Hazbin Hotel jest niebiańsko dobry - czyli o wierze w Dobro!

 Ohayo! a może Hotel Hazbin!

Wczoraj pojawił się ostatni odcinek 1. sezonu kontrowersyjnego serialu od VivziePop! Ja go... nie oglądałem. Przynajmniej w normalny sposób, z pominięciem pierwszych 1,5 odcinka, gdyż nie mam Amazona. Lecz oglądałem reakcje odcinków, recenzje, pogadanki i odsłuchałem chyba wszystkie piosenki!

Paradoksalnie, taki model doświadczania kultury był wystarczający, bym mógł się wypowiedzieć o tym dziele. Tym bardziej, że to nie tyle recenzja, co omówienie motywów w dziele.

Czym jest Hazbin Hotel?

Hazbin Hotel to serial animowany stworzony przez VivziePop (Vivienne Medrano), który następnie trafił na platformę Amazon Prime.
Opowiada on o... księżniczce Piekła, Charlie Morningstar, która widząc cierpienia grzeszników (którzy przemienili się w bardziej demoniczne formy) w górnej części Piekła, zarządzanym przez jej ojca, Kręgu Pychy (Pride Ring), postanawia im pomóc. Piekło jest bowiem przepełnione, a jedynym sposobem kontroli populacji jest eksterminacja organizowana przez anioły z Nieba. To nie podoba się Charlie, która uważa, że grzesznicy mogą się zmienić i stać się lepszymi, a nawet przenieść się do Nieba.
Tak więc Charlie, wraz ze swoją dziewczyną, Vaghie, postanawia stworzyć hotel, który pozwoli chętnym grzesznikom na nie tylko uniknięcie eksterminacji, ale również awans do Nieba!
W ten sposób właśnie spotyka się z uzależnionym od narkotyków gwiazdorem porno, Angel Dustem, radiowym demonem, Alastorem i jego pomocnikami, Huskiem i Nifty, oraz szalonym wynalazcą, Sir Pentiousem. Charlie musi się jednak spieszyć, bo następna eksterminacja będzie już za pół roku, wcześniej niż wszystkim się wydawało.

Skąd kontrowersje?

Oprócz tego, że Alastor używa voodoo jako demonicznej magii? Co jest przykładem zdecydowanie negatywnego zawłaszczenia kulturowego!
No cóż... Akcja opowiada o demonach! Dużo tu demonicznej symboliki, takiej jak chociażby pentagramy (ustawione końcem do dołu).
Początkowo jakoś nie lubiłem tego dzieła, ale gdy zaczęło być o nim więcej w internecie, dałem się porwać fali. I nie było tak źle.
Przecież każdy rozumie, że jest to fikcja! I że takie piekło i takie demony nie są prawdziwe!
Jeśli więc założymy, że to wszystko konstrukty kulturowe, można się tym bawić!
I paradoksalnie jest to całkiem pouczające!

Hazbin Hotel - motyw odkupienia

Głównym motywem tego serialu jest druga szansa. Bohaterowie mają tu stać się lepszymi.
Warto więc zwrócić uwagę na pewien podział, który dla nas jest oczywisty: piekło - złe, niebo - dobre. A więc grzesznicy z piekła mają stać się dobrzy i przenieść się do nieba!
Piekło jest jednak miejscem wyjątkowego nagromadzenia zła. Tu wojny gangów są czymś całkowicie normalnym, czego się nie powstrzymuje. Do tego narkotyki są sprzedawane na ulicach, a do tego wszystko jest zrobione tak, by mniejszość wyzyskiwała większość. Dlatego też bohaterowie cierpią tu szczególnie.

Widać to w piosence Loser, Baby, gdzie Husk i Angel Dust śpiewają o tym, że są przegrywami. Jeden jest uzależniony od hazardu, drugi od seksu i prochów, ale obaj są pomiatani i obaj sprzedali dusze psychopatom!
To jednak pokazuje, że bohaterowie cierpią tu, choć nie smażą się w kotłach ze smołą.
Ta hiperbolizacja cierpień możliwa jedynie w sytuacji fantastycznej pozwala jednak dostrzec to, jak ludzie się zmieniają. Bohaterowie muszą nauczyć się przebaczać nie tylko innym, ale także sobie!
I wiecie co, udaje się! Angel Dust nie tylko daje sobie radę bez narkotyków, ale również powoli uwalnia się spod władzy Valentino, jednego z władców (overlords), który jest jego alfonsem i szefem.
A inna postać dosłownie doznaje tej transgresji! Z Piekła trafia do Nieba!
Czyli, rozkładając to na warstwę symboliczną - z osoby złej staje się dobrą!

System jest wadliwy!

Innym motywem, który pojawia się często w tym serialu jest zło systemu.
Piekło jest takim systemem stworzonym po to, by był zły! To późny kapitalizm, tylko że jeszcze gorszy!
Jednak to, co pokazuje wady systemu, ujawnia się w zupełnie innym miejscu. W Niebie. Wyobraźcie sobie, że jeden z aniołów jest egocentrycznym draniem, któremu władza zawróciła w głowie i uwielbia znęcać się nad innymi, teoretycznie gorszymi od siebie. To właśnie opis zachowania Adama. Tak, tego Adama!
Jest on głównym antagonistą serii, który ukazuje hipokryzję świata przedstawionego. To jednak pomaga temu pierwszemu motywowi! Jeśli bowiem anioł zachowuje się gorzej od demona, to czemu pomysł Charlie miałby się nie udać?
Zresztą, jest to nawet stematyzowane w dziele! Charlie i jedna z anielic, Emily śpiewają bowiem w duecie, że jeśli anioły mogą robić co chcą bez konsekwencji, różnica nie jest taka twarda.

Nawiązując do piosenki Adama i Lute z pierwszego odcinka: "The rules are shades of gray/ when you don't do as you say".
Świat, choć teoretycznie bazuje na dobrze znanym, tradycyjnym podziale na Dobre Miejsce i Złe Miejsce, burzy te zasady, wprowadzając po obu stronach postaci dobre i złe.
Gdyby anioły były tu naprawdę przedstawione jako wzór cnót wszelakich, pomysł Charlie byłby trudniejszy do zrealizowania, biorąc pod uwagę logikę świata. Tak jednak się nie dzieje!
To nie jest przepaść, której anioł nie może przebyć, żeby ulżyć w cierpieniu komuś, kto wiódł podłe życie!
To sytuacja zupełnie inna!
I dlatego hotel prowadzony przez Charlie jest widziany jako jeden ze sposobów na naprawienie tego systemu albo przynajmniej jego części.
Zresztą, sami grzesznicy nie są tacy źli. Chociażby Carmilla Carmine, handlarka bronią, ma swój kod i walczy tylko z miłości.

Takie przedstawienie demonów odludzkich jest zresztą całkiem popularne. Jak to już kiedyś mówiłem, łatwiej jest człowiekowi uwierzyć w to, że w każdym jest odrobina dobra. Tym bardziej, że większość pokazanych tu postaci było kiedyś normalnymi ludźmi, więc naturalnym wydaje się ich człowieczeństwo.

Grzechy ojców, cnoty córek - o idealizmie!

Czas pomówić o rodzinie Charlie, gdyż ta perspektywa jest ważna. Otóż ojcem Charlie jest Lucyfer!
I to już powinno nam zapalić światełko w głowie, jeśli chodzi o trop w analizie, za którym powinno się tu iść. Lucyfer jest bowiem często przedstawiany jako bohater bajroniczny. Jego przedstawienie w Raju utraconym było dużą inspiracją dla Byrona.
O bohaterach bajronicznych często mówi się, że są ofiarami swojego idealizmu.
I to właśnie można powiedzieć o Lucym w tym serialu. Jest gościem z depresją, w separacji z żoną, dzwoni do córki tylko wtedy, gdy ma do tego ważny pretekst, aby nie czuć się ciężarem. Do tego wprost cierpi przez swoje "wspaniałe" pomysły, takie jak danie ludziom wiedzy o dobru i złu.
Ta wizja upadłego anioła jest idealnym nawiązaniem do jego wcześniejszych literackich przedstawień, choć w nieco mniej złym stylu. Lucy nie jest tu wcieleniem zła, które wciąż chce więcej grzesznych dusz. Jest raczej gościem, który cierpi przez swój idealizm.
I dlatego jego relacja z Charlie jest taka ciekawa, bo obie postaci cechuje idealizm! Pomysł stworzenia przybytku, w którym grzesznicy zyskiwaliby odkupienie, jest bowiem bardzo idealistyczny!

I cóż, tu idealizm również zostaje odkupiony! Odważny pomysł staje się wielkim przedsięwzięciem, które może zmienić układ sił!
Krótko mówiąc, ktoś tu odrobił lekcję z literatury, z czego bardzo się cieszę! Jeszcze bardziej się cieszę, że ktoś wykorzystał tą wiedzę historyczno-literacką w kreatywny sposób.
Nie zrozumcie mnie źle: myślę, że dokonanie Cassadry Clare, która stworzyła z bajronicznej postaci na powrót przerażającego potwora, jest wspaniałym dokonaniem. Jednak ten serial jest pełen nadziei w dobro w każdym, więc taka wizja bajronicznej postaci jest bardziej adekwatna.

A więc tak: ta historia o demonach jest niebiańsko dobra! Wszystko tu akcentuje elementy nadziei i wiary w dobro i możliwość odmienienia się.
Bałem się, że ta seria pojedzie zbyt mocno w okultyzm i demonologię, jednak okazało się, że tej serii to nie grozi. Mimo dorosłego humoru, brutalnych scen i poruszania tematyki, która nie nadaje się dla młodszego odbiorcy, to bardzo pozytywna historia, która pomimo strasznych, złych rzeczy dziejących się w świecie (tym rzeczywistym i tym serialowym), budzi w nas to dziecko, które wierzy, że można ten świat naprawić.
A więc, nie, ten serial nie jest satanistyczny! To dzieło jest warte uwagi, jeśli tylko człowiek umie to potraktować z pewnym dystansem. Bo to oczywiste, że wiele rzeczy nie jest tak, jak jest przedstawiane w religii chrześcijańskiej (na przykład nie ma Czyśćca dla tych osób "po środku").
Krótko mówiąc, to jest dobre. Polecam i radzę przemyśleć morał z tej historii.

Mam nadzieję, że ten wpis wam się spodobał. Jest on pisany na szybko, trochę poza normalnym planem publikacji, ale to, co miałem opublikować w tym tygodniu jakoś nie miałem czasu opublikować, więc macie to!
Skomentujcie i udostępnijcie, by mój blog się rozwijał!
Pa!

Komentarze

Popularne posty