Na tropach monstrów #54: Chutliwi rogacze czy panowie natury? - SATYRY

 Ohayo! a może Arkadia!

Witam was w kolejnym wpisie na moim blogu. Jeśli dobrze kojarzę, ten wpis powinien ukazać się gdzieś na początku wakacji (PS. dzieje się tak tylko i wyłącznie dzięki poprzestawianiu trochę wpisów), podczas gdy ja go piszę jeszcze w pierwszym tygodniu maja. Myślę więc, że dobrze się składa, że mój dzisiejszy post ma za zadanie wysłać was do pięknej Grecji. I to jeszcze na niezwykłą imprezę, gdzie będzie się lać wino, grać muzyka i będą piękne panie...

No, cóż, te aspekty wiążą się mocno z naszym dzisiejszym tematem. Dziś bowiem chciałbym opowiedzieć o satyrach, kozłonogich duchach imprez.

A więc przygotujcie się na ostrą imprezę, bo dziś zmierzymy się z satyrami. I ostrzegam, będzie dużo o seksie, bo te kozłoludy są niewyżyte!

Czym jest satyr?

Satyrowie (lub sylenowie, w wersji rzymskiej faunowie) byli pomniejszymi bóstwami z mitologii greckiej. Byli to zawsze mężczyźni. Mieli koźle nogi z kopytami oraz rogi, a także końskie ogony. Często byli przedstawiani jako niezbyt urodziwi, ale za to wiecznie napaleni. Dlatego ścigali ciągle nimfy i inne kobiety, i w sumie nie tylko... Tak, kozę też dymano! Jest nawet na pamiątkę tego posąg.
Poza szukaniem partnerek do seksu (czasami bez ich zgody), satyrowie zajmowali się również imprezami. Często byli przedstawiani jako część orszaku Dionizosa, greckiego boga wina, teatru i imprez. Mieli oni grać na swoich instrumentach, takich jak fletnie czy aulos.
Ale należy zaznaczyć, że satyry nie mają nic wspólnego z satyrą!
Co warto zapamiętać, jeden z satyrów zwany Marsjaszem miał stoczyć muzyczny pojedynek z samym Apollem, który... No, cóż, skończył się dla satyra oberwaniem ze skóry! Jednak sam fakt, że mógł w ogóle z nim jakkolwiek konkurować, jest warty uznania!
Warto tutaj wspomnieć o innym bogu, tym razem uznawanym zazwyczaj za satyra, czyli synie Hermesa, Panie. I oczywiście, wszyscy bogowie na Olimpie go lubili, a w szczególności Dionizos.
Niemniej Pan był bóstwem pasterskim, związanym z dziką naturą i płodnością. No, bo jako satyr był niewyżyty. (Tak, to on dymał to biedną kozę.) Przy okazji, skoro już mówimy o jego życiu miłosnym, warto wspomnieć o nieszczęśniczkach, w których się zakochał. Pewnie większość z was kojarzy Syrinks, która uprosiła innych bogów o zamianę w trzcinę, by przed nim uciec, ale ten zrobił z niej instrument zwany syringą, czyli fletnią Pana. Podobna jest historia Pitys, która jednak została zamieniona w sosnę. Z kolei Echo została rozerwana na strzępy przez jego wyznawców za to, że nie odwzajemniała jego uczuć.
Do tego warto dodać to, skąd bierze się słowo "panika". Pan miał bowiem zdolność wywoływania potężnego, bezpodstawnego strachu przy pomocy swojego krzyku.
Co ciekawe, Pan był uznawany za jedynego greckiego boga, który mógł umrzeć. I umarł, gdzieś między 14 a 37 rokiem naszej ery, jeśli wierzyć podaniom Plutarcha.

Warto również powiedzieć co nieco o rzymskim odpowiedniku Pana, czyli Faunusie. Był on mężem oraz bratem Fauny, choć za jego partnerkę uznaje się także boginię roślin i wiosny, Florę. Co jednak jest ciekawe w Faunusie, to jeden z jego epitetów - Faunus Lupercus, Faunus chroniący od wilków, co oczywiście wiąże się z jego pozycją jako boga pasterzy. Można również zaznaczyć to, że rzymski Faunus nie był tak brzydki, a w szczególności te jego wizje sprzed podbicia Grecji, gdy w sumie nawet nie miał charakterystycznych dla satyrów kopyt ani rogów.
Z nim można powiązać również już nie przypominającego satyra boga lasów, Sylwanusa.

Reasumując, satyrowie są związani z kilkoma widocznymi aspektami, które się powtarzają:
  • płodność - nie chodzi tylko o ich wieczne napalenie i związaną z tym seksualność, ale także płodność ziemi, roślin i zwierząt.
  • natura - jako dzicy, żyjący w lasach i górach, często są wiązani z przyrodą, zarówno tą dziką, jak i udomowioną.
  • muzyka - od aulosa Marsjasza, poprzez słynną fletnię Pana, satyrowie lubią grać na instrumentach dętych, a także tańczyć.
  • impreza - jako towarzysze Dionizosa/Bachusa, satyrowie uwielbiają wszelkie imprezy, popijawy itd.
Nie oznaczało to jednak, że satyrowie w czasach nadejścia chrześcijaństwa zostali całkowicie zdemonizowani. Oczywiście ich wizerunek stał się podłożem do klasycznego wyglądu diabła (w czym na pewno pomogło przeświadczenie o innych rogatych demonach, takich jak Moloch), jednak satyrowie byli odróżniani od demonów, a nawet traktowani jako stworzenia o podobnym statusie, co ludzie.

Rogaci bogowie

Satyr to stworzenie z mitów greckich, jednak na całym świecie znajdziemy również inne przykłady rogatych bóstw.
Zacznijmy może od postaci z religii wicca, czyli męskiego bóstwa zwanego Rogatym Bogiem. Jest to bóstwo męskie w dualistycznej religii, które co roku ma się rodzić z Potrójnej Bogini, zapładniać nią i umierać, by w następnym roku powtórzyć ten cały proces. Jest on widziany jako aspekt męski, bóstwo solarne, związane z dziczą i pełniące rolę psychopompa (przeprowadzającego dusze do zaświatów). Początkowo był traktowany na równi z Potrójną Boginią, jednak w związku z wyraźnym nasileniem się feministycznych nastrojów wśród czarownic (bo wiccanie to dosłownie czarownice), jego rola została bardzo zminimalizowana.
Czasami jest nawet traktowany jako antagonista w książkach takich jak w serii Wyklęci Nancy Holder i Debbie Viguié. Tak właśnie mamy wyznawców złego, męskiego bóstwa, którzy mają wąty do (żeńskich) czarownic od wieków.
Oczywiście, warto zauważyć, że wicca powstało w latach 30. XX wieku, a więc postać Rogatego Boga jest młodsza od Cthulhu!
Jednak nadal możemy znaleźć postaci rogatych bóstw w o wiele starszych mitologiach.
Przykładem tego jest Cernunnos, celtyckie bóstwo o rogach jelenia, które uznaje się za pierwowzór wyżej omawianej, neopogańskiej postaci. Cernunnos był związany ze zwierzętami, zarówno jako ich opiekun, ale i łowca. Nazywano go Panem Zwierząt albo Panem Wszystkiego, co Dzikie, ale jednocześnie na Wyspach Brytyjskich utożsamiano go z Hernem Łowcą, przywódcą Dzikiego Polowania.
Przedstawienie Cernunnosa na Kotle z Gundestrup
Przedstawiano go często jako mężczyznę z porożem jelenia siedzącego skrzyżnie, z torkwesem (sztywnym naszyjnikiem) i rogiem obfitości w dłoniach. Towarzyszyły mu różnie zwierzęta.
Rogi posiadał również słowiański bóg zaświatów, podziemi, bogactw, magii i przysiąg, czyli Weles. Był on bowiem również bogiem bydła, choć był powiązany również z wężami i niedźwiedziami.
Podobny do Cernunnosa był Pashupati, jedno z wcieleń Śiwy. Jego nazwa oznacza Władcę Zwierząt i na jednym z jego przedstawień jest on rogatym mężczyzną w pozycji nie tak różnej od tej, w jakiej znajduje się Cernunnos na Kotle z Gundestrup.
Innym stworzeniem podobnym do satyra jest Enkidu z mitów sumeryjskich, a w szczególności Eposu o Gilgameshu. Miał on być dzikim stworem, który zagrażał ludzkości na prośbę bogów, jednak został uczłowieczony, gdy Gilgamesh wysłał mu prostytutkę. Tak oto Gilgamesh i Enkidu stali się najlepszymi kumplami! XD

Kozłoludy

Skoro mowa o rogatych humanoidach, warto również wspomnieć o ciekawym przypadku z nowoczesnego folkloru amerykańskiego. Chodzi o liczne legendy miejskie o kozłoludach, niebezpiecznych pół-ludziach, pół-kozach (choć czasami owcach), które często korzystają z siekier.
Jednym z nich jest Goatman z Maryland, który ma być jakiegoś rodzaju mutantem. Jedna z wersji jego genezy twierdzi, że był naukowcem, który jakimś cudem zmienił się w hybrydę, i od tego czasu żyje jak pustelnik. Wiecie, taki jak z Drogi bez powrotu, ale bez chowu wsobnego, który przeraziłby nawet Hambsburgów!
Czym innym był Waterford Sheepman z Pensylwanii, który terroryzował miasteczko Waterford. Choć był częściowo roślinożerną istotą (z nazwy wychodzi, że owcą), to żywił się mięsem. Polował nawet na ludzi, lubiąc chować się na terenie tamtejszego zadaszonego mostu.
Kolejnym kozłoludem jest Pope Lick Monster. Jest kilka wersji jego pochodzenia - rolnik, który zawarł pakt dający mu potężne zdolności albo mizantropijny cyrkowiec-dziwadło. Kozłolud ten ma zdolności hipnotyzowania, które wykorzystuje do tego, by nakłaniać ludzi do wejścia na tory, gdzie zostają rozjechani przez nadjeżdżający pociąg.
Warto również wspomnieć o innym kozłoludzie, Potworze z mostu Old Alton w Teksasie, zwanym również Mostem Goatmana. Według legend ma to być duch czarnoskórego farmera, sprzedawcy owiec Oscara Washburna, zwanego Goatmanem. Jego rodzina została zabita przez członków Kuklux Klanu, a sam Oscar zniknął. Od tego czasu most wydaje się nawiedzony...
Nie wiem, czemu konkretnie te istoty mają jakieś powinowactwo do mostów (oprócz tego, że mosty są oczywiście przestrzeniami liminalnymi, co dość wzmaga uczucie niepokoju), ale mi się to podoba!

Poza tym do satyrów podobne są:

  • archura - turecki duch lasu, blisko związany z wilkami
  • glaistig - szkockie duchy przybierające formę pół-kozy, pół-kobiety, zazwyczaj ukrywające swoje kozie nogi pod sukniami. Mogą być zarówno złośliwe, jak i pomocne. Potrafią wabić mężczyzn poprzez taniec i śpiew, by następnie pożywiać się ich krwią.
  • Kashehotapalo - stworzenie z legend ludu Choctaw, posiadające ciało niskiego, brzydkiego mężczyzny i nogi jelenia. Potrafi wydawać z siebie przeraźliwy krzyk, podobny do kobiecego, którym odstrasza myśliwych.
  • Krampus - germański demon świąt, karzący niegrzeczne dzieci.
  • pukki - zmiennokształtne wróżki z podań irlandzkich.

Satyrowie w popkulturze

Satyrowie co do zasady raczej są mocno skupieni na swoich dość spłaszczonych, greckich wzorcach. Zazwyczaj są zabawowymi, muzykalnymi stworzeniami powiązanymi z przyrodą.
Na szczęście rzadko kiedy przejawiają swoją chutliwość, bo wtedy żadna zwierzyna nie czułaby się bezpiecznie. Ani żadni ludzie
Do tego pojawiają się czasami postaci kobiecych satyrek, co oczywiście przeczy mitom.

D&D

Zacznijmy, jak to często bywa, od D&D.
Satyrowie są tutaj jedną z odmian fey, baśniowych istot. Są, jak przystało, mężczyznami o zarośniętych kozich nogach i rogach. Jako że są jedynie mężczyznami, muszą się rozmnażać z kobietami innego typu fey, zaś dziecko satyra i śmiertelnej kobiety będzie jedynie w połowie satyrem.
Posiadają całkiem niezłe zdolności muzyczne, potrafiąc nawet uśpić kogoś, kto usłyszy graną przez nich melodię.
Są do tego żartownisiami, ciekawskimi psotnikami, którzy mogą za te psoty oberwać.

Magic the Gathering

Satyrowie w MtG są znów przedstawione dość tradycyjnie, jako kozłoludy.
Większość z nich (51,4%) jest zielona, podczas gdy 37,1% kart satyrów jest czerwonych. Kolory te reprezentują dwa aspekty satyrów - ich związek z naturą i ich impulsywność.
Czerń 2 satyrów można wytłumaczyć prostym słowem na "z" - zombie.
Jest jedna karta grullowa i jedna selesnyowa, co znów wskazuje na silny związek z naturą. Grullowa karta, Gallia of the Endless Dance, może zostać potraktowana jako karta spajająca oba aspekty satyrów (tym bardziej, że mowa tu o Theros), gdyż w skrócie buffuje satyry. Z kolei Satyr Enchanter wprowadza rzadki element bieli w postaci selesnyi, która może tu sugerować oddanie sprawie.
Ogólnie, pierwsze satyry pojawiły się w dodatku Legends, niepołożonym na żadnym konkretnym planie, a następny w dodatku Mercadian Masks, gdzie był to dość nietypowy satyr, przypominający bardziej wyglądem dinozaura.
Najwięcej satyrów jednak znajdziemy na Theros, planie inspirowanym Helladą. Tamtejsze satyry są specjalistami od ostrej biby! Jeden z nich, planeswalker zwany Xenegosem, został nawet bogiem biesiad. Stąd też bierze się ogólna zielono-czerwoność całej rasy z wyjątkiem tych 2 zombiaków i jednego satyra z Selesnyi.
Satyry można także spotkać na Eldraine, gdzie do niedawna były bardzo skrytymi istotami żyjącymi w Dziczy. Niemniej w czasie Inwazji Nowej Phyrexii, ujawniły się, by razem z resztą ludów Eldraine zmierzyć się z najeźdźcą. Później zaczęły interes wspinaczkowy na wielkiej fasoli.

Warcraft

W Warcrafcie znajdziemy dwie rasy związane z wizerunkiem satyrów.
Pierwsza to właściwe satyry, czyli nocne elfy spaczone magią fel. Choć mają pochodzenie demoniczne, nie wszystkie służą Płonącemu Legionowi. Chociażby najbardziej znany, Xavius, jest związany z magią pustki, albowiem służył spaczeniu Szmaragdowego Snu w Szmaragdowy Koszmar, które było dziełem Yog'sarona.
Poza tym, w Zaświatach, we Wszechkniei możemy spotkać sylvarów, którzy dbają o cykl życia i śmierci, w którym znajdują się Dzikie Bóstwa.

Inne satyry

Nie oszukujmy się. Reprezentacja satyrów jest... robiona na jedno kopyto! 
Jest ich wiele, ale są bardzo do siebie podobne. O ile są to satyry, a nie stworzenia tylko wyglądające jak one, niemal zawsze są takie pocieszne, miłe i zabawne. Są proste jak budowa cepa.
  • Doren i Newel z Baśnioboru to comic reliefy serii, ciągle coś kombinując, próbując zaskarbić sobie uwagę dziewczyn (bodajże nimf) i oczywiście są uzależnieni od telewizji. 
  • satyry w książkach Riordana są rasą kozłonogich pomocników herosów. Mają niezwykłe zdolności muzyczne graniczące z florokinezą.
    Lubią także puszki. W sensie, jeść puszki, takie po coli na przykład.
  • satyry w Opowieściach z Narni... Cóż, to milsze wersje mitologicznych satyrów w wersji family friendly.
    Tumnus umiał na przykład usypiać swoją muzyką, co prawie zrobił Łucji, ale miał zbyt wielkie serduszko i puścił ją wolno, zamiast oddawać ją w ręce Białej Czarownicy.
  • Wilbur Wheteley z Grozy z Dunwich, syn Yog Sothotha i albinoski, Lavinii, ma cechy satyra: kozie nogi, długie uszy oraz kozią twarz. Przynajmniej wygląda lepiej swojego brata.
  • zwierzoludzie z Warhammera Fantasy mogą przypominać trochę satyry, w szczególności ungory, jednakże są dzikimi stworzeniami chaosu nienawidzącymi ludzkości. Dlatego właśnie tak mi się kojarzą z kozłoludami! XD

Motywy związane z satyrami

Cóż, z uwagi na to, że jest dość prosty, kanoniczny obraz satyra, chyba nie będę musiał się nad tym zbytnio męczyć. Zaczynajmy:

Magiczna muzyka

Oczywiście, satyry w 80% wypadków mają zdolności barda z D&D, to znaczy: ich gra na instrumentach magicznie wpływa na otoczenie. Efekty te mogą wiązać się z psychiką słuchaczy, wpływając na ich emocje i świadomość. Mogą w ten sposób hipnotyzować, usypiać, a także indukować szał.
Jednak czasami jest to inna magia, bardziej związana z naturą. Chodzi tu o wpływ muzyki na rośliny, które słuchają melodii i wykonują rozkazy grającego.
To nie jest jednak aż tak bardzo groźne, bo niezależnie od efektu, słabością tej magii jest trwanie muzyki. Jeśli w jakiś sposób się ją przerwie, magia momentalnie przestaje działać.

Magia natury

Kolejną formą magii przypisywanej satyrom jest magia natury. Jako bóstwo lasów, gór i łąk, Pan/Faunus zdecydowanie miał prawo mieć jakieś dominium nad przyrodą, podobnie jak liczne inne rogate postaci w mitologiach.
Najczęściej się to przejawia jako florokineza (magia roślin), w której może się również zawierać pewien aspekt bóstwa płodności, które błogosławi przyrodę tą płodnością, tym razem bez żadnych seksualnych podtekstów.
Niemniej, jeśli pójdziemy bardziej ku idei przedstawianej przez Cernunnosa, a więc także przez Herne'a Łowcę, może wyjść z tego taki leszy, który potrafi wpływać na dzikie zwierzęta, choć może także być postacią bardziej przychylną ludziom, a w szczególności łowcom, dawać im zwierzynę, by się wyżywili. Co nie oznacza, że taki satyr o zdolnościach zookinetycznych nie mógłby być niebezpieczny.

Allo-greckość

Satyry często pojawiają się w miejscach, które jakoś nawiązują do starożytnej Grecji. Nic w tym dziwnego, skoro pochodzą właśnie z Grecji.

Gorączka codziennej nocy

Satyrowie lubią się bawić. Ich definicja imprezy jest bardzo hedonistyczna, zapewne zawierająca mnóstwo substancji odurzających, dobrego jedzenia i picia, szaleńczej muzyki i dobrego, łatwego towarzystwa.
Nie koniecznie muszą to być orgie jak na rzymskich bachanaliach, ale imprezy z satyrami nie mogą być nudne. Zresztą, z pewnością satyrowie robią imprezy z niczego wszędzie tam, gdzie się pojawią. To po prostu tacy rozrywkowi goście!

Rogata bestia

Z drugiej strony... Nie można zaprzeczyć, że taka rogata postać może być przerażająca.
Co prawda motyw ten nie tyczy się bezpośrednio satyrów, ale istot do nich podobnych, takich jak kozłoludy z miejskich legend czy zwierzoludzie z Warhammera, których raczej nie chciałbym spotkać w ciemnym zaułku. W jasnym zresztą też.
Być może to ma związek ze specyficzną symboliką kóz, które zresztą same w sobie posiadają pewnie niepokojące cechy. Ich oczy posiadają poziome źrenice, a ich żołądki potrafią podobnież strawić substancje, które raczej nie kojarzą nam się z jadalnością. Chodzi tutaj o między innymi papier (czysta celuloza), choć w dziełach komediowych jest pokazywane, jak kozy potrafią zjadać metal, plastik i w ogóle materię przestrzeni. W końcu skądś ta puszkożerność satyrów musiała się wziąć.
Och! I nie zna paniki ten, kto nigdy jako dziecko nie uciekał w mini zoo przed kozłem, który zobaczył, że ma się jedzenie. Zresztą, kobiety powinny na kozy uważać, bo te mogą im spróbować zjeść kawałek sukienki.
Tak czy inaczej, kozy są dziwne, a przez to przerażające. A to czyni ich hybrydy z ludźmi również przerażającymi.

Łowy

To już jest motyw związany nie z satyrami, a z Cernunnosem. Wiecie, uwielbiam motyw Dzikiego Polowania, wiec nie mogłem tego ominąć.
Stagman z Drakensang Online
Cernunnos jest z jednej strony bóstwem utożsamianym z jeleniem, zwierzęciem na które często się poluje. Jednocześnie jednak Cernunnos jest wiązany z postacią Herna Łowcy, przywódcy Dzikiego Polowania.
To sprawia, że ta postać ma cechy zarówno łowcy, jak i ofiary, a przez to tworzy ciekawą kompozycję.
I to jest wykorzystywane w różnych dziełach, gdzie pojawiają się postaci jelenioludów-łowców. Przez to zostaje odwrócony, jak myślimy, naturalny porządek rzeczy. To człowiek staje się ofiarą jelenia, a nie jeleń ofiarą człowieka. Tu nie chodzi jedynie o nasz prymitywny lęk przed staniem się ofiarą, naturalną obawę wszelkiego stworzenia, na które cokolwiek mogłoby zapolować, ale także fakt, że to zwierzę nie powinno mieć żadnych powodów, by na nas polować, gdyż jest roślinożerne. Albo przynajmniej powinno takie być.
A że jeleń jest symbolem dzikiej przyrody, można wysnuć bardziej ciekawy wniosek o tym motywie: jest to symboliczna zemsta przyrody. 
Pomijając już nowoczesne reprezentacje wendigo, które błędnie przedstawiają go jako hybrydę człowieka i karibu, są jeszcze nie-jelenie z miejskich legend, jeleni członkowie Dzikiego Polowania w Drakensang (wszyscy tam są zwierzoludźmi) czy Człowiek-Jeleń ze Zwyczajnego Serialu. Oczywiście, jedno jest potencjalną nieziemską abominacją (eldritch abomination), drugie przedstawicielami zwierzoludzi, a trzecie strażnikiem lasu, więc można do tego podejść na wiele różnych sposobów.

Jakich satyrów chciałbym zobaczyć w dziełach?

Czas na moje propozycje dotyczące satyrów. Nie można bowiem zaprzeczyć, że satyrom czegoś brakuje. Obecnie są raczej czymś śmiesznym, dość rzadko są straszniejsze od normalnego człowieka.
Gdzie się podziała panika?
Jedyne straszne istoty, które mogę kojarzyć jako satyry, a nie istoty do nich podobne, to Faun z filmu Guilermo del Toro i może jeszcze satyry w WoWa.
Tak więc jest co poprawiać!

Pomysł #1: Pan zwierząt

Faunus, Cernunnos, Pashupati... To są bóstwa natury, które posiadają zwierzchnictwo nad zwierzętami. Jakby nie patrzeć zwierzęta to fauna. Tak jak "faun".
A więc moja propozycja jest taka: przedstawcie satyrów (albo jakąś boską istotę o formie satyra) jako właśnie władcę zwierząt, który mógłby błogosławić płodnością zwierzęta gospodarskie i dzikie, dbając także o porządek w naturze, o odpowiednią ilość drapieżników i ofiar.
Jak dla mnie, brzmi to jak ciekawy kult satyrów... I to byłoby naprawdę ciekawsze od kolejnego pijanego grajka!

Pomysł #2: Łowca przybywa

Ile już razy wspominałem, że mam obsesję na punkcie Dzikiego Polowania? 100? 1000? I tak za mało!
A moja kolejna propozycja przedstawia satyra jako istotę idealną do horroru.
Wyobraźcie sobie, że ktoś wzbudza gniew Dzikiego Polowania i przez przypadek sprowadza na małe miasteczko (bo horrory są, jak Dawid Posiadło, małomiasteczkowe) zgubę. Przychodzi za nim bowiem groźna bestia (satyr, Cernunnos albo coś w tym stylu), która rozpoczyna tam swe krwawe łowy.
Moim zdaniem to idealne połączenie Predatora, Smakosza i Krampusa.
Ewentualnie, można iść bardziej w stronę tego, dostaliśmy w Predatorze, to znaczy areny, gdzie wielu łowców polowałoby na zwierzynę tam przetransportowaną (ludzi).
I naprawdę, bardzo mi się podoba wizja wróżkowej wersji yautja. Bo to, oczywiście, są wróżki!

Pomysł #3: Posłańcy Bachusa

Teraz coś bardziej klasycznego. Chodzi mianowicie o satyrów jako imprezowiczów, grajków i specjalistów od odurzania się. Oni pewnie nawet oranżadą mogliby się ubzdryngolić!
Ale tutaj jest pewne miejsce na coś strasznego...
Co, jeśli satyrowie mogliby powodować dionizyjskie szaleństwo?
Może muzyka satyrów, jakaś konkretna melodia albo ich instrumenty, powoduje, że jej słuchacze wpadają w stan euforii i są skłonni do licznych hedonistycznych zachowań: pijaństwa, obżarstwa, dzikich tańców, orgii czy nawet agresji. Przez to satyry stałyby się zwiastunami Dionizosa/Bachusa i tego, co miał sobą reprezentować.
Już widzę ten chaos, gdyby okazało się, że DJ w lokalnej stacji radiowej jest tak naprawdę satyrem, który wykorzystuje swoją muzykę, by sprowadzić Dionizosa... albo po coś innego. Bo po prostu może satyrom podoba się wizja życia w tak chaotycznym otoczeniu?

I to by było chyba na tyle.
Co sądzicie o satyrach? Czy nadal są dla was tylko kozłonogimi stworkami grającymi skoczne piosenki na fletach i upijającymi się do nieprzytomności? A może udało mi się w was zaszczepić pewien respekt do tych stworzeń?
Napiszcie w komentarzach!
A ja się już z wami żegnam. Muszę napisać bowiem wpis o innych greckich stworzeniach...
Do przeczytania!

Bibliografia:

Komentarze

Popularne posty