W którym kościele dzwon dzwoni? - czyli "Szamański Blues" i jak inspirować się prawdziwą zbrodnią

 Ohayo! a może Thorn!

Witam was w moim kolejnym wpisie. Niedawno skończyłem pierwszą połowę książki "Szamański blues" Anety Jadowskiej o właśnie tym samym tytule.


I zauważyłem bardzo ciekawy motyw, który warto byłoby omówić!

Ostrzegam, może być trochę krwawo, bo zabieram się za historię morderstwa.

Oczywiście, pojawią się spoilery co do antagonistów z tego... opowiadania(?), bo jakżeby inaczej dałoby się omówić to, o czym będzie mowa? Tak więc, jeśli nie czytaliście jeszcze tej książki, a spoilery będą wam przeszkadzać, najpierw idźcie do sklepu lub biblioteki, by przeczytać pierwszy tom Cyklu Szamańskiego, a dopiero potem tu wrócić.

Jeśli nadal tu jesteście, to znaczy, że spoilery wam nie przeszkadzają.

O czym więc jest ta książka? Jest to kryminał fantasy umieszczony w dwudziestopierwszowiecznym Toruniu, tylko że istnieje również inne, alternatywne miasto, Thorn, gdzie żyją sobie wiedźmy, wilkołaki, wampiry i reszta tego tałatajstwa. Jednak główny bohater, szaman zwany Witkacym, ciągle przebywa w Toruniu i tam właśnie ma sprawę.

Nie dość, że jego magiczna opiekunka, czarownica płodności i wnuczka celtyckiej bogini wilków, Dora Wilk, jest w alternatywnej wersji Trójmiasta i załatwia jakieś sprawy z watahą wilkołaków, a jego samego Przedwieczni chcą usmażyć w oleju, to jeszcze jego była prosi go o pomoc w wyjaśnieniu sprawy tajemniczych zgonów niemowlaków.

Gościu ma przechlapane!

Ale o co mi chodzi? Co jest takiego ciekawego w tej historii, że postanowiłem niezwłocznie opisać ją na swoim blogu?

Postać mordercy jest z pewnością inspirowana rzeczywistymi zbrodniami, które miały miejsce w 1968 roku w Newcastle. Chodzi mi mianowicie o Mary Florę Bell, która zabiła dwójkę chłopców, a to tylko w wieku lat 11.

W książce mamy do czynienia z Anną Dzwon, która również zabijała w podobnym czasie i również w podobnym wieku, tyle że w Toruniu.

Serio, "Dzwon"? Bardziej chamskiego nawiązania się nie dało? A mimo to spostrzegłem tą oczywistość dopiero gdzieś w połowie lektury.

Ciekawą rzeczą są również opisy jej morderstw, które również przypominają morderstwa Mary Bell. Chociaż Ania zabiła znacznie więcej osób, co najmniej sześcioro dzieci, a później mordowała jeszcze XXI w. jako... tego wam nie zaspoileruje, ewidentnie widać, punkty wspólne.
Pierwsze morderstwa zostały wykonane na czteroletnich chłopcach i przez śledczych zostały uznane za nieszczęśliwe wypadki.
Drugie morderstwa obu dziewczynek również są do siebie podobne. Trzyletnie dzieci, które zostały okaleczone ostrymi narzędziami, uduszone, ogolone, a do tego ich starsze rodzeństwo odchodziło od zmysłów, by odnaleźć je.

Oczywiście, Anna Dzwon to nie Mary Bell. Mary została skazana, wyszła na prostą i obecnie żyje sobie gdzieś w Anglii pod zmienionym nazwiskiem, podczas gdy Ania... Głównym bohaterem jest szaman, więc można z łatwością się domyślać, że chodzi o jakieś duchy i inne upiory.

Swoją drogą, "Szamański blues" pokazuje bardzo ciekawą wariację tej historii. Co jeśli największym złem nie była ta jedenasto- czy dwunastoletnia dziewczynka? Co jeśli najgorszym złem był ktoś, kto w ogóle nie wydawał się psychopatą? W tej książce odpowiednik Nory Bell, przyjaciółki Mary Bell, okazał się największym zagrożeniem. 

Autorka mogła pozwolić sobie na takie coś, bo to nie jest historia Mary Bell, a jedynie historia nią zainspirowana. W pierwowzorze nie było nic o magii, a tu chyba najstarsza klątwa świata, duchy, demony, wiedźmy i wszystko, co ma w sobie do zaoferowania Thorn. Czemu? Bo historia 11-letniej morderczyni posłużyła jako inspiracja do kryminału fantasy, jakim jest "Szamański blues".

Jeśli wy również chcecie napisać kryminał albo mieć jakąś tajemnicę w swoim tekście kultury, jak najbardziej radzę wam użyć takiej inspiracji. Może wasi bohaterowie odkryją sekretu Zodiaka albo napotkają naśladowcę Kuby Rozpruwacza? Możecie jawniej lub mniej jawnie nawiązywać do tej sprawy (gdyby Aneta Jadowska nawiązałaby jawnie do tej sprawy, nie wyszłoby tak dobrze jak było).

A w szczególności, jeśli również chcecie napisać kryminał fantasy, polecam zapoznanie się z historiami osób skazanych za czary, które również były seryjnymi mordercami: Gilles de Rais, Giles Garnier, Peter Stube, Peter Niers i wieloma innymi. Takie coś może być niezłym sposobem na urealistycznienie historii, szczególnie, że możecie wymyślić jakiś sposób, by właśnie oni się pojawili na kartkach waszej książki, komiksu czy ekranie filmu, bo mówimy teraz o fantastyce.

Mam nadzieję, że się wam podobało i że zaciekawiłem was do przeczytania "Szmańskiego bluesa". Skomentujcie i udostępnijcie, by mój blog mógł się rozwijać.

Good bye!

Zapraszam też do obejrzenia tego filmu, z którego po raz
pierwszy usłyszałem o Mary Bell i w którym jest mnóstwo
informacji o jej zbrodniach i życiu

Komentarze

Popularne posty