Jedz, módl się i ubijaj potwory! - Religia w fantastyce

 Ohayo! a może Częstochowa!
Witam w pierwszym moim wpisie, który zaczynam w wakacje (dosłownie parę godzin po opublikowaniu posta o ghulach)!
Mówiłem na swoim blogu już, że jestem studentem kulturoznawstwa. Z powodów politycznych (bo niektórzy nie chcą uznać kulturoznawstwa za naukę, co mnie trochę dziwi) ta nauka zwana jest również nauką o kulturze i religii (jakby religia nie była częścią kultury).
No właśnie, religii!
Może i nie mam zbytnio wykształcenia, by mówić o teologii, ale nie o tym dziś zamierzam mówić. Religia jest bardzo ważnym elementem każdej kultury, a więc warto się zastanowić również nad nią, gdy tworzymy nasze światy fantasy.
Post ten jest związany bardzo mocno ze światem kreacjonistycznym, czyli zgodnie z moim nazewnictwem, światem typu 4, albo według Tolkiena światem wtórnym.
UWAGA: Choć w tym poście postaram się nie wyśmiewać się z żadnych religii, to możliwe, że będę wbijał pewne szpile dotyczące tego, jak wygląda i wyglądała kiedyś religia.
Gotowi?
Hajimemashou!
Tak, ta grafika jest inspirowana opakowaniami indyjskich przypraw

Wszyscy jesteśmy wierzący!

Każdy ma jakieś wierzenia, nawet ateiści. Wierzymy w Boga, wszechświat czy kapeć na ścianie!
Dlatego właśnie religia jest tak ważnym elementem naszego życia. To pod nią układamy wszystko to, co robimy. Z religią wiążą się pewne zasady, normy i zakazy. "Nie jedz wołowiny", "Módl się pięć razy dziennie" i "Nie kłam" to tylko jedne z wielu przykładów z różnych religii na całym świecie.
A więc religia jest jednym z głównych źródeł norm społecznych, które do tego świetnie je podtrzymują. Obecnie co prawda niby mamy świeckość, ale religia nadal ma duży wpływ na to, jak wygląda świat wokół nas (i to nie tylko w Polsce, gdzie niektórzy mówią o braku rozdziału kościoła od państwa).
Religia kształtowała kraje, zarówno na poziomie pojedynczych komórek społecznych, ingerując w zwyczaje, tworząc tradycje, jak i na poziomie władzy politycznej.
Niektóre postaci świętych są również bohaterami narodowymi, np.: św. Joanna d'Arc (o której można mówić również przy koncepcie czarownicy) czy Jan Paweł II.
Oczywiście, obecnie wpływ religii właściwych słabnie, lecz ludzie nadal wierzą w różne rzeczy. Może nie było żadnych bóstw, a to wszystko byli kosmici (ach, jak te teoria paleoastronautyki mnie wkurza!)? Może jesteśmy przypadkiem, kupkami gwiezdnego pyłu, z którego powstało życie?
Każdy wierzy w to, w co wierzy!
I ta wiara nadal buduje nam zwyczaje, wpływa na postrzeganie świata i politykę.

Ale teraz może przejdźmy do światotwórstwa!
Powyższy wywód pokazuje, jak wielki wpływ na kulturę (a więc praktycznie wszystko co ludzkie, bo kultura wpływa również na naturę) ma religia, a więc wszelkie wierzenia.
Reasumując, religia, którą będziemy się dziś zajmować to wiara związana z pewnymi doktrynami, rytualnością i rolą społeczną.
Takie religie w waszych światach będę was uczyć tworzyć.

Kilka składników religii

W tej części wpisu, powiem wam o kilku elementach religii, które warto przemyśleć w waszym świecie i zastanowić się, jak mają one wyglądać.

Jedna religia czy wiele?

To może nie jest elementem samej religii, ale z pewnością jest ważne z punktu widzenia całego światotwórstwa.
Czy dana religia jest jedyną religią w danym świecie czy może jest jedną z wielu? Jeśli jest jedyną, jak to się dzieje chociażby w Naznaczonych śmiercią, religia ta raczej nie będzie w ogóle kwestionowana, traktowana jako prawda objawiona (jakby prawda objawiona nie była synonimem doktryny), ale także raczej nie będzie żadnych wojen religijnych. Gdy jednak jest więcej religii, możliwe, że będą one pozostawać w konflikcie, co może skutkować wojnami religijnymi. Ale może ten skutkować mieszaniem się, tworzeniem religiii synkretycznych, takich jak wudu, powstałych poprzez połączenie się dwóch religii. W wypadku wudu wiele elementów religii afrykańskich (to chyba była religia joruba) zyskało lekko chrześcijański wydźwięk, co jednak czasami bywa jeszcze bardziej denerwujące dla niektórych chrześcijan, bo niektóre elementy święte dla chrześcijan mogą przybierać tam formę bardzo odmienną od tego, co znamy, a nawet (można powiedzieć) lekko wypaczoną.
Jednak samo chrześcijaństwo również ma w sobie trochę synkretyzmu, ale ono raczej absorbowało do siebie elementy innych religii, nie tworząc w ten sposób osobnych religii. Choinka jest elementem germańskim, wiele elementów ikonicznych dla Wielkanocy wywodzi się od święta Ostara, a Boże Narodzenie ma miejsce 25. grudnia, gdyż w Rzymie świętowano wtedy święto Mitry, a więc wcześni chrześcijanie również świętowali, tylko że własne święto.
Nie można również zapomnieć o tym, że niektóre religie ulegają schizmom i wykształcaniu się nowych. Same chrześcijaństwo przecież wykształciło się z judaizmu i z tego powodu mamy częściowo takie same święte księgi. Do tego chrześcijaństwo ulegało wielu podziałom i schizmom. Najsłynniejsza jest oczywiście schizma wschodnia z 1053 roku, ale później pojawiło się kilka osób chcących zmian w Kościele, które ostatecznie poskutkowały albo wojną religijną (np.: jak to było z husytami), albo powstaniem osobnego odłamu (np.: jak to było z Lutrem). Podobnie było również z islamem, buddyzmem czy wieloma innymi religiami, które również mają wiele odłamów, czasami związanych z synkretyzacją (np.: islam w Indonezji czerpie trochę z wierzeń pierwotnych na tych terenach).
Warto również dodać, że bardzo często religie mają tendencje do rozprzestrzeniania się i nawracania. Jakby nie patrzeć, najważniejsze dzieło literatury azjatyckiej, które jest czasami porównywane do europejskiej Odysei pod względem tego, jak wiele środków ukonstytuowało, a także doczekało się mnóstwa retellingów, Podróż na Zachód, opowiada właśnie o tym, jak bohaterowie idą nawracać innych na buddyzm. Takie zjawiska często wiążą się z niekoniecznie pozytywnym zjawiskiem kolonializmu...
Rozłożenie religii w Starym Świecie w 820 r. n.e.
A jeśli w waszym świecie jest wiele religii, jak są rozlokowane? Czy ich wyznawcy są od siebie oddzieleni, żyjąc w swoistych blokach religijnych jak w średniowieczu, czy jednak owi wyznawcy żyją w dość dużym wymieszaniu, jak to się dzieje obecnie, chociażby w Ameryce.

Monoteizm czy politeizm, czy...?

Bardzo często religia wiąże się z figurą bóstwa, postacią będącą obiektem kultu.
Istnieje kilka rodzajów religii, w zależności od tego, kto/co jest owym obiektem kultu:
  • monoteizm - wiara w jedno bóstwo i w to, że jest ono jedynym bóstwem. To zaś sprawia, że wszystkie inne religie, które wyznają inne bóstwa, się mylą.
    Głównym problemem z tworzeniem monoteistycznej religii w fantastyce jest to, że od razu jest ona identyfikowana jako nawiązanie do chrześcijaństwa/islamu/judaizmu, a więc często krytykę i/lub gloryfikację tych religii.
    A czasami autorowi mogło wcale nie chodzić o to. Może chciał np: napisać o monoteizmie.
    To jest warte zauważenia, bo monoteistyczne nie są tylko religie abrahamiczne, ale również podobnież niektóre odłamy hinduizmu oraz sikhizm. 
  • politeizm - wiara w wiele bogów i/lub bogiń. Ma dość łatwą możliwość synkretyzacji poprzez wcielenie bóstw z innej religii do swojego panteonu, co może pomagać w przeciwdziałaniu wojnom religijnym. (W Rzymie tak robili i w ten sposób najpierw panteon rzymski stał się prawie że panteonem greckim, a później do tego panteonu trafiły takie postaci jak Mitra).
    Większość z nas raczej nie ma zbytniego spotkania z politeizmem, dlatego może się on wydawać dla nas przyjemnie egzotyczny. Problemem jest jednak to, że właśnie dlatego, że nie mamy z nim obycia, czasami trudno nam o nim pisać.
    Czasami pojawia się zjawisko monolatrii, czyli kultu jednego bóstwa, ale nie twierdzenia, że inne bóstwa nie istnieją, co tłumaczy chociażby sytuacje z D&D, gdzie są wyznawcy danych bóstw, podczas gdy istnieje tych bóstw znacznie, znacznie więcej.
    Istnieje również henoteizm, który polega na wyróżnieniu bóstwa głównego oraz bóstw pomniejszych, które również są obiektem kultu, jednak mniejszego. Przykładem czegoś takiego jest zaratusztranizm.
    Bogowie Theros
  • panteizm - wiara w absolut/ bezosobowe bóstwo, które przenika wszystko. Dosłownie, wszystko jest bogiem. Wszystko jest z niego stworzone.
    Najczęściej można to powiązać z kultem przyrody i oddawaniem czci wszystkiemu, jako elementowi świata.
    Czasami panteizm nie stoi w sprzeczności z monoteizmem (panteizm Spinozy).
  • animizm - wiara w to, że wszystko posiada swojego ducha, swoją siłę życiową, animę. Wszystko w świecie jest więc żywe, a więc i można by było się z tym skomunikować.
    Typowym animistycznym przykładem są wszelkie religie szamanistyczne, a więc raczej religie pierwotne, a więc nie tak zorganizowane jak to się dzieje chociażby w przypadku Kościoła katolickiego. Ale są przykłady dość zorganizowanych religii animistycznych, takich jak shinto, czyli dosłownie droga kami, gdzie kami mogą być zarówno wielkimi bogami słońca czy księżyca (Amaterasu, Tsukuyomi), jak i duchami przydrożnego kamienia.
  • ateizm - wiara, że nie istnieje żadne bóstwo.
    Z uwagi na to, że ateizm jest kojarzony z brakiem religii, można się też spotkać z określeniem nonteizm/nieteizm, które miałoby określać religie, w których nie ma postaci boskiej.
    Trudno podać jakieś tego przykłady w znanych powszechnie religiach, ale pewne cechy ateistyczne (lub też nieteistyczne) przejawia buddyzm, który nie skupia się raczej na kulcie danych postaci, ale raczej na samodoskonaleniu się. Oczywiście, taka byłaby jedna z narracji, bo czasami Buddę traktuję się jako boga, a także przecież jednym z sześciu światów, w którym można się odrodzić według wierzeń buddyjskich, jest właśnie świat bogów, dew. Oczywiście, dewy w buddyzmie pomimo potęgi w pewnym stopniu są bardzo podobni do ludzi, chociażby tym, że też są uwięzieni w kręgu reinkarnacji.
    Nieteistyczny jest podobnież również taoizm (skupiający się na zachowaniu balansu) czy konfucjanizm.
    Tak więc można zauważyć, że religie nieteistyczne skupiają się bardziej na wewnętrznym rozwoju swoich wyznawców, chociażby poprzez medytację czy inne czynności.
Warto przemyśleć o możliwym kulcie świętych oraz kulcie przodków, którzy co prawda co do zasady nie są traktowani jako bóstwa, to jednak są obejmowani kultem w religiach, w których występują.

Jak powstał świat? oraz inne mity

Religia opiera się na mitologii, to jest jasne. Mit bowiem to w najprostszej swej definicji święta opowieść, a więc coś, co do religii pasuje jak ulał.
Większość mitologii podaje, jak i czemu powstał świat, kto go stworzył i w jaki sposób.
Czasami jest to dzieło demiurga, czyli bóstwa, które stwarza świat, czasami powstał on z ciała jakiegoś bóstwa albo innej istoty (Gaja w mitologii greckiej, Imir w mitologii nordyckiej czy Pangu według niektórych mitów chińskich).
Ważne jest również to, jak powstało życie i jak powstały stworzenia rozumne (bo nie zawsze są nimi ludzie albo są to nie tylko ludzie). Czy zostały stworzone? Czy się jakoś wykształciły czy jak?
Religia podaje również często odpowiedzi na pytania, czemu świat działa tak, jak działa. Czy zmiana pór roku jest związana z jakimś mitem, np.: takim jak ten Korze/Persefonie? Albo podróż słońca po niebie? Albo istnienie faz księżyca?
Oczywiście, nie wszystkie mitologie mają na to odpowiedzi. Chrześcijaństwo raczej nie mówiło, czemu się tak dzieje. To moim zdaniem sprawiało, że religia i nauka mogły koegzystować w spokoju, nie wchodząc ze sobą w sprzeczność. (Ogólnie, katolicyzm był dość racjonalną religią i wiele zjawisk nadprzyrodzonych początkowo uznawało często za zabobony.)
Jednakże w fantastyce fajnie jest też spojrzeć na coś bardziej magicznie.

Co się dzieje po śmierci?

Kolejnym, być może nawet bardziej kluczowym pytaniem, na które religia ma odpowiedź, jest to, co dzieje się z ludźmi po śmierci. Czy wędrują oni do jakiegoś miejsca? A może się reinkarnują? A może zostają na ziemi, tylko że w formie duchowej? A może jednoczą się oni z bóstwem?
Każda religia ma własne odpowiedzi na to pytanie.
Jeśli dusze po śmierci idą do jakiegoś miejsca, jakie ono jest? W chrześcijaństwie (katolicyzmie, warto dodać, bo inne odłamy czasami mają inne spojrzenie na życie pośmiertne) mamy trzy możliwości. Albo idziemy do Nieba, czyli miejsca wspaniałego, albo do Piekła, czyli miejsca wiecznego potępienia, albo trafiamy do Czyśćca, tymczasowego miejsca, gdzie odpokutowujemy za nasze grzechy, by następnie iść do Nieba. Ostatecznie są więc dwie możliwości, gdzie trafimy - będziemy zbawieni albo potępieni.
W mitologii greckiej wszystkie dusze idą do Hadesu, krainy zmarłych rządzonej przez boga o tym samym imieniu. Hades jest jednak podzielony na trzy strefy: Pola Elizejskie (dobre miejsce, gdzie trafiali zasłużeni), Pola Asfodelowe (miejsce dla tych, którzy niczym się nie wyróżniali) oraz Tartar (miejsce tortur dla tych, którzy podpadli bogom). Śmiertelników sądzili sędziowie Minos, Redamantys i Ajakos.

W mitologii nordyckiej zaś istniało kilka miejsc, do których trafiały dusze. Ci, którzy umarli śmiercią chwalebną, czyli w boju, trafiali do Valhalli/Walhalli (w Asgardzie), gdzie byli zwani eiherjarami, oraz do Folkvangu/Folkvangru. (Było tak pół na pół, jeden trafiał tam, a drugi trafiał tam.) Mieszkańcy tych krain przygotowywali się do walki w czasie Ragnaroku.
Ci, którzy nie umarli taką śmiercią, lecz w wyniku choroby, starości lub samobójstwa, trafiali do Hel(heim), krainy znajdującej się w zimnym Niflheim. Dusze tamtych zmarłych przypominały cieniste duchy.
Na przykładzie tych 3 systemów religijnych/mitologii widać, że obecność tego podziału w zaświatach wywoływał pewne zachowania wśród wyznawców. Chrześcijanie chcą być dobrzy, bo chcą trafić do Nieba, Heleni chcieli zabłysnąć czymś pozytywnie, być herosami, by trafić na Pola Elizejskie, a Skandynawowie chcieli zginąć w walce, by trafić do Walhalli. Obecność wierzeń w takie zaświaty wymuszała więc pewne zachowania.
    Oczywiście, są też takie religie i takie zaświaty, gdzie nie ma zbytnio takiego podziału. Wiele z zaświatów może być wprost nazywana piekłami, takie jak sumeryjska kraina zmarłych (Kur), do której wkroczył Gilgamesz, czy majańska Xibalba. Są to miejsca raczej nieprzyjemne.
Takim czymś, jednymi zaświatami, lecz przyjemniejszymi, może być również "nasz słowiański" Wyraj, gdzie dusze umarłych ulatywały, by po jakimś czasie powrócić na ziemię, niesione przez ptaki przylatujące z ciepłych krajów, wcielając się w nienarodzone dzieci.
Tak, to dlatego mówi się, że bociany przynoszą dzieci. Według folkloru rzeczywiście miały je przynosić, a przynajmniej ich dusze.
    A skoro już mowa o reinkarnacji, warto się zastanowić, jak ona działa.
W religiach dharmicznych reinkarnacja jest przekleństwem! Wyznawcy hinduizmu i buddyzmu chcą przerwać krąg odradzania się, dążąc do mokszy, czyli wyzwolenia się z tego układu, towarzyszącemu rozpadowi tożsamości i jedności z bóstwem. W końcu życie jest ciężkie, a skoro (według wyznawców tych religii) po śmierci nie czeka nas wcale żadna nagroda, miejsce wiecznego spoczynku, lecz kolejne życie, tak samo trudne, czemu by nie spróbować zakończyć tego cyklu?
Z drugiej strony, jeśli religia wierząca w reinkarnację byłaby bardziej optymistyczna i twierdziła, że życie jest piękne, nawet ze swoimi trudnościami, być może jej wyznawcy nie dążyliby do ucieczki z cyklu, lecz przyjmowali ten cykl jako coś dobrego. W końcu nadzieja, że na pewno się będzie nadal żyło, jest bardzo przyjemnym uczuciem.
Rozważając reinkarnację, warto się zastanowić, jak ona działa. Czy człowiek może wcielić się tylko w nowego człowieka, czy też w inną istotę, zwierzę, roślinę czy demona? Czy dzieje się to natychmiastowo czy jest jakieś miejsce, gdzie dusze zmarłych trochę czekają na ponowny przydział na ziemię?
No i czy przy reinkarnacji, jakaś część świadomości przechodzi na następne wcielenie? Czy ktoś może pamiętać swoje poprzednie życie, mieć jedynie jego przebłyski czy jak? Jak poprzednie życia rzutują na obecne?
    Są też religie, które uznają, że po śmierci jest nicość, po prostu przestaje się istnieć, co jest wręcz niewyobrażalne dla wielu ludzi. Po prostu wyobrażenie swojego nieistnienia jest dla nas niemożliwe. Musimy istnieć, bo inaczej... Inaczej chyba byśmy zwariowali!
Częściowo taka opcja zaświatów pojawia się chociażby w przypadku jednego z odłamów chrześcijaństwa zwanego Świadkami Jehowy albo potocznie jehowymi. Uznają oni, że po śmierci zwyczajnie przestaje się istnieć, ale ci, którzy zostaną zbawieni, wrócą do egzystencji w Niebie.
    Jeszcze inną opcją jest to, że umarli pozostawaliby na ziemi. Warto się zastanowić, jakim cudem ziemia nie przeludniła się od duchów/zombie. Może dusze także mogą umrzeć (i wtedy przestają istnieć albo przechodzą reinkarnację)? Może duchy skupiają się w określonych miejscach, tak jak w Ravnice, gdzie duchy skupiały się w dzielnicy zwanej Argyrem.

Przy okazji rozmów o zaświatach warto pomyśleć micie podróży po nich. Znany z eposu Gilgamesz zszedł do Kur, Orfeusz udał się do Hadesu po swoją ukochaną, bliźniacy Xbalanque i Hanahpu zawędrowali w głąb Xibalby, a Dante zwiedził Piekło, Czyściec i Niebo. To właśnie te opowieści budują nam postrzeganie zaświatów.
Poza tym warto byłoby się zastanowić nad tym, jak wygląda sprawa z duszą w tej religii. Niektóre religie uważają, że dusza ludzka składa się z kilku części i nie wszystkie przechodzą do następnego życia lub zostają na ziemi.
Np.: w voodoo mamy do czynienia z dualizmem: ti bon ange (dosłownie: "małym dobrym aniołem", utożsamianym z osobowością i indywidualnością, będącą jednocześnie tą częścią duszy, która zostaje zniewolona w celu stworzenia zombie) i gros bon ange (dosłownie: "dużym dobrym aniołem", siłą życiową, która w trakcie narodzin wchodzi do ciała, a po śmierci wraca do źródła).
Może w waszej fikcyjnej religii również będzie taki podział albo trochę inny. Może część duszy zostawałaby na ziemi, może częściowo zasilałaby ziemię albo coś w tym stylu?

Rytuały, święta i praktyki

Każda religia ma swoje specyficzne rytuały, święta lub różne inne praktyki. Modlitwa, oddawanie czci bóstwom i innym postaciom kultu, ofiary... To wszystko jest częścią życia religijnego.
Warto pomyśleć, jakie zachowania są związane z wyznawaniem danej religii. Za przykład niech posłużą różnego rodzaju rytuały oczyszczenia (ablucje), np.: muzułmańskie wudu (nie mylić voodoo/wudu/wodu, religią synkretyczną czarnych niewolników z Ameryki Północnej) polegające na obmyciu wodą przed salat, czyli tą słynną modlitwą odmawianą 5 razy dziennie. Owa ablucja ma zapewnić czystość duchową poprzez oczyszczenie fizyczne.
Istnieją również ofiary dla bóstw. Większość religii posiada jakąś formę ofiary, czasami poprzez złożenie w ofierze zwierząt, roślin, a czasami nawet ludzi, praktyki medytacyjne czy taniec.
W chrześcijaństwie rolę ofiary pełni Bóg, Jezus Chrystus, który jest składany w ofierze za grzechy wyznawców (i właściwie, wszystkich ludzi). Jest to jednorazowa ofiara, którą na każdej mszy się upamiętnia poprzez akt symbolicznego kanibalizmu, spożywania Ciała Boga pod postacią chleba.
Warto również zastanowić się nad świętami.
W Europie większość kultur miało święta solarne, związane z dniami przesilenia i równonocy. Celtowie mieli również święta w połowie czasu między jednym świętem, a drugim, spośród których najważniejsze było 1. listopada (Samhain, które rozpoczynało rok a zarazem mroki zimy) i 1. maja (Beltaine, rozpoczynające wiosnę i okres płodności). (Więcej o świętach solarnych, TUTAJ.)
Poza tym, różne religie mogą świętować różne okazje - np.: rocznicę jakichś wydarzeń (żydowska Pascha), wspomnienia jakiejś postaci (tak zwane odpusty we współczesnym katolicyzmie, które są indywidualnymi świętami danych parafii) czy poszczególnych bogów w religiach politeistycznych. Wiele świąt jest też związanych z określonymi zmianami w przyrodzie, np.: dożynki.

Mówiąc o obrzędach religijnych, należy również wspomnieć o takich obrzędach, które są związane z funkcjonowaniem społeczności, jak śluby czy pogrzeby, ale są objęte religijną otoczką. Do takich obrzędów zaliczyć można również rytuały włączenia do wspólnoty (chrzest, obrzezanie), rytuały związane z osiągnięciem dojrzałości itp.

Stosunek do nadprzyrodzonego/paranormalnego

Z uwagi, że mówimy tu o tworzeniu religii na potrzeby fantastyki, nie powinno to chyba nikogo zdziwić, że jestem gotów uznać ten podpunkt jako jeden z ważniejszych.
Ogólnie, granica między religią i magią nie jest taka twarda, jak komuś mogłoby się wydawać. W końcu magowie to pierwotnie zaratutriańscy (perscy) kapłani, a słynne dzieło J.G. Fraysera, Złota gałąź, posiada podtytuł Studia magii i religii. Zakłada się jednak (nie do końca uniwersalnie), że magiczne praktyki w religii wiążą się z ingerencją siły wyższej, a magia wiąże się z indywidualną mocą czarownika. Oczywiście, czasami to się zaciera.
Jednakże to, jak religia podchodzi do nadprzyrodzonego i paranormalnego, jest bardzo ważne.
W chrześcijaństwie (i ogólnie w religiach abrahamicznych) nie lubiane były czary. Głównie dla tego, że początkowo uznawano je za zabobony, a później... Wiadomo, oskarżenia o czary stały się dobrym sposobem do pozbywania się niewygodnych jednostek.
W ten sposób życie straciło wiele niewinnych osób. Oczywiście, wiemy, że raczej nie były one prawdziwymi czarownicami, ale skoro mówimy o fantastyce, zastanówmy się, co by było w świecie, gdzie magia z pewnością istnieje. Być może magia w takim świecie byłaby uznawana za zło wcielone, a osoby ją uprawiające palone na stosie. Tylko czy by tak było naprawdę? W sensie, czy magia byłaby tym czystym złem? Bo jeśli magia w tym świecie wiązałaby się koniecznie z interakcją z demonami albo innymi moralnie wątpliwymi czynami, to pół biedy, ale gdyby magia byłaby czymś naturalnym... Takie pokłosia inkwizycji mamy chociażby w Wiedźminie 3, gdzie Wieczny Płomień  urządza potworne, ludzkie pochodnie w Novigradzie.
Chrześcijaństwo (a na pewno katolicyzm) zapewniało jednak ochronę przed złymi mocami. Demony i inne potwory miały być podatne na moc Bożą, dzwony kościelne, modlitwy czy wodę święconą. Chrześcijaństwo zapewniało swoim wyznawcom bezpieczeństwo przed złem, które czyhało w mroku: demonami, wampirami, wilkołakami i złymi czarownikami, już samym faktem swojego wpływu, nie mówiąc o militarnej sile inkwizycji.
Tak, to może być groźne, gdyż nie wszystkie potwory w fantastyce są złe, a nawet w ostatnich latach pojawił się trend pokazywania sympatycznych potworów. Jednak w przypadku bardziej mrocznych settingów, takich jak Innistrad czy Etharis, moc religii potrafi być jedyną nadzieją przeciwko licznym bestiom, które kryją się w mrokach nocy. To właśnie dzięki Avacyn ludzie przetrwali na Innistradzie tak długo.

To nie jest jednak do końca tak, że chrześcijaństwo uważa wszystko, co nadprzyrodzone za złe. Samo przecież opiera się na nadprzyrodzonym, a więc w jego skład wchodzą różne elementy, które można odbierać jako fantastyczne, np.: anioły, święte symbole itd.. Samo zaś istnienie potworów nie jest tylko zjawiskiem w religiach abrahamicznych, ale na całym świecie, jednak ta binarność dobra (sił Boga) i zła bardzo ułatwia rozeznanie się w tym wszystkim.
Co więcej, wiele praktyk magicznych miało być czerpanych z tradycji religii abrahamicznych. Słynna kabała wywodzi się przecież z judaizmu, ale nadal jest krytykowana przez wielu wyznawców tej religii za bycie po prostu okultystyczną.

Jednakże nie wszystkie religie były tak srogie wobec praktyk magicznych. W Grecji istniała nawet bogini magii, Hekate. W Japonii można czasami usłyszeć o onmyoji, czasami tłumaczonych jako czarownicy albo egzorcyści, których praktyki wywodzą się przecież z taoizmu. No i nie można również zapominać o szamanizmie (czyli określeniu-parasolu na różne religie pierwotne), który bardzo często jest kojarzony z różnego rodzaju praktykami magicznymi. Voodoo również jest fetyszyzowane jako religia magiczna.
No i oczywiście należy pamiętać o tym, że w fantastyce może być również religia mocno związana z systemem magicznym, np.: w Wowie są kapłani Światłości, którzy reprezentują właśnie moc światła, podczas gdy szamani używają magii żywiołów, które czczą. Może u was są bogowie reprezentujący żywioły, którymi posługują się magowie!

Czym może być religia?

Teraz przejdźmy do tego, jaką rolę może pełnić religia w świecie. Warto pamiętać o tych aspektach, gdyż to one mogą sprawić, że religia w waszym świecie będzie czymś więcej niż tylko powiedzeniem, że ktoś wi erzy w Niewidzialnego Różowego Jednorożca. Dzięki temu religia stanie się jedną z ważniejszych elementów waszego świata.

Religia jako źródło moralności i norm

Chyba nikogo nie zdziwi fakt, że to właśnie religia określa normy moralne, co jest dobre, a co złe.
Jedna z teorii dotyczących powstania religii (autorstwa Freuda) mówi, że powstała ona po tym, jak pierwotni ludzie zabili ojca, a następnie w przypływie winy uznali jego wartości za święte. Oczywiście, ta teoria nie tłumaczy, skąd się wzięły wartości tamtego ojca, więc pozwolę sobie uznać ją za dziurawą.
Jednakże prawdą z pewnością jest to, że religia mówi nam, co jest dobre, a co złe, a już na pewno daje solidną podstawę upewniającą nas w tym. W końcu z samego założenia, religia mówi, że dane przykazanie nie są wymysłem samych ludzi, lecz zostały nadane przez siłę wyższą, bóstwo, kosmos, wszechświat... Prawo ludzkie łatwo zakwestionować, ale kwestionując prawo boskie, kwestionuje się same bóstwo, co zaś wyznawcy danej religii nigdy nie odważyliby się uczynić. Co jest również wykorzystywane przez osoby związane z religią.
Trudno sobie wyobrazić Europę, jaką znamy, bez wpływu chrześcijaństwa. Nawet jeśli założylibyśmy, że tak zwane wartości europejskie (takie jak równość, wspólnota ponad podziałami granic państwowych czy przebaczanie) wykształcały się jeszcze przed pojawieniem się chrześcijaństwa na Starym Kontynencie, pomogło ono w ich propagowaniu. Przykazanie miłości do bliźniego, które rozumie pojęcie bliźniego jako każdą osobę, to najważniejsza zasada wiary (a przynajmniej tak jest w katolicyzmie, bo nie mogę ręczyć za inne odłamy). To nie jest po prostu zasada dobrego, kulturalnego zachowania, lecz podstawa do Zbawienia!
Podobnie można powiedzieć o ojcobójstwie i matkobójstwie w buddyzmie. Dla większości jest to straszny czyn, ale czasami z pewnością da się to zrozumieć, np.: z powodu morderstwa w odwleczonym afekcie, gdy któryś z rodziców znęcał się nad dzieckiem. Jesteśmy to w stanie zrozumieć, bo choć sam czyn z pewnością jest morderstwem, a do tego morderstwem bliskiej sprawcy osoby, to da się to obronić (np.: sprawa Chiyo Aizawy). Ale jeśli wzięłoby się pod uwagę buddyjską tradycję, taka osoba zostaje skazana na dosłownie ponad trzy tryliony lat w najgorszej części buddyjskiego piekła/czyśćca, zwanego Avici.
Tak więc z grzechu, który jest uznawany za poważny, w ten sposób niektórzy (nie wiem, jak buddyści pomyśleli o sprawie Chiyo Aizawy) mogliby zrobić najgorszą rzecz na świecie, zaraz obok siania herezji, przeszkadzania Buddom (nie mylić z boudami) i zabijania oświeconych.
Możecie użyć właśnie takiego czegoś jako absolutnego tabu. Zwiększcie rangę jakiegoś czynu złego do bardzo, bardzo złego.
Kontynuując przykład z ojcobójstwem, wyobraźmy sobie sytuację, gdy w okolicy szaleje plaga, która powoduje szaleństwo i dotyka również ojca naszej protagonistki. W samoobronie córka musi zabić swojego ojca, ale czuje wyrzuty sumienia, które nie opierają się jedynie na traumie zabicia kogoś czy straty ojca, ale również na tym, że niezależnie, jak bardzo by to sobie tłumaczyła i racjonalizowała, popełniła czyn, za który czeka ją zły los.
Warto również wspomnieć o tym, że nie wszystkie zakazy czy nakazy religijne muszą być dla nas całkowicie zrozumiałe i zgodne z ogólnie przyjętymi, europejskimi zasadami. Są przecież tabu pokarmowe, np.: żydowskie i islamskie wobec wieprzowiny czy hinduskie wobec wołowiny. Te jednak łatwo zrozumieć, bo na świecie nie żyją tylko świnie i krowy, ale innym problemem może okazać się chociażby zakaz transfuzji krwi, procedury ratującej często życie, przez Świadków Jehowy.
Wyobraźcie sobie, że w waszym świecie jest popularny eliksir uzdrawiający, ale jakaś grupa religijna uważa, że jego stosowanie jest aktem zła, bo np.: uważają oni, że roślina, która odpowiada za działanie tej mikstury, jest święta i nie powinno się jej kalać i wykorzystywać do eliksiru. A więc co ma zrobić medyk w takiej sytuacji?
Inne, mniej agresywnie krytykowane przykłady pozornie niezrozumiałych z punktu widzenia naszego nakazów i zakazów religijnych to np.: zakaz obcinania sobie włosów przez wyznawców konfucjanizmu, żydowski zakaz podróży w czasie szabatu czy zakaz dotykania Koranu przez miesiączkujące kobiety. Choć brzmią one dość dziwnie, z punktu widzenia tych religii te zasady mają sens.
Warto również pamiętać również o tym, że nie wszystkie zasady religijne są spisane tylko w świętych księgach i w zależności od okresu, te zasady mogą przybierać różne formy. Przykładowo, czy zastanawiało was kiedyś, czemu o średniowieczu i renesansie krążyły plotki o braku kąpieli? Odpowiedzią jest oczywiście religia! Kąpiel była związana z przyjemnością cielesną, a więc kochający ascetyzm myśliciele tamtych czasów uznawali ją za zbędną, a nawet przeszkadzającą w kontaktach z Bogiem. Paradoksalnie, w średniowieczu jeszcze to nie było takie rozpowszechnione, bo czystość fizyczna była jednym z ówczesnych ideałów piękna, ale w już w renesansie zaczęto wymyślać coraz to nowsze dowody na to, że częste mycie skraca życie.
Różnice religijne są też zależne od miejsca. Nawet słynny szariat nie jest całkowicie monolityczny. Przykładowo, w Afganistanie za cudzołóstwo karze się tylko kobiety, podczas gdy w Arabii karze się obie osoby.

Reasumując, religia jest potężną siłą kształtującą nasze postrzeganie dobra i zła. To właśnie ona mówi, jak powinno się żyć. Nawet jeśli coś wydaje się nie być racjonalne z punktu widzenia osoby z zewnątrz, dla osób wewnątrz danej religii jest to oczywiste i w pełni logiczne.

Ach! I jeszcze zapomniałem o jednym. Czemu ludzie w ogóle chcą postępować dobrze? Religia wraz ze swoimi obietnicami zaświatów sprawia, że nawet te osoby, które nie mają idealistycznej, altruistycznej duszy, będą w stanie postępować według zasad, bo takie zachowanie może pozwolić na życie wieczne albo jego lepszą wersję.
No i czasami łamanie boskich zakazów może poskutkować piorunem w głowę.
Pamiętam, jak w serii Malfetto była bardzo sztywna zasada dotycząca wieku przyzwolenia, czyli wieku, w którym można uprawiać seks (bodajże 17 lat). Bohaterka nie zrobiła tego z chłopakiem, który jej się podobał, bo... właśnie bała się gniewu bóstw.

Religia jako władza

Skoro religia ma tak wielki wpływ na normy, oczywistym jest to, że osoby z nią związane mają władzę.
Nawet kapłani pierwotnych religii, szamani, są przedstawiani jako wysoko w hierarchii swoich społeczności, więc czemu tak nie miałoby się dziać w religiach bardziej rozwiniętych? Nie bez powodu najważniejszym władcą w Europie przez wiele setek lat był papież. To właśnie od niego zależało wiele rzeczy w średniowiecznej Europie, bo niemal wszyscy Europejczycy byli katolikami, nawet władcy, a więc byli podporządkowani władzy kościelnej.
Poprzez możliwość kreowania norm, religia mogła wpływać na opinię publiczną, a nawet kontrolować ją do celów własnych kapłanów. W końcu bardzo łatwo pozbyć się kogoś, twierdząc, że jest czarownicą albo że jakaś siła wyższa uważa, że ta osoba musi umrzeć.
Religia może również służyć do uzasadniania słuszności pewnych zachowań szowinistycznych, utwierdzając je w kontekście religijnym. Przez wieki kobiety były tymi złymi, bo to właśnie kobieta, Ewa, zerwała zakazanym owoc. Podobnie było z klątwą Kanaana, która była używana do warunkowania niewolnictwa w stosunku do czarnych, białych, Słowian, chłopów itd.
Co więcej wsparcie religii lub jego brak może poskutkować sukcesem lub porażką polityczną. Gdy bowiem w czasach PRL-u władze atakowały kościół, który stał się dla wielu jedną z niewielu ostoi polskości, podpisały na siebie wyrok. Gdy bowiem religijny autorytet wspiera władze polityczne, udziela im swojego autorytetu.
Dlaczego w Europie król miał prawo rządzić jako władca absolutny? Bo był uznawany za pomazańca Bożego. Tak więc to religia nadawała władzę.
Dlatego właśnie skorumpowana władza religijna potrafi być o wiele gorsza i bardziej przerażająca niż skorumpowana władza świecka. Gdy bowiem mamy do czynienia ze "złym królem" albo innym przykładem złej władzy państwowej, nie tak trudno by było zauważyć zło tej władzy, a ludzie mogliby szukać schronienia w religii, duchowości. Jednak gdy to władze religijne są tymi złymi, prawdopodobnie o wiele trudniej byłoby się wydostać z tego wszystkiego. Przede wszystkim autorytet religijny potrafi być o wiele większy niż autorytet polityczny, gdyż politycy są ludźmi jak wszyscy, ale duchowni, kapłani, szamani, osoby związane z religią czasami są stawiane w roli trochę ponadludzkiej. Mają bowiem kontakt z wyższymi bytami, a przynajmniej za takich uważają ich wierzący. Samo sprzeciwienie się władzy religijnej może być uznawane za akt herezji, a nawet powodować wyrzuty sumienia u tego sprzeciwiającego się. Przypominam, według mojego spojrzenia na religię, jest ona źródłem moralności, krystalizatorem norm, a więc sprzeciwienie się religii może oznaczać sprzeciwienie się moralności, a nawet całej kulturze.
Oczywiście, czasami bywało w historii też tak, że duchowni byli hipokrytami. Nauczali jednego, a sami robili odwrotnie. I wtedy można by było ich za to sądzić według praw, które rzekomo reprezentowali.
Nie można jednak popadać w taką skrajnie anarchiczną myśl i należałoby podać również pewne pozytywy władzy religijnej. W końcu bardzo często wpływ religii jest czymś co jednoczy kulturę, a czasami nawet cały naród. Związki Polski i katolicyzmu w okresie PRL są tego wspaniałym przykładem. Dla wielu Polaków prawdopodobnie Kościół był bardziej polską władzą niż rząd Polski.
Zresztą, mówimy tutaj o fantastyce! To, że relację religii i państwa potrafią być dość problematyczne, nie oznacza to jednak, że nie może w wymyślonym świecie ta relacja nie mogłaby działać idealnie, bez zgrzytów i chęci rozdziału świątyni od państwa.
Tak samo, jak można zrobić religię, która nie będzie odbierana jako coś, co dąży do władzy i bogactw, jak to często zwykło się wytykać kościołowi katolickiemu już od średniowiecza.

Jednakże narrację o wiele łatwiej jest robić na krytyce i negatywach, więc przejdźmy ponownie do tych mrocznych wariantów władzy religijnej. Tak jak mówiłem, władza religijna czasami może być potężniejsza od władzy państwowej, a także może jej dawać wsparcie. W takim razie wyobraźcie sobie, jak niebezpieczna może być teokracja, czyli ustrój, gdzie na tronie zasiada osoba bóstwa, czy hierokracja, rządy kapłanów. Zazwyczaj władcy byli otaczani czcią, ale co, gdy dołączy do tego czczenie religijne?
Przykładem czegoś takiego w najgorszym wydaniu jest Calix z Berła Ziemi. Jest on uznawany za wcielenie bóstwa, a więc jest otaczany boską czcią. I jest nieźle porypany! Jednakże posiada autorytet nie tyle wybrańca bóstwa, lecz jego samego.
źródło: Tumblr
Innym przykładem może być Belos z Sowiego Domu. Jest on takim fałszywym prorokiem. Twierdzi, że umie komunikować się z tytanem i to sprawia, że ma on taki posłuch. Ma władzę, bo została mu nadana przez siłę wyższą, wielką istotę, której ciało tworzy wyspy, na których żyją bohaterowie. Tylko że to wszystko to kłamstwo! Belos wcale nie umie się komunikować z tytanem. Nie zależy mu także na zdrowiu wiedźm z Wrzących Wysp, a wręcz przeciwnie. Ale nikt o tym nie wie. Większość osób jest przekonana, że prowadzi ich wszystkich do raju. 
I taki model niebezpiecznej władzy religijnej jest niezwykle interesujący. Powoływanie się na autorytet mocy, którego nie da się zweryfikować, to coś, z czym trudno dyskutować. Można wierzyć albo i nie. Ci, którzy wierzą, mogą się jednak okazać pożytecznymi idiotami, złoczyńcami, którzy naprawdę nie zdają sobie z tego sprawy. A nasz teo/hierokratyczny złoczyńca (prawdopodobnie Mroczny Władca) szykuje coś wielkiego i złego.
I nie można go złapać na byciu kimś, kto zgubił drogę, bo jego hipokryzja wynika z czystej chęci oszukania kogoś, nie dba zupełnie o doktryny, którymi rzekomo się kieruje, a jedynie wykorzystuje je do zdobywania jeszcze większej władzy.
Oczywiście, to jest narracja pod tytułem "fałszywy prorok". Teokracja/hierokracja równie dobrze może być monarchią, w której władca jest traktowany z większym szacunkiem niż zazwyczaj, bo to przecież bóstwo albo najwyższy kapłan. Przykłady takich krajów to Egipt za czasów faraona, Japonia do II WŚ a także poniekąd Anglia, gdzie władca jest głową Kościoła anglikańskiego.

Warto jednak pamiętać o tym, że czasami religia ma wymiar indywidualny. Są osoby, które doświadczają osobistych objawień, spotkań z bóstwem itd. Takie przykłady mogą być zagrożeniem dla instytucjonalnej władzy religijnej.
Ale równie dobrze mogą stanowić podstawę życia religijnego.

Och! I oczywiście, należy zwrócić również uwagę na to, że władza religijna jest związana z autorytetem. Jeśli ludzie nie będą wpatrzeni w kapłanów/szamanów jak w przysłowiowy obrazek, władza ta nie będzie tak wielka.
No i oczywiście, nie zawsze relacje władzy są takie proste. Czasami nakazy nie wynikają pierwotnie od religii, ale od państwa. Przykładowo, w czasie pandemii miało być zmniejszone ilości osób, które mogły przebywać naraz w kościele, a więc została wydana dyspensa, a msze wielu oglądało w telewizji lub w internecie.

Religia jako coś aktywnego w fantastyce

Mówię przecież o fantastyce, więc chyba nikogo nie zdziwi to, że powiem teraz, że fantastyka otwiera przed religią inne spojrzenia. Fantastyka bowiem ożywia mity, daje im miejsce gdzie istnieją w rzeczywistości, a nie tylko jako narracja.
A więc i religia w fantastyce może stać się obiektem tego zabiegu.
W Zagubionych Krainach chociażby mamy do czynienia z tym, że na każdym kroku można natknąć się na jakieś bóstwo. A więc w fantastyce można dosłownie mieć postać boga, która będzie podróżować z resztą bohaterów. Coś takiego wystąpiło również u Brandona Sandersona w Siewcy Wojny. Może, tak samo jak w mitologii, któryś z bohaterów będzie półbogiem albo potomkiem jakiegoś bóstwa. A może bogowie będą się mieszać w historię?
Co więcej, religia może być źródłem magii. Czasami wiara w coś jest źródłem mocy (zobaczycie, paladyni Kapcia na Ścianie nas jeszcze najadą!), a czasami moc jest udzielana przez jakieś bóstwa. Stąd właśnie bierze się w D&D magia objawień (divine magic).
Czasami religia jako coś tłumaczącego wszechświat, jest również czymś, co tłumaczy system magiczny.
W sytuacji, gdy bogowie są rzeczywiści, o wiele łatwiej jest powiedzieć, czy dana religia jest prawdziwa czy nie. Ba! Czasami wszystkie religie mogą okazywać się prawdziwe. Może różne rasy mają różne zaświaty. Albo po śmierci trafia się tam, gdzie wierzyło się, że się trafi (a przedtem przyjdzie wesoły, mierzący siedem stóp wzrostu, mówiący Caps Lockiem szkielet).
Co jednak, gdy tak nie będzie? Gdy będziemy mieć do czynienia z sytuacją, gdy istnienie bóstw jest wątpliwe? Gdzie bogowie nie będą się pokazywać na każdym kroku, a magia związana z religią, nawet jeśli by istniała, rodziłaby pytanie, czy pochodzi ona od bóstwa czy jednak z wiary danej osoby? Kto wie, czy bogowie naprawdę istnieją albo czy wysłuchują kierowanych do nich modlitw. Takie coś mamy chociażby w Eberronie.

W sytuacji, gdy bogowie mieszają się w życie śmiertelników albo chociaż jawnie się objawiają, o wiele trudniej jest o wojny religijne czy schizmy. To właśnie sprawiło, że twórcy Eberronu zdecydowali się na taki, a nie inny wybór. To właśnie sprawia, że na Eberronie możemy znaleźć zarówno religie politeistyczne (Sovereign Host), panteistyczne (Srebrny Płomień), czczące przodków (Undying Court), a nawet nonteistyczną (Blood of Vol). 
Nie da się ukryć, że jest to sytuacja dość mimetyczna, bo u nas też nie jesteśmy pewni istnienia bóstw. Pozostaje to w kwestii wiary, a nie racjonalnej, sprawdzalnej wiedzy.
No cóż, "Błogosławieni ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli".

To od was by zależało to, jaką rolę pełniłaby religia w waszym świecie.
Być może w waszym świecie bogowie pojawiają się osobiście raz na jakiś czas, ale ich działanie nie są tego samego typu, co magia. Może jest to coś bardziej od niej tajemniczego, czegoś nadprzyrodzonego.
Czasami mam wrażenie, że czegoś takiego brakuje mi w fantastyce. Czegoś tajemniczego, co odróżniałoby się od magii, którą lubię jednak dobrze wytłumaczoną.

Podsumowanie

Religia jest niezwykle złożonym tematem. Niektóre z nich wierzą w jedno bóstwo, inne w wiele, a jeszcze inne nawet nie posiadają żadnego bóstwa. Tworzą one i krystalizują normy społeczne i kulturowe, pilnując jednocześnie ich przestrzegania. Czasami członkowie organizacji religijnych dzierżą potężną władzę w społeczeństwie, w którym się znajdują.
A wy, jako twórcy, możecie zrobić co chcecie z tymi informacjami!

Uff! Udało się! Pisanie o religii jest bardzo trudne, szczególnie, gdy nie chce się ani pisać o tym tak mechanicznie, bezdusznie, ani nie chce się pisać poematów wychwalających i broniących własnej religii bez refleksji. Tym bardziej, że zależało mi na opisaniu kilku mechanik, które należałoby wziąć pod uwagę opisując religię w fantastyce i które mogłyby posłużyć jako ciekawe rozwiązania fabularne.
Mam nadzieję, że się to wam przyda.
Jak mówiłem temat religii jest bardzo skomplikowany i polityczny, więc prawdopodobnie wiele rzeczy nie powiedziałem albo zapomniałem. Dodam jeszcze, że posiłkowałem się tutaj raczej informacjami ogólnodostępnymi i na studiach nie miałem zbytnio zajęć nakierowanych konkretnie na temat religii, a więc... Mogłem zawsze powiedzieć coś źle.
Niemniej mam nadzieję, że się wam spodobało.
Napiszcie komentarz i udostępnijcie tego posta, by mój blog mógł się rozwijać.
Bye!

Komentarze

Popularne posty