Ta książka jest mizoandryczna? - "Akademia Dobra i Zła. Świat Bez Książąt"

 Ohayo! a może Galwadon! Witam was w kolejnym wpisie na moim blogu!


Ostatnio wziąłem się za czytanie pewnej serii książek, a mianowicie "Akademii Dobra i Zła" Somana Chainaniego, której drugi tom bardzo mnie zaciekawił, bo porusza on (tak samo jak wiele współczesnych książek) tematykę. I to w bardzo ciekawy sposób.

Ten post będzie zawierał spoilery z pierwszego oraz drugiego tomu serii "Akademia Dobra i Zła", więc jeśli nie czytaliście tych książek, a chcielibyście i nie są wam obojętne spoilery, najpierw je przeczytajcie, a później dopiero przeczytajcie mojego posta. Albo przeczytajcie go i tak, bo postaram nie poruszać zbyt wielu ważnych motywów.

Here we go!

Agata i Sofia, dwie dziewczynki z osady Galwadon, pokonały Dyrektora Akademii Dobra i Zła, uratowały siebie nawzajem i wróciły do domu. Wydawałoby się, że dziewczynki mają już swoje Szczęśliwe Zakończenie, ale niestety Agata zaczyna zastanawiać się, czy jest naprawdę szczęśliwa, i tęsknić za swoim księciem, Tedrosem. Niefortunne, wypowiedziane w myślach życzenie sprawia, że Sofia zaczyna być w niebezpieczeństwie.
Przyjaciółki po raz kolejny trafiają do baśniowego świata, gdzie jednak odkrywają, że nie ma już Dobra i Zła. Są tylko Dziewczyny i Chłopcy, a do tego wszystkiego przyczyniła się ich własna baśń, gdzie Księżniczka (Agata) budzi pocałunkiem do życia Wiedźmę (Sofię) i wracają do domu, zostawiając Tedrosa samego.
"Sofia i Agata żyły długo i szczęśliwie, ponieważ dziewczęta nie potrzebują księcia, by poczuć miłość...
Nie, w ogóle nie potrzebują księcia w swojej baśni."
To właśnie spowodowało wyrzucenie Nigdziar z Akademii Zła i Zawszan z Akademii Dobra, co poskutkowało stworzeniem Szkół dla Dziewczyn i Chłopaków, a także mnóstwo zmian w świecie baśni, bo księżniczki orientują się, że faceci są im zupełnie niepotrzebni.
Dziewczynki muszą jakoś odkręcić tą sytuację i jednocześnie nie dać się zabić, bo ni piekło nie zna furii gorszej niż zraniona kobieta, ale zaraz potem jest zraniona męska duma. A co dopiero mówić o zranionej dumie kilkuset mężczyzn?

No i co się tu rozchodzi?

Teoretycznie sytuacja z tej książki przedstawia walkę o bycie wolną kobietą, niezależną dziewczyną, ale gdy bliżej przyjrzymy się tej sytuacji, zobaczymy, że coś jest nie tak. Wszystko! I wcale nie chodzi o to, że Nigdziarze i Zawszanie współpracują przeciwko Zawszankom i Nigdziarom.

Wizja dominacji kobiet jest tutaj przerażająca, bo mężczyźni są tu przedstawiani jako potwory, których dziewczyny mają się wystrzegać. Książęta zostali wyrzuceni ze swoich domów, a ich dobytki zostały zniszczone.

Nic więc dziwnego, że faceci się wkurzyli i chcą zabić Sofię, wierząc, że w ten sposób przywrócą stary porządek.

Zresztą, niektórym dziewczynom również nie pasuje obecny rozwój spraw, w tym dwóm z trzech wiedźm z poprzedniego tomu. One, wraz z Sofią i Agatą, chcą przywrócić stary porządek rzeczy, a przynajmniej nie taki, w którym facetów o mało nie pali się na stosach.

Oczywiście, wizja tego, że dziewczyny współpracują ponad podziałami (a Dot ma nowe przyjaciółki), jest kusząca. Jednakże twierdzenie, że róż jest zły, a wszystko co robią dziewczyny, by dbać o swój wygląd, to sposób na przyciągnięcie uwagi facetów, to już trochę przesada.

Do tego dochodzi terror wprowadzany przez nową dziekan, która pociąga za wszystkie sznurki i okrutnie karze tych, którzy nie zgadzają się z nową doktryną dominacji kobiet. (Nie będzie zbyt wielkim zaskoczeniem, że ona tak naprawdę nie dba o tą sprawę, lecz ją wykorzystuje dla własnych korzyści.)

Co mi się podoba w tym przedstawieniu feminizmu i walki o prawa kobiet? To, że jest tu podkreślone, że praw i szczęście kobiet powinno być na równi ze szczęściem i prawami mężczyzn.

Racja, Tedros zachował się jak idiota! Tak, chciał zabić Sofią, mając nadzieję, że w ten sposób odzyska Agatę (quo vadis, książę?), ale w pewnym momencie orientuje się, że postąpił źle.

Co więcej, tutaj jest przedstawiony konflikt wewnętrzny w zakochanej dziewczynie, jaką jest Agata. Czy wybierze przyjaciółkę? A może księcia? A może jakoś to pogodzi, czego oczekiwałem od niej od samego początku?

Przez to właśnie dużo uwagi, paradoksalnie, jest zwrócone na mężczyzn. Co oznacza bycie chłopakiem? Czy wystarczy pocałować dziewczynę? A może stosować się do jakichś seksistowskich pięciu zasad?

  1. Dziewczęta są miękkie. Chłopcy są twardzi.
  2. Dziewczęta się zastanawiają. Chłopcy działają.
  3. Dziewczęta wyrażają. Chłopcy tłumią.
  4. Dziewczęta pragną. Chłopcy zdobywają.
  5. Dziewczęta zwracają uwagę. Chłopcy ignorują.
A może facet powinien zachowywać się inaczej? A może powinno być tak, jak w tym dialogu:
"- (...) Jakbyś od zawsze pragnął tylko kogoś, kto chroniłby ciebie tak, jak ty chroniłbyś tę osobę.
Tedros jęknął i odwrócił się. 
- To brzmi, jakbym był dziewczyną.
Agata uśmiechnęła się do siebie.
- To sprawiło, że zobaczyłam w tobie chłopaka."

A wy którą wersję uważacie za prawdziwą?

Bardzo fajnie, że Soman Chainani wysilił się, by nie tylko pokazać w swej serii postaci silnych kobiet, które nie muszą cenić księcia ponad wszystko, ale również skutki (może trochę wyolbrzymione) rewolucji.
Nie zawsze dążenia do pełni wolności są dobre, bo wolność też ma ograniczenia w postaci wolności drugiego człowieka. Nie powinniśmy o tym zapominać.
No bo równouprawnienie ma w sobie słowo "równo", więc zarówno jedni, jak i drudzy powinni mieć równe prawa.
Polecam wam z całego serca serię, "Akademia Dobra i Zła". Liczę, że wam też spodobają się przygody Sofii i Agaty.

Czy czytaliście już "Akademię Dobra i Zła"? Co o niej sądzicie? Co uważaliście o motywie walki kobiet i mężczyzn w drugim tomie?
Skomentujcie i udostępnijcie tego posta, aby mój blog się rozwijał.
I żyjcie długo i zawsze/nigdy szczęśliwie!

Komentarze

Popularne posty