn, chcąc przyzwać demona Ormendala.
Innym takim przykładem jest... cokolwiek, co wyszło z odmętów świadomości twórców w studiu From Sofware! Na serio, Bloodborne jest zdecydowanie idealnym przykładem allochrześcijaństwa przejętego przez mroczne siły, w tym wypadku nie tyle ukryte dobrze siły demoniczne, lecz dość wyraźne spaczenie kosmicznym horrorem. Łącznie z gotyckim stylem, kolejnym elementem łączonym z chrześcijaństwem, a więc i z allochrześcijaństwem, tworzy to niesamowity, mroczny klimat.

Palenie czarownic (i inne zbrodnie wobec magii)

Chrześcijaństwo w oczywisty sposób nie lubi się z czarami (pomimo tych pogłosem o okultyzmie wśród duchownych). Z tego powodu umarło wiele osób, które oskarżono o czary.
(Nie pamiętam, czy to był żart czy naprawdę, ale podobnież oskarżenie żony o czary było najłatwiejszym sposobem na rozwód!)
Praktyki palenia czarownic albo innych egzekucji osób oskarżanych o czarnoksięstwo były popularne zarówno w Kościele Katolickim, jak i u protestantów czy w Kościele Prawosławnym. Najsłynniejsze procesy o czary - Salem - działy się, jakby nie patrzeć, wśród purytan.
I oczywiście to przenika również do fantastyki, gdzie magia jest już czymś istniejącym z pewnością. Niekiedy oczywiście taki "Kościół" toleruje magię albo w ogóle nie ma z nią problemu, lecz w niektórych gatunkach, np.: dark fantasy, magia jest jednak penalizowana przez przedstawicieli instytucji religijnych.
(Nawet jeśli sama instytucja jest przesiąknięta jeszcze gorszymi siłami, jak w Silent Hill z 2006 reż. C. Gansa.)
Czasami może mieć to swoje wytłumaczenie, np.: gdy magia w świecie naprawdę jest niebezpieczna albo pochodzi od mrocznych sił jak w Warhammerze. Jednakże zazwyczaj patrzy się na to, jako skazywanie ludzi na śmierć za sam fakt, że korzystają z jakiejś mocy, czasami mając ją od urodzenia. Jest to bardzo brutalne i często nie prowadzi do niczego oprócz jeszcze większego rozlewu krwi.
Oczywiście, można wyobrazić sobie świat, gdzie magia nie jest dobra, co jednak uzasadniałoby trochę takie czyny, ale takie zachowania pojawiają się raczej w seriach, gdzie magia nie jest wiązana jednoznacznie z paktem z demonem (albo nawet żadnych paktów nie zakłada), przez co palenie czarownic i inne zachowania tego typu wydają się po prostu złe.
Takimi rzeczami zajmowali się zazwyczaj inkwizytorzy.

Inkwizycja (i czemu każdy się jej spodziewa)

No co ty gościu nie powiesz 😑

Inkwizycja była swoistą kościelną policją, która miała zwalczać herezję. Mieli oni nadzór jednak jedynie nad chrześcijanami, więc jeśli ktoś nim nie był (był na przykład żydem), nie mogli go zbytnio przemaglować. Co ciekawe, mieli oni początkowo próbować nakłaniać heretyków do powrotu do wartości katolickich, a dopiero później karać, jeśli to pierwsze nie przyniosło skutku.
Między innymi prowadzili procesy o czary.
To w sumie taki kozioł ofiarny, na którego barki zostają złożone wszelkie grzechy katolicyzmu z większości II tysiąclecia naszej ery. Oczywiście, jej ofiary są podobnież zawyżane, gdyż tylko 5% oskarżanych spotykała egzekucja. Nie zmienia to jednak faktu, że Kościół za czyny inkwizycji przepraszał.
W fantastyce jednak inkwizycja jest raczej negatywną grupą, która za herezje może uznać wszystko. Są ucieleśnieniem wszystkich uprzedzeń, o które oskarżało się Kościół:
  • mizogynię
  • homofobię
  • walkę z rozwojem nauki (która miałaby być niezgodna z tym, co mówił Kościół)
No i oczywiście walczyli ze wszelkim sprzeciwem wobec władz kościelnych.
Teoretycznie, możecie dać allochrześcijańskiej inkwizycji dowolny zespół uprzedzeń (oby jednak ze sobą spójnych), a ona z łatwością może ją utożsamiać.
Oczywiście, nie zawsze inkwizycja musi być zła! W Innistrad chociażby mamy do czynienia z inkwizycją w Kościele Avacyn, która wcale nie utożsamia sobą wszelkich złych zachowań. Walczyli oni z wrogami Avacyn, rzecz jasna, ale chodziło o wampiry i diabły.
Jednak piętno inkwizycji ich w końcu dopadło i w wyniku wpływu Emrakul (Eldrazi, kosmicznego horroru) zaczęli przypominać typową inkwizycję, która chce wszystkich oczyścić z grzechów na siłę.

Zakony rycerskie (niekoniecznie takie święte)

Jak zawsze powtarzam, my, Polacy, powinniśmy najlepiej zdawać sobie sprawę z problemu, jaki może stanowić zakon rycerski! W końcu z jednym z nich użeraliśmy się przez dobre kilka wieków!
Ale czym były te zakony?
Były to specjalne zakony duchownych-wojowników (oraz rycerzy, którzy godzili się żyć jak duchowni), którzy mieli walczyć w obronie religii i jej wartości. Między innymi walczyli w czasie krucjat.
Tak więc, jeśli inkwizycja była kościelną policją, zakony rycerskie były kościelnymi żołnierzami.
Zazwyczaj jednak rycerskie zakony w fantastyce mają stosunkowo dobry PR, pomimo słynnej sprawy z Templariuszami (oskarżonymi o herezję, choć fałszywie) czy Krzyżakami, którzy stanowią piękny przykład korupcji w Kościele, o którym wszyscy się uczą. Być może świątobliwy paladyn jest zbyt ładnym archetypem, by się go pozbywać.
Jednakże czasami zakony rycerskie nie są przedstawiane tak dobrze. Przykładem jest chociażby Zakon Białej/Płonące Róży z Wiedźmina.
Poza tym, same działania na krucjatach... No cóż, można powątpiewać, czy naprawdę rycerze jechali tam by bronić chrześcijaństwa, a nie po skarby.

Kolonializm (czyli jak zapomniano o Starej Wierze)

Wiadomo, chrześcijaństwo wspierało podboje kolonialne i europocentrym, gdyż Europejczycy posiadali moralną wyższość w postaci religii. Takie elementy w oczywisty sposób mogą pojawiać się w fantastyce.
Ale mi chodzi o coś innego. Poprzez wprowadzenie chrześcijaństwa, w pewien sposób był przeprowadzany sposób odcinania ludów kolonizowanych od ich tradycji.
Coś takiego można chociażby zobaczyć w Mgłach Avalonu Marion Zimmer Bradley, gdzie Celtowie mierzą się z problemem, jaki niosło ze sobą chrześcijaństwo wkraczające na ich tereny. Tak, mówię teraz o chrześcijaństwie, bo cykl Bradley jest fantastyką historyczną.
Choć korzyści duchowe (i nie tylko duchowe) związane z przyjęciem chrześcijaństwa można uznać za plusy, nawet ja musze stwierdzić, że to trochę smutne, że tak krzywdzono te kultury.
Chociażby pomyślcie o nas, Słowianach, którzy nie mają zbytnio wiedzy o swojej mitologii. Tak, rodzimowierstwo słowiańskie to próba rekonstrukcji zwłok z kilku kości paliczków, bo nie za wiele zostało wiedzy o słowiańskich mitach.
Na szczęście, nie wszędzie ten proces był tak brutalny jak u nas, gdzie nie zostało prawie nic. Niekiedy dawne mity się mocno synkretyzowały z nową wiarą, przez co Król Artur poszukiwał Świętego Graala, a Ao Sidhe stali się jednymi z historycznych władców Irlandii. Czasami kraje kolonizowane nie były poddawane tak intensywnej chrystianizacji (Indie nadal pozostają hinduskie, a Egipt muzułmański).
Oczywiście, podobne zachowania (taką ekspansywność) można zauważyć również w wypadku innych religii (np.: islamu), ale jednak to chrześcijanie podbili pół świata. 
Ale jak to zaimplementować?
Przede wszystkim, można pokazać świat w czasie kolonizacji. W chociażby Berle Ziemi A.C. Gaughen widzimy pewien konflikt pomiędzy religią Krain Kości, a praktykami ludu Shalii, które są zagrożone przez nową wiarę, która dosłownie chce ich zdominować.
Można również wspomnieć o Starej Wierze, jakichś dawno zapomnianych praktykach, istniejących zanim jeszcze nastała na tych terenach obecnie panująca religia. Przykładem czegoś takiego są chociażby wiedźmy z sabatu Dawnhart z Innistrad.
No i można jeszcze oczywiście, by dodać trochę szarości całej sprawie, przedstawić kogoś, kto próbowałby nawrócić innych w mniej brutalny sposób. Bo, choć utrata dziedzictwa kulturowego jest zdecydowanie czymś negatywnym, zawsze można sobie tłumaczyć, że tamci ludzie chcieli dobrze. Pokażcie mniej opresyjnego systemu władzy, a więcej pozytywnych wzorców, by stworzyć jeszcze ciekawszy konflikt!

Pozytywy!

Prawdą jest, że kościoły mają na swoich kontach mnóstwo różnych przewinień. Duchowni byli chciwi, żądni władzy i czasami wykorzystywali swój autorytet do czynienia zła. Do tego nie trudno uznać władzę kościelną za opresyjny system władzy, który do tego bardzo wspierał niszczenie kulturowego dziedzictwa innych grup.
Ale chrześcijaństwo jest jednak stanowczo pozytywne w swoim przesłaniu. Każe miłować bliźniego, przebaczać i być pokornym. Można nawet powiedzieć, że większość powyższych wad wynika z odrzucenia tych wartości.
A mam wrażenie, że te wartości można uznać za niezwykle ważne dla cywilizacji, jaką znamy dziś, w której nie panuje zasada oko za oko, a wszyscy mają być równi.
Więc można równie dobrze pokazać  te wszystkie pozytywne wartości poprzez religię w fantastyce.
Może w waszym świecie allochrześcijaństwo nie jest w żaden sposób skorumpowane, a duchowni nie są żądni władzy? Może ludzie nie są prześladowani z powodu jakichś herezji, a magia nie jest penalizowana bez powodu? Może nie są prowadzone z jej powodu wojny ani nie przeprowadzane jest niszczenie dziedzictwa kulturowego?
Może religia jest tutaj po prostu źródłem dobra!
W sensie, to zrozumiałe, że religia (tudzież instytucja religijna) może być źródłem konfliktu w historii. Wiele osób skupia się właśnie na tym. Tym bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę obecny PR różnych odłamów chrześcijaństwa.
Jednakże chrześcijaństwo jest nadal chwalone, pomimo swoich licznych problemów, za swoje wartości. (Chociażby Rene Girard twierdził, że Ewangelia pokazuje proces kozła ofiarnego z punktu widzenia ofiary, co miało być fenomenem.) Więc równie dobrze moglibyśmy ukazać te wartości w dziele, nie tworząc świata, w którym instytucja religijna jest wcale skorumpowana i rządna władzy.
Szczególnie, jeśli nie chcemy wprowadzać konfliktu poprzez tą instytucję religijną. Naprawdę, jeśli naszym celem nie jest wykorzystanie tej religii jako antagonisty, bo mamy kilka innych źródeł konfliktu, być może nie warto robić z niej jakiegoś wielkiego gniazda korupcji. Zamiast tego można opisać religię dość szczątkowo albo nawet w ogóle.
Eru Iluvatar ze Śródziemia
Ale jakie cechy miałoby mieć takie pozytywne allochrześcijaństwo? Może ono reprezentować takie wartości, jak:
  • wybaczanie
  • równość
  • pomoc bliźniemu w potrzebie
  • pomoc słabszym
  • nadzieja na lepsze życie w zaświatach
  • zdolność do poświęcenia się
  • itd.
Takie elementy możemy znaleźć chociażby w Śródziemiu.
Poza tym, warto pamiętać, że nawet, gdy instytucja nie jest idealna, może stanowić wsparcie dla ludzi. Szczególnie w fantastyce, gdzie wampiry, wilkołaki czy inne maszkary polują na ludzkość. Może więc warto byłoby wziąć to pod uwagę i niekoniecznie zrzucać na religię w wymyślonym świecie gromów.

I to jest koniec moich rozważań o powiązaniach chrześcijaństwa z religiami wykreowanymi w fantastyce. Znając życie, za chwilę zacznę pisać kolejnego posta o powiązaniach między światem rzeczywistym a kreacjonistycznym, ale do tego czasu się z wami żegnam.
Podobało wam się? Macie jakieś przemyślenia dotyczące tworzenia fantastycznych religii? Napiszcie komentarz!
Możecie również przeczytać mojego posta ogólnie o religiach w fantastyce - TU.
PS.: Jako twórcy możecie pozmieniać wiele rzeczy. Przykładowo, allochrześcijaństwo w waszym świecie może mocno czerpać z katolicyzmu, ale kapłanami mogłyby zostać również kobiety albo nie byłoby zasady celibatu (który został w świecie rzeczywistym wprowadzony w celu uniemożliwienia dziedziczenia majątku kościelnego przez rodziny duchownych).
Bye!

Bibliografia:

Komentarze

Popularne posty