Na tropach monstrów#25: Wszędobylskie ludziki - LUDZIE (i małe rozważania o rasizmie w fantasy)

 Ohayo! a może Midgard!
Witam w kolejnym wpisie na moim blogu. Dziś porozmawiamy o szczególnym typie istot w fantastyce. Można bowiem powiedzieć, że jednocześnie nie pochodzą z żadnej mitologii i pochodzą z każdej. Są to istoty wszędobylskie, występujące niemal w każdym settingu, a przy trudno się ich stamtąd pozbyć. W końcu, ludzie to ludzie!

Zapraszam was więc dziś na wpis o istotach nie do końca fantastycznych: ludzi!
Pozwólcie, że tym razem daruję sobie rozpisywanie się o mitologicznym pochodzeniu omawianych dziś istot, bo: 1) występują oni w chyba każdej mitologii, więc wymienianie ich wszystkich zajęłoby mi znacznie więcej, niż potrzeba; 2) ludzie są istotami istniejącymi naprawdę, empirycznie potwierdzonymi; 3) my sami jesteśmy ludźmi, więc chyba nie trzeba nas samych nam opisywać.
Zamiast tego przejdźmy do innych rzeczy:

O "ludziach" - czyli problem językowy

Zanim przejdę do omawiania przykładów w popkulturze, chciałbym poruszyć temat językowy. Otóż język polski jest wyraźnie nie przystosowany do sytuacji wielorasowości typowej dla wielu dzieł fantasy. Tak jak w języku angielskim mamy "humans" (rasę ludzi) i "people" (grupę osób, wyrażenie możliwe do zastosowania do przedstawicieli różnych ras), tak w polskim mamy jedynie "ludzi".
Może to stwarzać pewne problemy natury językowej, bo czasami chcąc powiedzieć "ludzie!", ktoś może się zastanawiać, o które z tych znaczeń chodzi. 
Ciekawym rozwiązaniem tego problemu jest stworzenie liczby mnogiej bezpośrednio pochodzącej od "człowieka" - np.: "człowieki".
Można również zaakceptować ten problem i się nim bawić! Ktoś zakrzyknie "ludzie!", a ktoś się będzie zastanawiać, o co chodzi.

Ludzie w fantastyce

Jak mówiłem, ludzie są bardzo częstym zjawiskiem w dziełach fantasy, choć teoretycznie nie muszą tam występować. Jest wiele różnych innych ras, które można eksplorować, jednakże to ludzie najczęściej są głównymi bohaterami. Nie tylko dlatego, że "ludzie górą!" itd., ale też dlatego, że są świetnym odniesieniem dla nas. Ludzie to po prostu my. Postać człowieka jest łatwiejsza do utożsamiania się, niż to się dzieje w wypadku krasnoluda czy elfa.
Nie mówiąc już o tym, że ludzie stanowią świetny punkt odniesienia, jeśli chodzi o opis innych ras. Przykładowo, elfy to "długouchy", bo główną różnicą między elfem a człowiekiem, jest zazwyczaj kształt uszu. Z doświadczenia (obecnie piszę fantasy bez "człowieków") muszę powiedzieć, że bez tego bywa trudno przy opisywaniu ras.
Wiedząc to, przejdźmy do omawiania ludzi w różnych światach:

Warcraft

Ludzie w uniwersum Warcrafta są jednymi z najważniejszych ras. To oni stoją na czele Przymierza i to oni jako pierwsi walczyli z Hordą. Do dziś władca Stormwind/Wichrogrodu jest uznawany za władcę Przymierza.
Ludzie pochodzą od vrykuli, swoistych gigantów, byłych tytanicznych kreacji, które dotknęła klątwa ciała rzucona przez Yog-Sarona. (Dziękujmy za to Pustce. Szczerze, naprawdę, to jest jedna z najlepszych rzeczy, które te mackowate stwory zrobiły!) Niektóre vrykule rodziły z tego powodu straszne niskie dzieci, których nie miały jednak serca zabijać, więc... odesłały je gdzie indziej. Oczywiście, niski dla giganta może oznaczać normalny dla człowieka. W sumie, to byli właśnie ludzie!
Później ludzie rozprzestrzenili się na duże obszary Wschodnich Królestw. Jedne z ważniejszych to Stormwind, Gilneas (obecnie kojarzone raczej z worgenami, którzy są przemienionymi ludźmi), Lordearon (obecnie kraina nieumarłych), Kul Tiras (naród wyspiarski) czy Dalaran (miasto-państwo magów).
Jeśli chodzi o magię, używają oni bardzo różnych. Zazwyczaj mówi się o powiązaniach ludzi ze Światłością (klasy paladyna i kapłana), choć w Gilneas i Kul Tiras praktykuje się druidyzm, a w tym ostatnim także szamanizm. Wszystkie trzy grupy mogą również być magami.

Zagubione Krainy (D&D)

W D&D ludzie są charakteryzowani jako żyjąca krótko rasa, która pojawiła się na świecie stosunkowo niedawno. Z powodu swojego krótkiego życia, ludzie wydają się bardziej skłonni do szukania osiągnięć.
Są też przedstawiani jako bardzo zróżnicowani i najbardziej zdolni do adaptacji. Żyją całkowicie w teraźniejszości.
Istnieje kilka odmian ludzi (które nie mają żadnych wpływów na statystyki, w przeciwieństwie do podras elfów czy krasnoludów):
  • Calishici (Calishites) - zamieszkujący południowo-wschodni Faerun, niżsi o ciemnej skórze, wywodzący się od niewolników dżinów z Calimshanu.
  • Chondatanie (Chondatans) - zamieszkujący centralny Faerun.
  • Damaranie (Damarans) - zamieszkujący północny wschód Faerunu.
  • Iluskanie (Iluskans) - zamieszkujący północ Wybrzeża Mieczy.
  • Mulan - zamieszkujący wschód Faerunu, bardzo dumni. Czasami golą sobie głowy (nawet kobiety)
  • Rashemi - niscy, muskularni, o ciemnej karnacji. Są nomadami.
  • Tethyrianie (Tethyrians) - mieszkańcy Wybrzeża Mieczy.
    Ludzie Faerunu (od lewej do prawej): Calishitka, Tethyrianin, Damaran,
    Mulan, Illuskan, Rashemi i Chondathan
A to tylko mieszkańcy Faerunu! Są jeszcze ludzie z Kara-thur, Maztici i innych miejsc.
Warto również dodać, że jakieś 6 innych ras wywodzi się od ludzi:
  • półelfy - efekt związku człowieka z elfem
  • półorkowie - efekt związku człowieka z orkiem
  • tieflingi - efekt związku humanoida (w domyśle właśnie człowieka) z czartem (zazwyczaj diabłem, choć WotC otwiera się również na możliwość pochodzenia od innych istot z Planów Niższych)
  • aasimarzy -  efekt związku humanoida (w domyśle właśnie człowieka) z aniołem
  • genasi -  efekt związku humanoida (w domyśle właśnie człowieka) z dżinem
  • zmienni/shifterzy - potomkowie ludzi, którzy w wyniku jakichś przemian (potencjalnie czegoś związanego z likantropią) zyskali zdolność częściowej przemiany w zwierzę.
  • minotaury - ludzie, którzy zostali wypaczeni przez jednego z demonicznych książąt z Otchłani.
  • kalashtarzy (nie z Zagubionych Krain, ale wciąż D&D) - ludzie, którzy dobrowolnie połączyli się z quori, psychicznymi duchami z Dal'Quor.
Brakuje chyba tylko tego, żeby ludzie zaczęli zaciągać do łóżek smoki i fey! Bo mieszanki ludzi z tymi istotami nie ma w 5 edycji!
A tak na serio, widzicie, ile ludzie mają wpływu na świat. To nie tylko kilkadziesiąt różnych odmian tej rasy, ale i kilka innych, rzekomo osobnych ras, które od ludzi pochodzą. Żadna inna rasa nie ma aż takiego wpływu. Nawet elfy, które mają jakieś 15 różnych podras (z czego dwie można uznać za trochę takie tieflingi), nie są tak bardzo wpływowe i różnorodne.

Magic the Gathering

W Magicu ludzie są uznawani za charakterystyczne stworzenia związane z białą maną, która reprezentuje takie rzeczy jak struktura, porządek, moralność itd. Co ciekawie, mimo tego ludzie są bardzo zróżnicowani pod względem kolorów. Otóż bilans kolorów (korzystając z mtg.wiki) kart ludzi wygląda w ten sposób:
  • ⚪ - 37,9% (z czego 30,2% czysto białych)
  • 🔵 - 20,9% (z czego 14,8% czysto niebieskich)
  • ⚫ - 18,2% (z czego 12,6% czysto czarnych)
  • 🔴 - 20,4% (z czego 14,4% czysto czerwonych)
  • 🟢 - 14,6% (z czego 10,2% czysto zielonych)
Ten bilans pokazuje dobrze, jak bardzo zróżnicowani są ludzie. Inne charakterystyczne rasy mają znacznie większy odsetek "swojego" głównego koloru:
  • gobliny - 89,4% czerwonego, z czego 80,1% czystej czerwieni, a 2,9 % kombinacji czerwieni z kolorami jej przeciwnymi.
  • merfolki - 89,3% niebieskiego, z czego 73,7 czystego niebieskiego, a kolorów przeciwnych 17% (z czego 10% i tak jest kombinacją z niebieskim) 
  • wampiry - 75,1% czarnego, z czego 60,8% czystej czerni, a bieli 13,5% (z czego i tak 6,8% jest kombinacją z czarnym)
  • zombie - 83,8% czarnego, z czego 70,5% czystej czerni, a kolorów przeciwnych 8% (z czego i tak 6% kombinacji z czernią)
  • elfy - 81,8% zielonego, z czego 63,5% czystej zieleni, a 21,2% kolorów przeciwstawnych (z czego 9,2% stanowią kombinacje z zielenią)
Ludzie występują na niemalże wszystkich planach. Jedynym wyjątkiem są Lorwynn i Shadowmoor, które są planem, który zmienia się w zależności od pory dnia. Dodatki z tym planem związane były bardzo mocno związane z tak zwanymi plemionami, a więc wszędobylscy ludzie, którzy prawdopodobnie byli we wszystkich kolorach, mocno by namieszali. Zamiast nich są tam kithkini, którzy w dużej mierze są związani z bielą (93,4%).
Ludzie są więc dość wszędobylscy w Multiwersum. Znaczna większość planeswalkerów to właśnie ludzie. Poza tym, większość wampirów czy zombie jest pochodzenia ludzkiego, więc... technicznie to to jest tak oczywiste, że byli ludźmi, że nawet się już o tym nie wspomina. Chyba, że jest inaczej i wtedy jest to podkreślone.
Oczywiście, dużo zależy od konkretnego planu. Ludzie w Innistrad są zupełnie inni niż ci z Ikorii czy Eldraine. Znajdują się w zupełnie innych sytuacjach.
Np.: W Inistrad ludzie są tak naprawdę jedyną rasą (nie licząc demonów i aniołów, które można uznać za innego typu istoty). Wszystko inne, a więc wampiry, wilkołaki, a także większość zombie i duchów, to byli również ludzie. Jednocześnie, ci byli ludzie, stanowią zagrożenie dla normalnych ludzi, którzy bronią się przed tym wszystkim.
Z kolei na Ikorii możemy wyznaczyć 2 grupy istot - ludzi i zwierzęta. Mamy tutaj do czynienia z mentalnością człowiek kontra przyroda, gdzie naprawdę przyroda wiedzie prym. (No, ale przynajmniej ta przyroda ewoluuje na tyle szybko, by wrogowie z innych planów nie mieli z nią większych szans!)
W Kaldheim istnieje cały jeden świat poświęcony dla ludzi, Bretagard, teoretycznie w kolorach Selesnyi (⚪🟢). Jednakże, jak to ludzie, wszędobylskie stworzonka, istnieje 5 różnych klanów, które reprezentują 5 kolorów many.
W Eldraine po raz kolejny mamy rozróżnienie, tym razem ludzie-jasny lud (wszelkie krasnoludy, elfy, wróżki itd.).
Zaś na Mirrodinie, który później przerodził się w Nową Phyrexię, mamy do czynienia 5 odmianami ludzi: zielonymi Sylvokami, białymi Auriokami, niebieskimi Neurokami, czarnymi Moriokami i czerwonymi Vulshokami. Każda z tych grup ma w ciele wyrostki z metalu na wskutek oddziaływania Mirrodinu.

Heroes of Migh & Magic (V-VII)

W Heroesach ludzie są zazwyczaj reprezentowani poprzez frakcję Przystani (Haven), czyli dość typowych magów światła.
Oczywiście, Heroesy VI przedstawiają przygodę rodzeństwa, które każde reprezentuje inną frakcję. Co prawda Anastazja (Nekropolia) staje się nieumarłą, ale reszta prowadzi swoje frakcje pozostając od nich odmiennymi: Irina (Sanktuarium) prowadzi nagi, Kirił (Inferno) demony, a Sandor (Warownia) orków. Jedynie Anton prowadzi armie ludzi jako reprezentant Przystani.

A więc jacy są ludzie?

Z tych kilku przykładów, można wywnioskować, jak wygląda sytuacja z ludźmi w fantastyce:
  • żyją zazwyczaj krócej niż inne rasy
  • są niesamowicie liczni i zróżnicowani
  • często sięgają po białą magię
  • czasami bywają jedynymi rozumnymi rasami w danym settingu
Ale mimo wszystko wydają się bardzo... zwykli na tle innych ras.
Jedyną cechą, która miałaby ich wyróżniać, to sięganie po tą białą magię, czasami kojarzoną ze świętością i światłem, mającą leczyć i chronić. Tylko... Czy to naprawdę jest aż tak wyróżniające? To często jest po prostu pokłosie chrześcijaństwa, które przybiera pewien magiczny wydźwięk. Do tego w wielu światach (np.: Wiedźmin, D&D czy Summonerze) ten typ magii nie jest typowy dla ludzkiej rasy, o ile w ogóle istnieje.
I dlatego ludzie są tacy... zwyczajni do bólu.
A jednocześnie, mimo tego są tak straszliwie popularni! Czasami ma się wrażenie, że nawet otwierając lodówkę, znajdzie się przynajmniej jednego. (Szczególnie, gdy jest się w prosektorium!)
I nie mówię, że ludzie powinni zniknąć ze wszystkich światów fantasy! Tylko ich liczebność, szczególnie w światach z olbrzymią liczbą ras, jest zbyt wielka według mnie. Naprawdę, czekam na jakiś plan w MtG, gdzie ludzie będą po prostu tylko w jednej frakcji na 5 frakcji, a pozostałe byłyby zamieszkałe np.: przez elfy czy krasnoludy.
Jednocześnie jednak ta liczebność teoretycznie ma trochę sensu, bo ludzie rozmnażają się szybciej niż inne rasy. W D&D człowiek w wieku krasnoluda, który dopiero wkracza w dorosłość (50 lat), może mieć już wnuki! To dwa pokolenia! A do tego dochodzi temat płodności.
I tutaj pojawia się pewien ciekawy problem - rasizm!
Otóż, jako rasa, która dominuje chociażby liczebnością, ludzie mają tendencje do bycia lekko rasistowskimi. 
  • w Wiedźminie mamy ten konflikt ludzi i Scoia'tael
  • w Summonerze ludzie zachowują się wprost rasistowsko względem krasnoludów i elfów (o orkach i goblinach nie wspominajmy, bo ci są dla większości mieszkańców Hominium tylko tymi złymi)
  • w Świecie Czarodziejów z kolei były liczne wojny z goblinami, które chciały dla siebie praw, a skrzaty domowe to, według niektórych osób, wprost niewolnictwo.
W końcu, jak było napisane w Wyprawie czarownic T. Pratcheta:

"Rasizm na Dysku nie stanowił problemu, ponieważ - przy wszystkich trollach, krasnoludach i innych - gatunkizm był o wiele ciekawszy. Biali i czarni żyli w doskonałej zgodzie i wspólnie prześladowali zielonych."

I, jeśli ludzie naprawdę są tak dominującą rasą, trudno byłoby, żeby tak nie było. Ci, którzy mają władzę, prawdopodobnie będą w jakiś sposób ciemiężyć tych, którzy jej nie mają.
Innym, możliwym do uznania za co lekko rasistowski elementem jest podział na ludzi i nieludzi (demi-human), czyli ludzi i wszystkie inne rasy rozumne. Moim zdaniem to trochę dziwne, że wszystkie inne rasy muszą się dopasowywać do ludzi. No, ale POC (people of color) to koncept budowany na opozycji do białych Europejczyków, który do tego wynika jeszcze z czasów kolonializmu, więc...

Tylko jedno pytanie: Czemu ludzie dominują w świecie fantasy? I nie, nie chodzi o liczebność. Już ustaliliśmy, że ludzie się szybko rozmnażają, ale pod wieloma względami są słabsi, chociażby w magii. Czemu więc ludźmi nie rządzą elfy, które często są przedstawiane jako te, które magię mają we krwi?
Oczywiście, jeśli byłoby tak, jak w Summonerze, gdzie ludzie podbili krasnoludy. A elfy żyją sobie gdzie indziej, są cudzoziemcami.
Może być również tak, że elfy, krasnoludy i inne rasy rozumne żyły sobie w określonych miejscach, a mocno ekspansywni ludzie po prostu zajęli wszystko inne.
Z kolei w urban fantasy, sytuacja jest oczywista! Ludzie dominują w rzeczywistości, nawet nie zdając sobie sprawy z istnienia ewentualnych innych istot, więc w świecie, który ma tą mimetyczną rzeczywistość przypominać (teoretycznie być nią, ale z pewnymi dodatkami), również tak będzie. Wtedy zresztą podział na ludzi i wszystko inne ma sens, bo (przynajmniej według mnie, osoby piszącej o UF licencjat) ten gatunek na mniej więcej takiej dwoistości się opiera.

Oczywiście, są również światy, w których mamy tylko dwie rasy, z czego jedna to ludzie. Wtedy powstaje ciekawa dynamika. Przykładem czegoś takiego jest chociażby Smoczy Książę. Ta binarna opozycja jest bardzo ciekawa.
Może być też świat bez ras, gdzie istnieją tylko ludzie. Ciekawe związane z tym historie są zawarte w Innistrad czy Ikorii z MtG, gdzie mamy sytuacje walki ludzi o przetrwanie przed siłami mroku i dziką przyrodą. W Kronikach Drugiego Kręgu, Ziemiomorzu czy wielu innych dziełach również nie ma innych ras, i nadal jest to pełnoprawne fantasy.

Motywy związane z ludźmi

Czyli kilka elementów, żeby wybrzmiało to wszystko jeszcze bardziej.

Ludzka magia

Zdecydowanie, ludzie nie są najbardziej magicznymi istotami na świecie. Jakby bowiem nie patrzeć, ludzie są zawsze przeciętni we wszystkim, taki jack of all trades. Niekiedy chodzi tylko o to, że ludzcy magowie są rzadsi od magów w innych rasach, a czasami powoduje to istnienie zupełnie innych form magii typowych dla właśnie ludzi.
Chociażby w Imperium Warhammera (Fantasy, nie 40k) ludzcy magowie dzielą się na kolegia, w których każde specjalizuje się w jednym konkretnym wietrze magii, co powoduje jednak pewne zmiany w ciele takiego maga (np.: rude włosy u magów ognia). Z kolei elfy wykorzystują wszystkie osiem wiatrów magii poprzez magię wysoką i magię mroczną, które takich efektów nie powodują. Jednakże z magii mrocznej mogą korzystać także ludzie (choć to nielegalne), a poza Imperium istnieją także inne formy magii, takie jak lodowa magia z Kislevu, więc nie można powiedzieć, że imperialne kolegia magii są typowe dla wszystkich ludzi.
Innym przykładem jest oczywiście czarna magia ze Smoczego Księcia, która była stosowana przez ludzi, gdyż przez wiele lat (chyba nawet setki), uważano, że ludzie nie potrafią korzystać z magii żywiołów w taki sam sposób jak elfy. Dlatego właśnie korzystali z czarnej magii, która wymagała poświęcenia komponentów w postaci jakichś stworzeń. Było to brutalne, ale jednocześnie wydawało się potrzebne do przetrwania gatunku.
Zresztą, takie rozwiązanie byłoby dość ciekawe. Skłania do rozważania na temat mocy. Czy jeśli inni mają więcej mocy, władzy czy jakiejkolwiek innej siły, powinniśmy wyrównać szansę czy jednak pogodzić się ze swoją słabością?
Oczywiście, zawsze jest jeszcze typowa, omawiana wcześniej biała magia, która ma tendencje do takich elementów jak leczenie, tarcze czy żywioł światła.
Zresztą, jeśli chcielibyśmy wprowadzić do świata magię typową dla danych ras (w sumie, jak w Heroesach), taka magia byłaby naprawdę ciekawa. Bo jaki inny rodzaj magii pasowałby do ludzi?

Człowiek w portal fantasy

Jak mówiłem, ludzie są często najłatwiejszymi postaciami do utożsamiania się. Jest to jeszcze bardziej ciekawe, gdy jedynym człowiekiem w świecie jest główny bohater/grupa głównych bohaterów, którzy przedostali się do tego świata z naszego. Mowa tutaj o portal fantasy lub, jak otaku pewnie woleliby to nazywać, isekaiach (z tą różnicą, że bez ludzi/człowieków).
Wtedy te wszystkie porównania z ludźmi mają sens! Fokalizator, bohater, z którego punktu widzenia patrzymy na wydarzenia, zna tylko ludzki świat i do niego wszystko porównuje.
Przykładem czegoś takiego są Opowieści z Narnii, a w szczególności pierwsza część, w której rodzeństwo Pevensie są jedynymi ludźmi. I są z tego powodu ważni! Są bowiem tymi synami Adama i córkami Ewy! Tymi Wybrańcami z powodu gatunku, do którego należą!
Reasumując, świetny motyw, który tłumaczy wiele odruchowych rozwiązań w zakresie formy, które w przypadku istnienia w świecie wielu ras mogą wydawać się przynajmniej lekko podszyte dominacją ludzi nad resztą.
Tylko to trochę dziwne, że taka sytuacja jest wykorzystywana tak rzadko. Jedyne dzieła tego typu, które mi przychodzą do głowy, oprócz rzecz jasna Narnii, to:
  • Alicja w Krainie Czarów
  • Płazowyż
  • Sowi Dom
Dosłownie trzy! Z czego dwa nie są dziełami literackimi, więc opisy nie stanowią żadnego problemu!

Rycerze

Bardzo często ludzie w fantasy, gdy mamy inne rasy, przedstawiają się jako rycerska rasa. Jeśli bowiem ograniczamy obecność ludzi do minimum, łatwo ich będzie podsumować jako rycerzy.
Jeśli bowiem ludziom brakuje zdolności magicznych, bardzo prawdopodobne, że gdy będą pojawiać się jacyś walczący ludzie, będą oni właśnie rycerzami.
Można nawet wywnioskować, że takie postaci mogą wywodzić się z jednych z ważniejszych dla fantastyki tekstów taprootowych - romansów rycerskich, takich jak chociażby legendy arturiańskie. Jakby bowiem nie patrzeć, jest tam masa rycerzy!
Oczywiście, w każdej armii znajdą się tacy żołnierze, ale z powodu, że ludzie są traktowani jako dość mało wyrazista rasa, role te są jeszcze bardziej widoczne. Tak samo jest zresztą z elfami i ich łucznikami!
Na przykład w Warcrafcie 3 mamy aż dwie jednostki ludzkie (nie licząc bohaterów, Paladyna i Arcymaga, i chłopów zbierających surowce): piechura i rycerza. Wszystkie inne jednostki Przymierza (czyli wszystkie, które nie walczą w bezpośrednim zwarciu, oprócz czołgów) są krasnoludami i elfami.
Tak więc można powiedzieć, że ludzcy rycerze są kliszą stojącą obok elfów z łukami i krasnoludów z toporami.
Oczywiście, taki motyw ma miejsce tylko, gdy chcielibyśmy spłycić tą rasę do poziomu kliszy, co jednak do łatwych rzeczy nie należy. Bo, jak dowodzą dane z Magica, istnieje pewna tendencja do niezamykania ludzi w jakichś sztywnych ideałach, więc widzimy ich przedstawienia znacznie bardziej zróżnicowane.
Poza tym, innym archetypem typowym dla ludzi, nie widzianym zbytnio u elfów czy krasnoludów, jest wieśniak, chłop, rolnik. Z jakiegoś powodu niemal nigdy nie widzi się elfickich czy krasdnoludzkich rolników.

Podstawowy schemat wszelkich istot

Jak można zauważyć, ludzie są często taką rasą podstawową.
Czasami nie jest to jedynie element naszego myślenia, ale także część lore świata.
W urban fantasy większość ras pochodzi od ludzi: wilkołaki to ludzie z pewną chorobą, a wampiry to nieumarli ludzie. Jest też całkiem sporo mieszańców: półdemonów, pół aniołów, półwróżek, półczegoś innego.
Czasami również mamy do czynienia z rasami fantastycznymi, które wyewoluowały z ludzi. Chociażby w Shadowrunie mamy elfy, krasnoludy, trolle, orki itd., które pochodzą od ludzi, którzy po prostu zmutowali w ten sposób. Podobnie zresztą powstały rasy w Kronikach Shanarry.
Można więc wykorzystać takie rozwiązanie również w fantastyce świata typu czwartego. Może niech niekoniecznie ludzie na wysokim poziomie cywilizacyjnego rozwoju zaczną nagle mutować w elfy, krasnoludy itd. O wiele lepszym pomysłem byłoby, gdyby w czasach zamierzchłych jakaś grupa ludzi się odseparowała i została wystawiona na jakąś magię albo inny mutagen, przez co powstały np: elfy.
W ten sposób moglibyśmy wytłumaczyć, czemu ludzki punkt widzenia jest w świecie tak dominujący, a także to, czemu te wszystkie rasy są aż tak podobne do ludzi.
W takim razie ciekawym, wartym przemyślenia elementem byłyby siły, które tych ludzi zmutowały. Może to jakieś elementarne moce magiczne, co sprawiałoby, że każda rasa przedstawiałaby na przykład jeden z żywiołów. I wtedy na przykład nasyceni żywiołem wody ludzie staliby się syrenami.
A może ludzie są wymarłym gatunkiem, od którego wzięły się wszystkie inne rasy znane w świecie?

Problemy z ludźmi w dziełach fantasy

Już wcześniej wyraziłem pewną niechęć do dominacji ludzi w high fantasy z wieloma rasami (bo czemu bohaterowie muszą być przedstawicielami jednej rasy, jeśli w świecie jest ich dziesiątki?), jednak na tym problem się nie kończy.

Ludzie czyli nie wiadomo co.

Ludzie niekoniecznie wydają się dopasowani do światów wtórnych w ten sam sposób, w jaki pasują tam elfy itd. Niekiedy narzeka się na biologiczny esencjalizm tych drugich (pisze o tym chociażby Melissa J. Monson w Race-Based Fantasy Realm: Essentialism in the World of Warcraft, z którą niekoniecznie się zgadzam), ale uważam, że jednak jest to zjawisko poniekąd pozytywne w świecie fantasy. Gdy możemy ograniczyć opis rasy do 3-4 wyrażeń, mamy już przedstawioną całą rasę i możemy próbować skupić się na cechach osobistych. W wypadku ludzi, jak dowodzą dane z mtg.wiki, tak nie jest. Ludzie są trudni do jednoznacznego zaklasyfikowania, bo przecież dobrze wiemy, że nie można nas tak łatwo zaklasyfikować do jakiejś jednej szufladki.
I to jest pierwszy z problemów z ludźmi. Mimo że często lgną do reprodukcji europejskiego mediewalizmu, są oni i tak bardzo zróżnicowani. Chociażby w Warhammerze Fantasy mamy:
  • Imperium - wzorowane na Świętym Imperium Rzymskim/Niemczech
  • Bretonię - wzorowaną na legendach arturiańskich
  • Arabyę - wzorowaną na Bliskim Wschodzie
  • Norskę - koczowniczych barbarzyńców z Pustkowii Chaosu, takich wikingów
  • Kataj  - wzorowany na Chinach
  • Kislev - wzorowany na słowiańszczyźnie
  • i pewnie jeszcze kilka innych grup ludzkich
W Zagubionych Krainach jest to jeszcze bardziej skomplikowane, bo nie ma tam takiego prostego przekładu prawdziwej mapy świata na mapę świata wyobrażonego.
I jak to rozwiązać?
Można zawsze zminimalizować ludzi do jednej grupy/frakcji, co pozwoliłoby na zabłyśnięcie bardziej innym rasą, tak jak to dzieje się (mam wrażenie) w Guild Wars 2, gdzie, dzięki niech będą Szóstce, nie są aż tak dominującą na każdym kroku rasą. Dzięki temu ludzie będą spójniejsi 
Można również umiejscowić ich we wszystkich frakcjach, ale nie dając im ról dowodzących ani przedstawiania ich jako rasy charakterystycznej dla danej frakcji. Weźmy przykład Alary, gdzie każdy odłamek miał ludzi, ale byli oni na ogół zdominowani przez inne rasy:
  • Bant 🔵⚪🟢 - jedyny odłamek, w którym ludzie grają główne skrzypce
  • Esper ⚪🔵⚫ - vedalkeni
  • Grixis 🔵⚫🔴 - wampiry i zombie
  • Jund ⚫🔴🟢 - smoki i gobliny
  • Naya ⚪🟢🔴 - elfy i leoninowie (koty)
Można również dać ludziom dość określoną pozycję w świecie. Ludzie z uniwersum Summonera Tarana Matharu są rasą rządzącą w Corcillum, trzymając krasnoludy po przysłowiowym butem, mając elfy jako sąsiadów na północy i hordy orków na południu. Wiemy, kim jest typowy człowiek, typowy elf i typowy krasnolud.
I o takie coś mi właśnie chodziło!

Eweantualnie, jeśli wszystkie inne rasy byłyby długowieczne, ludzi mogłoby charakteryzować zupełnie inne podejście do czasu. Elfy mogłyby żyć w baśniowym średniowieczu, podczas gdy ludzie mieliby już zaczątki przemysłu. To też ciekawie mogłoby się wiązać z brakiem zdolności magicznych u ludzi. Zamiast nich mieliby coś, co by ich odróżniało od, np.: wróżek.
I to by tworzyło fajny dualizm!

Ludzie rasy/podrasy

Kolejną rzeczą, która jest w naszym świecie, to rozróżnienie ludzi na kilka ras, które w sytuacji wielorasowego fantasy powinniśmy uznać może za podrasy. Wiemy, że są na Ziemi osoby różnych ras (choć wielokrotnie podkreśla się, że różnorodność w ludzkim gatunku nie jest wystarczająco wielka, by określenie rasa było w pełni uzasadnione).
W liceum uczyłem się podziału wg. Cuviera z 1812 na rasy:
  • białą (europeidalną)
  • czarną (negroidalną)
  • żółtą (mongoloidalną)
Podział ten jednak jest bardzo uogólniający. Bo... do jakiej rasy należą chociażby Hindusi?
Do tego wielu antropologów chciałoby odrzucenia kryterium rasy, gdyż to właśnie ono powoduje rasizm.
Jednakże ludzie się od siebie różnią. "Rasy" ludzkie to nie tylko kolor skóry czy rysy twarzy. To również podatność na niektóre choroby czy budowa szkieletu. Pamiętam słynny przypadek z Trupiej farmy, gdzie było powiedziane, że czarnoskóre osoby mają inaczej zbudowane kolana, co wpływa na to, że ortopedom łatwiej jest ich operować.
Oczywiście, można się zastanawiać, skąd się wzięły rasy: czy wyewoluowały po wyjściu z Afryki?; czy związane z nimi są "zastrzyki genetyczne" ze strony innych gatunków człowiekowatych (hipoteza multiregionalna)?; a może synowie Noego poślubili trzy kobiety o znacząco różnych fenotypach? Nie mnie to roztrząsać!

Do mnie jednak należy zauważenie, że w fantastyce może pojawiać się pewien problem z "rasami", jakie znamy z rzeczywistości!
Przede wszystkim, rasy ludzkie zastępują rasy fantastyczne! Są traktowane jak ten Inny! Konflikt rasowy będzie prawdopodobnie rozgrywał się na osi ludzie-krasnoludy albo ludzie-elfy, a nie bazując na kolorze skóry czy rysach twarzy. Poza tym, zazwyczaj kultury ras nie-ludzkich są reprezentacjami elementów kulturowych ze znanych nam kultur rzeczywistych, np.: trolle z WoWa to miks Haiti, Jamajki i, ewentualnych, Azteków.
A skoro już powiedziałem o reprezentacji... Jak powinniśmy do tego podejść? Czy w ogóle jest na to miejsce w świecie z wieloma rasami?
Myślę, że jednak tak.
Jednakże byłbym stanowczo przeciwko takiemu kompletnemu mieszaniu się ras, jak w Ameryce, gdzie biały, "azjata" i Afroamerykanin żyją obok siebie. Zazwyczaj bowiem w średniowieczu (a należy pamiętać, że większość dzieł fantasy właśnie do tego okresu się odwołuje) ludzie nie podróżowali aż tak bardzo. Czasami oczywiście podróżowano do dalekich krain, do Orientu po jakieś przyprawy czy inne towary, ale jednak to były tylko "podróże służbowe", a nie osiedlanie się.
Społeczeństwo wielorasowe jest więc wytworem o wiele nowszym, opartym najpierw na kolonializmie (ludzie przyjeżdżali do i z kolonii), a potem na wolności przemieszczania się.
Szczególnie byłoby to widoczne w "krainach imigrantów", miejscach, do których przyjeżdżają ludzie z różnych stron, żeby się osiedlać. Tam różnorodność ras (nie tylko w kontekście ras ludzkich) jest całkowicie uzasadniona. Takim czymś była Ameryka i za takie miejsca można uznać również inne miejsca, gdzie na nowoprzybyłych mogło czekać szczęście. No i oczywiście miejsca, do których można było kogoś wygnać!
Tak, różnorodność rasowa przedstawiona w Smoczym Księciu, jeśli chcielibyśmy się do niej doczepiać, ma sens! Wszyscy ludzie (biali, czarni, żółci i wszyscy inni) zostali wygnani z Xandrii i musieli się udać do innej krainy. To naturalne, że się wymieszali i gdy znaleźli się poza Xandrią, niekoniecznie trzymali się w grupach złożonych tylko z osób o danym fenotypie.
Na tym obrazku są osoby, które można uznawać za białe, czarne i "azjatów".


A czy nie można by było po prostu przedstawić różnorodnego społeczeństwa?
Niestety, tak łatwo nie ma! Jedna z teorii dotyczących genezy ras wg. Wacława Gajewskiego (informacja z Wikipedii!), mówi, że do utworzenia się "ras" przyczyniła się izolacja. Skandynawowie nie mieli zbytnio styczności z mieszkańcami Przylądka Dobrej Nadziei, więc ich genotypy, a wraz z nimi fenotypy są bardzo różne. A więc, gdyby od początku wszyscy ludzie żyli ze sobą razem, nie byłoby zbytniej różnorodności. Prawdopodobnie nie byłoby osób czarnoskórych (a przynajmniej tak ciemnoskórych jak znamy z rzeczywistości) ani blondynów, ani osób z tak widoczną fałdą mongolską. Po prostu rasy nie miałyby szans się wykształcić, jeśli wszystkie grupy ludzi miałyby mieszkać obok siebie.

Czy więc byłoby jak na Dysku i czarni z białymi uwzięliby się na zielonych? Nie jestem do końca pewien. Może ludzie nadal traktowaliby osoby o innych kolorach skóry jako Innego? A może nie! Może ludzie zdawaliby sobie sprawę z istnienia innych ludzi i traktowaliby ich jako sojuszników, równych sobie.
Myślę, że dość ciekawym podejściem, które nie tworzyłoby kolejnych podras w ramach rasy ludzkiej byłoby traktowanie ludzi jako części spektrum (takiego co najmniej dwuwymiarowego, bo nie chodzi tylko o białych i czarnych). Nie dość, że wszyscy tropiciele nierówności rasowych nie mieliby się, do czego przyczepić, to jeszcze ludzie pozostawaliby wciąż jedną bardzo koherentną rasą, a przez to nie zabierali zbytnio problematyki rasowej w wypadku relacji pomiędzy fantastycznymi rasami. O różnicach w wyglądzie można myśleć mniej więcej tak samo jak myślimy o różnicach między różnymi Europejczykami - Skandynawowie są zazwyczaj jasnoskórymi blondynami, a Iberyjczycy (Hiszpanie i Portugalczycy) są opaleni i ciemnowłosi.

Moje pomysły na zastosowanie ludzi w dziełach

Przejdźmy wreszcie do ostatniej części tego wpisu, w której przedstawiam moje pomysły na wykorzystanie danych istot, w tym wypadku ludzi, w tekstach kultury. Niektóre będą bardziej odkrywcze, a inne bardzo oczywiste.
Oczywiście, pewnie większość tych propozycji będzie wiązała się z kontekstem również innych ras, bo, jak pewnie zauważyliście, o ludziach w fantastyce najwięcej można powiedzieć, gdy stawiamy ich naprzeciw innych ras.

1. Świat z dwoma rasami

Krótko mówiąc, mamy dwie rasy, z czego jedną są ludzie!
Pomysł prosty, przyjemny, wykorzystywany dość często (Smoczy Książę, ACOTAR itd.), ale mi się podoba! Można w ten sposób stworzyć wiele dualistycznych relacji.
Szczególnie podoba mi się wersja z fae/fey/wróżkami.
Ludzie są śmiertelni, zajmują się szybkich rozwojem, a więc i przemysłem, podczas gdy teoretycznie nieśmiertelne wróżki poświęcają się działaniom bardziej czasochłonnym. Można wymyśleć więcej takich przeciwieństw.

2. Po prostu urban fantasy

Kolejne, bardzo podobne wykorzystanie ludzi to urban fantasy, czyli fantastyka świata pierwotnego, w której istnieje bardzo wyraźny podział na fantastyczne i realistyczne. I ludzie w dość oczywisty sposób lądują w strefie realistycznej!
To świetny sposób na polaryzację typu my (ludzie)- oni (inne stworzenia fantastyczne). I wychodzi bardzo naturalnie, bo na tym właśnie polega urban fantasy, na pewnym dualizmie.
Uwierzcie mi, właśnie piszę o tym licencjat, więc wiem, co tutaj "mówię"!

3. Fantastyka ludzka!

Krótko mówiąc - fantastyka, w której są tylko ludzie! Nie ma elfów, krasnoludów czy czegoś takiego!
Po prostu są ludzie i oni są bohaterami tego wszystkiego, tak jak dzieje się to chociażby w książkach Le Guin, Białołęckiej czy Martina.

4. Ludzie vs. potwory

A skoro mowa o fantastyce skupionej mocno na ludziach, co powiecie na setting, w którym ludzie muszą codziennie walczyć o przeżycie z różnymi potworami typu wampirów, wilkołaków, demonów czy gigantycznych, krwiożerczych wiewiórek?
Choć sam nie jestem w stanie czegoś takiego napisać (zazwyczaj u mnie świat otaczający bohaterów musi być widziany jako neutralny albo lekko pozytywny), naprawdę lubię zarówno Ikorię, jak i Innistrad.

5. Isekai welcome to!

Prosty schemat: człowiek z naszego świata (pierwotnego) przenosi się do świata fantastycznego. Niekoniecznie ten świat musi być pozbawiony ludzi, ale i tak taki dosłowny portal-questowy schemat bardzo ułatwia budowę historii. Może bohater trafił do tego świata, bo jest wybrańcem albo coś w tym stylu.
A najlepsze jest to, że bohater zna ten świat tak samo, jak my. I jak się tutaj z nim nie utożsamiać?

6. Ludzka magia

Idea tego, że każda rasa ma swoje własne spojrzenie na magię, jest naprawdę ciekawa.
Ludzka magia może opierać się, typowo, na świetle, ochronie czy leczeniu.
Albo może stanowić mroczniejszą wersję magii innych ras.

7. Pół-ludzie, pół-coś innego!

Mieszańce są jednym z moich ulubionych motywów w fantastyce!
No, bo kto nie lubi agstu nastoletniego kambiona?
Albo tajemniczego zakonu półludzi, który walczy z zagrożeniami ze strony sił nadprzyrodzonych!

8. Łowcy!

Trochę podobne do poprzedniego!
Ogólnie, chodzi o ludzi, którzy walczą z zagrożeniami ze strony istot fantastycznych. Świetnie to sprawdzi się chociażby we wcześniej wspomnianym UF.

9. Świat bez ludzi!

Dobra! To nie jest pomysł na wykorzystanie ludzi w tekście kultury, ale coś wprost przeciwnego.
Niemniej, myślę że ciekawie byłoby się podjąć takiego wyzwania. Bo, zapewniam, pisanie świata bez tej rasy centralnej, jaką są ludzie, jest naprawdę trudne.
Ale możliwe!
Spróbujcie!

Mam nadzieję, że się to wam podobało i skłoniło was to do jakichś przemyśleń. Zostawcie komentarz i udostępnijcie tego posta, by mój blog się rozwijał.
Bye!

Komentarze

Popularne posty