Najgorszy możliwy romans? - TRÓJKĄTY MIŁOSNE

 Ohayo! a może Los Angeles! Witam was w moim kolejnym wpisie na moim blogu!

Powiedzmy, że chcę zacząć nową serię wpisów (kolejną, uch! 😑). Tym razem planuję zająć się popularnymi motywami, powiedzieć, jak je prowadzić i przekonać was do nich.

Na pierwszy ogień pójdzie jeden z najpopularniejszych motywów miłosnych w YA od ponad dwudziestu lat: Trójkąt Miłosny. Jesteście pewni, że nie da się tego zrobić dobrze? Jesteście pewni, że trójkąt

miłosny się już całkowicie przejadł?

Przekonamy się, czy uda mi się zmienić wasze zdanie!

UWAGA! Dalszy wpis może zawierać spoilery z książek C. Clare, Wodospadów Cienia, ACOTARu, Sagi Wody i Ognia, Monster High, Czerwonej Królowej, Malfetto, Eldaryi i Słodkiego Flirtu. Bądźcie przygotowani na to, że możecie się tam natknąć na zakończenie jakiejś serii, którą chcielibyście przeczytać.

Love triangles, we love to hate them.

Może zacznijmy od samej definicji trójkąta miłosnego.
Trójkąt miłosny to zjawisko, gdy jedna osoba podoba się dwóm, ale nie wie, którą wybrać.

Zresztą, chyba nie muszę tłumaczyć głębiej. Ten trop wydaje się wszystkim znany!

A czemu nie ludzie nie lubią trójkątów miłosnych? Bo:

  1. Wydają się, że są nadużywane.
    Przyznajcie się, czytelnicy YA i paranormal romance'ów, ile trójkątów miłosnych widzieliście na kartkach książek! Bo ja co najmniej kilkanaście!
    Wiadomo, istnieje zależność popyt-podaż, czyli ilość danego motywu jest przeciwnie proporcjonalna do zapotrzebowania na niego, w wielkim skrócie i przybliżeniu. Niemniej, jeśli zamkniemy oczy na to, ile mamy trójkątów miłosnych w popkulturze, możemy się cieszyć ciekawą książką/filmem/serialem czy co jaki tam tekst kultury pragniecie zgłębiać.
  2. Zdrada!
    Cały urok trójkąta miłosnego wynika z tego, że nie jest poliamoria (zazwyczaj), czyli zjawisko posiadania wielu kochanek lub kochanków, chociaż tak się wydaje. Większość bohaterów chce mieć jednego chłopaka lub jedną dziewczynę! Mają jedynie problem z wyborem, a nie chcą być uważani za takich, którzy zdradzają jedną osobę z drugą. Chcą zachować szacunek do siebie i innych, ale nie mogą zdecydować się, kogo tak naprawdę kochają bardziej.
  3. To nierealistyczne!
    Zaskoczę was, ale takie sytuacje się naprawdę zdarzają.
    Może przedstawię wam to z dość obrazowy sposób. Jeśli graliście w gry typu otome, takie jak Eldarya czy Słodki Flirt, gdzie nie ma ścieżek bohaterów, w czasie których dziewczyna ma romans tylko z jedną z postaci, ale ma dostęp do "ścieżek" wszystkich postaci jednocześnie i musi się zdecydować na jednego z co najmniej 4 bohaterów, wiecie o czym mówię. Jest ten dylemat! Na szczęście, już od pierwszego odcinka zdecydowałem, by moja Gardienne została z Valkyonem tylko przyjaciółmi, ale co z Nevrą i Ezarelem? I do tego jest jeszcze Leiftan!
  4. Jak robi to dziewczyna to jest to (UwU) trójkąt miłosny, a jak chłopak to gra na dwa fronty!
    Tak, to jest problem. Niekiedy postaci dziewczyn z takich trójkątów również robią zagrania na dwa fronty (nie mówimy tu o Feyrze!), ale i tak zostaje im to wybaczone, bo trójkąt miłosny! Kiedy zaś facet nie może się zdecydować... Dziwię się, że Izzy nie zaszlachtowała Simona!
    Tak, czytając "drugą trylogię" Darów Anioła (tomy 4-6) również uważałem, że zachowanie Simona było niezbyt fajne, a dopiero niedawno zauważyłem, że to po prostu kolejny trójkąt miłosny.
    Podejrzewam, że takie podwójne standardy wynikają z pisania postaci męskich jako tych silnych i zdecydowanych, podczas gdy dziewczyny mogą sobie pozwolić na jakieś wątpliwości itd.
    Miejmy nadzieję, że to się kiedyś zmieni i doczekam się ciekawego trójkąta miłosnego, gdzie osią trójkąta będzie facet. I że nie będzie to potraktowane jak gra na dwa fronty.

Przegląd trójkątów - czyli moje próby przekonania was, że trójkąty miłosne są spoko!

Dobra! Skoro już omówiliśmy to, czemu trójkąty miłosne są na ogół nielubiane, pragnę przedstawić wam kilka ciekawych przypadków trójkątów miłosnych, które udowadniają, że mogą one być ciekawe.
Niespodzianka w schemacie
Wielu recenzentów stwierdza, że romans to strasznie schematyczny gatunek.
Ona poznaje jego, są razem, mają kryzys, wracają do siebie i żyją długo i szczęśliwie.
Trójkąt miłosny jest świetnym sposobem na urozmaicenie tego, bo w dobrze napisanym trójkącie miłosnym nie wiemy, który z chłopaków  skończy z protagonistką. 
Ta niepewność, kogo wybierze bohaterka, udziela się również czytelnikom. Pamiętam sam, że byłem w teamach Jacoba, Rhysanda i Mavena. Raz się udawało odgadnąć, a raz nie! To część zabawy z trójkątem miłosnym!
Trójkąty? A może jedynie przeszkody?
Co, jeśli wam powiem, że trójkąty miłosne nie zawsze są takie typowe, gdzie bohaterka ma te rozterki? Czasami coś wydaje się trójkątem miłosnym, ale wydaje się, a nie jest!
Czasami trójkąt miłosny to tylko małe zawahanie, a dziewczyna uparcie dąży do tego swojego jedynego faceta!
Przykład: Clary z Darów Anioła. Była zakochana w Jace'ie, potem okazało się, że Jace jest jej zaginionym bratem, więc ich relacja musiała przystopować. Tą okazję wykorzystał Simon, który wyznał jej w drugim tomie miłość. Tylko, że ich związek szybko umarł śmiercią tak naturalną, że nawet tego nie zauważyłem. (Simon rzeczywiście jest seksualnie niebezpieczny jak złota rybka!)
No i co? Po blurbie pierwszego tomu spodziewałem się trójkąta na miarę "Zmierzchu", a dostałem mały meander na niemal prostej drodze! I wcale mnie to nie zdenerwowało!
Później Jace i Clary odkrywają sekrety "ich" ojca, przez co okazuje
się, że bratem Clary wcale nie jest Jace, ale Jonathan Christopher Morgenstern, który w trzecim tomie podawał się za Sebastiana Verlaca. Związek Jace'a i Clary może iść normalnym tokiem, bo nie jest on traktowany jako kazirodczy, ale Sebek też miał chrapkę na swoją siostrę więc... Kolejny trójkąt miłosny? Nie! Clary przez cały czas kochała tylko Jace'a i nawet nie pomyślałaby, żeby zbliżyć się do swojego prawdziwego brata w ten sposób (w inny, bardziej przyjacielski, owszem).
No i co z tego wynika? To, że motyw trójkąta miłosnego może nie być wcale traktowany jako schemat, gdzie dziewczyna raz jest z tym chłopakiem, a raz z drugim!
Kolejny ciekawy przykład: Wodospady Cienia!
Kylie Galen zerwała z chłopakiem i jedzie na obóz, który okazuje się być obozem dla wampirów, wilkołaków i innych dziwactw rodem z wiedźmińskiego bestiariusza. Już w autokarze poznaje chłopaka, który jej się podoba, Dereka Lakesa, a zaś po przyjeździe odkrywa, że chłopak, którego ona znała w dzieciństwie, Lucas Parker, również jest na obozie! Kylie stara się unikać Lucasa i angażuje się w związek z Derekiem, ale i tak ciągnie ją do wilkołaka. Przez przypadek nawet wysyła mu erotyczne sny. Wraz z rozwojem serii Derek staje się coraz bardziej wątpliwym wyborem, a Lucas okazuje się nie być wcale taki zły.
Po co był ten wywód? Żeby pokazać wam, jak dobrze napisany motyw trójkąta miłosnego może urozmaicić historię. Tak, to jest prawdziwy trójkąt miłosny, nie to co w Darach Anioła. Kylie początkowo boi się Lucasa i swoich uczuć do niego, więc ucieka do Dereka. Derek kilkukrotnie odwala niezłe maniany, więc Kylie zaczyna się do niego zrażać, podczas gdy Lucas zaczyna się z nią zaprzyjaźniać, więc ona zaczyna akceptować swoje uczucia. Ostatecznie, Kylie wybiera wilkołaka. Można by powiedzieć wręcz, że cała historia jest historią romansu nie Kylie z Derekiem lub Lucasem, ale romansu Kylie z Lucasem, gdzie półelf jest jedynie przeszkodą w ich związku, chociaż nawet to uznałbym za przesadę. Warto dodać, że Kylie i Derek zostali przyjaciółmi. ;-)
No i kolejny, trzeci trójkąt, tego typu! ACOTAR, Dwór Cierni i Róż. Feyra jest zakochana w Tamlinie, tak bardzo, że jest gotowa za niego ryzykować swoje życie i iść pod Górę, by walczyć o niego przeciw Amarancie. W między czasie jednak poznaje Rhysanda, którą ją podrywa, ale ona nie jest zbytnio zainteresowana... A przynajmniej nie na tyle, by team Tamlin czuł się w pierwszym tomie jakkolwiek zagrożony. Przynajmniej ja nie czułem, że Feyra jakoś super bardzo lgnie do Rhysa.
Dobra! Gdzie ten trójkąt, skoro ona wybiera Tamlina?
W drugim tomie Tamlin pokazuje jakim wielkim bucem jest i Feyra się nawet cieszy, gdy Rhys porywa ją sprzed ślubnego ołtarza, bo pod Górą zawarli pewną umowę i w ogóle... Ogólnie Tamlin z jednego pojawienia na następny staje się coraz bardziej nieznośny, aż w końcu Rhysand i jego kuzynka "porywają" (ratują) Feyrę.
I tu team Rhysand cieszy się pod niebiosa!
Właściwie dylemat wyboru zniknął! Tamlin to ***, więc chyba nikt nie spodziewałby się, że Feyra go wybierze, a relacja z Rhysem rozwija się w miarę naturalnie, powoli, tak jak moglibyśmy się spodziewać u dwójki cywilizowanych istot ludzkich. W czasie rozmowy w chatce (powszechnie uznawanej za najpiękniejszą scenę w książce) Książę Dworu Nocy wyznaje Feyrze kilka rzeczy (nie powiem jakich, bo to byłby zbyt wielki spoiler), przez które czytelnik może stwierdzić, że ta dwójka jest sobie po prostu pisana.
I co? Tamlin jest tutaj tylko przeszkodą, a Feyra jednoznacznie jest pisana Rhysowi. Oczywiście, Tamlin się miesza znacznie bardziej niż Simon czy Derek w wyżej wymienionych seriach, ale to jest też jeden z powodów, przez które warto przeczytać "Dwór Mgieł i Furii" oraz "Dwór Skrzydeł i Zguby".
Trójkąt poliamoryczny
Ponownie wróćmy do prozy Cassandry Clare. W Mrocznych Intrygach mieliśmy trójkąt między Cristiną Rosalez, Markiem Blackthornem i Kieranem. Co jest takiego ciekawego w tym trójkącie? To, że tu każda postać chciała być z obiema! Tak, to był trójkąt poliamoryczny i do tego biseksualny. Było wręcz powiedziane, że bez tego trzeciego związek pozostałej dwójki nie mógłby istnieć.
Osobiście nie rozumiem zbytnio poliamorii, ale jeśli oni chcieli... Ja jednak wolę trójkąty, które kończą się wyborem, ale trudno było mi sobie wyobrazić inne zakończenie tego wątku w tym akurat przypadku.
Trójkąt, który może niszczyć przyjaźnie (albo i nie)
Kolejna książka pani Clare! (W ogóle, jeśli chodzi o trójkąty miłosne, to Cassandra Clare rządzi!) Diabelskie maszyny! Tessa Gray jest zakochana w dwójce przyjaciół, do tego parabatai, Jamesie Carstairsie i Willu Herondale'u. Jej wybory mogą  poskutkować zniszczeniem ich przyjaźni... Ale nie poskutkowały! Już pomijając to, że Jem został Cichym Bratem, Tessa ohajtała się z Willem, a po ponad stu latach, gdy Jace prawie spalił Jema niszcząc jego runy Cichego Brata, wzięła ślub także z nim (Will nie żył już od dobrych dziesięcioleci), ten trójkąt miłosny bardzo mi się spodobał.
Will, widząc, że jego przyjaciel i ukochana się kochają, cofa się w cień. Nie chce przeszkadzać im w szczęściu i taka troska o szczęście tych dwóch bliskich sobie osób jest piękna. Jeśli chcielibyście wprowadzić motyw trójkąta między chłopakiem, dziewczyną, a najlepszym przyjacielem danego chłopaka (albo zamieńcie płcie), takie rozwiązanie może być bardzo fajne. Oczywiście, ten chłopak nadal będzie cierpieć odrzucenie, ale czego nie robi się dla przyjaciół, nie?
PS.: Właśnie mi się przypomniało, że podobny trójkąt miłosny był między Valentinem, Jocelyn i Lukiem w Darach Anioła (albo raczej w czasach przed tą serią). XD! Ten nie skończył się tak dobrze.
Trójkąt - nie trójkąt
Ach! Podwójne tożsamości! Jak ja to kocham! A wyobraźcie sobie, że dziewczyna zakochuje się w jednym chłopaku, a potem w drugim, a później nagle okazuje się, że obaj chłopacy są jedną i tą samą osobą!
Tak, takie rzeczy się zdarzają. Wyobraźcie sobie jak głośno musiałem wrzasnąć, gdy w drugim tomie Sagi Wody i Ognia okazało się, że Blue, syren, który uratował Serafinę i do którego ona zaczęła coś czuć, jest w rzeczywistości księciem Mahdim, narzeczonym Serafiny.
SAY WHAT?
Pewnie Blue musiał być jakoś zamaskowany, przez co Sera go nie rozpoznała.
Trochę inny, ale podobny wątek był w Monster High (krótko odcinkowym serialu animowanym), gdzie Frankie Stein zakochała się najpierw w Jacksonie Jeckylu, a potem w Wyczesie Hydzie. Dodam, że przemiana Jeckyla i Hyde'a zmienia ich wygląd. Po prostu nie mogłem się doczekać, aż Frankie odkryje, że jej wybrankowie są w rzeczywistości jedną osobą!
Takie przykłady można mnożyć w nieskończoność. Superman-Lois Lane-Clark Kent, czworokąt miłosny w Miraculum (nie, nie chodzi mi o to, co się dzieje z udziałem Luki i Kagami) i wiele innych.
Trójkąt + friendzone
Już wcześniej wspominałem o relacji Simone i Clare. To przykład takiego trójkąta miłosnego, którzy przegrywa z friendzonem.
Ale ten jeden przypadek nie oznacza, że motyw trójkąta miłosnego z dodatkiem friendzone'a nie może wyjść dobrze. Najlepszy przyjaciel dziewczyny wszędzie za nią chodzi, opiekuje się nią i może chcieć jej bronić, jeśli uzna, że jej chłopak jest dla niej zagrożeniem. To nie musi być zaznaczone, że ona traktuje swojego przyjaciela jako ewentualny wybór miłosny, ale w końcu może zauważyć, że chłopak, który jest zawsze przy niej, częściej niż jej chłopak, może chcieć czegoś więcej. Ba! Nawet on sam może sobie nie zdawać z tego sprawy. To również może pokazać, że miłość i przyjaźń wcale nie są od siebie takie różne. Dobry związek powinien właśnie opierać się na tych samych wartościach co przyjaźń, jeśli nie na samej przyjaźni.
Oczywiście, jeśli jest przyjaciel dziewczyny, który jest z nią blisko i lubi dziewczyny (no bo jest też cliche przyjaciela-geja), wcale nie jest zakochany w swojej przyjaciółce, to jest to jak najbardziej OK! Przyjaźń damsko-męska bez romansów istnieje!
A jeśli szukalibyście jakiejś fajnej inspiracji do tego motywu, polecam ten filmik: 
Trójkąt, gdzie wiemy, że bohaterka nie wybierze tej postaci, ale i tak jest trójkąt
Czytając pierwszy tom Czerwonej Królowej bardzo liczyłem, że Mare będzie z Mavenem, bo to był taki dobry chłopak. A później było zakończenie, zdradza i...
SAY WHAT?
No tak. Od końcówki pierwszego tomu już było przesądzone. Mare będzie z Calem niezależnie od wszystkiego, ale i tak autorka robi takie wyskoki, jakby Mare mogła skończyć z Mavenem. Dzieje się tak, bo Maven był przedstawiany jako fajna, przyjazna postać i ona sama pamiętała przede wszystkim o tym, jakim dobrym przyjacielem. Czytelnik chce uwierzyć, że w Mavenie jest dobro, a do tego chłopak nadal kocha Mare, co okazuje na swój chory sposób.
Tak samo w sumie jest w wypadku serii Malfetto. Magiano jest zakochany z Adelinie, ale ona tego nie zauważa i ciągnie ją do Enzo, który następnie ją zdradza (i to dotkliwiej niż seksualnie), czego ona w sumie mogła się spodziewać i ją przed tym ostrzegano.
Na serio, w chwili, gdy to czytałem, myślałem sobie "Dziewczyno, czy ty jesteś ślepa na twoje jedno oko czy co?"!
Dobra! Czy już wierzycie, że trójkąty miłosne mogą być fajnymi motywami? Jeśli nie, to nie wiem, co was przekona.

Kilka porad dotyczących pisania trójkątów miłosnych!

Po pierwsze, warto odwiedzić tą stronę, bo są tam fajne porady dotyczące tego tematu (niestety, ale tylko po angielsku). A oto moje porady:
  1. Nie używajcie ciągle "nie mogę/umiem wybrać". Rozumiem, opisujemy problemy z wyborem najważniejszej osoby w życiu naszej postaci, ale dajmy się tym związkom rozwinąć (lub zginąć) w miarę naturalnie. Dobrze by było, gdyby sama postać-oś trójkąta nie zdawała sobie zbytnio sprawy, że jest uwikłana w jakiś trójkąt miłosny.
  2. Nie róbcie pana Złego i pana Dobrego. Ludzie zazwyczaj są mieszaniną cech dobrych i złych i zazwyczaj lubią pokazywać te dobre. I nie, jeśli jeden z chłopaków słucha metalu, ubiera się na ciemno i nosi kolczyki, nie oznacza to wcale, że jest zły!
    Jeśli już chcecie robić taki motyw, możecie zrobić coś takiego jak w Czarownicach z East Endu, gdzie "dobry" brat okazuje się nie być osobą, z którą dziewczyna chciałaby się umawiać, a ten "zły" to spoko gościu! Podobnie okazuje się też w Słodkim Flircie (Nataniel i Kastiel)
  3. Daj temu drugiemu szansę na dalsze stanie przy protagonistce. To, że bohaterka nie wybrała tego bohatera, nie oznacza, że ma on zniknąć. Nadal może być przyjacielem, cieszyć się z jej szczęścia! Gdyby tak nie było, każdy friendzone kończyłby się friendendem!
  4. Rozwiń postaci facetów do czegoś więcej niż ewentualnego wyboru miłosnego. Niech ich skrócone charakterystyki mają więcej niż dwa zdania. Zastanówcie się, co składa się na waszą tożsamość i pomyślcie, co będzie się składać na ich tożsamości. Przybliżcie ich sytuacje rodzinne, lęki, pragnienia, ulubione rzeczy. Uczyńcie ich postaciami trójwymiarowymi, a nie tylko ładnymi buźkami, klatami, tyłkami czy na co inne dziewczyny zwracają uwagę.
    O i jeszcze jedno! Niech dziewczyna wspiera obu chłopaków, gdy mają trudne chwile, bo uwierzcie, faceci też mają problemy i ukazywanie ich wcale nie czyni z nich słabych i niemęskich. Czyni ich po prostu realistycznymi.
    (A szczególnie, gdy mówimy o YA)
Dziękuję za uwagę. Mam nadzieję, że mój wpis o trójkątach miłosnych wam się przydał. Skomentujcie, udostępnijcie i do przeczytania za jakiś czas! 😉
Sayounara!

Komentarze

  1. Do tej pory chyba jakoś nie bardzo zwracałam uwagę na trójkąty miłosne w książkach, serialach czy filmach. A jak teraz tak o tym pomyślę to jest ich dosyć sporo. Ciekawy post!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty