Na tropach monstrów #77: Potwory na gigancie - KAIJU

 Ohayo! a może Bikini Dolne!

Witam w kolejnym wpisie na moim blogu.

Trwa Spooktober, czyli miesiąc, w którym poświęcam szczególną uwagę tematyce potworów. Przez 5,5 roku pisania tego bloga opowiedziałem wam już o dziesiątkach różnych fantastycznych istot, wielu potworach i wielu istotach, które potworami trudno nazwać. Przemierzyłem w ten sposób wiele biomów i antromów, wiele krain, zimnych i ciepłych. Mówiłem o istotach małych i wielkich...

Ale dziś naprawdę pojadę po bandzie, gdyż stwierdziłem, że może powinienem opowiedzieć w końcu o stworzeniach, które są definiowane przez to, jak są wielkie i jak wielkich szkód potrafią dokonać.


A więc przygotujcie się na praktyczne efekty specjalne, jaszczurki z Bikini i porządne szkody architektoniczne, bo właśnie dziś wyciągam z odmętów morskich głębin i kosmicznych otchłani wielkie bestie, zwane kaiju!

Kaiju - czyli (nie)krótka historia kina

Kaijuu (怪獣) to nazwa używana w Japonii do określenia wielkich, niebezpiecznych bestii. Etymologicznie jest to "dziwna bestia" albo "tajemnicza bestia", jednak jako całe słowo można to tłumaczyć również jako "potwora".
Kaijuu jest to więc pojęcie bardzo mocno związane z japońskością, gdyż powstało ono w celu opisania gatunku, który narodził się w Kraju Wschodzącego Słońca. W gatunku kaijuu, tytułowe wielkie potwory niszczyły miasta, stanowiąc jednocześnie metafory różnych zjawisk, zaczynając od bomby atomowej.

Gatunek ten jednak nie zaczął się w Japonii. Pierwsze filmy o wielkich potworach grasujących po mieście były amerykańskie:
  • Zagubiony ląd (1925, reż. Harry O'Hoyt)
  • King Kong (1933, reż. Merian C. Cooper, Ernest Schoedsack)
  • Bestia z 20 000 sążni (1953, reż. Eugène Lourié)
To właśnie tam pojawiły się pierwsze wielkie stwory, które były tworzone metodą animacji poklatkowej. Co więcej, przy dwóch pierwszych filmach pracował Willis H. O'Brien.
Oczywiście, najważniejszym spośród tych trzech filmów, gdyż wciąż przerabianych przez współczesną popkulturę, jest King Kong, który to już chyba na zawsze zapisał się jako ta małpa na wieżowcu, wokół której latają samoloty. King Kong nie jest wielką, złą bestią, gdyż nawet w latach 30., wydawał się całkiem ludzki.
Oczywiście, nie można uciec temu, że King Kong jest przez wielu uznawany za symbol czarnego mężczyzny, który to zabiera białe kobiety itd.

Potwory takie jednak nie były aż tak popularne... Do czasu.
W 1954 roku Amerykanie przeprowadzili testy broni atomowej na atolu Bikini. W tym samym czasie rybacka łódź, Daigo Fukuryu Maru, znalazła się w pobliżu, a jej załoga została napromieniowana. W efekcie dostali choroby popromiennej, a Japonią wstrząsnął ponownie lęk przed siłą atomową.
W efekcie tych wydarzeń Ishiro Honda wyreżyserował film, który stał się podstawą gatunku i opowiadał zmaganiach Japończyków z wielkim mutantem, niecałą dekadę po wydarzeniach z Fukushimy i Nagasaki. Tak właśnie powstała Godzilla, wielki jaszczur z Atolu Bikini, który niszczył Tokio.
Na fali popularności Godzilli, powstały również inne filmy, o innych potworach, takich jak:
  • Anguirus - stwór przypominający mieszankę kilku rodzajów dinozaurów, zaczynając chociażby od kolczastego antylozaura
  • Gamera - wielki, zionący ogniem, latający żółw
  • Ghidora - trzygłowy, skrzydlaty smok, czasami uznawany za króla potworów
  • Mothra - wielka ćma i zarazem pierwsze kaiju, które nie było tak destrukcyjne (co było w tym czasie niespodziewanym zwrotem fabularnym)
  • Rodan - wielki stwór, przypominający pterozaura
Filmy kaiju były możliwe do stworzenia dzięki praktycznym efektom specjalnym oraz kostiumom, typowym dla kategorii/gatunku, jakim jest tokusatsu. Sceny wielkich potworów niszczących miasto były niczym innym jak scenami przedstawiającymi ludzi w kostiumach potworów na planach złożonych z makiet miast.

Co ciekawe, w 1961 reżyser Bestii z 20 000 sążni, Eugène Lourié, wyreżyserował kolejny film, ewidentnie inspirowany tymi japońskimi. Potwór z otchłani jest uznawany za pierwszy amerykański film kaiju i opowiada o potworze morskim imieniem Gorgo, którego dziecko zostaje porwane przez ludzi chcących go pokazywać w jakimś cyrku. Inaczej mówiąc, potwór ten był tym dobrym.
Jednakże ciekawy przełom w gatunku kaiju w Japonii pojawił się w 1966, gdy studio Tsuburaya stworzyło serial Ultra Q, w którym to były pokazywane różnego rodzaju stwory stworzone przy pomocy praktycznych efektów. Później Tsuburaya zajęło się projektem o agencji walczącej z wielkimi potworami, wśród której znalazł się kosmita połączony z człowiekiem, który walczył z owymi kaiju. Początkowo serial ten miał nazywać się inaczej, a sam kosmita o wiele bardziej przypominał zwyczajnego kaiju (o ile można mówić o czymś zwyczajnym w istocie, która dziwność ma w nazwie), jednak ostatecznie projekt przybrał trochę inne obroty. W ten sposób narodził się Ultraman, który przetoczył szlaki dla późniejszych japońskich seriali superbohaterskich w stylu tokusatsu - Kamen Raider i Super Sentai - a przez to również i amerykańskich/nowozelandzkich Power Rangers.

I w ten oto sposób kaiju stały się nie tylko jedną z kategorii potworów, ale i ważną częścią kultury zarówno Japonii, jak i całego świata.
Oczywiście, historie o kaiju rozwijały się przez ten czas. Możemy wyróżnić kilka epok japońskich kaiju:
  • Showa (1954 -1975)
  • Heisei (1984-1995)
  • Millenium (1999-2004)
  • Reiwa (2016-obecnie)
Tak samo amerykańska seria o King Kongu rozwinęła się całkiem pokaźnie, nie mówiąc już o tym, że od jakiegoś czasu powstają amerykańskie filmy o Godzilli, a King Kong pojawiał się w japońskich dziełach już w latach 60.

Kaiju w mitach

Kaiju powstały jako część popkultury XX wieku, jednakże i w mitologiach znajdziemy istoty, które mogą stanowić całkiem niezłe kaiju.
Przede wszystkim, jako kaiju świetnie sprawdzą się wszelkiego rodzaju smoki, takie jak:
  • bakunawa - smok z mitologii filipińskiej, słynący chociażby z tego, że pożarł sześć z siedmiu księżyców.
  • balaury - wielkie, rumuńskie/południowosłowiańskie smoki związane z pogodą
  • Jormungandr - Wąż Świata, oplatający cały Midgard, czyli nasz świat. Jest on synem Lokiego, bratem Fenrisa i Hel.
  • Ketos - wielki potwór morski, który miał pożreć Andromedę za pychę jej matki. Ostatecznie został zmieniony w kamień przy pomocy głowy Meduzy.
  • Lewiatan - potwór morski z Biblii, czasami kojarzony z wielorybem albo krokodylem.
  • tarask - smok o lwiej głowie, żółwiej skorupie, sześciu niedźwiedzich łapach i wężowym ogonie. Miał on terroryzować Galację, dopóki nie pokonała go św. Marta.
  • Tiamat - smok, bogini wód słonych z mitów sumeryjskich
O duże rozmiary można również posądzić takie stworzenia jak:
  • bake-kujira - duch/szkielet wieloryba z folkloru japońskiego. Mści się na ludziach za zabijanie zwierząt morskich, zsyłając na nich między innymi choroby
  • Behemot - wielki stwór z Biblii, czasami utożsamiany ze słoniem albo hipopotamem
  • Gashadokuro - wielki szkielet z japońskiego folkloru, który nocą atakował i pożerał ludzi. A mówiąc, że był wielki, mam na myśli szkielet na tyle olbrzymi, by móc złapać dorosłego człowieka w dłoń
  • Omukade - wielka skolopendra z folkloru japońskiego
  • Rok - wielki ptak z legend bliskowschodnich, tak wielki, że porywał słonie
  • Tyfon - syn Gai i Tartarosa, potężna bestia o wężach zamiast nóg, która miała pokonać Olimpijczyków. Ostatecznie jednak został pokonany przez Zeusa, który uwięził go pod wulkanem Etna.
  • Umibozu - japoński potwór morski przedstawiany jako ciemna sylwetka przypominająca Bukę wystająca z oceanu
  • Ushi-Oni - japońskie yokai stanowiące połączenie bawoła i pająka. Zsyłał na ludzi choroby.
  • Zaratan - wielki potwór przypominający wyspę albo górę. Pierwotnie przedstawiany jako krab, choć od czasów Borgesa jest on uznawany za żółwia.
  • Ziz - wielki ptak z folkloru żydowskiego, często przedstawiany jako trzecia część triady z Nehemotem i Lewiatanem. Miał być tak wielki, że przysłaniał słońce.
Oczywiście, każde zwierzę, odpowiednio duże, może mieć kwalifikacje do bycia kaiju, czego dowodem jest film Rampage z  Jasonem Lilesem w roli głównej.

Kaiju w popkulturze

Myśląc o kaiju w popkulturze, robimy fikołek na maśle maślanym!
Krótko mówiąc, miejsce kaiju jest w popkulturze i było tam zawsze! One tam powstały, tam się rozwijają i tam pozostaną!
Relacja kaiju z popkulturą jest tak ważna, że należałoby wyróżnić kilka rodzajów mediów z kaiju:
  1. Wielkie serie o Kaiju - rozpoznawalne dzieła studiów Universal/Warner bros. (KingKong), Tōhō (Godzilla i inni) i Daiei (Gamera i inni), które mają już ustalone światotwórstwo i zasady
  2. Poboczne dzieła o kaiju - dzieła skupiające się na kaiju, jednakże nie należące do światów tych wielkich, znanych serii, jak chociażby Pacific Rim, Cloverfield czy Kaiju No. 8.
  3. Dzieła posiadające wielkie potwory ewidentnie inspirowane kaiju, które jednak nie wychodzą zbytnio na pierwszy plan.
  4. Dzieła posiadające postaci nawiązujące do kaiju, jednakże nie będące nimi chociażby ze względów rozmiarowych.
To też sprawia, że mówienie o kaiju jest dość trudne, gdyż aby powiedzieć coś o, jakby nie patrzeć, najważniejszych dziełach, należy znać dziesiątki filmów, by ogarnąć tylko jedną pozycję.
Sama jedna Godzilla była przedstawiana na dziesiątki różnych sposobów. Nawet na przełomie jednej ery, Godzilla może być raz metaforą tsunami, które zniszczyło Japonię w 2011 (Shin Godzilla, 2016), a raz chodzącym wcieleniem PTSD Japończyków po 1944 (Godzilla Minus One, 2023).
A o fakcie, że King Kong pochodzi z wyspy pełnej bestii o podobnych do niego rozmiarach, już nie wspominajmy.
Do tego dochodzą także inne kaiju, mniej znane, jak dobrotliwa bogini Mothra, kolczasty Aguirus czy żółw z napędem odrzutowym - Gamera.

Dlatego też może zajmijmy się bardziej tymi trzema pozostałymi seriami.

Cloverfield

W filmie J.J. Abramsa z 2008 roku mamy do czynienia z dekonstrukcją gatunku, w której mieszkańcy Nowego Jorku zostają zaatakowani przez nieznaną, wielką bestię, która wychodzi na ląd. Bestia ta, nazwana Clover, ma prawie 100 metrów wysokości, a na jej ciele znajdują się pasożyty na tyle duże, by móc polować na ludzi.

A najlepszym plot twistem jest to, że ta prawie 100 metrowa bestia to noworodek, a istnieje jeszcze jego rodzic, który jest jeszcze większy!

Pacific Rim

W filmie Guilermo del Toro z 2013 i jego sequelu z 2018 mamy wiele kaiju, które są istotami z innego wymiaru, przedostają się na Ziemię przez międzywymiarowy portal na dnie Pacyfiku i atakują miasta nad brzegami Oceanu Spokojnego.

Pokazane tu kaiju przyjmują najróżniejsze formy, małpie, gadzie, pterozaurze... Większość z nich jednak wydaje się dwunożna albo zdolna do poruszania się przez jakiś czas w pozycji wyprostowanej.
Ludzie walczą z nimi przy pomocy wielkich robotów zwanych Jeagerami. Inaczej mówiąc, ukazuje się wyraźne powiązanie między gatunkami kaiju i mecha.

Neon Genesis Evangelion

A skoro już o gatunku mecha mowa, warto wspomnieć o anime, które pod wieloma względami jest klasykiem gatunku. W Evangelionie mamy do czynienia z aniołami, czyli kosmicznymi bytami, które niszczą miasta, by dotrzeć do pierwszego z nich, Adama, i w ten sposób doprowadzić do zniszczenia Ziemi.
W celu walki z nimi, ludzkość stworzyła hybrydy maszyn i aniołów pilotowane przez dzieci, tytułowe Evangeliony, czy też w skrócie, Evy.

Dungeons & Dragons

W końcu przechodzimy do tego, od czego zwykle zaczynam, czyli słynnego RPG.
W D&D mamy wiele olbrzymich istot, które można uznać za materiał na kaiju. Są chociażby smoki, wielkie demony itd.
W książce o gigantach (Bigby Presents: Glory of the Giants) mamy całą gamę gargantuicznych dinozaurów powiązanych z żywiołami.
Jednakże najbardziej kojarzonym z kaiju potworem jest terask. Stworzenie to bowiem o mniej przypomina swój francuski pierwowzór, a o wiele bardziej króla potworów, Godzillę.
Terask jest bowiem chodzącą katastrofą, gigantem, traktowanym jako ostateczny boss, wyzwanie, któremu w domyśle mają prawo stawić czoła i przeżyć tylko najsilniejsi. Jest to bowiem istota o poziomie wyzwania równym 30, a więc najwyższym możliwym. Terask jest wielkim gadem pokrytym kolczastym pancerzem, zdolnym zakopywać się i wspinać. Do Godzilli brakuje mu tylko powiązania z morzem i atomowego zionięcia.
Ale, jak mówiłem, są również i inne gargantuiczne stwory, takie jak wielkie żywiołaki: Zaratan, Lewiatan, Feniks i Starsza Burza.
Warto także wspomnieć o Żywiołowym Kataklizmie (Elemental Cataclysm), czyli wielkim, nienawidzącym cywilizacji żywiołaku, który pragnie, by świat powrócił do natury.

Magic the Gathering

W Magicu znajdziemy wiele różnych potworów o olbrzymich rozmiarach. Nie jest to coś przypisanego do jednej czy nawet grupy kategorii. Wiadomo, wiele smoków, gigantów, słoni itd., będzie miało większe rozmiary, ale powiększone rozmiary mogą przydarzyć się w każdej kategorii...
A więc dziś nie chciałbym zapełniać kolejnego diagramu różnego rodzaju stworzeniami.
Dziś chciałbym jedynie wspomnieć o jednym z planów, który mocno jest inspirowany dziełami o kaiju (oraz Monster Hunterem). Wpływ kaiju był tak wielki, że doczekaliśmy się collabu i część kart z tego setu miała alternatywne wersje w postaci znanych ze studia Touhou kaiju jak Godzilla.

Chodzi mianowicie o Ikorię, Krainę Bohemotów, świat, gdzie ludzkość walczy o przetrwanie z wiecznie mutującą fauną, która osiąga olbrzymie rozmiary. Mamy tu dinozaury, wielkie małpy, skrzydlate koty, koszmarne wiewiórki i wiele innych.
Jest to świat, w którym kaiju jest na porządku dziennym. W ten sposób potwory te tracą trochę swojej niszczycielskości i intruzywności, bo nie przybyły by zniszczyć cywilizację. Są jednak zagrożeniem dla cywilizacji, która próbuje się formować w tym dzikim świecie, niebezpiecznym, pełnym potworów...
A przynajmniej do czasu, gdy nagle okazuje się, że niektórzy ludzie potrafią nawiązywać mentalną więź z niektórymi z tych potworów, co trochę przeobraża wizję konfliktu człowieka przeciwko dzikiej naturze w nieco mniej brutalną.
No i dzięki temu w trakcie walki z Phyrexią dostaliśmy takie teksty jak:
  • "Dobra robota, dziewczynko! Tylko tego nie jedz! Nie chcę, żebyś cię znów bolał brzuszek" - o wielkim dinozaurze-rosomaku
  • "Zawsze lubił podgryzać sobie sobie stokrotki i kryształowe zielę, ale ostatnio jego ulubionym przysmakiem są te dziwne, okrągłe korzenie wyrastające wszędzie" - o króliku o sześciu uszach i grzybach wyrastających z głowy
Ikoria to wyobrażenie świata rządzonego przez kaiju, ale w którym jednak jest miejsce na ludzi.

Innym przykładem kaiju w MtG są mutanty tworzone przez Simic Combine na Ravnice. Jak kiedyś powiedział o nich Lazav, gildia ta tworzy drapieżniki bez zwracania uwagi na to, na co będą one polować. I na zniszczenia mienia publicznego, którego dokonają, gdy tylko uwolnią się.

Monster Hunter

Jak mówiłem, Ikoria jest inspirowana nie tylko filmami o kaiju, ale i Monster Hunterem.
W grze tej natkniemy się na wiele różnych wielkich bestii. Ba! Można nawet rzec, że nie obchodzą nas stworzenia mniejsze od typowej megafauny!
Jednakże naprawdę niszczycielskimi, wielkimi bestiami nazwałbym Starsze Smoki. Są one wielkimi bestiami, które, pomimo bycia stworzeniami, które według mojej klasyfikacji powinno się zakwalifikować jako bestie, wprowadzają ekologiczny dysbalans wszędzie, gdzie się pojawią.
Są one określone jako żyjące poza ekosystemem, co czyni je siewcami ekologicznego zniszczenia. I jakby się tak zastanowić, całkiem dużo z nich nieźle narozrabiało:
  • młodsza wersja Shagaru Magali, czyli Gore Magala, rozsiewa wirus Frenzy (nie, wiem, może to przetłumaczyć jako wirus szaleństwa) przy pomocy zrzucanej przez siebie skóry. Wirus ten może zostać określony trochę jako wścieklizna na sterydach
  • Vaal Hazak stworzył sobie krainę rozkładu przy pomocy bakterii pozostających z nim w symbiozie, które może kontrolować i którymi się żywi.
  • podróż Zory Magdarosa jest zaś tak wielkim wydarzeniem, że wokół tego faktu kręciła się fabuła MH:World.
Oczywiście, niektóre inne potwory, takie jak skrzydlate wiwerny: Ukanlos i Akantor, również potrafią osiągać olbrzymie rozmiary, jednak daleko im do chodzącej góry, jaką jest Zora Magdaros.

Pokemon

Całkiem sporo Pokemonów nawiązuje swoimi designami do kaiju. Nie ma co się temu dziwić, gdyż przecież jest to franczyza japońska, a więc twórcy mieli zdecydowanie większą styczność z filmami o kaiju niż typowy gość na tak zwanym "Zachodzie".
Przykłady są liczne:
  • Tyranitar i Baxcalibur to Godzilla
  • Duralodon to Mechagodzilla
  • Volcarona to Mothra
  • Nidoking to Baragon
  • itd.

Inne przykłady kaiju

Jak mówiłem, istnieje całkiem sporo kaiju lub istot pod kaiju podchodzących.
Pozwólcie, że teraz opowiem trochę o kilku jeszcze bardziej pomniejszych przykładach:
  • Belloc (Ognisty podmuch) - król kaiju, a zarazem ojciec Duncana Barnesa, czyli hybrydy człowieka i kaiju
  • Bijuu/Ogoniaste bestie (Naruto) - istoty stworzone poprzez rozdzielenie czakry Dziesięcioogoniastego na 9 istot. Każda z nich jest zwierzęciem o innej liczbie ogonów. Przez tysiąclecia żyły one na wolności, do czasu aż Hashirama Senju je złapał i sprzedał różnym wioskom ninja.
    Ogoniaste Bestie zostały zapieczętowane w ludziach (jinchuriki), a jedną z takich osób jest tytułowy bohater. 
  • Bowser (Mario) - król koop, który przypomina trochę Godzillę
  • Fin Fang Foom (komiksy Marvela) - przedstawiciel rasy kosmitów zwanej Makluan (tak, tych od pierścieni Makluan, noszonych przez Mandaryna). Przypomina wielkiego smoka.
  • Insektozaurzyca (Potwory konta Obcy) - wielka hybryda owada (motyla) i dinozaura powstała w wyniku skażenia radioaktywnego na wyspie zamieszkanej przez motyle
  • potwory (Hakaijuu) - wielkie potwory, które zaczęły atakować ludzkość. Część z nich próbowała zespolić się z ludźmi, co jednak sprawiło, że niektórzy ludzie zyskali zdolności częściowej przemiany w bardziej potworne wersje.
  • potwory (Mech-X4) - wielkie kaiju stworzone przez Setha Harpera. Przeciwko nim staje 4 nastolatków (z czego jeden z nich jest technopatą) w tytułowym robocie.
  • potwór (The Host: Potwór) - zmutowana ryba, która zaatakowała południowokoreańskie miasteczko. Jej pojawienie się stanowiło świetną przykrywkę dla amerykańskich testów broni chemicznej.
  • Titano (komiksy o Supermanie) - wielka małpa o kryptonitonym wzroku
  • tytani (Atak tytanów) - przypominające (zazwyczaj) ludzi giganty-ludojady, które można zabić jedynie ciosem w szyję. Jak się później okazało, tytani są ludźmi, którzy zmienili się w potwory pod wpływem pewnej substancji i którzy mogą powrócić do swego dawnego stanu tylko wtedy, gdy spożyją płyn rdzeniowy kogoś, kto ma zdolność do dowolnej zmiany w tytana. Wtedy też taki tytan sam staje się zdolny do dowolnej przemiany, jednakże ma tylko 13 lat życia
  • i ogólnie wiele olbrzymich potworów demolujących miasta.
Do tego można by było dodać również liczne inne dzieła o wielkich potworach, od których roiło się w latach 50., takich jak One! (1954, reż. Gordon Douglas), To przyszło z głębin morza (1955, reż. Robert Gordon) czy Atak kobiety o 50 stopach wzrostu (1958, reż. Nathan Juran). To, czy jednak uznamy te dzieła za kaiju, może pozostawać wątpliwe, bo niektórzy wolą widzieć w dziełach o kaiju i przedstawianym w nich zniszczeniu bardziej metaforę niż po prostu lęk przed komunizmem przejawiający się jako wielkie owady żyjące w hierarchicznym, ale nadal równościowym społeczeństwie.

Motywy związane z kaiju

Kaiju są grupą zbudowaną nie na podobieństwie fizycznym, ale na pewnych motywach. I nie chodzi jedynie o ich rozmiary! Wszystkie (niemal) są wcieleniami zniszczenia wycelowanego w cywilizację. Dlatego też kaiju w dziczy staje się nagle po prostu wielką bestią, a nie tą przerażającą istotą.
I to, co to zniszczenie oznacza, może być różne. Oryginalna Godzilla była wcieleniem lęku przed potęgą atomu, która dotknęła japoński statek w 1954, ale inne jej inkarnacje wiążą ją z tsunami z 2011 (Shin Godzilla), bombą atomową z 1945 (Godzilla Minus One) czy nawet hipotetycznym zagrożeniem ze strony anomalii na poziomie fizyki kwantowej (Godzilla Singular Point). To dzieje się również poza serią o Godzilli: w Pacific Rim można się dopatrywać w kaiju zarówno klęsk żywiołowych związanych ze zmianą klimatu, jak i samym faktem, że nazwa "Ocean Spokojny" to chyba jakiś żart, podobny do Grenlandii.
Kaiju to zawsze siła zniszczenia, ale to nie jest zniszczenie pozbawione znaczenia, a nawet tak optymistyczne filmy o kaiju jak te z Monsterverse nadal opierają się na próbie okiełznania niszczycielskich sił.
Ale nie tylko z tym wiążą się kaiju.

To wyszło z morza

Większość kaiju ma swoje źródło w morzu. W Pacific Rim portal jest na dnie Pacyfiku, Godzilla często przypływa do Japonii (rzadziej Nowego Jorku), a Clover wypełzł z morza. Ba! Nawet Mothra może zostać uznana za mającą powiązanie z morzem, gdyż przybywa ona do Japonii z Indonezji, zza oceanu.
Częstym wytłumaczeniem takiego zjawiska jest to, że znamy lepiej nasz Księżyc niż dno oceanu.
Warto jednak zwrócić uwagę na samą specyfikę Japonii, która jest przecież krajem wyspiarskim, a więc w jej kulturze ocean odgrywa całkiem ważną rolę, a także Japończycy są bardziej zdani na łaskę (a w wypadku kaiju być może bardziej niełaskę) morza. A przypominam, że ocean to nie tylko tsunami, ale również ruchy tektoniczne, szczególnie gdy mowa o Pacyficznym Pierścieniu Ognia!

Siła atomu jako przyczyna

Wiele kaiju było związanych z promieniowaniem. Już nawet proto-kaiju, czyli Rhedosaurus z Bestii z 20 000 sążni został zbudzony w wyniku testów broni atomowej, Godzilla jest żywym nawiązaniem do atolu Bikini, a do tego bardzo często wielkie potwory mają powstawać w wyniku promieniowania (tudzież jakichś promieni) albo innych toksycznych odpadów.
Ba! Przecież logika komiksów mówi wprost: w wyniku napromieniowania istota nie dostaje choroby popromiennej, ale zmienia się w giganta!

Prehistoryczny wzorzec

Wiele kaiju jest ewidentnie wzorowanych na dinozaurach: Anguirus to ankylozaur, Rodan to pterozaur, a Godzilla to jakiś teropod.
Do tego czasami nawet wprost mówi się, że kaiju te są żywymi skamielinami, które wyrosły jeszcze większe, zamiast wymrzeć. Najwidoczniej, "Nuke the lizards!" zostało przepuszczone przez poprzedni motyw.
Warto także dodać, że choć King Kong jako wielki goryl jest stworzeniem zdecydowanie kenozoicznym, tak Wyspa Czaszki, z której on pochodzi, słynie z dinozaurów, które ewoluowały dalej, nawet po wielkim wymieraniu kredowym.

Zianie

Wiele kaiju ma cechy smocze. W tym są najsłynniejszą, czyli broń w oddechu.
Część kaiju zieje ogniem, ale ten najsłynniejszy, Godzilla, posiada zdolność ziania promieniami energii atomowej, a tym czasem Ghidora strzela piorunami.

Walka z robotami

Bardzo częstym motywem jest to, że ludzie próbują walczyć z kaiju przy pomocy dorównujących im rozmiarami robotów. W ten sposób kaiju są częstym elementem również w gatunku mecha. Jakby nie patrzeć wielkie potwory są idealnym powodem, dla którego wielkie roboty miałyby powstać.
To, albo idziemy po prostu w stronę robotów antycznej cywilizacji...
Och! I oczywiście zordy Power Rangers również się w to wliczają, tym bardziej, że są one często wykorzystywane jedynie do walki z powiększonymi wrogami.

Przemiana przez człowieka

Czasami w dziele zdarza się, że niektórzy ludzie zyskują zdolność do stania się hybrydami z kaiju albo wprost zdolność do zmiany w kaiju. Nie chodzi tu jedynie o przykład Duncana Burnesa, który jako syn kaiju i ludzkiej kobiety (nikt nie chce wiedzieć jak oni to zrobili!) był hybrydą od poczęcia.
Chodzi mi raczej o postaci z Hakaiju albo Kaiju No. 8, które to zyskały zdolności przemiany w kaiju albo ich mniejsze wersje.

Walka kaiju

Gdzie dwa kaiju, tam rozróba!
Zazwyczaj jednak kaiju nie budują między sobą sojuszy, by efektywniej niszczyć miasta, lecz walczą wtedy między sobą.
Naprawdę, Godzilla jest wielką, niszczycielską siłą, ale często okazywał się mniejszym złem. Stał się obrońcą Ziemi, gdyż to on chciał robić tu rozróbę.
Poza tym, jeśli kaiju mają być przedstawiane ze zwierzęcą inteligencją, można zawsze powiedzieć, że chodzi tu o czysty terytorializm i konkurencje o zasoby albo coś w tym stylu.

Moje pomysły na kaiju

I wreszcie przejdźmy do części, która ma na celu zaproponowanie wam kilku moich pomysłów na to, jak można wykorzystać kaiju w naszych dziełach.

Pomysł #1: Zniszczenie, które znaczy

Pierwszym moim pomysłem jest to, by po prostu napisać kaiju w ten sposób, by siane przez nie zniszczenie miało metaforyczne znaczenie.
Po prostu powinniśmy zadbać o to, żeby wielki potwór niszczący miasto nie był jedynie wielkim potworem niszczącym miasto, ale czymś więcej. Może to wcielenie sił natury: huraganu, tsunami, trzęsienia ziemi czy wulkanu? A może to zagrożenie wywołane w jakiś sposób przez człowieka: skażenie środowiska, bomba atomowa, broń, wojna itd.? A może to jakiś inny problem wywołany przez człowieka, jak na przykład gatunki inwazyjne?

W końcu kaiju to potwory, a potwory to chodzące symbole!

Pomysł #2: Nieokiełznana potęga przyrody

Podpomysł do poprzedniego!
Ogólnie, jestem fanem wizji przyrody jako czegoś, co ludzie mogą spróbować ujarzmić, ale czego nie uda się opanować w pełni. A w szczególności takich jej elementów, które są brutalne, niszczycielskie i potężne.
A czymś takim bardzo często są właśnie kaiju.
Reasumując, zróbmy z kaiju coś, co wzbudzałoby w nas poczucie respektu i przerażenia, uczucie małości jako zaledwie jednego z wielu gatunków na tej planecie.

Ba! Można też rzucić mizantropicznym tekstem w stylu "Ludzkość jest rakiem, a kaiju są układem odpornościowym". Wiem, to jest edgy, ale myślę, że byłoby ciekawe.

Pomysł #3: Infekcja kaiju

Dawno nie było horroru cielesnego!
Co powiecie na motyw hybrydyzacji z kaiju, która wiąże się z jakimś patogenem? Wiecie, wirus, bakterie, zarodniki grzybów... To wszystko może powodować przemianę ludzi w kaiju albo innego rodzaju potwory.
I to wszystko może być także uwalniane przez kaiju, tak jak się posądzało o to potwora z filmu The Host. Tylko że bardziej... no, potworne!

Pomysł #4: Żywiołaki!

Jednakże nie samym horrorem cielesnym żyje człowiek!
Kaiju stanowią całkiem niezły materiał na wielkie żywiołaki, gdyż stanowiłyby dosłownie wcielenia niszczycielskich sił różnych żywiołów: potężnych huraganów i fal, niszczycielskich pożarów i burz, wstrząsów sejsmicznych i wybuchów wulkanicznych.
Wystarczy po prostu uczynić takie wielkie żywiołaki bardziej zwierzęcymi z wyglądu i bardziej skorymi do siania zniszczenia.

A żeby nie kończyć na negatywnych myślach, chciałbym jeszcze raz podkreślić znaczenie kaiju. Są one wielkimi, niszczycielskimi potworami, ale ich destrukcyjna potęga powinna mieć w sobie coś nie tylko przerażającego, ale budzącego podziw. Kaiju to wcielenie wzniosłości, która przytłacza pojedynczego człowieka.
Ale pamiętajcie, kaiju zazwyczaj też mają uczucia i mogą poczuć się zranione. Goji tak się czuł, gdy wojsko go ciągle atakowało. Tak, powiedział to wprost Mothrze, która próbowała namówić go do sprzymierzenia się z nią i Rodanem w celu pokonania Ghidory.

I tym słodko-gorzko-bubusiowym (nie wiem, co miałoby znaczyć "bubusiowy", ale fajnie to brzmi) fragmentem kończymy!
Mam nadzieję, że się wam podobało. Skomentujcie i udostępnijcie tego posta, by mój blog się rozwijał.
Do przeczytania i niech Mothra wam błogosławi!


Bibliografia:

Komentarze

Popularne posty