IMIĘ ma znaczenie, czyli o trudnej sztuce nazywania postaci w tekstach kultury

Ohayo! a może San Diego! Witam was w moim kolejnym wpisie!
Czy kiedyś pisząc książkę, opowiadanie, scenariusz albo rysując komiks, mieliście problemy z nazwaniem waszych postaci lub wymyśleniem im imion? A może denerwowała was ich odmiana i szukacie pomocy w tej sprawie? Jeśli tak, to dobrze trafiliście, bo ten wpis traktuje właśnie o (jak się okazuje) nie łatwej sztuce nazywania postaci!
Więc, zaczynajmy!

Czemu po prostu nie nazwać postaci po polsku?

Najprostsze rozwiązania czasami są najlepsze. W końcu na co dzień spotykamy Piotrków, Jurków czy Anie.
Tylko że niektórzy po prostu nie lubią polskich imion! Mnie przykładowo imię Jerzy się nie podoba, podobnie jak wiele innych, które są w Polsce popularne, podczas gdy już ich zagraniczne odpowiedniki mnie tak nie mierżą. W wypadku małej grupki postaci jest łatwy sposób na to - wybierać tylko te, które nam się podobają! I mieć nadzieję, że nie zabraknie wam tych imion!
Na szczęście, jeśli nie tworzycie tekstu kultury w naszym kraju, a gdzieś indziej (lub w świecie kreacjonistycznym), możecie nie używać polskich imion (a w wypadku innych krajów właściwie nie powinniście).

Jak ogarnąć imiona obce?

Najpierw musicie zrozumieć, że znaczna większość imion "polskich" właściwie polskimi nie jest! "Piotr" pochodzi od greckiego "petros", czyli kamień, "Rafał" pochodzi z języka hebrajskiego, a "Oskar" z celtyckich mitów. Imion pochodzących z języka polskiego nie jest tak naprawdę tak wiele, a tych niepolskich wprost przeciwnie. I dlatego istnieją ich odpowiedniki w innych językach.
Dlatego warto poszukać informacji o odpowiednikach lubianych przez was imion w języku, który jest najpopularniejszy w kraju, o którym piszecie lub kultury z jakiej wywodzi się dana postać.
Np.: Postaci w Ameryce będą Jimami, Johnami, Sue i Jane, imionami angielskimi, ale już Latynosi będą mieli imiona po hiszpańsku.
Możecie skorzystać na przykład z tej listy na Wikipedii.
Ale nie cieszmy się tak. Imiona obce mogą sprawić nam problem przy specyficznym zjawisku w języku polskim jakim jest odmiana przez przypadki.
Warto zapamiętać kilka zasad:
  1. Imiona żeńskie zakończone na "a" odmieniają się normalnie, np.: "Cynthia (CynthiiCynthię)", ale już te inne się nie odmieniają, np.: "Alice"
  2. Imiona męskie zakończone na spółgłoskę, "a" oraz "o" się odmieniają (wyjątkami są te krótkie z "o", jak Theo, oraz Delano) normalnie. Imiona zakończone na "i" i "e" również są dość proste w odmianie.
    UWAGA! Nie zawsze litera znana w Polsce spółgłoska jest uznawana za spółgłoskę. Czasami są one nieme i w ogólnym rozrachunku wychodzi na to, że imię kończy się na samogłoskę, np.: Mathhew, które czyta się jako "Matju". Analogicznie są także nieme samogłoski, takie jak "e", które w Charliem czyta się, jakby go nie było. 
  3. Imiona męskie zakończone na "y" czytane jako "i" oraz nieme "e" przed samogłoską odmieniają się przy użyciu apostrofa.
    Np.: Eddy - Eddy'ego - Eddy'emu - Eddym
    Pete - Pete'a - Pete'owi - Petem
A teraz czas na moje skargi i zażalenia dotyczące tych zasad! Bo ja nie do końca zgadzam się z tymi sztywnymi zasadami.
Imiona żeńskie zakończone na "-ah", gdzie "h" jest nieme, według mnie powinny się odmieniać jakby tego "h" nie było, a mimo to słownik twierdzi inaczej. Oliwy do ognia dodaje to, że tej zasady przestrzega się tylko w książkach, a w filmach już nie za bardzo.
Sarah Reese z "Chicago Med"
Przykładowo, w serialu "Chicago Med" jest postać o imieniu Sarah i zwracają się do niej Saro! Zaś w książce "13 powodów" jest mowa o Hannah! Widzicie tą jawną niesprawiedliwość?
To samo (potraktowanie "h" w odmianie, jakby go nie było) powinno dotyczyć imienia Noah, o ile "h" jest nieme.
Mam wrażenie, że to całe nieporozumienie wzięło się z tego, że ktoś uznał, że to "h" się czyta, więc odmienia się (lub nie) w taki,
a nie inny sposób.

Sztuka świadomego nazywania

Musicie zrozumieć, że w dawniejszych czasach imię nie było tylko sposobem nazwania człowieka, ale miało też swoją magiczną funkcję. Miało ono stanowić wróżbę lub życzenie na przyszłość, stanowić sposób odwołania się do sił wyższych, oddania hołdu przodkom lub wielkim postacią historycznym. Właśnie z tego powodu nie mamy dziś raczej Adolfów, ale za to od czasów wprowadzenia chrześcijaństwa na naszych ziemiach wszelcy Janowie, Piotrowie, Michałowie itd rośli jak grzyby po deszczu.
Warto zwrócić uwagę na takie rzeczy w czasie wymyślania postaci. Postać może mieć imię, którego znaczenie w jakiś sposób wiąże się z jego losami albo cechami charakteru lub wyglądu. Możecie także nawiązywać tym imieniem do jakiejś postaci historycznej albo mitologicznej.
Np.: Jason Grace z "Olimpijskich Herosów" nawiązuje do Jazona, jedynego herosa, którego Hera nie chciała zaciukać! Zaś Kallias z ACOTARU może pochodzić od greckiego "kallos" - piękny albo od Calaisa, syna Boreasza, półboga związanego z mocami kriokinetycznymi.
Uwierzcie, istniejące już imiona potrafią być na serio bardzo dziwne, szczególnie te skandynawskie czy celtyckie.

Unowocześnianie imion znanych

Jeśli chce wam się bawić, możecie trochę pozmieniać znane nam już imiona. Np.: Zamiana ostatniej litery w imieniu kobiecym na "a" lub jej dodanie, przez co łatwiej jest je odmieniać. Jest mnóstwo podobnie brzmiących głosek, jak chociażby w-f, d-t, s-z itd., które również można pozamieniać. Możecie też je jakoś skrócić, dodać lub odjąć jakiś człon.
Całkiem dobrą alternatywą jest także tworzenie imion ze znanych nam z języków członów. Najprostsze to oczywiście te z języka polskiego, ale nie tak trudno stworzyć imię na podstawie angielskiego, łaciny lub greki. Wystarczy tylko słownik, chociażby Google!

Czy tworzenie imion z wyobraźni jest całkowicie dobre?

To pytanie już samo w sobie zawiera tezę. Nie, nie jest dobre, gdy tworzymy imiona brzmiące jak klątwa albo nazwa pewnego miasta w Walii. Wymyślanie imion w zupełnie nieznanym nikomu języku może przynieść takie dziwactwa.
Czy jednak nie warto zupełnie wymyślać własnych imion? Warto! Wtedy jest większa szansa, że to imię zapadnie w pamięć i będzie symbolem tego dzieła, niż kolejny Edziu, Jessica czy inne imię, które noszą setki osób. Deanerys to zawsze będzie "Gra o Tron", a Yennefer - "Wiedźmin".
Po prostu w takich sytuacjach powinniśmy wymyślać imiona nie za trudne do spamiętania czy przeczytania. Nie żadne Yvenflinghelgarenththe (wymyśliłem to na poczekaniu).
Ewentualnie, jeśli chcecie się zabawiać papę Tolkiena, możecie też wymyślić własny język, w którym będą imiona bohaterów. Ciekawie wyszło to w "Kronikach Drugiego Kręgu", gdzie przez większość historii mamy bohaterów o imionach "po polsku", ale kiedy są sceny z punktu widzenia osoby z innego kraju niż ten, z którego pochodzą bohaterowie, okazuje się, że są w języku "jakimś-tam" (lengore) np.: Kamyk to Ekeri, od "eker"-kamień.
Oczywiście, ta metoda nie dostarcza odbiorcy możliwości zabawy w detektywa i odczytywania losów poprzez szukanie źródeł imienia, bo imię to jedynie wasz wymysł.

Efekt bouba-kiki

Jeszcze na sam koniec, chciałbym opowiedzieć o pewnym zjawisku, które sprawi, że wasza postać będzie brzmieć grubo i silnie lub szczupło i energicznie. Otóż istnieje pewne zjawisko (efekt bouba-kiki), które sprawia, że niektóre imiona są podświadomie kojarzone z ostrymi kształtami (kiki) lub zaokrąglonymi (bouba), a także pewnymi cechami charakteru. Oczywiście, to nie przekłada się na rzeczywistość i imię typu kiki może należeć do wielkiego gościa, ale możecie skorzystać z tego efektu, żeby podkreślić postać właśnie nadając jej imię z typu, który odpowiada jego wyglądowi lub cechą charakteru.
Mam nadzieję, że to wam pomogło i was zainspirowało. Skomentujcie, napiszcie, o czym chcecie następny post i bawcie się tworzeniem!

Komentarze

Popularne posty