Nie tylko czerń i biel - Filozofia 5 kolorów MtG

 Ohayo! a może Alara.

Witam w kolejnym wpisie na moim blogu. Ostatni tydzień był spędzony pod znakiem przygotowań na studia. Nawet sobie człowiek nie wyobrażał, jak dużo niewiadomych go czeka.
Jednak teraz znalazłem czas na napisanie tego wpisu, więc.. Przejdźmy do tematu.
Jak pewnie wiecie, niedawno (jakiś miesiąc temu, co zleciało bardzo szybko) zrobiłem wpis o problemie związanym z systemem usposobień w D&D. Ów system jest problematyczny z powodu konieczności określenia, czy dana postać jest dobra, zła czy neutralna.
Dziś jednak chciałbym przedstawić wam inny system określający usposobienie bohaterów. Nie opiera się on na określaniu moralności, lecz wartości bohaterów.
Tak więc zapraszam na wpis o filozofii kolorów z multiwersum Magic: The Gathering.
Przede wszystkim chciałbym zaznaczyć, że filozofia kolorów nie została odkryta przeze mnie. Wielu komentatorów (czyli internetowych twórców zajmujących się danym tematem, w tym przypadku MtG) tworzyło już o tym. Ja jednak zamierzam to zrobić po polsku (większość materiałów jest po angielsku) i z perspektywy osoby, która dąży do tego, by poprzez studiowanie innych dzieł, usprawniać własną i cudzą twórczość.
Tak więc zaczynajmy. Hajimemashou!
Jak pewnie wiecie z mojego wpisu o systemach magicznych, w Magicu mamy do czynienia z pięcioma kolorami many. To jest jednak podział na poziomie gracza. Planeswalkerzy na poziomie historii nie dzielą się ze względu na kolory itd.
Jednakże dla graczy ten podział istnieje i wydaje się on kluczowy do rozumienia tego świata.
Kolory many określają różnego rodzaju moce:
  • biały - światło, leczenie
  • niebieski - umysł, woda, powietrze, lód
  • czarny - nekromancja, cienie
  • czerwony - pioruny, ogień, kamienie
  • zielony - ziemia, natura
Jednakże te same kolory oznaczają coś więcej niż moc, jaką posiada dana postać. Przykładowo, czemu Ajani Goldmane, ikoniczny biały planeswalker korzystający z magii dusz, używał w pewnym momencie również czerwonej many? Nie było to związane z żadnymi ognistymi duszami, lecz z jego motywacjami. Obecnie to zmieniło i Ajani korzysta tylko z bieli i zieleni.
Tak, każdy z kolorów jest osobną filozofią, zbiorem wartości, które mogą się pojawiać w różnych proporcjach i mieszać ze sobą, gdy mamy do czynienia z grupami dwu- czy trzykolorowymi, jak gildie Ravnici, Odłamki Alary czy Plemiona Tarkiru.
Każdy z tych kolorów ma dwa kolory sprzymierzone (o podobnych do niego wartościach) i dwa kolory mu przeciwne (o wartościach mu przeciwnych), co jednak nie oznacza, że nie są możliwe kombinacje tych kolorów.

Zapraszam więc na przegląd kolorów.

Biały

Biel jest kolorem cywilizacji, porządku i moralności. Jest to siła struktur, ochrona tych, którzy są najsłabsi. Jest to kolor idealistyczny, przyjemny, opiekuńczy i bezinteresowny. Daje stabilność, której wiele osób (jeśli nie wszyscy) potrzebuje. Niektórzy twierdzą, że biel jest również kolorem równości.
Tylko że trudno z nim dyskutować.
Biel chce stworzyć utopię (przypominam, że utopia to niemiejsce) rządzoną prawami, a z prawem nie zawsze się zgadzamy, szczególnie, gdy jest ono opresyjne.
Biel to myślenie kolektywne, nie indywidualne, a więc indywidualiści nie są mile widziani.
Logo bieli
https://mtg.fandom.com/wiki/
White?file=W.svg
Kolor ten często jest wiązany z religią (w końcu anioły są bardzo często tworami czystej, białej many) oraz autorytetem władcy.
Muszę przyznać, że kojarzy mi się to z konfliktem społeczeństwa i grup buntowniczych. Biel ma swoje zasady, których zmieniać nie chce, podczas gdy inni próbują właśnie zmienić te prawa. Bardzo często religia i władza świecka były sposobem na zachowanie porządku.
Oczywiście, nie mówię, że biel jest kolorem zła. Skupiłem się na tych negatywnych kwestiach bieli, bo mimo wszystko w świecie MtG biel jest kojarzona z dobrem. To współczucie, bezpieczeństwo i struktura, której potrzeba ludziom.
Tak, są fanatycy religijni, są autorytarne, zamordystyczne rządy i są osoby zdolne do poświęcenia jednostek dla ogółu. Im też mogą przyświecać te same rzeczy, co tym dobrym. Oni sami zresztą zazwyczaj uznają się za dobrych, gdyż w ich umysłach często pojawia się proste równanie: prawo = dobro.
Wielokrotnie jest podkreślane, że biel nie jest kolorem czystego dobra, nawet jeśli opiera się ona na współczuciu.
Takeshi Konda z Kamigawy (planu, którego nowocześniejszą wersję będziemy móc odwiedzić w przyszłym roku) jest tego świetnym przykładem, gdyż w dążeniach do uczynienia Kamigawy wielką, zapomniał o swojej córce. Innym przykładem jest starszy smok z Tarkiru, Ojutai, który rozkazał zabić wszystkich korzystających z duchowego ognia członków klanu Jeskai i zmienić archiwa, by wyglądało, jakby on był założycielem tego klanu.
Tak więc struktura, porządek i prawo mogą być zarówno dobre, jak i złe. Wszystko zależy od tego, jak będą zastosowane i w ogóle, jakie one będą.
Pomyślcie, czy nie było w popkulturze żadnych złoczyńców, którzy przejawiali cechy białej filozofii? Chociażby prezydent Snow z "Igrzysk śmierci", który dbał o zachowanie struktury Panem. Albo Calix z "Berła ziemi", który dbał o zachowanie porządku i rozwój państwa, ale przy tym traktował żywioły gorzej niż podludzi. Te postaci mają cechy filozofii tego koloru.

Niebieski

Niebieski jest kolorem rozumu, logiki i dążenia do perfekcji. Jest to odrzucenie idei przeznaczenia na korzyść zasady tabula rasa, która twierdzi, że zaczynamy życie jako biała, niezapisana kartka.
Niebieski jest kolorem nauki i zmian, które samemu wprowadzamy do świata. Umożliwia on spełnianie marzeń. Jest to kolor, który możemy swobodnie uznać za ten progresywny.
Ale zmiany nie muszą być uznawane za dobre, szczególnie, gdy dodamy do tego zimną, kalkulację, która jest również cechą tego koloru.
Wielokrotnie mamy do czynienia z pozbawionymi człowieczeństwa czynami osób związanych z kolorem niebieskim:
  • tworzenie zombie przez zszywaczy z Innistrad
  • tworzenie drapieżników bez pomyślunku o zwierzynie, na którą będą one polować przez Simiców z Ravnici
  • itd.
Nie możemy jednak zapomnieć, że niebieska chęć zmian i miłość do nauki mogą również prowadzić do polepszenia. To właśnie niebieska część Prismari dąży do perfekcji w sztuce.
Czy nauka nie pomogła rozwiązać wielu problemów ludzkości? Przecież dzięki szczepionkom udało nam się pozbyć wielu chorób, niektórych całkowicie.
Przecież w kulturze popularna jest do dziś postać mędrca, który dzieli się swoją wiedzą. Jest to przecież postać pozytywna.
A teraz pomyślmy o antagonistach czerpiących z niebieskiej filozofii.
Calix tutaj również może być przykładem, bo miał wielką chęć rozwoju nauki, ale rozwój ten poszedł w stronę zła. Eksperymenty, które zlecał swoim naukowcom, były okrutne, nieludzkie. Ale no cóż, oziębłość i skłonność do poświęceń jest cechą niebieskiej filozofii.
Ciągła chęć ulepszania się również może być niebezpieczna. Przekonał się o tym chociażby dr. Octopus ze Spider-Mana 2 (2002).
Innym problemem jest pytanie, jak wiele poświecimy dla rozwoju nauki. Może to nie będzie do końca złoczyńca, ale... Bill Bass, twórca Trupiej Farmy nie jest lubiany przez niektórych Indian z powodu, że prowadził wykopaliska na ich świętej ziemi.
Zastanówmy się więc, co jest ważniejsze: postęp nauki czy szacunek do innych.
A mówi to osoba, która zdecydowanie może się identyfikować z niektórymi rzeczami dotyczącymi filozofii niebieskiej.

Czerń

Czerń jest kolorem indywidualizmu, skupienia na samym sobie i oportunizmu.
To kolor realizmu (albo nihilizmu moralnego, jak kto woli) , nie widzący świata jako dobro i zło. Zdaje on sobie sprawę, że jeśli samemu nie zadbamy o siebie, nikt nie zrobi tego za nas.
Z uwagi na ten indywidualizm i skupienie na samym sobie, często mówi się, że czerń to kolor arogancji, która zaś prowadzi do bycia złym.
Tak, to prawda, czerń jest bardzo często kolorem, z którym utożsamia się wielu złoczyńców w MtG. Z uwagi, że nie uznają czegoś takiego jak moralność, nie boją się sięgać po ciężkie środki w dążeniu do celu. Dlatego właśnie postaci związane z tą filozofią często sięgają po nekromancję, pakty z demonami czy też sprzedawanie swojej duszy na eBayu (gdyby Liliana Vess żyła w naszym świecie, tak właśnie by zrobiła).
Jednakże wcale nie oznacza to, że osoba taka musi być zła.
Sorin Markov jest wampirem, jednym z ucieleśnień czarnej filozofii, a mimo to jest również jednym z najważniejszych postaci pozytywnych w Innistrad. To on ocalił ludzkość przed potworami, które kryła noc. To on stworzył Avacyn, anielicę, która opiekowała się ludnością Innistrad. A czemu to zrobił? Bo nie chciał, żeby jego lud wyplenił swoje pożywienie! No i z kilku innych powodów. (Jakby nie patrzeć, Sorin jest czarno-białym planeswalkerem.)
Czarna filozofia służy do polepszania swojego życia. Chcemy, żeby żyło nam się lepiej.
I tak, kompletne odrzucenie moralności może być świetną cechą złola. Nie ukrywam, że czarna filozofia jako opozycja do współczującej, skierowanej w kierunku innych filozofii białej, stanowi świetny materiał na złoczyńcę. Bo:
  • okrutny realizm świata, w którym żyje bohater, może go skłonić do popełniania coraz większych przestępstw.
  • dążąc do zaspokojenia swoich potrzeb, można zranić wszystkich dookoła.
  • itd.
Jednakże czerń pozwala również na stworzeni postaci w odcieniach szarości. Kogoś, kto głośno mówi:
  • Czemu mam cierpieć? Bo takie jest moje przeznaczenie?
  • Czemu mam słuchać hipokrytów, kapłanach i politykach pasożytujących na wierzących im?
  • Czemu mam uważać, że inni zrobią za mnie to, czego od nich oczekuję?
Świetnym przykładem dobrej postaci związanej z czernią jest Liliana Vess.
Zaczynała jako uzdrowicielka na Dominarii, która chciała uzupełniać swoje umiejętności lecznicze dawką nekromancji. Gdy jednak jej brat zachorował, a jej nie udało się znaleźć lekarstwa na czas, po czym, gdy za namową tajemniczego Kruczego Mężczyzny podała mu to lekarstwo ożywione jej magią, doprowadziła Josu do szaleństwa.
Wtedy właśnie przebudziła się w niej Iskra Planeswalkera i przetransportowała się do Innistrad.
Przez wiele (około 300) lat Liliana żyła, gromadząc moc i potęgę. Zawarła 4 pakty z demonami, by w ten sposób zachować wieczną młodość i mieć jeszcze większą moc. Następnie zaczęła zdradzać je, zabijając jednego po drugim.
W końcu życie nauczyło ją, że powinna liczyć tylko na siebie.
Tak było przynajmniej do czasu, gdy Nahiri (biała planeswalkerka, kor) przywołała do Innistrad straszliwe stworzenie, jakim była Emrakul, jedna z Eldrazi. Nowoutworzona drużyna Gatewatch (Jace, Gideon, Nissa i Chandra) potrzebowała pomocy.
I wtedy weszła ona, cała na fioletowo z armią zombie u swego boku!
Liliana pomogła drużynie pokonać Emrakul (choć w rzeczywistości, Eldrazi schowała się na księżycu z własnej woli) i ostatecznie stała się jej piątym członkiem.
W pewnym momencie jej narcystyczne zachowanie zaczęło ustępować przywiązaniu do drużyny (i to nie dlatego, że był tam jej były ani że pomagali jej zabić ostatnie 2 demony, z którymi miała pakt).
W czasie Wojny Iskry Liliana i reszta Gatewatch stali po przeciwnych stronach barykady, jako że Nicol Bolas jakimś cudem otrzymał w spadku pakty Liliany. Jako nekromantka, stanowiła ona świetnego dowódcę dla armii lazotepowych zombie zwanych Wiecznymi. Jednakże Liliana starała się wykonywać swoje obowiązki jak najgorzej, chociażby nie rozkazywała armii przeszukiwać domów.
Kiedy jednak wiedząc, ile cierpienia powoduje, stwierdziła, że woli już umrzeć niż być marionetką Bolasa i użyła danej jej armii przeciwko niemu samemu, co świetnie widać w trailerze do dodatku Wojna Iskry.

Liliana zaczęła płonąć żywcem. Bolas chciał ją zabić za sprzeciwienie się mu. Wtedy jednak pojawił się Gideon Jura, który oddał jej swoją niezniszczalność, przez co ona przetrwała, a on umarł.
Ostatecznie Bolas został pokonany, a Liliana (uprzedzona przez swojego eks, Jace'a) zdołała uciec nim nastała wielka nagonka na jej osobę.
Później (pomijając już walkę z fałszywą Lilianą), widzimy ją w Strixhaven, na planie zwanym Arcavios, gdzie jako prof. Onyx naucza. Przybyła tam jednak nie z chęci nauczania innych, jak ożywić zwłoki w taki sposób, by dotkliwie pogryzły międzywymiarową meduzę, ale by znaleźć pewne zaklęcie. Zaklęcie, które miało wskrzesić Gideona.
Dopiero później z tego rezygnuje i zaczyna nauczać pod swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem jak wskrzesić zombiaka, by umiał wam zrobić kanapki bez zgniłych palców.
Tak, o to mi właśnie chodzi. Liliana jest postacią czarną, która zmienia się w czasie, ale nadal pozostaje czarna. Dąży po trupach do celu (szczególnie, jeśli te trupy mogą robić za ruchome schody). Czerń może kochać i mieć przyjaciół, ale nie będzie to taka zupełnie bezinteresowna relacja - Liliana otrzymała coś od swoich przyjaciół, wsparcie.
Reasumując, czerń jest kolorem indywidualizmu, chęci samozaspokojenia, która drzemie w każdym człowieku, ambicji i niezważania na środki. Te składniki mogą stanowić świetny materiał na złoczyńcę. Albo na antybohatera.
Chyba nie muszę nikomu mówić, jak czerń przejawia się w złoczyńcach, ale warto wspomnieć o cechach dla bohatera.
  • Ambicja - chęć udowodnienia swojej wartości. Wielu głównych bohaterów posiada jakąś ambicję, chociażby żeby stać się Hokage, Królem Piratów, Królem Szamanów czy bohaterem nr. 1.
  • Chęć zapewnienia sobie dobrobytu - Czy chęć, by nie musieć bać się o przyszłość, jest zła? Sama w sobie nie.
Tutaj jednak trzeba szczególnie uważać, bo w nadmiarze może to przemienić się w złoczyńcę.
Szczególnie, gdy weźmiemy pod uwagę, że z zasady czerń podważa jakikolwiek porządek i struktury, co może być niebezpieczne.

Czerwień

Czerwień jest kolorem emocji i wolności. Jest to najbardziej nieprzewidywalny kolor, gdyż osoby reprezentujące jego filozofię ulegają emocjom, które jak wiadomo, są bardzo zmienne. To właśnie sprawia, że uznaje się czerwień za dość chaotyczny kolor. On sam jednak uznaje, że świat nie jest wcale taki skomplikowany, jak innym się wydaje, bo wystarczy jedynie słuchać głosu swojego serca.
Czerwień dąży do ekspresji emocji, do nowych doznań i przygód.
Dlatego właśnie czerwone istoty, takie jak orkowie, ogry, gobliny, minotaury czy cyklopy, są uznawane za dość agresywne i niebezpieczne. W ich naturze leży ekspresja emocji, w tym tych negatywnych.
Do tego, czerwień to charyzma, która sprawia, że inni słuchają danych osób.
Czy złym jest pragnienie wolności? Albo podążanie za głosem serca? Czy cieszenie się życiem jest złe?
Myślę, że nie, ale jak zawsze te ideały mogą doprowadzić do złego.
To nie my kontrolujemy wtedy swoje emocje, to one kontrolują nas. Ulegamy całkowicie chwilowym wybuchom gniewu, który może działać jako brutalna siła destrukcji i skłonić człowieka do zabicia kogoś.
(To jest zupełnym przeciwieństwem kultury w rozumieniu Freuda, gdzie miała ona służyć do opanowania tej swojej wewnętrznej dzikości.)
Co więcej, takie kompletne podleganie emocjom może być niebezpieczne także dla osoby, która przejawia takie zachowanie. W szale jesteśmy bardziej niebezpieczni, ale również bardziej bezmyślni. Łatwo nas striggerować.
(To największa słabość Chandry.)
Pragnienie wolności również nie jest całkowicie dobre, bo łatwo może przerodzić się w anarchię, kompletny brak praw, które dają nam poczucie bezpieczeństwa. 
Jednak emocje są największą zaletą czerwieni. Z emocjami wiąże się empatia. Prawdziwe współczucie, co pozwala czerwieni na stanie się świetnym materiałem na bohatera, kogoś, kto poprowadzi innych z odwagą i nadzieją. No i głodem adreanaliny, którą daje mu walka.
Skoro już omówiliśmy dobre i złe strony czerwieni, pomyślmy, jaki mógłby być złoczyńca przedstawiający zasady filozofii czerwieni.
Przede wszystkim, byłby to ktoś agresywny, skupiający się na sile, prawdopodobnie dość zmienny. Może obecny złoczyńca z One Piece, Kaido? Wydaje się dość dobrze pasować, jako że reprezentuje sobą zmienność (najpierw chciał zabić Mamuśkę, a potem z nią balował) i furię.
Kolejnym przykładem może być jakiś seryjny morderca, który pod wpływem impulsu kogoś morduje, tak jak np.: Freddy Krueger.
Jeszcze kolejnym przykładem byłby jakiś anarchista, który w obronie wolności, jest gotowy poświęcić całą resztę tak jak Zaheer z Legendy Korry.
A co powiecie o jeszcze innym typie złoczyńcy, takim, który czyni zło z miłości? Np.: kradnie, by uratować komuś, kogo kocha, życie? Albo zabija z tego powodu?

Zieleń

Zieleń jest kolorem natury, instynktu i tradycji. Jest to filozofia zakładająca istnienie czegoś, co kontroluje nasze losy, przeznaczenia. Jeśli drzewo upadło, to znaczy, że tak miało być. Jeśli ktoś umarł, to tak miało być.
Dla zieleni również ważny jest koncept wspólnoty, co zbliża ją do bieli. W stadzie jest bezpieczniej. Czujemy się częścią czegoś większego niż my sami.
Jednakże tradycja, natura, wspólnota czy przeznaczenie nie są jednoznacznie dobrymi wartościami.
Tradycja w wykonaniu zieleni to ciągłe patrzenie w przeszłość, nie zwracając uwagi na teraźniejszość czy przyszłość. To ciągłe próby zachowania status quo z możliwością bardzo powolnych zmian. Dla zieleni rewolucja jest zbędna, kompletnie niepotrzebna.
Wartość natury również jest kontrowersyjną cechą zieleni. Skoro natura jest dla niej tak cenna, to cywilizacja może być uznawana za wroga. Świetnym przykładem tutaj są klany Grulli, którzy aktywnie dążą do powrotu ludności Ravnici do natury.
Natura to również dzikość, brak porządku społecznego, prawo dżungli. Czy uważacie, że w takim świecie żyło wam by się lepiej?
Wspólnota może być przerażająca. Myślenie kolektywne nie pozostawia możliwości dla jednostki. Dla indywidualistów może to okazać się istnym koszmarem. Szczególnie, gdyby przybrało to formę umysłu ula (hive mind).
A co do przeznaczenia, czy niemożliwość własnego działania nie jest również przerażająca? Albo czy to nie jest dobra wymówka, by usprawiedliwić, że stało się coś złego? Tak miało być i już. Musisz zaakceptować to i zachować stoicki spokój.
Jednakże czy tradycja nie jest schematem, który powinno się zachowywać, chociażby dla dziedzictwa potomnych? Czy natura nie jest tym, co daje nam wszystko, co potrzeba nam do życia? Czy we wspólnocie nie czujemy się bezpieczni? Czy przeznaczenie nie daje nam możliwości uporania się z rzeczywistością, nadania zdarzeniom sensu, którego inaczej miec by nie mogły?
No właśnie... Te same cechy, które wcześniej określiłem jako niebezpieczne, czynią dobro w filozofii zieleni.
Teraz może porozmawiajmy o zielonych złoczyńcach.
Przede wszystkim, mogliby to być ekoterroryści. Dla zieleni przyroda może okazać się ważniejsza niż ludzkość, więc ktoś taki byłby gotowy zabić ludzi dla jej ochrony. Kimś takim jest na przykład Trujący Bluszcz, wróg Batmana posiadający florokinetyczne zdolności.
Innym zagadnieniem jest przeznaczenie. Ktoś może uważać, że jego przeznaczeniem jest np.: zlikwidować połowę populacji kosmosu. Nie będzie tego uważać za nic złego, bo uzna się za przedłużenie władzy Matki Natury, która już nie raz przeprowadzała remanent bioróżnorodności. Po prostu tak musi zrobić. Taką właśnie wizję Thanosa jako zielonego złoczyńcy przedstawił DiceTry w swoim filmie o kolorach zła. (To właśnie ten kanał mnie zainspirował do zrobienia tego wpisu.)
Można również pokazać kogoś, kto jest wręcz zaślepiony koniecznością spełnienia jakiejś przepowiedni, że nie będzie zważał na swoje otoczenie. Albo taki ktoś może naciskać na to, żeby inni robili to, czego od nich oczekuje przeznaczenie, a nie zajmowali się takimi głupotami, jak wolna wola.
Innym przykładem jest tutaj problem wspólnoty. Jeśli oglądaliście "Inwazję" z 2007, myślę, że wiecie, o co mi chodzi. Kolektywizm doprowadzony do poziomu, gdy zatraca się jednostkę, to coś, co przeraża. Ale ktoś mógłby uznać, że tak będzie lepiej. Że zatracając swoją jednostkowość, możemy pozbyć się zła. Tylko czy takie coś wprowadzane na siłę samo w sobie nie byłoby złem?
Kolejnym problemem zieleni jest zaś tradycja. Podobnie jak biel, zieleń przedstawia konserwatywny punkt widzenia, który nie zawsze musi być dobry. Czasy się zmieniają i na przykład to, że kobiety pracują tak samo jak mężczyźni (sorki, inny przykład niż patriarchat mi do głowy nie przyszedł tak na szybko, a próbowałem), nie jest niczym złym. Jednakże tradycja nakazuje... ETC.

Mieszanki kolorów

Oprócz podstawowych pięciu kolorów, istnieje jeszcze 10 mieszanek dwóch kolorów i 10 mieszanek trzech. Każdy z nich również tworzy swoją filozofię, która powstaje z połączenia filozofii ich składników.
Ktoś czarno-biały nadal może widzieć świat w ten swój nihilistyczny sposób, ale jednocześnie dążyć do jego zmiany. Ktoś zielono-niebieski może dążyć do badań natury i przyspieszenia zmian w naturze (tak jak Simic Combine).
Sami pomyślcie, co może wyjść z takich połączeń.

Każdy kolor jest potrzebny

Jeśli tak popatrzymy, każdy z pięciu głównych kolorów coś wnosi, jakąś wartość, która w umiarze i w połączeniu z innymi, jest dobra.
  • Biel daje współczucie i prawo.
  • Niebieski daje marzenia i dążenie do wiedzy.
  • Czerń daje poczucie własnej wartości jako jednostka, pewność siebie.
  • Czerwień daje emocje i c.
  • Zieleń daje wspólnotę i jedność z naturą.

To jest dobre połączenie. Idealne wręcz.

Czemu ja o tym powiedziałem?

Nie, nie zakładam własnej sekty fanów MtG. Chciałem poprzez użycie tego schematu moralności pokazać jedną ważną rzecz. Zło i dobro to nie wybór kolorów, prostych wartości. Że złym, może być ten, kto wyznaje wartości, z którymi możecie się do pewnego stopnia zgodzić.
I takie coś jest przydatne w pisaniu. Waszym antagonistą może być ktoś, kto chce w jakiś sposób dobrze. Prawo, wiedza, wolność czy natura są wartościami, które ceni się w różnych filozofiach naszego świata, ale nie oznacza to wcale, że nie można zbudować konfliktu używając ich.
Nie każdy antagonista musi być tym psychopatycznym, pozbawionym człowieczeństwa narcyzem. Nie każdy przeciwnik musi być Dio Brando!
Zamiast tego proponuję antagonistów, którzy są o wiele bardziej skierowani na swój cel i którzy mogą naprawdę mieć swoich zwolenników, którzy podzielają ich ideologię. (Zawsze nie rozumiałem, skąd Joker czy inny dziwak z Gotham brał te swoje pachołki. Przecież nie wszyscy mogli sobie pozwolić na Minionki!)
Spójrzcie, jaką grupę stworzył wokół siebie Amon z Legendy Korry! I nie była to tylko jego armia, ale także sposób na poruszenie ważnego problemu - równości.
Dio był charyzmatyczny i do tego mógł hipnotyzować ludzi tymi swoimi wampirzymi komórkami, ale nie zdołał stworzyć wokół siebie żadnej ideologii niż "Będę rządzić światem! Muda, muda, muda!".
Nie mówię, że Dio jest złym przeciwnikiem, ale że można oczekiwać od postaci fikcyjnej więcej niż on nam dał. Właściwie, swoją wartość udowodnił dopiero w czasie, gdy już właściwie nie żył, poprzez powiązania, które tworzył z postaciami w 4, 5 i 6 części Jojo.
A Amon, Zaheer czy Kuvira? Oni mieli jakieś powody, inne niż ich własne hybris, by zadrzeć z Korą.
I dlatego właśnie napisałem tego posta - żebyście zobaczyli, jak ciekawie można stworzyć antagonistę używając innych motywacji niż te typowego złola - chciwość, arogancja czy chęć władzy.
Złoczyńca, którego motywy działania możemy podzielać, jest niezwykle ciekawym konceptem. Jest to niebezpieczne, bo on jest zły, więc nie powinniśmy mu kibicować, ale nadal czujemy, że to nie jest zły władca demonów w pelerynie ze starego szlafroka i z rogami z dykty. Taki złoczyńca może manipulować zarówno nami, jak i bohaterami.
I to zmusza ich do character arcu. Zaczynają się zastanawiać, czy ten zły jednak nie ma racji. Może dojść do tego, że bohater zacznie częściowo podzielać wartości swojego wroga, jednocześnie podkreślając różność, jako że nie będzie podzielać ich wszystkich.
Np.: "Tak, w życiu trzeba się rozwijać, ale należy również szanować przeszłość!"
A contrario, protagoniście nie muszą wcale przyświecać takie czysto rycerskie pobudki. Nie każdy protago musi być ucieleśnienie wszelkich cnót. (Nie jesteśmy już w XVII wieku! Za późno na pisanie moralitetów!) Może chce zmienić świat, pojednać się z naturą itd? 
Szczególnie ciekawą rzeczą jest, gdy zarówno protagoniście, jak i antagoniście przyświecają podobne wartości i/lub cele. Przykładem niech będzie Profesor X i Magneto. Obaj walczą o równość dla mutantów, ale w zupełnie inny sposób.
Oczywiście, to, że pokazałem wam to wszystko na przykładzie Magica, nie oznacza wcale, że musicie dopasowywać wszystko do tego systemu. To był tylko bardzo graficzny przykład.
Mam nadzieję, że wam się spodobało. Jeśli tak, napiszcie komentarz i udostępnijcie tego posta.
Możecie również wejść na wattpada, gdzie zacząłem publikować swoje fanfiction z multiwersum MtG. Jak na razie jest tam historia o tylko jednej postaci, ognistej piromantce z Eldraine, Cinder Flair (czarna, czerwona i zielona mana), ale w planach mam dodawanie innych historii o innych OC. Oczywiście, to nie będzie moje najlepsze pisarstwo, skupiające się bardziej na wyrzuceniu z siebie pomysłów niż napisaniu arcydzieła. Tak więc zapraszam.
A teraz się z wami żegnam.
Adios!

Komentarze

Popularne posty