Na tropach monstrów#4: Demony zimy - WENDIGO
Ohayo! (a może Quebec?) Tak, żyję! Jeszcze. Chyba. Ostatnio nie miałem czasu robić wpisów, bo miałem rzeczy związane ze szkołą. Niemniej teraz mam troszkę czasu i chcę wam przybliżyć pewną grupę stworów, które są niezwykle ciekawe i warte dodania do waszej książki, szczególnie jeśli ma mieć ona miejsce na północy Ameryki.
A więc o czym dziś opowiem? To będzie trochę lżejszy temat niż poprzednie trzy (zerknijcie także i na tamte wpisy 😉), a przynajmniej dla mnie, bo nie musiałem przeszukiwać dziesiątek stron na ich temat. Chociaż tematyka może wydać się lekko ciarkogenna, ale zapewniam was, nie umiem tworzyć zbytnio napięcia opowiadając. A więc o czym dziś opowiem?
Z historii wiemy, że trudne czasy potrafią być okresem, w którym trudno jest nie tylko przeżyć, ale także pozostać w zgodzie z moralnymi wartościami. Chociażby wielki głód na Ukrainie w latach trzydziestych dwudziestego wieku, w czasie którego ludzie jedli innych ludzi! Oczywiście, uważam, że ten czyn jest zły (potępiam kanibalizm), ale zapamiętajcie to wydarzenie, bo przyda się w następnych rozważaniach na ten temat.
Wyobraźcie więc sobie, że jesteście osobą, która znalazła się w potrzasku, czekacie na ratunek, który może przyjść za dopiero kilka dni, a wy już jesteście wykończeni i głodni. Jedyną rzeczą, jaka zdaje wam się zdatna do spożycia, są zwłoki drugiego człowieka, który znalazł się w tym potrzasku razem z tobą... W dokładnie takiej sytuacji znalazła się Hannah z gry "Until Dawn"! i zobaczcie, co się z nią stało!
Czym są więc wendigo?
Wendigo, zwane też wetiko, witiko, weendigo lub windigo, są istotami z podań Algonkinów (czyli między innymi Arapahów i Kri). Można je porównać do wielkiej krzyżówki bestii z Bray Road, sasquatcha i bałwana. Może mierzyć nawet cztery metry, posiada pysk podobny do wilczego i lubi ludzi, szczególnie ich serca, które zjada na surowo. Jest częściowo (co najmniej serce) lub całkowicie zrobiony z lodu, więc nic dziwnego, że boi się ognia.
Jedna z legend o tych stworach mówi, że powstają one z osób, które przeżyły nieszczęśliwą miłość. Ta miłość musiała być naprawdę nieszczęśliwa, skoro ich serca zamarzły, a następnie zamieniły się w wendigo. Miały one w dzień przybierać formę człowieka, a w nocy polować na ludzi, mających jakąś wspólną z nimi cechę, na przykład grupę krwi.
Jeszcze inna wersja mówi o akcie kanibalizmu, po którym ludzie zmieniają się w wendigo.
Kolejna opowiada o przemianie w wendigo pod wpływem ugryzienia lub zadrapania przez jedno z nich.
No i jeszcze wersja, która zakłada po prostu opętanie przez wendigo.
Czy tylko mi się to kojarzy z wilkołakami? Przemiana poprzez ugryzienie lub akt kanibalizmu występuje u znanych nam z Europy futrzanych dywaników. W sumie pierwszy wilkołak powstał właśnie dzięki kanibalizmowi. (Żeby dowiedzieć się więcej, przeczytaj tego posta.)
Wechuge
Warto tutaj też wspomnieć o wechuge, potworze podobnym do wendigo, tylko że z legend ludów atapaskich, a dokładnie ludów zamieszkujących północny zachód Ameryki Północnej. Wechuge również miał być wielkim kanibalem i tak samo jak wendigo miał być zrobiony z lodu. Wechuge mógł się stać ktoś opętany przed ducha wielkiego zwierzęcia, przez co stał się zbyt silny i zmienił się w bestię. Oczywiście, mogło to też stać się po akcie kanibalizmu.
Jednak skupmy się na chwilę na tych duchach wielkich zwierząt. Nie wiem jak wam, ale mnie one kojarzą się z megafauną plejstocenską: mamutami, kotami szablastozębnymi, wilkami straszliwymi i innymi wielkimi stworami. Obie Ameryki mają mnóstwo skamielin takich olbrzymów, a żyły one nawet nie tak dawno, więc pamięć o nich mogła się zachować w tradycji ustnej. Można to wykorzystać i użyć jako właśnie ducha wielkiego zwierzęcia niczego innego niż na przykład niedźwiedzia krótkopyskiego.
Metody ochrony i zwalczania
Wendigo to klątwa, którą niestety nie da się zwalczyć bezkrwawo. Jeden z najsłynniejszych łowców tych stworów, Jack Fiddler, został aresztowany za zabicie swojej synowej, która miała być opętana przez wendigo.
Jednak twórcy o wiele częściej przedstawiają wendigo nie jako ludzi, ale jako coś, co kiedyś było człowiekiem, ale już nim przestało być, więc ich uśmiercenie w książce czy serialu raczej nie będzie poczytane jako morderstwo na człowieku.
A jak je zabić? Oczywiście, ogniem! Ich serca mają być z lodu, więc się topią. Ogień odstrasza wendigo, więc siedząc przy ognisku powinniście być bezpieczni.
Symbol anasazi, który ma chronić przed wendigo |
Wendigo nie zaatakują także osoby, którą chroni symbol anasazi, najczęściej narysowany na ziemi i oddzielający stwora od upragnionej ofiary. To dość ciekawe, bo ten lud miał zamieszkiwać raczej środkowo-zachodnie tereny Ameryki, podczas gdy wendigo pochodzą z północnego wschodu tego kontynentu.
Jednak warto o tym pamiętać, jeśli tworzymy tekst kultury oparty na szeroko pojętnej mitologii Indian.
Warto jednak dodać, że w serialu "Jeździec bez Głowy" wendigo udało się wyleczyć przy użyciu specjalnego eliksiru, ale ledwo.
Psychoza Wendigo
Legendy o wendigo mają wpływ także na zdrowie psychiczne Indian. Zimami czasami dopada ich psychoza wendigo poprzedzona depresją. Chory myśli, że jest opętany przez wendigo, czasami rzuca się na swoich znajomych i rodzinę, a nawet zabija i zjada. To się dopiero nazywa uwarunkowana kulturowo schizofrenia paranoidalna.
Przykładem może być Katist Chen, który zabił swoją rodzinę. Na początku stwierdził, że wszyscy umarli z głodu, ale nie do końca mu w to wierzono. Dopiero niedługo przed wykonaniem kary śmierci, mężczyzna przyznał się księdzu, że zrobił to pod wpływem wendigo, który kazał mu następnie składać fałszywe zeznania. Stwór odwiedzał także mężczyznę w areszcie i pilnował, by kłamał.
Nie wiem jak wy, ale mnie przeszły ciarki!
Jak wygląda wendigo?
"Jak mój wujek Flaco"
Sorki, musiałem wstawić ten cytat z mojego ulubionego filmu o Scooby-Doo (piszcie w komentarzach, jaki to film, jeśli wiecie 😉).
A teraz przejdźmy do tego na poważnie. Czasami wendigo jest przedstawiane jako coś pomiędzy wielką stopą a wilkołakiem (Czarodziejki), czasami bliżej mu do zombie (Until Dawn), ale w internecie popularność zyskują obrazki gnijącego stwora wyglądającego jak nieślubne dziecko wilkołaka i ijiraqa (karibułaka z mitologii Inuitów). Ma zazwyczaj antropomorficzny kształt z ostrymi pazurami, czaszką z ostrymi kłami i porożem.
Niektórzy twierdzą, że ta forma ma podkreślać wendigo jako aspekt spaczenia i śmierci, jako że ludy z tych rejonów uznają karibu za święte. Tak więc ta forma jest symbolem spaczenia.
Jak wiecie, nie lubię narzucać innym twórcą, co muszą zrobić, więc wybierzcie sobie jedną z tych form, jeśli chcecie użyć ich w swoim tekście kultury.
Zrozumieć wendigo
Nie, nie będę tłumaczył, czemu wendigo mają być niby dobre, bo nie są. Warto jednakże zrozumieć czym są, co przedstawiają.
Zimy w rejonach, w których spotyka się wendigo są bardzo surowe i zimne, nie ma co jeść. To więc naturalne, że ludzie tam głodują.
Uważam więc, że wendigo są niczym innym jak aspektami zimy z tych stron, lodu i głodu,
który doprowadza do odczłowieczenia. Można je też uznać za demony zimy.
który doprowadza do odczłowieczenia. Można je też uznać za demony zimy.
No właśnie, odczłowieczenie. Tak samo jak w wypadku Likaona, wendigo mają w siebie wyraźnie wpisany akt kanibalizmu. Są bestiami, niegdyś ludźmi, ale już nie ludźmi, potworami, które dopuściły się jednej z najbardziej kontrowersyjnych zbrodni, kanibalizmu.
Lęk przed staniem się wendigo był w Indianach tak straszny, że podobnież (słyszałem gdzieś o tym, ale teraz nie mogłem znaleźć artykułu o tym, więc podaje to jako "podobnież") woleli umrzeć niż się nimi stać w okresie głodu, gdy wiele osób naprawdę umierało z głodu. Rozumiecie? Lęk był tak straszny, że zapanował nad jednymi z najbardziej prymitywnych instynktów, czego niestety nie mogliśmy zaobserwować w latach trzydziestych na Ukrainie. Dlatego właśnie kazałem wam to zapamiętać.
Jak wykorzystać wendigo w tekście kultury i co chciałbym zobaczyć?
- Wendigo będzie świetnym bohaterem horroru. Może być bestią, która zabija ludzi (np.: jak w "Porożu" z tego roku), ale także fabuła może dotyczyć psychologicznego aspektu wendigo, czyli wyżej wymienianej psychozy wendigo. Może historia człowieka, który uważa, że jest nawiedzany przez tego stwora?
- Wendigo to świetny materiał na antagonistę w produkcji fantasy. Zdjęcie klątwy wendigo z jednego z bohaterów może być celem sezonu, a odkrycie cmentarzyska ludzkich szczątków lub rzeźni z ludziną w czyimś domu może prowadzić do rozpoczęcia śledztwa z pogranicza fantastyki i kryminału. (Grimm, Teen Wolf, mam wymieniać dalej?)
- W wielu grach fantasy spotykamy wendigo, które są po prostu yeti. Nie są wcale przeklętymi rasami rozumnymi, a odrębnym gatunkiem.
- Pamiętacie, co mówiłem wam o podobieństwie wilkołaków i wendigo? Podobnież mają nawet podobne do siebie upodobanie do zjadania serc! A co, jeśli wendigo są wilkołakami? Możecie stworzyć dzikiego wilkołaka-ludojada, takiego vargulfa, tyle że wiecznie głodnego. To byłby bardzo ciekawy zabieg, jeśli tworzymy tekst kultury skupiający się na wilkołakach, a mający miejsce np.: w Michigan, Quebecu czy, uwaga, teraz będzie ciekawie, w Nowym Jorku. (Chociaż polecam najbardziej Quebec.) Walka normalnego wilkołaka z większym, silniejszym wilkołakiem-wendigo. Oczywiście, wtedy nie robimy ich z lodu, ale lęk przed ogniem, taki dziki, zwierzęcy, możemy im zostawić.
A czego chcę?
WENDIGO ZROBIONEGO W FAJNYM, INDIAŃSKIM STYLU!!!
Naprawdę, uwielbiam klimaty indiańskie i wcale nie chodzi o westerny, gdzie nie odróżnia się apacza od kri czy nawaho. Mitologia różnych, rdzennych ludów Ameryki Północnej może zostać genialnie wykorzystana w budowaniu klimatów i to wcale nie poprzez jakieś "indiańskie pióropusze", które są już takim cliché, że głowa mała. Nie mówię wcale, że wszystko mamy zawrzeć w rezerwacie dla Indian, ale dzięki legendą indiańskim na serio można stworzyć bardzo interesującą historię nawet, jeśli samych Indian tam nie zobaczymy. Dobrym przykładem będzie gra, o której już wspominałem, czy Until Dawn, w której motywy indiańskiego folkloru (totemy, motyle, wielkie potwory ludojady) mieszają się z typowym slasherem o grupce nastolatków w chatce w górach, czyniąc z tej gry bardzo dobry psychologiczny horror, który dopiero później zmienia się w grę o przetrwanie. Motywy algonkińskie mieszają się z nowoczesnymi postaciami z Kanady, tworząc klimat, który mrozi krew w żyłach niemal tak samo, jak dotyk potworów w nim występujących. Wystarczy spojrzeć na piosenkę początkową:
Tylko, błagam, bądźcie w miarę zgodni z tymi tekstami źródłowymi, a nie róbcie z manitou jakiegoś wilkołaka, który poluje na ludzi w nocy (#Xfiles).
Mam nadzieję, że podobał wam się mój wpis o wendigo. Jak mówiłem, to było o wiele łatwiejsze dla mnie, bo nie musiałem przeszukiwać setek stron, by znaleźć informacje. Piszcie, co o tym sądzicie, a także napiszcie w komentarzu, o jakim potworze lub jakiej istocie chcecie przeczytać w następnym wpisie.
Komentarze
Prześlij komentarz