Czy literatura jest lepsza od innych dzieł? - czyli o specyficzności literatury

 Ohayo! a może Gdynia!

Witam was ponownie na moim blogu, gdzie zajmuję się kulturą, omawiając ją zarówno z punktu widzenia badacza, odbiorcy, jak i twórcy.

Dziś ponownie zajmuję się kontrowersyjnym tematem, bo porozmawiamy o dominacji literatury nad innymi rodzajami dzieł kultury - filmami, serialami, grami, komiksami itd. Zapewne bardzo często spotkaliście się z tym, że ktoś jest chwalony za to, że czyta książki, albo jest wyszydzany za to, że tego nie robi. Sam miałem okazję doświadczyć tego pierwszego i żałuję, że nie wstawiałem się za innymi, kiedy doświadczali tego drugiego.

Wiecie, Polak mądry po szkodzie.

Ale czemu literatura jest tak bardzo wartościowana pozytywnie, w sposób nieproporcjonalny do tego, jak są postrzegane inne media? Czy jest ku temu jakiś powód? I czy ten powód jest dobry?

Przekonajcie się!


PS.: Chodzi mi głównie o dzieła z narracją. Sztuki wizualne i muzykę zostawiam celowo w sferze poza zainteresowaniem tego posta.

Czym jest literatura?

Tym razem prosta, nie powodująca problemów definicja.
Literatura to wszelkie dzieła, które operują tylko słowem, przede wszystkim pisanym. Właściwie, właśnie czytacie literaturę, bo blog również do literatury należy. Podobnie jak podręcznik, gazeta czy instrukcja obsługi pralki.
Ale możemy sobie na potrzeby tego wpisu zawęzić literaturę jedynie do literatury pięknej, której celem jest sztuka, w przeciwieństwie do literatury użytkowej, informującej i uczącej ludzi. W ten sposób myśląc o literaturze, będziemy myśleć przede wszystkim o dobrze nam znanych książkach.
(Choć nie tylko...)
A teraz przejdźmy do tego, czemu dzieła literackie są takie wyjątkowe, wśród których między innymi znajdują się powody takiej wielkiej ich nobilitacji.

1. Elitaryzm

Dawno, dawno temu, gdy plebs nie umiał czytać, tylko nieliczni czytali książki. Ba! Książki były dość rzadkie, a więc nieliczni mogli sobie na nie pozwolić z powodu ceny.
I tego pokłosie możemy zauważyć do dziś.
Myślenie jest proste: czytasz = jesteś elitą narodu!
Choć oczywiście owy elitaryzm nie ma już podłoża finansowego (jak to dzieje się nadal we wciąż kojarzących się z elitą teatrze i sztukach plastycznych, choć KMM twierdzi, że jednak takie coś istnieje), nadal czytanie, a w szczególności czytanie książek uznawanych za klasykę, ma być oznaką wysokiego kapitału kulturowego.
Oczywiście, mówiąc o elitaryzmie, nie mam na myśli kontrkulturowości, jak niektórym (bodajże Pierre'owi Burdieu) mogłoby się wydawać, bo trudno tu uwierzyć, że mamy tu do czynienia z kontrkulturą. No, chyba że mówimy o świecie wykreowanym przez Raya Bradbury'ego w 451 stopni Fahrenheita. Tam bowiem czytanie było aktem tak kontrkulturowym, że było wręcz przestępstwem.
Wręcz przeciwnie, czytanie jest czymś, do czego mocno się nas zachęca, a nawet zmusza. Podobne zachęty nie pojawiają się jednak w przypadku filmów, komiksów czy gier.
Tak więc, można powiedzieć na wstępie, że wywyższanie literatury jest związane z elitaryzmem, który po prostu należy zbyć prostym "To nie czyni cię lepszym".
Tym bardziej, że literatura jest bardzo różna. Mamy chociażby fanfici, które przecież też literaturą są, ale często reprezentują o wiele gorszy poziom, co jest zrozumiałe, bo piszą je amatorzy chcący jedynie się wyżyć, przelewając coś na ekran. A to, czy coś jest arcydziełem jest bardzo subiektywną opinią i w ten sposób prędzej okrzyknę arcydziełem Dary Anioła niż taką Wściekłość i wrzask Faulkera. Czemu? Bo choć książkę Faulknera jako student kulturoznawstwa przeczytać musiałem, nie porwało mnie to. A Przedwiośnie już w ogóle jest dla mnie okropne i nawet nie rozumiem jego fenomenu.
Ba! To, co dziś możemy uznać za literaturę jest bardzo różnorodną grupą. Mamy Wattpada, miejsce, gdzie pisać może dosłownie każdy. Mamy audiobooki, które wcale nie wymagają od nas czytania, lecz słuchania. Mamy literaturę elektroniczną, która czasami wprost łączy medium literatury i gier wideo.

2. Najstarsze dzieła

Literatura zasługuje jednak na pewne podium, gdyż jest ona jednym z najstarszych form sztuki i najstarszą sztuką tworzącą narrację. Jeśli bowiem spojrzymy, kiedy powstały pierwsze filmy, komiksy czy gry, okaże się, że jest to przedział ostatnich 150-200 lat. Nawet teatr nie jest taki stary.
A literatura? Nawet jeśli ludzie nie zapisywali jej, wciąż mogła istnieć w formie oralnej, jako opowieści opowiadane przez tych przysłowiowych jaskiniowców przy ognisku, a potem jako legendy przekazywane z pokolenia na pokolenie. Jakby się tak zastanowić, przez długi czas tak właśnie funkcjonowały baśnie, które zaczęto spisywać dopiero w okresie nowożytności. Najsłynniejsi "autorzy" baśni, bracia Grimm, spisywali je w XIX wieku, czyli niewiele ponad 200 lat temu.
A więc tak, tu literatura ma jeden wielki plus, bo jest najstarszą sztuką narracyjną.
I przez te tysiąclecia zdołała zdobyć całkiem spory szacunek. Filmy, komiksy i gry takiego szacunku zdobyć nie zdążyły, tym bardziej, że na lata ich powstawania przypadła pewna zmiana w kulturze, powstaje kultury masowej a potem kultury popularnej, której były one przecież częścią. A niektórzy, w tym słynna szkoła frankfurcka, nie lubili tych zjawisk!

3. Wszystko zaczyna się jako literatura

Skoro już przy tym jesteśmy, warto zauważyć, jak mocno myślenie literaturą. Krzysztof M. Maj w swoich filmach kilkukrotnie narzeka na wyrażenie "tekst kultury" używane do określania wszystkich dzieł kultury. Ja osobiście nie mam z tym większego problemu, ale należy zauważyć, że to, jak to sformułowanie wskazuje na nasze myślenie tekstem.
I tutaj pojawia się kolejny element dominacji literatury, który jednak jest sensowny. Wszystko bowiem zaczyna jako literatura.
Teatr? Czasami bywał również zwany literaturą inscenizowaną, a do tego należy zwrócić uwagę na rodzaj literacki silnie z nim związany, czyli dramat. Obecnie wszystkie przedstawienia, jeśli nie są improwizacją (chyba że są Wielką Improwizacją, która wcale improwizacją nie jest) zaczynają właśnie w postaci dramatu. Scenariusz to dramat.
Podobnie jest też z filmem, który, o ile znów nie mamy do czynienia z jakąś improwizacją albo rejestracją zjawisk niekontrolowanych, takich jak owady w filmie przyrodniczym, zaczyna swój żywot jako scenariusz.
W komiksie również scenariusz występuje.
Nie wiem, jak w grze komputerowej, ale również można się spodziewać jakichś scenariuszy czy scenopisów.
Tak więc, można założyć, że wszystko zaczyna się jako "literatura", a dopiero później przekształca się w ostateczną formę.
Poza tym, literaturoznawstwo najwyraźniej zajmuje się narracją jako ogółem. Wiem to, bo chociaż pisałem licencjat o książkach, filmach, grach i serialach urban fantasy, teoretycznie wciąż pozostawałem w przestrzeni literaturoznawstwa.

4. Literatura jest jedynym dziełem w pełni posługującym się słowem

Słowa są wykorzystywane w niemal każdym dziele, chociażby jako napisy tytułowe, ale również dialogi. Ale to właśnie literatura korzysta ze słowa i tylko słowa, co naprawdę ją wyróżnia.
Komiks bowiem korzysta również z obrazu, a gry i filmy z obrazu i dźwięku. Tylko literatura wykorzystuje jedynie słowo do opowiadania swojej historii. Choć są też książki obrazkowe, a także nowele wizualne czy audiobooki. Te dwa pierwsze nie są jednak typową literaturą (nowele wizualne zaklasyfikowałbym nawet jako dzieła na pograniczu literatury i gier), a audiobooki korzystają ze słowa mówionego, ale wciąż słowa.
I to jest jedna z rzeczy, której literaturze odmówić nie można. Jest to bowiem jedyne taki typ dzieł.
I stąd bierze się również wiele przeświadczeń o wyższości książek.
  1. Czytając książki, uczysz się czytania.
    Z tym mogę się zgodzić. Choć istnieje również alternatywny sposób nauki czytania, czyli komiks.
  2. Czytając książki, poszerzasz swoje słownictwo.
    Rozumiem, skąd to się bierze, gdyż czytając obcujemy ze słowami w dużej ilości. Jednak nie jestem pewien, czy to naprawdę tak działa. Jednak dowodów przeciw temu stwierdzeniu znaleźć nie umiem w internetach, więc pozostaje mi jedynie albo zaakceptować je jako prawdziwe, albo potraktować je z pewnym dystansem niepewności, ale i tak w dużej mierze zgadzać się z nim jako oficjalnie obowiązującym.
    Zresztą, jak by miało się przeprowadzić na ten temat badania? Czy duże słownictwo jest na pewno wynikiem czytania, czy może jedynie efektem z nim współwystępującym, jako oznaka wysokiego kapitału kulturowego? Jak to jednoznacznie sprawdzić?
    Nie wiem!
  3. Czytając książki, rozwijasz wyobraźnię.
    Bierze się to oczywiście z tego, że w przeciwieństwie do innych mediów, które świat pokazują, w czasie czytania całą otoczkę wizualną i audialną musimy sobie wyobrazić, a w innych dziełach mamy to często pokazane. I być może czytanie książek naprawdę ma wpływ na kształcenie się wyobraźni, którego nie da się zastąpić czymś innym. Przynajmniej na poziomie dziecięcym.
    Choć ja zacząłem czytać książki mając 8-9 lat, a wcześniej moja wyobraźnia i tak buzowała pod wpływem innych dzieł, w tym Power Rangers.
    Warto również zwrócić uwagę, że inne dzieła mogą uczyć analizowania o wiele lepiej niż literatura, gdzie czasami opinię, czy coś jest takie czy inne, dostajemy od razu, jest ona nam narzucana. Czy uznamy wygląd danej postaci za przekazujący wrażenia zgodnie z zamysłem autora czy też nie? Czy będziemy się bać langolierów czy się z nich śmiać, bo są takim złym CGI? Czy uznamy daną postać za pociągającą, ładną czy przerażającą?
    Tak więc w ten sposób można powiedzieć, że literatura uczy nas jak nie myśleć samodzielnie, a inne dzieła, uczą nas właśnie tego, jak samodzielnie analizować otaczający nas świat. (Oczywiście, trochę przesadzam!)
    Zresztą, chyba należy się zgodzić, że typem dzieł, które najbardziej rozwija wyobraźnię, są gry. A dokładniej gry RPG, a jeszcze dokładniej, papierowe rpg-i zwane również grami wyobraźni. Tam dosłownie wszystko dzieje się w wyobraźni.
  4. Czytając książki, zdobywasz wiedzę i empatię
    Z tym nie można się nie zgodzić. Tylko że wiedzę i empatię nie trzeba zdobywać jedynie poprzez książki. Gry, filmy czy komiksy również mogą być źródłem wiedzy i uczyć empatii.
Pisanie książki wymaga również zupełnie innego podejścia niż pisanie scenariusza do innego dzieła, właśnie ze względu na jej logocentryzm.
Słyszeliście może o zasadzie "show, don't tell"? W większości dzieł chodzi w niej o to, żeby nie mówić o tym, jak bohater się czuje, co widzi itd. Tylko że w literaturze zawsze się mówi! Oczywiście, nie zawsze będzie występować dialog typu:

"- Widzę wyspę.
- Jaką?
- Zieloną, z wysokimi palmami, na których lśnią wielkie kokosy"

Prawdopodobnie lepiej byłoby to opisać jako opis, a nie część dialogu.
Jednak nie można zaprzeczyć, że autor zawsze opowiada. Zasada "show, don't tell" polega więc tutaj raczej na tym, żeby bohater nie mówił na głos o oczywistościach, lecz więcej opowiadania działo się w narracji, a nie w rozmowach. Może to również przejawiać się w różnorodności opisów - zamiast prostych stwierdzeń, nazwania rzeczy po imieniu, mamy opisy poszczególnych zjawisk, a może nawet pisanie zmysłowe, które bardzo promuje Natalia Brożek.
Komunikacja słowna jest o wiele łatwiejsza niż komunikacja wizualna, czego doświadczyłem na fakultecie ze scenopisarstwa. Pisząc bowiem scenariusz, autor (scenopisarz) musi skupić się bardziej na tym, co widać. Uczucia, szczególnie te statyczne, są o wiele trudniejsze do przekazania, chyba że mamy do czynienia z głosem z voice-overu, czyli właśnie posłużymy się słowem. Ale na scenopisarstwie się do tego raczej zniechęca.
To zaś wymaga innego spojrzenia na dzieło i akcje bohatera. O wiele mniej będzie w takim wypadku scen, gdzie bohater rozmyśla, będąc statycznym, co jest o wiele trudniejsze do zrobienia w filmie czy komiksie niż w książce.
Z kolei w wypadku literatury, wiele rzeczy, które nie są niezbędne dla fabuły, bywa wycinanych. Czy to, jaka piosenka akurat leci, ma znaczenie? Czy dokładny wygląd postaci ma znaczenie? W filmie to jest widoczne i tak, a nawet stanowi ważną część środków stylistycznych. W komiksie wygląd również jest ważny, bo przecież to od niego zaczynamy poznawać postać.
Słowo w literaturze również jest bardzo chronologiczne. Czytamy jedną rzecz na raz. Niemożliwe jest napisanie książki, w której możemy czytać jednocześnie o dwóch rzeczach na raz, które dzieją się w tym samym czasie. Najpierw będzie jedno, potem drugie - mogą się przeplatać.
Ale w filmie - możemy słyszeć jednocześnie rozmowę bohaterów i słowa w oddali.

5. Literatura jest najłatwiejsza


Każde dzieło wymaga pewnego wysiłku, żeby je zrobić. Niekiedy do stworzenia go potrzebna jest więcej niż jedna osoba.
W ten sposób można by było ułożyć dzieła w kolejności od najłatwiejszych do zrobienia do najtrudniejszych. Choć oczywiście należy zauważyć, że różnice te nie są jednoznacznie łatwe do uszeregowania, bo różne dzieła wymagają różnych działań. Jednakże załóżmy pewne uogólnienie.
I w takim wypadku literatura jest najłatwiejsza! Rzadko kiedy książkę (która nie jest antologią, bo antologie to inna sprawa) pisze więcej niż jedna osoba, bo to naprawdę jedna osoba stanowczo do tego wystarczy. Same zdolności potrzebne do napisania książki to umiejętność pisania, którą ma każdy cywilizowany człowiek (a przynajmniej mieć powinien) i umiejętność ubrania tego w język pisarstwa, który dosłownie jest językiem, z którego korzystamy na co dzień. Potrzebne rzeczy to jedynie coś do pisania (często po prostu darmowy program do pisania typu Word).
Komiks z kolei jest często bywa opracowywany w duetach scenopisarz-rysownik, choć mangi w dużej mierze są dziełami pojedynczych osób. Jednakże oprócz zdolności pisania, potrzebne są również zdolności rysunku, co wyraźnie zaznacza, że komiks jest o wiele trudniejszy do wykonania, chociażby z faktu, że nie każdy posiada zdolności do rysowania. No i te wydatki na artykuły do rysowania! Nawet pracując digitalowo, należy zapłacić kilkaset złotych za tablet. A nauka rysowania digitalowego to kolejne zadanie.
Z filmami jest jeszcze więcej zachodu. Zazwyczaj potrzebni są chociażby aktorzy, operatorzy, scenografowie, reżyserzy itd. Nawet w wypadku animacji, którą można teoretycznie zrobić samemu, jest strasznie dużo do zrobienia. No i te wydatki, które zazwyczaj liczy się w tysiącach, jeśli nie milionach.
A o grach, które wymagają nauki kodowania, już nie mówiąc. Choć oczywiście są gry tworzone przez pojedyncze osoby (chociażby jak słynny, najstraszniejszy growy horror, Doki Doki's Literature Club), większość gier powstaje w dużych firmach deweloperskich.
A teatr? Myślę, że znalazłby się gdzieś pomiędzy literaturą a komiksem albo komiksem a filmem. Z jednej strony teatr w swej najprostszej formie może być naprawdę oszczędny, ale przecież wymaga ingerencji wielu osób, czasami niewielu mniej niż w wypadku niektórych filmów. Choć jest też teatr lalkowy z pacynkami ze skarpetek, więc...

Tak więc literatura jest najłatwiejszym dziełem narracyjnym, co... sprawia, że tak bardzo ją lubię. I to właśnie głównie nią się twórczo zajmuję. Z pomysłu bycia reżyserem raczej bym zrezygnował, podobnie jak bycia game designerem. Komiks może kiedyś narysuję... Ale literatura? Piszę ją! Jest to w miarę łatwe i tanie, nie wymaga ingerencji innych do czasu, gdy zechce się wydawać.
Dlatego w sumie tak dużo jest w internecie grup dla pisarzy-amatorów, trochę mniej dla autorów komiksów, a o reżyserach-amatorach czy gamedesingnerach-amatorach nie słyszy się tak bardzo. Co więcej, te dwa ostatnie pozycje twórcze często są związane z konkretnym wykształceniem (np.: szkoła filmowa czy programowanie), podczas gdy komiksy czy książki, choć posiadają swoje kierunki studiów (np.: twórcze pisanie na UŁ), nie wymagają aż tak dużo wiedzy, by nie mógł się za nie zabrać nawet ktoś w podstawówce, a co dopiero mówić o osobach po prostu z innym wykształceniem. A przynajmniej tak się dzieje zazwyczaj, bo są przecież autorzy komiksów po studiach artystycznych czy twórcy gier bez formalnego wykształcenia w tym kierunku.
Oczywiście, to wszystko jest duże uogólnienie.
Tutaj też pojawia się tematyka niezależności. W procesie twórczym książki rzadko pojawia się ingerencja wielu osób. Mamy jednego autora, a nie całą zgraję, która ciągle interweniuje, a szał ingerencji pojawia się dopiero na poziomie wydawnictwa. W wielu komiksach (ale nie Marvel/DC) jest podobnie. Z kolei w wypadku filmów i gier mamy do czynienia z wielkimi wytwórniami i studiami deweloperskimi.
Ale to również uogólnienie. Są bowiem książki pisane na zlecenie firm (R.A. Salvatore i jego książki o Drizzcie Do'urdenie, Christie Golden i jej liczne książki z uniwersów Warcrafta, Assassin's Creed czy Fable, czy Catwoman. Złodziejka Duszy Sary J. Maas). Są również filmy i gry niezależne. Na uznanie tutaj w szczególności zasługują gry, gdyż rynek gier indie (independent) jest całkiem spory, a wśród nich znajdują się gry wcale nie bardzo niszowe - The Forest, Doki Doki Literature Club czy FNAF.

A więc, należy zakończyć te rozważania wielkim "TO ZALEŻY"!



Tak więc literatura jest niezwykle ciekawym i wyjątkowym dziełem. Czy powinna być uznawana za lepszą od innych i wciskana na siłę? Nie. Moim zdaniem, powinna istnieć jakaś edukacja dotycząca filmu, komiksu czy gier, a nie tylko literatury czy, ewentualnie, teatru. Jednakże nie można demonizować.
Sam dużo czytam (w tym komiksów), ale również oglądami filmy i seriale, a czasami nawet gram (obecnie w Honkai: Star Rail i Dying Light).
I jeśli miałbym wybrać swój ulubiony typ dzieł... Kurczę! Nie da się! Lubię wszystko. Nawet czasami teatr, który celowo jednak odsuwałem w tym poście na margines, gdyż jego jednak lubię mniej, może dostarczać mi rozrywki.
Tylko strasznie się wkurzam, gdy słyszę o wyższości literatury nad innymi dziełami. I dlatego właśnie chciałem napisać tego posta. Żeby pokazać to, że wyjątkowość literatury nie stanowi powodu, żeby ją wywyższać. Takie same posty można by było napisać o filmach (dosłownie pokazujących nam wydarzenia tak, jakbyśmy byli ich świadkami), komiksach (łączących elementy literatury i plastyki) czy gier (jedynych dzieł, które oddają nam sprawczość). Co więcej, każde dzieło ma swoje ograniczenia - i literatura także.
Warto się nad tym zastanowić chociażby, gdy chcemy stworzyć jakieś dzieło, ale nie możemy się zdecydować na jego formę, bo mamy możliwość wielu do wyboru.
A więc podsumujmy:
  • Literatura nadal ma pewien wydźwięk elitarności, choć teoretycznie jest łatwa w odbiorze.
  • Jest jednym z najstarszych dzieł sztuki i prawdopodobnie najstarszym dziełem z narracją.
  • Na pewnym etapie swojego postawania, niemal każde dzieło występuje w formie przypominającej literaturę. Jest to bowiem forma dla nas łatwiejsza do ułożenia.
  • Literatura jest jedynym dziełem, które w pełni korzysta ze słowa i (zazwyczaj) niczego więcej.
  • Literatura jest względnie łatwa do tworzenia w porównaniu do komiksów, filmów czy gier.
A wy? Czytacie dużo czy może ważniejsze dla was są inne rodzaje dzieł? Napiszcie w komantarzu.
Uff! Udało się. Ten wpis był bardzo subiektywny. Szczególnie ten ostatni podpunkt, ale myślę, że chyba inni mogliby się ze mną zgodzić.
Napiszcie komentarz, co sądzicie o moich spostrzeżeniach? Zgadzacie się czy też nie?


Pa!

Komentarze

Popularne posty