Tych rodziców nie chcielibyśmy mieć! - czyli o znęcaniu ze strony rodziców (i jak je pisać)

 Ohayo! a może Paryż!

Witam was w moim kolejnym wpisie na moim blogu. Dziś chciałbym zaprezentować wam coś związanego z miesiącem czerwcem. Na wpis na Dzień Dziecka już za późno (zaczynam to pisać 2.06).

A więc co innego jest w czerwcu? Dzień ojca! A że mam teraz fazę na Miraculum, stwierdziłem, że opiszę mroczną stronę relacji rodzica z dzieckiem. Oczywiście, Gabryś "Czerwone rurki" Agreste, którego z chęcią rzuciłbym do pożarcia jedwabnikom, będzie jednym z wielu przykładów. Mam nadzieję więc, że uda mi się udostępnić tego posta 23 czerwca.

Dlatego przygotujcie się na to, że dziś opiszę przemoc w rodzinie.

Tu należy zaznaczyć pewne ostrzeżenia, tak zwane Trigger Warnings. Będę mówić o wszelkiego rodzaju przemocy fizycznej i psychicznej ze strony rodziców. Jeśli ktoś nie czuje się dobrze z takimi tematami, może zrezygnować z czytania tego posta.

Co więcej, nie wypowiadam się jako psycholog. Być może nawet mój ton będzie się wydawał lekko afirmatywny względem omawianych zjawisk (bo jako autor czasami lubię się poznęcać nad bohaterami), ale niech nikomu się nie wydaje, że popieram je w prawdziwym życiu.

Zaczynajmy więc!

Czym jest przemoc i znęcanie się?

Jak zawsze, zaczniemy od definicji!
Omawiane przeze mnie zjawisko jest oczywiście tłumaczone na język angielski jako "abuse". (Musiałem to zaznaczyć, bo fakt ten mógł dla kogoś nie być oczywisty, a więc ktoś mógłby pomyśleć, że chodzi o inną definicję przemocy.)
A więc, przejdźmy do sedna.
Znęcanie się to jakakolwiek forma krzywdzenia, zarówno fizycznego, jak i psychologicznego. Może zajść wszędzie, zarówno w rodzinie, jak i w pracy, szkole czy wśród grupy znajomych itd. Może nawet zajść między parą zakochanych, czego dowody we współczesnej kulturze widzimy na każdym kroku, zaczynając chociażby od polskiej serii erotyków, której tytuł pomaga mi w zapamiętaniu, ile dni ma rok.
Jednakże dziś szczególnie obchodzić nas będzie znęcanie się rodziców nad dziećmi.
Możemy wyróżnić również kilka rodzajów znęcania się:
  • zaniedbanie - niedostarczanie dziecku (rozumianemu tutaj zarówno jako małe dziecko, jak i nastolatek) potrzebnych do życia rzeczy, takich jak jedzenie, ubrania, schronienie (miejsce do mieszkania) czy dostęp do edukacji i pomocy medycznej.
    Zaniedbanie polega więc na ignorowaniu dziecka i jego potrzeb.
  • znęcanie fizyczne - wszelkiego rodzaju fizyczne krzywdzenie: bicie, kopanie, duszenie, gryzienie itd.
    Wiecie, taka typowa forma "dyscyplinowania" "niegrzecznego dziecka" przy pomocy przysłowiowego pasa.
  • znęcanie emocjonalne - wszelkiego rodzaju formy krzywdzenia emocjonalnego. Może zawierać w sobie zarówno krzyczenie i groźby, jak i o wiele bardziej subtelne formy znęcania się, takie jak gaslighting czy inne próby manipulacji.
  • znęcanie seksualne - gwałt, molestowanie itd.
    W wypadku, gdy znęcanie dotyczy relacji rodzic-dziecko, jest to szczególnie okropne, bo nie dość, że mamy do czynienia z przemocą seksualną, to jeszcze jest to kazirodztwo i pedofilia.
    Nic więc dziwnego, że raczej takich elementów się nie spotyka zbyt często w kulturze, przynajmniej w kontekście znęcania się rodziców nad dziećmi.
Oczywiście, różne formy znęcania się mogą istnieć równocześnie. Trudno mi bowiem wyobrazić sobie bicie (znęcanie fizyczne) bez jakiś krzyków (znęcania emocjonalnego). Choć z drugiej strony, czasami znęcanie emocjonalne występuje samodzielnie, co bywa bardzo zwodnicze, bo może sprawiać wrażenie, że żadne znęcanie nie ma miejsca.

Czemu ojcowie się znęcają? - czyli nierówność reprezentacji

Ktoś mógłby się zapytać, czemu piszę tego posta specjalnie na dzień ojca?
Po pierwsze, pomysł przyszedł mi zaledwie kilka godzin temu.
Po drugie, jeśli mamy do czynienia ze znęcaniem się rodziców nad dziećmi, zazwyczaj winowajcami są ojcowie. Przynajmniej z moich obserwacji popkultury, bo (pozwolę sobie powtórzyć jeszcze raz) to co nas tutaj interesuje to spojrzenie na kulturę, które ma na celu pokazać, jak można pisać takie sytuacje.
No i zdecydowanie mnóstwo jest takich znęcających się ojców:
  • Kronos, który zjadał swoje dzieci, z mitów greckich
  • Gabriel Agreste z Miraculum
  • Ozai z Awatara: Legendy Aanga
  • Enji Todoroki z Boku no Hero Academia
  • Judge Vinsmoke z One Piece
  • itd.
O wiele łatwiej nam bowiem powiązać takie zachowania z rolą męską. Gniew, napędzający przecież przemoc fizyczną, jest wszakże "męską emocją" (być może jedyną "męską emocją"). Jakże bowiem popularny jest stereotyp faceta, który wraca zmęczony po pracy i dla odstresowania pierze. Pierze żonę, córkę, syna i może jeszcze rodzinnego psa.
Z kolei kobiety są uważane za urodzone opiekunki. Znęcanie się jest więc teoretycznie zaprzeczeniem kobiecości.
Ale płeć kulturowa wcale nie jest tak prosta!
Przecież wyobrażenie sobie matki, która znęca się nad dzieckiem, nie jest wcale trudne. To nie jest wcale wielki eksperyment myślowy. Być może dobrze znamy takie przypadki, chociażby z wiadomości czy popkultury:
  • Big Mom (Charlotte Linlin) z One Piece
  • Margaret White z Carrie
  • Pani Wormwood z Matyldy
Ale z jakiegoś powodu o wiele łatwiej jest przypisać skłonności do znęcania się nad dziećmi mężczyznom niż kobietom. Szczególnie, gdy mowa o znęcaniu się nad własnymi, biologicznymi dziećmi, bo złych macoch i prawnych opiekunek w popkulturze jest multum:
  • lady Tremane z disneyowskiego Kopciuszka
  • ciotka Petunia z Harry'ego Pottera
  • Mary Lou Barebone z Fantastycznych zwierząt i jak je znaleźć
Choć oczywiście istnieje cały archetyp postaci kobiecych, który całkiem zręcznie korzysta ze znęcania się, szczególnie emocjonalnego. Jak bowiem inaczej nazwać szantaż emocjonalny typu: "Tyle dla ciebie zrobiłam..." w wykonaniu Nadopiekuńczej matki?
Jest również postać Medei, która mści się na synach za grzechy ich ojca.
Ale te najbardziej widowiskowe reprezentacje znęcania się rodziców nad dziećmi jednak są dziełami ojców.
Powodem może być to, że przez długi czas żyliśmy w patriarchacie i mężczyzna miał dominującą rolę w rodzinie, to on nią rządził, a więc miał więcej okazji do nadużyć, co jest zresztą innym znaczeniem słowa "abuse". Sam ojciec-gnębiciel może być również metaforą patriarchatu, którego zasady jednak mogą być szkodliwe dla zarówno córek, jak i synów (oraz dzieci niebinarnych).
Zresztą freudowska wizja powstania religii, również zakłada duży wpływ autorytetu ojca. A ten autorytet może być nadużywany.

A po co to komu?

Warto jednak się zastanowić, czemu niby ktoś miałby pisać o znęcaniu się. Chyba w tym wypadku nie po to, żeby to romantyzować, jak to się, niestety, dzieje w wypadku toksycznych związków w niektórych romansach?
Po pierwsze, pisarze lubią podręczyć swoich bohaterów. Im bardziej bohater cierpi, tym lepiej.
Po drugie, jeśli bohater cierpi, jakoś łatwiej nam z nim sympatyzować. Czasami nawet fani insynuują, że bohaterowie negatywni byli ofiarami znęcania, co skutkuje stawianiu ich w pozytywniejszym świetle. Przykładem może być chociażby Skaza z Króla Lwa czy Malfoy z Harry'ego Pottera.
Ale po trzecie i najważniejsze, czasami warto pomyśleć o tym, jak to wpłynie na społeczeństwo. Pokazanie postaci, która jest ofiarą znęcania, pozwala na rozpoczęcie rozmowy na ten temat. Być może nawet pokazanie tego, uświadomi komuś, że jest ofiarą albo że ktoś w jego otoczeniu nią jest. Może to otworzyć komuś oczy.
No i jeszcze po czwarte, jeśli ktoś jest/był ofiarą znęcania, będzie mógł się z taką postacią bardziej utożsamić. Być może nawet stwierdzi, że nie jest sam ze swoimi problemami, że inni też tak mają i być może nawet będzie czerpać siłę z działań fikcyjnego bohatera. Takie: "Skoro jemu się udało przerwać cykl przemocy, może i mi się uda!"

Cykl przemocy - co to?

Ach! No właśnie, cykl przemocy (cycle of abuse)... Jest to schemat zaproponowany przez  Lenore E. Walker do przedstawiania zachowań przemocowych.
Bowiem, jak się okazuje, zjawisko znęcania ma właśnie charakter cykliczny. Pewne zjawiska pojawiają się po sobie, powodując kolejne i kolejne. Cykl kontynuuje się, dopóki nie zostanie przerwany, chociażby poprzez zerwanie kontaktu ofiary z osobą znęcającą się.

FAZA 1: NARASTANIE NAPIĘCIA

Jak sama nazwa wskazuje, w tej fazie nabudowywuje się stres u gnębiciela, który ma wrażenie, że ofiara go ignoruje. Może to być powodowane różnymi rzeczami - problemami finansowymi, nieporozumieniami itd. Taki stan może trwać od kilku minut do kilku miesięcy.
Ofiara na tym etapie może zrobić jedną z dwóch rzeczy:
  • być szczególnie potulna i ugodowa względem gnębiciela, by zredukować jego stres, myśląc, że w ten sposób uda jej się uniknąć problemów
  • sprowokować gnębiciela, by choć częściowo przejąć kontrolę nad znęcaniem się. Ofiara przygotowuje się do bycia ofiarą i wybiera ten moment na spowodowanie wybuchu, by jak najbardziej ograniczyć odniesione obrażenia.

FAZA 2: INCYDENT

Główny akt znęcania się! W jego trakcie gnębiciel próbuje zdominować ofiarę i w ten sposób rozładować nagromadzone napięcie. Może również twierdzić, że ofierze się należało.

FAZA 3: POJEDNANIE

Faza, w której wszystko się zaczyna uspokajać.
Gnębiciel może zacząć myśleć, że jednak postąpił źle i bać się konsekwencji swoich czynów, w tym interwencji policji. Przy czym zazwyczaj w wypadku znęcania się rodziców nad dziećmi, gnębiciel ma pewną wyższość nad swoją ofiarą, przez co nie czuje wyrzutów sumienia, a w zamian może mieć wrażenie, że to, co robi, jest dla dobra swojej ofiary.
Z kolei sama ofiara na tym etapie zaczyna czuć poniżenie, ból i strach. Może nawet zacząć wierzyć, że sobie zasłużyła na to wszystko.
To zaś prowadzi do pozornego pojednania, które uniemożliwia zakończenie relacji. Czasami gnębiciel przeprasza, a czasami ignoruje incydent. Może nawet grozić ofierze, że sobie coś zrobi, jeśli ta odejdzie.

FAZA 4: SPOKÓJ

Faza ta, jak nazwa wskazuje, jest epizodem spokoju, w trakcie którego ofiara i gnębiciel nie żyją w konflikcie.
Ale to tylko kwestia czasu, aż znowu zacznie gromadzić się napięcie...

Warto więc wziąć to pod uwagę, jeśli chcemy pokazać znęcanie się w akcji.

Demony i archonci

Dobra! Czas na moje subiektywne wypowiedzenie się i pewną metaforę, którą wymyśliłem na poczekaniu.
Otóż gnębiciel może być widziany na dwa sposoby, szczególnie przez ofiarę.
Jednym ze sposobów jest demon. Czym jest demon? To wyjątkowo zły potwór, metafora wszelkiego zła. Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę kontekst chrześcijański, gdzie demony są bezsprzecznie złe. I takim demonem w sposób symboliczny może się stać oprawca.
Przykładami tego są:
  • Enji Todoroki (Kohei Horikoshi, Boku no Hero Academia)
  • rodzice Kobeni (Tatsuki Fujimoto, Chainsaw Man)
  • ojciec Anri Sonohary (Durarara)
  • Ragyo Kiryuin (Ryo Akizuki, Kill la Kill)
Wszystko, co robi oprawca, wszystko, z czym się on kojarzy, jest Złem w oczach ofiary.
Z kolei archont był najwyższym urzędnikiem w starożytnej Grecji. Był zarządcą, wyznaczał prawo. I tak samo może być widziany oprawca - jako dawca i strażnik prawa, który "musi" jakoś to prawo respektować. I takim prawodawcą i strażnikiem prawa może być gnębiciel. Ofiara widzi w nim opresyjny, ale wciąż, autorytet.
Oprawca-achont jest więc mniej negatywną postacią niż oprawca-demon. Nie jest bowiem rozpoznawany jako symbol wszelkiego zła, od którego bohater musi się uwolnić. Zazwyczaj stosują jednak metody, które łatwo pomylić z nadopiekuńczością, przez co o wiele trudniej takie zachowania dostrzec. Ewentualnie, przejawia się to również jako emocjonalne zaniedbanie.
Przykładami tego są: 
  • Gabriel Agreste (Miraculum: Biedronka i Czarny Kot)
  • Gendo Ikari (Yoshiyuki Sadamoto, Neon Genesis Evangelion)
  • Jude Heartfilia (Hiro Mashima, Fairy Tail)

A teraz czas na:

Case study!!!!

Case #1: Enji Todoroki - Shoto, Notsuo, Fuyumi i Toya Todoroki

Zacznijmy od kazusu z mangii Koheia Horikoshiego, gdyż jest tam w stosunkowo prosty sposób pokazane znęcanie się Endeavora nad swoim synem, Shoto.
Czemu w prosty sposób? Zacznijmy od tego, że jest to zdecydowanie znęcanie fizyczne. Jeśli postać leje swoją rodzinę, jest to oczywiste, że się nad nimi znęca. Wiemy, że cierpiała na tym cała rodzina, a żona Enjiego popadła w tak fatalny stan psychiczny, że sama zwróciła się ku jednorazowej, ale nadal, przemocy wobec ich najmłodszego syna, który ma po tym bliznę.
Ogólnie, pisząc zgodnie z tym, jak wygląda chronologia wewnątrz świata, Enji był mocno podłamany tym, że Toya umarł, a jednocześnie odczuwał tą swoją chęć bycia numerem jeden, którą ubzdurał sobie, gdy jako uczeń UA zobaczył swojego umierającego ojca, który również był superbohaterem. Dlatego tak mocno trenował Shoto i izolował go od reszty rodziny (co zresztą miało trochę sensu, gdy zazdrosny Toya grasował po rezydencji).
Tak więc Enji miał dobre chęci, teoretycznie. Ale poprzez swoją upartość mocno skrzywdził swoją rodzinę.
Ale tutaj pojawia się kolejny powód, dla którego uważam, że ten przypadek jest bardzo prosty. Nie mamy bowiem pokazanego samego znęcania jako rzeczy współczesnej, a przez to nie mamy do czynienia z ofiarami aktualnego znęcania. Mamy za to traumę.
Tak, choć wiemy dobrze, co zrobił Endeavor, jego reakcje z rodziną obecnie polegają co najwyżej na zaniedbywaniu ich potrzeb emocjonalnych. Wiemy, że Enji bił swojego syna, ale nie widzimy, jak bije go obecnie. Shoto i jego rodzeństwo wymknęli się z cyklu przemocy i teraz pytanie brzmi, jak sobie poradzą z leczeniem ran.
Zresztą, Enji Todoroki to postać, która zdecydowanie przechodzi drogę w oczach widza. Zaczyna jako potwór, a kończy jako postać bardzo kontrowersyjna, pogmatwana, ale jako odbiorcy zaczynamy rozumieć jego zachowania.
Rzadko kiedy zdarza się taka sytuacja, żeby gnębiciel rodziny w jakimś dziele miał możliwość odkupienia swoich win, ale z uwagi, że bardziej niż na sam akt znęcania, uwagę poświęcono na temat traumy, takie rozwiązanie ma sens. 

Case #2: Gabriel Agreste - Adrien Agreste

Dobra, czas na Władcę Ciem, który w wersji cywilnej jest jeszcze gorszy niż jako superzłoczyńca.
Po pierwsze, należy się zastanowić, czy w ogóle Gabryś znęcał się nad synem, bo to nie jest takie oczywiste. I to właśnie prowadzi do tego, że znęcanie emocjonalne jest zdecydowanie gorsze niż znęcanie fizyczne. Nie widać go, łatwo je przeoczyć.
A skutki mogą być przez to o wiele gorsze.
Wszakże, jeśli widzisz, że cię biją, od razu dostrzegasz patologię całej sytuacji i możesz się wobec niej sprzeciwić. W wypadku znęcania emocjonalnego, szczególnie tego praktykowanego przez Gabriela Agreste'a, problem o wiele trudniej dostrzec, a co dopiero z nim walczyć.
Do zarzutów, które łatwo Gabrielowi postawić należą:
  • izolowanie syna przed światem
  • zaniedbywanie jego potrzeb emocjonalnych
  • zmuszanie go do pracy, której ten nie lubi jakoś specjalnie
  • manipulowanie nim
A ta manipulacja jest niezwykle wyszukana. Gaslighting, iluzje wyboru ("To jedyny sposób, żebyś nie musiał zajmować się modelingiem" mówi spytany przez swojego syna, który nie chce być na wyświetlaczach wszystkich Paryżan), ciągłe straszenie, że nie pozwoli mu chodzić do szkoły.
Takie zachowania wzmogły się w 5 sezonie, gdzie chociażby mamy ciekawą rozmowę między Gabrielem a Marinette. Jest ona teoretycznie o modzie i naleśnikach, ale przedstawia dwa różne do niej podejścia - iluzję wyboru Gabriela i wsłuchanie się w potrzeby ludzi Marinette. Ale co, jeśli powiem, że nie chodziło o modę ani pancake'i, lecz o Adriena?
Zresztą, czas powiedzieć coś o Adrienie. Tak naprawdę wszelkie jego cechy możemy uznać za efekt emocjonalnej manipulacji i zaniedbań ze strony jego rodziny.
  • To, jak grzeczny i niezdolny do sprzeciwu jest, pokazuje jak mocno został "zaprogramowany", by być ideałem. A jak wiadomo, bycie ideałem jest trudne, szczególnie gdy zmuszają nas do tego czynniki zewnętrzne.
    I tu nie chodzi o to, że nie może istnieć postać niebuntownicza, ale sytuacja Adriena wręcz woła o bunt.
  • Jego nieporadność w kontaktach interpersonalnych i to, że czasami nie wychwyca wszystkich niuansów, szczególnie na początku, jest w oczywisty sposób związane z tym, że był izolowany od świata.
  • To, że nie dostrzega miłości, jaką darzy go Marinette, uznając to za normalną reakcję fanki (a to, co Mari odwala w żadnym wypadku normalne nie jest, nawet jeśli dziś już wiemy, czemu to robiła), jest dowodem jego braku pewnych kompetencji społecznych. 
  • To, że traktuje rolę superbohatera jako eskapizm, jest dowodem tego, jak sztywne i opresyjnie ułożone ma życie cywilne.
  • Gadatliwość i żartobliwość Czarnego Kota wynika z chęci wyrażenia siebie, do czego nie ma możliwości jako Adrien.
  • Ta chęć bycia blisko Biedronki, która była źródłem konfliktu w sezonie 4., może być wynikiem pragnienia bliskości, której Adrien od Gabriela nie dostaje.
  • Adrien nie chce nikogo zawieść, a gdy to mu się zdarzy (np.: odcinek specjalny w Nowym Jorku, który nie jest uznawany przeze mnie za kanoniczny), cierpi szczególnie mocno. Bo nie miał nigdy zdrowej relacji, a jego relacja z ojcem jest toksyczna.
  • Jego dziecięcym marzeniem było bycie tym, kim zechcą jego rodzice, żeby był. Nie dinozaurem, nie paleontologiem, nie kosmonautą czy kowbojem! On chciał być tym, kim miał być według jego rodziców.
Oczywiście, dochodzi tutaj popularna i być może słuszna teoria o tym, że Adrien (oraz Felix i Kagami) są emopotworami, tworami stworzonymi przy użyciu mirakulum pawia. (W tym momencie jest już pewne, że Felix emopotworem jest.) Jednakże to wcale nie umniejsza omawianego problemu, lecz daje jeszcze dodatkowe sposoby emocjonalnej kontroli nad Adrienem.
Zresztą, sezon 5 wydaje się niezwykle mocno skupiać się na toksycznej kontroli ze strony Gabriela. To właśnie w tym sezonie przestaje już być zaniedbującym emocjonalnie ojcem, a staje się coraz bardziej skłonny do uwięzienia syna w szklanej kuli. Tak, pozwala Adrienowi na zakończenie kariery modela, ale gdy ten prosi go o usunięcie jego wizerunku z pierścieni przymierza, on go gaslightuje, dając mu iluzję wyboru - albo wizerunek w pierścieniach, albo modeling. Zresztą, wiele działań Marynaty i Adriena w tym sezonie ma na celu uwolnienie Adriena z łap manipulacji Gabriela, jak to chociażby zadzieje się w odcinku Pretension, który ma być wyemitowany w Polsce dopiero we wrześniu.
W 5 sezonie pojawia się również postać, która za swój cel stawia sobie oswobodzenie innych. Tak, chodzi o Felixa Fathoma, znanego też jako Argos, kuzyna/bliźniaka/współ-emopotwora Adriena, który w odcinku Emocje powraca do Paryża z misją uwolnienia Adriena od toksycznego wpływu Gabriela. Nie udaje mu się, bo Adrien i Kagami proszą go o przywrócenie wszystkich z powrotem.
Ale w następnym odcinku mówi bardzo ciekawą kwestię. Zapytany przez Kagami o to, czemu jako użytkownik miraculum pawia nie mógłby stworzyć emopotwora, który pomógłby im uciec przed Matagi Gozen (zakumizowaną matką Kagami), ten jej odpowiada:
"Nie zgadzam się na tworzenie istot tylko po to, by nimi manipulować, kontrolować je, nadużywać ich i na koniec je zniszczyć. Gdy sprowadzasz żywą istotę na ten świat, jesteś za nią odpowiedzialny. Twoją powinnością jest chronienie ich, kochanie ich i pomaganie im znalezienia własnego znaczenia w życiu. Pozbawianie ich tego jest potworne." (tłumaczenie z grafiki obok)
Racja, Felix mówi tu o emopotworach (choć w internecie popularną nazwą staje się "sentibeings" - emobyty lub emoistoty), ale warto zapamiętać, że on, Kagami i Adrien również mogą być emobytami. Ale można to zrozumieć po prostu jako sytuację rodzic-dziecko, gdyż wiadomo już, że ojciec Felixa również nie był zbyt przyjemną osobą, a więc też możemy tutaj mówić o znęcaniu się.
Motyw toksycznych relacji z rodzicami jest więc bardzo popularny w 5 sezonie Mirakulum.
Ale co warto zauważyć, sytuacja Gabriela i Adriena jest zdecydowanie odmienna od sytuacji rodziny Todoroki. Adrien nie wie nawet, że Gabriel się nad nim znęca. Wszystko jest zamaskowane w taki sposób, że nie orientuje się on, że jest manipulowany.
Łatwo bowiem stwierdzić, że ktoś jest ofiarą znęcania, gdy widzi się siniaki, ale tutaj Adrienowi "nic się nie dzieje". Łatwo bowiem stwierdzić, że Gabriel wcale nie znęca się nad swoim synem, a jest co najwyżej nadopiekuńczy/zaniedbujący. Wszakże, czy króla Trytona z Małej Syrenki, któremu przypisać możemy rolę nadopiekuńczego rodzica, możemy również nazwać znęcającym się, jak to jest napisane na TvTropes? No, nie do końca.
Dopiero gdy się przyjrzymy bliżej, odkryjemy, że Adrien jest tutaj naprawdę ofiarą wyjątkowo okrutnego znęcania się emocjonalnego. A co najgorsze, on sam nie jest tego świadom. Przez to, że Gabriel nigdy go nie skrzywdził w sposób oczywisty, nie ma on wyraźnego dowodu, który pozwoliłby mu na usprawiedliwienie swojego buntu i zerwanie kontaktu z toksyczną osobą, co jednak jest potrzebne do przerwania cyklu przemocy.
I to jest problem z takim znęcaniem emocjonalnym - potrafi ono być naprawdę dobrze zakamuflowane, a krzywdzi tak samo.

Case #3: Ozai - Zuko i Azula

A na koniec mamy kazus z Awatara.
Władca Ognia, Ozai, znęcał się nad swoją rodziną, podobnie jak to działo się w przypadku Endeavora, lecz w przeciwieństwie do obecnego bohatera numer 1, nie zaprzestał tego przed rozpoczęciem akcji serialu. Z tego powodu nie tylko możemy zobaczyć efekty znęcania fizycznego (i emocjonalnego), ale i sposoby, na jakie Ozai znęcał się nad swoimi dziećmi.
Bo tak, znęcał się nad obojgiem.
Jak dobrze wiemy, Ozai znęcał się szczególnie nad Zuko. Cała historia księcia polegała właśnie na tym, że sprzeciwił się on swojemu ojcu, mówiąc, że lepiej byłoby zastosować inną metodę podboju, przez co ten wyzwał go na Agni-kai. W efekcie Zuko dostał swoją charakterystyczną bliznę, a także stracił honor. By go odzyskać, miał znaleźć i zabić Awatara.
A i tak Zuko miał szczęście, że Aang obudził się akurat teraz!
A więc Zuko został zmanipulowany przez swojego ojca, by myślał, że jest słaby. Musiał więc udowodnić swoją siłę, swoją wartość. I w ten sposób Zuko pozostawał pod wpływem swojego ojca.


Azula z kolei spotkała się z nieco mniej oczywistym przypadkiem manipulacji. Widziała swojego brata, karanego okrutnie za współczucie, i uczyła się, jak nie prowokować Ozaia. Zuko był wzorem tego, czego powinna unikać, ale nie zmieniało to faktu, że nadal wisiało nad nią widmo tego, by nie być jak Zuko.
Tak, Ozai również odcisnął na niej swoje piętno, choć nie tak widocznie, jak w przypadku Zuko, dosłownie napiętnowanego blizną. Ukształtował ją na tego, kim chciał, żeby była, podobnie, jak działo się to w przypadku rodziny Agreste.

Wnioski i luźne gadanie

Jak pewnie zauważyliście, znęcanie jest zjawiskiem, które wymaga dwóch stron - oprawcy i ofiary. Zazwyczaj najwięcej uwagi poświęca się ofierze, bo kto chciałby mieć tak bardzo do czynienia z takim gnębicielem?
To ofiara jest skrzywdzona, ma problemy społeczne i czasami jest skrzywdzona na całe życie. Mogą mieć nawet PTSD, którego objawami może być mnóstwo różnych rzeczy, czasami ze sobą sprzecznych (bo choroba ujawnia się na różne sposoby). Np.:
https://avigon.pl/obszary-wsparcia/zespol-stresu-pourazowego-ptsd
Dlatego  należy im się pomoc. A jak wiadomo, skrzywdzone postaci są bardzo lubiane. Więc z punktu widzenia fabuły, takie wydarzenia w przeszłości bohatera mogą go uczynić sympatyczniejszym.
A już same domniemania bycia ofiarą znęcania mogą uczynić z bohatera negatywnego postać bardziej lubianą (kazusy Malfoya i Skazy).
Ale oprawca też może na takiej sytuacji zyskać, przynajmniej w narracji. Jeśli bowiem się przyjrzycie, zauważycie, że dwóch na trzech wymienionych w sekcji case study oprawców to główni antagoniści. Znęcanie się nad członkiem rodziny jest wręcz idealnym przykładem sytuacji kopnięcia szczeniaczka. Wiemy, jak bardzo dana postać jest zła, gdy widzimy ją znęcającą się nad swoim dzieckiem.
Czy bowiem Gabriel Agreste w 2 sezonie Mirakulum nie skręcał w rolę sympatycznego złoczyńcy, który chciał wykorzystać moc mirakulów Biedronki i Czarnego Kota, by odzyskać żonę? Ale i dalej w las, tym jego zachowanie stawało się coraz gorsze. W odcinku Transmisja 5 sezonu nawet chciał dobrowadzić do akumizacji Adriena!
Podobnie zresztą można powiedzieć o Ozaiu, który pojawia się osobiście dopiero w 3., ostatnim sezonie serii. Ale widz ma wrażenie, że już go zna, bo widział efekty jego działań na Zuko i Azuli. Wiemy już, że nie wybacza sprzeciwu i jest okrutny, bo znamy Zuko, ofiarę takich zachowań. Wiemy już, że potrafi manipulować innymi, bo możemy się domyślać, że Azula odziedziczyła to po nim.
Przypadek rodziny Todoroki jest jednak trochę inny. Mamy tu do czynienia z traumą rodzinną, do której spowodowania oprawca się przyznaje. Trauma ta jednak dosłownie stworzyła kolejnego potwora - Dabiego, czyli złoczyńcę będącego najstarszym synem Endeavora. Przez to część traumatyzującej odpowiedzialności przechodzi na Toyę. To on jest tym demonem, którego teraz cała rodzina się boi i przeciwko komu się jednoczy.
Ale czy Endeavor nie zrozumiał swoich błędów?
A czy Toya w wyniku tych wszystkich rzeczy, jest usprawiedliwiony do dosłownego zabijania dziesiątek osób?
A więc jeśli chcielibyśmy jakoś odkupić postać takiego gnębiciela, może warto by było skorzystać ze schematu przedstawionego przez Endeavora:
  1. Wprowadzenie postaci jako znęcającego się rodzica (przynajmniej kiedyś)
  2. Pokazywanie postaci w sytuacjach neutralnych, nie przedstawiających postaci jako złego rodzica.
    Ten etap może potrwać długi czas.
  3. Pokazanie postaci z dobrej strony, jej żalu za własne grzechy.
  4. Pomoc komuś - dosłowne Save The Cat!
  5. Zmierzenie się z przeszłością.
Oczywiście, można założyć również, że sytuacja z BnHA nie jest zbyt dobrym wzorcem tego, jak powinno się pisać postaci gnębicieli.
Z jednej strony, naprawdę, z chęcią bym zobaczył grillowanego Enjiego, ale może warto by było mu wybaczyć? W sensie, ze wszystkich znanych mi postaci przejawiających takie zachowania, nie jest on wcale aż taki zły.
A ta sytuacja daje nam możliwość spojrzenia na rodzinną traumę.
Choć z drugiej strony, Shoto wydaje się za mało straumatyzowany tą całą sytuacją, choć ma zdecydowanie wiele powodów ku temu. Myślę, że choć odrobinę powinno bardziej być pokazane, jak trudno mu w życiu, jak bardzo cierpi z tego powodu, bo jedna walka jakieś 5 tomików po pojawieniu się Shoto nie wystarcza. A później, co warto zauważyć, niemal zawsze, gdy dochodzi do konfliktu o Endeavora, sytuacja jest bardzo zewnętrzna, nie wywołuje zbytnio flashbacków.
Kurczę, już lepiej jest to ograne w przypadku Atsushiego z Bezpańskich literatów, który przez 2 całe sezony męczył się z flashbackami, a gdy sprawca jego cierpień umarł (bo chciał Atsushiemu pogratulować uratowania Yokohamy i wpadł pod ciężarówkę), Atsushi pozostał z mieszanymi uczuciami. Podobnie bowiem jak Todoroki, Atsushi był ofiarą znęcania się, ale już nie jest, wydostał się spod kontroli swojego oprawcy. Co nie zmienia faktu, że ciągle miewał flashbacki.
Racja, Adrien nie miewał ich, ale jego sytuacja była zupełnie inna. On jest kotem na krótkiej smyczy, którą właściciel może mu lekko poluzować, a ten jest mu za to tak wdzięczny, że i tak idzie obok niego, bojąc się (w sumie słusznie), że jeśli spróbuje odejść, smycz zostanie jeszcze skrócona. Jego reakcja jest też zupełnie inna, bo nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest ofiara znęcania.
Och! A skoro już przy tym jestem, warto się zastanowić, która przemoc jest gorsza - fizyczna czy emocjonalna? (Bo o przemocy seksualnej wobec dzieci nie chce mi się rozmawiać 🤮.)
Jak pewnie możecie to zauważyć, bardziej upierałbym się na tym, że gorsza jest przemoc emocjonalna - psychologiczna, bo nie dość, że można ją o wiele łatwiej przeoczyć i zbagatelizować, to potrafi człowieka doprowadzić do skraju wytrzymałości nerwowej.
Angielskie powiedzenie mówi "Sticks and stones may break my bones, but names will never hurt me". Choć oczywiście idiom ten jest specyficzny, używany w ramach oporu i okazania, że wyzwiska nie skrzywdzą danej osoby, możemy spodziewać się, że w wypadku wielu osób wcale tak nie będzie. Tak, kije i kamienie mogą połamać kości, ale ducha nie połamią. Ducha połamać mogą tylko słowa i uczucia.
A właśnie tym jest znęcanie się emocjonalne.
Jak bowiem bronić się przed słowami? Przed atakiem fizycznym można, chociażby znając sztuki walki albo w inny sposób zdobywając fizyczną przewagę. Ale jak zdobyć przewagę emocjonalną nad rodzicem? Szczególnie będąc dzieckiem?
Nie każdy jest Matyldą z musicalu Matylda! Nie każdy może wyrazić swój bunt w ten sposób, by nie możliwy był kontrsprzeciw.
A przecież efektów słów nie widać tak, jak siniaków czy śladów po pasie. Trudniej więc spostrzec ślady takiego znęcania.
Zresztą, można powiedzieć, że w znęcaniu zawsze istnieje jakiś element emocjonalny. Jeśli przykładowo ojciec pierze córkę pasem, to nie tylko zadaje ból fizyczny, ale również emocjonalny.
Poza tym, myślę, że napisanie przypadku znęcania emocjonalnego jest o wiele trudniejsze, a przez to również ciekawsze, niż ten przypadek ojca z pasem w ręce. Trudniej bowiem wymyśleć przekonujący sposób wpływu na postać, która nie będzie korzystać z metody kija i marchewki z użyciem prawdziwego kija. No i jeszcze taki, który nie wyda się sztuczny, jak z użyciem pilota.
Warto bowiem zauważyć, że bezpośredni rozkaz Gabriela do Adriena, użycie magicznego pilota kontrolującego emobyt, jakim miałby być młody Agreste, wydarzył się dopiero w sezonie 5! I wydarzył się jedynie raz! Wcześniej, a także potem wpływ ten był wywierany poprzez słowa, nawet jeśli założymy, że Gabriel wykorzystywał obrączkę z amokiem już w sezonie 4.
Ale napisanie czegoś takiego jest o wiele trudniejsze, niż powiedzenie, że szop i czyjś rodzic mają wspólne, ulubione zajęcie w postaci prania. Tylko że jeden pierze żarcie w wodzie, a drugi pierze rodzinę klapkiem albo pasem.

A więc jak powinno się pisać o znęcaniu?

Zacznijmy od ofiary. Wszakże jeśli już, chcemy być świadkami jej drogi do wyzwolenia się spod władzy gnębiciela, a nie świadkami tego, jak ktoś się nad nią znęca. Nawet moje podejście jako autora lubiącego uprzykrzać życie moim postaciom ma tu jakieś granice. 
Jaki ma stosunek do swojego oprawcy? Czy widzi go jako archonta czy demona?
Jak wygląda owo znęcanie? Jest fizyczne czy emocjonalne (czy seksualne)?
Jeśli emocjonalne, to jakie emocje pobudza? Czy oprawca poniża ofiarę czy gra na jej emocjach i chęci przypodobania mu się?
Jak ofiara na to reaguje? Czy w ogóle zdaje sobie sprawę, że jest ofiarą?
Jaką postawę przyjmuje? Czy dąży do szybkiego rozładowania emocji oprawcy, próbując zyskać kontrolę chociaż poprzez to, że to ona wybiera, kiedy nastąpi wybuch, przez co może się do niego przygotować? A może przedłuża etap gromadzenia się napięcia, próbując być potulną względem oprawcy?
Czy próbuje jakoś przerwać cykl przemocy? Czy ma w ogóle jakikolwiek na to sposób?
Czy ma kogoś, kto jej pomoże - kogoś z rodziny albo znajomych? Jak wygląda ta pomoc?
Czy oprawcę czekają jakieś reperkusje?
A jakie wpływy na ofiarę ma/miało to znęcanie? Czy ma stany lękowe, braki zdolności społecznych, PTSD czy depresję? Czy ma flashbacki? Czy 
No i czy taka ofiara ma zadatki, by samemu stać się oprawcą, kontynuując rodzinny cykl traumy? A może będzie próbować odreagować, wyżywając się na innych, replikując tym samym toksyczne, przemocowe wzorce, których nauczył się w domu?

Takie rzeczy warto przemyśleć, gdy chcemy zawrzeć w naszym dziele motyw znęcania, nie tylko rodzicielskiego, ale ogólnie.
Warto jednak pamiętać, że znęcanie jest tematem trudnym, nie tylko do rozmowy, ale również do napisania. Na autora w takim wypadku może spaść całkiem duża odpowiedzialność, szczególnie we współczesnych czasach, gdzie nie ma już tolerancji dla takiej przemocy i gdzie coraz częściej słyszy się o tragediach spowodowanych takimi zachowaniami. Umniejszanie ich może być olbrzymim faux pas albo nawet czymś gorszym!
A jednak można to zrobić dobrze. A więc zastanówmy się 2-3 razy, czy naprawdę chcemy o tym napisać i jak chcemy o tym napisać, a następnie, jeśli się zdecydujemy, napiszmy o tym!
Dziękuję za uwagę. Jeśli wam to podobało, napiszcie to w komentarzu i udostępnijcie tego posta, by mój blog mógł się rozwijać.
Żegnam! Do następnego posta!

Komentarze

Popularne posty