Żyjemy w społeczeństwie, ale jeszcze nie tak złym jak to! - Jak pisać dystopie?

 Ohayo! a może Gilead!

Witam w kolejnym wpisie na moim blogu!

Ostatnio przyszły ciężkie czasy. Mam mało wpisów w zapasie, a do tego muszę pisać magisterkę. (Jak ja się z tym wszystkim wyrobię?!!) Jednocześnie nie chcę jednak spamować ciągle wpisami o potworach i różnych biomach. Albo antriomach, bo na zajęciach z gier komputerowych dowiedziałem się, że środowiska zmodyfikowane przez człowieka, takie jak miasta, wsie czy, opisywane już wcześniej przeze mnie, zaginione cywilizacje, noszą miano antriomów.

Postanowiłem więc napisać o temacie, który prawdopodobnie może was zaciekawić. Mnie zaciekawił, bo YT wyświetlił mi wideo eseje na temat Igrzysk Śmierci.


Nie owijając zbyt długo w bawełnę, dziś zajmiemy się dystopiami.

PS.: Dystopia jest odmianą świata, która pozostaje mocno powiązana z problemami społecznymi i politycznymi. Dlatego może być odrobinkę politycznie.

Co to jest dystopia?

Dystopia to przeciwieństwo utopii. A dokładniej, eutopii, miejsca dobrego. W końcu utopia jest pojęciem bardzo zmyślnie nazwanym przez Thomasa Mores'a w ten sposób, by łączyło w sobie zarówno dobre miejsce (euthopos) i nie-miejsce (outopos).
Dystopia jest więc miejscem złym.
Tylko że złym w jaki sposób? Czy postapokalipsa nie jest przypadkiem zła?
Tak, postapokalipsa jest światem złym, jednakże nie w ten sam sposób co dystopia. W postapokalipsie mamy do czynienia ze zniszczeniem społeczeństwa i głównym zagrożeniem (przynajmniej w założeniu) są zewnętrzne efekty tych zniszczeń: nieumarli, choroby, promieniowanie. Jeśli znajdzie się jakieś złe społeczeństwo, jest ono stosunkowo małe, można mu uciec, a do tego zapewne powstało jako wynik tych wszystkich przemian.
Dystopia jest inna. Dystopia to społeczeństwo. Nie polega więc na spekulacji typu "Co, jeśli społeczeństwo upadnie?", lecz "Co, jeśli społeczeństwo stanie się złe?". To jest paradoksalnie jeszcze gorsze niż postapo, gdyż wraz z końcem świata, który znamy, możemy również odnieść wrażenie wolności, gdyż niektóre zasady społeczne, które dotychczas więziły bohaterów (konieczność pracy w korpo, płacenie podatków itd.) znikają. Postapo może więc działać niczym reset. Wystaeczy spojrzeć na anime Zom100!
W dystopii te wszystkie zasady społeczne stają się jeszcze gorsze, jeszcze bardziej więżące, a do tego dochodzą kolejne.

Powiedzmy to jeszcze raz: postapo to koniec społeczeństwa, jakie znamy, a dystopia to przemiana społeczeństwa w jeszcze gorsze. Przy czym często owe przemiany społeczne są spowodowane jakimś wydarzeniem, które można porównać do małej apokalipsy, jak chociażby epidemia, która spowodowała utratę płodności, albo kataklizm, który ograniczył jeszcze bardziej zasoby.
Inną rzeczą wartą zauważenia jest to, że większość dystopii dzieje się albo w przyszłości (metachronia) albo w alternatywnej linii czasu (uchronia). Rzadko kiedy znajdziemy allotopijną dystopię (bo czy Czerwona Królowa to dystopia czy zwyczajna fantastyka z wyraźnie opresyjnym systemem władzy?).  

Jak zauważył Pilgrims Pass, dystopia jest społeczeństwem, które dehumanizuje wszystkich, zarówno biednych, jak i bogatych, choć zazwyczaj w trochę inny sposób.

Która klasa rządzi? - rodzaje dystopii

Pilgrims Passowi możemy również zawdzięczać całkiem ciekawy sposób kategoryzacji dystopii. Stwierdził on bowiem, że każdą dystopię można przyporządkować do jednej z klas społecznych, które występowały w dość tradycyjnych społeczeństwach.
Tradycyjnych, gdyż, w przeciwieństwie do nowoczesnych wizji klas, które bazują na statusie ekonomicznym, a omawiane przez wyżej wymienionego youtubera skupiają się na funkcji. I jeśli ktoś by mnie zapytał, skąd on wziął te przednowoczesne klasy społeczne, nie będę w stanie odpowiedzieć dokładnie. Zgaduję, że po prostu wziął on i porównał ze sobą kilka znanych przednowoczesnych systemów społecznych, czego ślady widać w filmie.
Są to klasy:
  • biurokratyczna (bureuacrats) - urzędnicy i politycy
  • kupiecka (merchants) - sprzedawcy, przemysłowcy, handlowcy
  • kapłańska (priest) - kapłani, uczeni, naukowcy, ideologowie
  • wojownicza (warrior) - żołnierze, rycerze i wynikający z nich szlachcice
Oczywiście, brakuje tu klasy robotniczej - chłopstwa, rolników i innych grup zajmujących się naprawdę podstawowymi rzeczami - co wynikać może z tego, że taka klasa zawsze znajdowała się gdzieś na dole hierarchii społecznej, nawet jeśli Chińczycy czy Japończycy cenili ich bardziej niż kupców.

Pozwólcie, że opowiem o tezie Pilgrims Passa (może użyję skrótu PP):

Zakłada on, że normalne społeczeństwo opiera się na balansie tych czterech przednowoczesnych klas. Każda dystopia stanowi sytuację, gdy któraś z tych klas zaczyna dominować i przemodelowywać całe społeczeństwo na swój wzór.

Biurokratyczna dystopia ma polegać na całkowitym przejęciu społeczeństwa przez biurokrację, która ceni sobie skuteczność i sprawność, a więc nie ma zbyt wiele miejsca na indywidualizm. Ludzie mają być trybikami w maszynie, nadzorowanymi przez rządzących, którzy sami często samemu się nawzajem nadzorują. Najlepiej by było dla takiej biurokracji, żeby wszyscy byli robotami o numerze seryjnym.
Nikogo nie powinno dziwić, że biurokratyczną dystopię można powiązać z totalitaryzmami, zarówno faszyzmem (a tym samym nazizmem), jak i komunizmem.
Biuroktatyczna dystopia ma dążyć do całkowitej kontroli, co czyni ją według PP najbardziej dehumanizującą, gdyż w biurokracji zanika wszelkie człowieczeństwo.
Przykładami takiej dystopii mają być:
  • 1984 George'a Orwella
  • Brazil (1985) reż. Terry'ego Gilliama
  • Człowiek z wysokiego zamku Phillipa K. Dicka
  • My Jewgienija Zamiatina
  • V jak Vendetta (2005) reż. James McTeigue 

Inną dystopią ma być ta związana z klasą kupiecką. Jak można się domyśleć, podczas gdy dystopia biurokratyczna kładła duży nacisk na kontrolę, ta skupia się na zysku. Chodzi o to, by jak najwięcej sprzedać. Wszystko może stać się produktem, marką i źródłem zysku. Czasami nawet płatne stają się najbardziej podstawowe rzeczy jak dostęp do świeżej wody czy powietrza!
Zdecydowanie, najbardziej ikoniczną formą takiej dystopii jest cyberpunk, czyli gatunek skupiony na rozwoju technologicznym, cyborgizacji itd. Cyberpunk jest przepełniony gigakorporacjami, które rządzą wszystkim i czerpią zysk ze wszystkiego. W końcu, nawet jeśli się walczy przeciwko korporacjom, skądś trzeba brać broń czy inne środki do tej walki.
Oczywiście, możnaby pewnie podać jakieś inne, niecyberpunkowe dzieła, które opierają się na podobnym schemacie.
W tym wszystkim oczywiście taka kupiecka dystopia może nie być najgorsza (a dokładniej, jest druga najgorsza według PP), gdyż czerpie ona siłę z tego, że ludzie z własną wolą kupują i konsumują. Problemem jest jedynie fakt, że czasami nie ma innego wyboru niż kupować i konsumować.

Kolejną dystopią jest ta oparta na dominacji klasy kapłańskiej, a więc nie tylko religii, ale i innych doktrynach. Taka teokracja (za PP używam tego pojęcia jako worka na wszelkie dystopie kapłańskie) może być mniej lub bardziej zła, w zależności od tego, jak bardzo taka doktryna jest uznawana za proludzką.
Moje pytanie do Pilgrims Passa jest jednak takie, czy gdy taka doktryna jest proludzka i nie dzieli ludzi na lepszych i gorszych, nadal jest to dystopia?
Zazwyczaj jednak taka doktryna zostaje mniej lub bardziej sprowadzona do poziomu godzącego w ludzkie wartości, chociażby poprzez agresywny patriarchalizm.
Przykładami takich kapłańskich dystopii są:
  • Ksiądz (2011) reż. Scott Steward
  • Opowieść podręcznej Margaret Atwood
  • Warhammer 40 000

Na sam koniec PP mówi o dystopii na wzór klasy wojowników.
Pierwszym skojarzeniem, które mi przychodzi do głowy jest Fourth Wing, bo tam wszystko jest podporządkowane wojskowości i nie ma opcji, żeby młodzi dorośli wybrali sobie karierę, która nie wiąże się z walką, opatrywaniem żołnierzy czy spisywaniem raportów. Co z rolnikami itd? Ale to nie czas, żeby kpić ze światotwórczej gafy Yarros!
Wojownicza dystopia jest dość trudna do wydestylowania. Nie tylko dlatego, że według Pilgrims Passa jest to najbardziej ludzka z dystopii, czasami dosłownie będąca pełna nadziei. To nie jest militarystyczna dystopia, gdzie każdy jest żołnierzem (nie to co u Yarros XD).
Przedstawiony przez PP obraz takich dystopii wiąże się ze swoistym powrotem do kultur feudalnych, gdzie istniały rody szlacheckie, które rządziły całą resztą społeczeństwa. Rody te nie są wyzyskiwaczami, słabymi książątkami, których bronią grupy niżej urodzonych, ale fizycznie silniejszych ludzi. Nie, to są rody, które poniekąd zasługują na uznanie, gdyż naprawdę wykazują się całkiem niezłą siłą. To oni są wojownikami, a nie robotnicy, którzy, gdyby dać im broń, mogliby jeszcze zrobić komuś (to znaczy rządzącym) krzywdę.
Nie są również rządy totalitarne, gdyż władza dzierżona jest przez rywalizujące ze sobą grupy.
Oczywiście, w to wszystko w zdecydowany sposób są zamieszane koncepcje eugeniki i niewolnictwa. Ta pierwsza dba o to, by dane grupy pozostały lepsze, a ta druga dba o to, by nie zabrakło służących.
Tylko można tu znów zadać sobie pytanie, czy jest to naprawdę dystopia czy zwykły, niedystopijny neofeudalizm.
Tak czy inaczej, Pilgrims Pass podaje przykłady wojowniczych dystopii:
  • Diuna Franka Herberta
  • Red Rising Pierce'a Browna

Oczywiście, znajdą się pewnie jakieś dystopie łączące w sobie cechy kilku. Przykładowo, Igrzyska śmierci opierają się na rządach biurokratycznego rządu, jednak posiadają konsumpcjonizm typowy dla dystopii kupieckich.

I tu już mógłbym przejść do krytyki tego podejścia. Możecie zwalać to na moją niezdolność rzetelnego streszczenia filmu Pillgrims Passa, jednak naprawdę jego argumentacja wraz z czasem stawała się coraz słabsza, a przykłady coraz mniej przekonujące. W końcu to, czy Diuna jest dystopijna, może wydawać się pytaniem bardzo kontrowersyjnym. I to nie tylko ze względu na to, że jest metatopią!
Co więcej, nie jestem pewien, czy wszystkie naprawdę w te kategorie się tak doskonale wpasowują!
Jednego jednak jestem pewien: takie podejście omija wiele wątków, które czasami nawet trudno nazwać niuansami, bo widać je z orbity Saturna! O ile bowiem można uznać wiele dzieł cyberpunkowych za dotykających problemów zbyt wielkiej władzy w rękach ludzi od handlu, Opowieść podręcznej jest o opresyjnej władzy wynikłej z dość specyficznej interpretacji Biblii, a Proces Kafki o szaleństwie biurokratów, tak takich Brzydkich Scotta Westerfielda, Niezgodną Veroniki Roth czy wielu innych dzieł dystopijnych nie można wrzucić w te kategorie. Gdy mówimy o 451 stopniach Fehrenheita, możemy niby zaliczyć tą książkę do dystopii kupieckich, ale sedno tej dystopii nie leży w braku balansu klas, lecz w czymś zupełnie innym. To, że mamy tam 1500 100 900 telewizorów w mieszkaniu, nie oznacza, że prawdziwym problemem nie jest to, że ludzie sami zdecydowali się na bycie głupimi!

Dystopia bije na alarm!

Dystopia zdecydowanie jest zawsze etykietą, która miesza się w życie społeczne i polityczne bardziej niż inne gatunki. Bierze ona pewne problemy społeczeństwa, które są aktualne dla autora i podkręca je jeszcze, żeby jeszcze bardziej uwidocznić problem, który z tego wynika.
Nie mówię, że dystopia musi być poświęcona w całości tematyce politycznej, jednak inspiracją powinien być zawsze jakiś problem społeczny. Niektórzy autorzy sami o tym mówią, a w wypadku innych książek wyczuwa się to w sytuacji interpretacyjnej.
Oto kilka przykładów:
  • 451 stopniach Fehrenheita Raya Bradbury'ego - antyintelektualizm i rozwój technologii zagrażający tradycyjnym formom edukacji.
  • Brzydcy Scotta Westerfielda - coraz bardziej restrykcyjne kanony piękna i związany z nimi rozwój przemysłu operacji plastycznych
  • Igrzyska śmierci Susan Collins - przemoc w mediach i znieczulenie na nią
  • Opowieść podręcznej Margaret Atwood - rządy Ronalda Reagana i związany z nimi ekstremizm religijny
  • Testy Joelle Charboneau - presja na młodzież związana z testami w szkołach
  • V jak Vendetta (2005) reż. James McTeigue - lęk przed tym, że rząd mógłby stać się totalitarny
Nawet Taniec na szubienicy, dzieło w dziele Fandom Anny Day, który można uznać za pastisz gatunku młodzieżowej dystopii, niemal jak Krzyk dla horroru, choć mniej ikoniczny, ma pewne elementy protestu, gdyż opowiada o swoistym klasizmie związanym z inżynierią genetyczną.

A więc, jeśli chcielibyście napisać dystopijne dzieło, jaki problem byście w nim poruszyli? Który problem aż tak was przejmuje, że chcielibyście aż wobec tego zaprotestować, zaalarmować, co będzie, jeśli takie coś doszłoby do ekstremum?
Może o tym, jak media społecznościowe nas ogłupiają? A może coś innego?

Walcz lub uciekaj... lub coś jeszcze - Struktura dystopijnego dzieła

Ciekawą rzeczą w dystopii są jej bohaterowie. W przeciwieństwie do utopii, dystopia jest bardziej fantastyką immersyjną, bohaterowie żyją w fantastycznym (a dokładniej w tym wypadku, zmienionym, złym) świecie, a nie podróżują do niego, jak dzieje się to w narracjach utopijnych.
A więc przygodę zaczynamy od tego, że bohater lub bohaterowie żyją w dystopijnym świecie. I prawdę mówiąc, nie kojarzę zbytnio dzieł, które zaczynają się od razu z bohaterami w ruchu oporu. Nie, bohaterowie dystopii zazwyczaj zaczynają jako normalni ludzie.
Dopiero później następuje zburzenie porządku życia bohatera, który sprawia, że zacznie się on sprzeciwiać władzy...
Albo i nie. W końcu wiele dzieł cyberpunkowych nie opowiada o walce przeciwko dystopijnej rzeczywistości, lecz o walce wewnątrz niej. Tak, Sam Verner może mieć na pieńku ze smokiem pracującym w ochronie gigakorporacji United Oil, ale świata nie zmieni. On zresztą nie dąży do tego, by obalić te megakorporacje, lecz do celów o wiele bardziej osobistych, które nijak nie zbliżają się do szczytnego celu ocalenia świata przed cyberpunkową dystopią. To samo czyni David Martinez z Cyberpunk: Edgerunners. Jedyne co o ruchu oporu w tych wypadkach można powiedzieć, to to, że bohaterowie ci przyłączają się do grup wyjętych spod prawa najemników, shadowrunnerów albo edgerunnerów, którzy mogą stanowić swoistą opozycję dla sił głównego nurtu tej dystopii, jednak są bardziej ludźmi od brudnej roboty wynajmowanymi między innymi przez tych na górze niż rebeliantami.
Niemniej w wielu innych dziełach bohaterowie wstępują do ruchu oporu mającego na celu walkę z dystopijnymi siłami. I tu mamy kolejny podział: w wielu starszych dziełach dystopijnych sukcesem było wydostanie się spod dystopijnej władzy, podczas gdy w nowszych mamy do czynienia z otwartą rebelią, które ostatecznie zmienia świat. Ten pierwszy przypadek formuje smutną wizję dystopii, przed którą można co najwyżej uciekać, jednak nie można jej zwalczyć. Ta druga opcja (o dziwo, bo tak zwana Generacja Z, która na takich dziełach się wychowywała, jest uznawana za bardzo pesymistyczną) jest o wiele bardziej optymistyczna. Zło można pokonać, jeśli razem się zbierzemy, będziemy mieć plan itd.

Wszystko inne: tajemne plany, wybuchy, wielokąty miłosne, modyfikacje ciała czy cokolwiek sobie wymarzymy, jest opcjonalne.

Antyutopia, czyli gatunek, który może jednak istnieć

Na koniec chciałbym powiedzieć trochę o koncepcie antyutopii. Jest to gatunek, który czasami jest używany jako synonim dystopii (na przykład ja uczyłem się na studiach o Opowieści podręcznej jako antyutopii). Problem tak rozumianej antyutopii jest taki, że, jak słusznie zauważa Krzysztof M. Maj, podejście takie oznacza sztuczne mnożenie pojęć, bo koncept dystopii już istnieje.
Niemniej, Lyman T. Sargent znajduje potencjalnie inne rozumienie antyutopii, czyli dzieła krytykującego myśli utopijne i utopię jako projekt społeczny.
A więc, jeśli próbowalibyśmy przenieść teorię na praktykę, antyutopia byłaby dystopią, która myśli, że jest utopią. To ma być świat, który miałby być w teorii idealnym miejscem, ale w rzeczywistości jest jeszcze bardziej opresyjny niż ten świat nam znany. To miała być utopia, ale wyszło jak zawsze.

Może to być także forma dystopii, która jest intertekstualna względem dzieł utopijnych, jak chociażby piosenka Arcadia zespołu Smash Into Pieces. Dzieło to posiada nawiązania do takich tekstów jak:
  • 1984 Orwella (Big brother's watching)
  • Matrix reż. sióstr Wachowskich
jednakże sam tytuł można powiązać z utopijną Arkadią... o ile zignorujemy oczywistszy trop w postaci słowa "arcade". Ale kto powiedział, że utwór ten nie może nawiązywać do jednego, jak i drugiego słowa?

Dystopijny urok

Dystopie mają jednak swój urok. To złe miejsce, ale idealnie pasują do spełniania pewnych marzeń o bohaterstwie. Każdy myśli sobie, że mógłby w takim świecie być bohaterem, przywódcą rebelii, która pokonuje zły rząd, sprytnym hakerem, któremu udaje się wykiwać technokratycznych oligarchów, albo innym reformatorem.
Możemy patrzeć na ten zły, koszmarny świat i się dziwić, i zachwycać, i robić różne inne rzeczy. Mimo przerażającej wizji i groźby, że dystopia może stać się prawdą, czerpiemy z niej całkiem sporo rozrywki.
I dlatego na koniec chciałbym dać wam kilka muzycznych przykładów dystopii, które mogą was zainspirować albo chociaż umilić wam rozmyślania. W komentarzach możecie napisać wasze dystopijne interpretacje tych utworów i teledysków.

One OK Rock - Dystopia


Smash into Pieces - Arcadia



Disturbed - World of Confusion




Mam nadzieję, że ten wpis się wam spodobał i coś z niego wynieśliście. Jeśli chcielibyście zostać następną Margaret Atwood, Susan Collins albo Georgem Orwellem, może was to jakoś zainspirowało.
Ja się już z wami żegnam.
Do przeczytania!

Bibliografia:

Komentarze

Popularne posty