(Nie)Rozważni i romantyczni - Pojęcie romantyczności
Ohayo! a może Paryż
Witam w kolejnym wpisie na moim blogu. Dzisiejszy wpis będzie bardziej eseistyczny niż zazwyczaj, gdyż chciałbym porozmawiać o romantyzmie i w ogóle, czym to jest.
(I nie, nie chodzi tu o romantyzm jako epokę lub kierunek w literaturze, choć będzie to jednym w ważniejszych kontekstów. Więc przygotujcie się na moje narzekania na polską edukację.)
Mówi się bowiem wiele o tym, że dany gest jest romantyczny, że dana osoba jest romantyczna itd. Romantyczność/romantyzm/jakkolwiek chcemy tworzyć rzeczownik od pojęcia "romans" jest terminem bardzo ciekawym i niekoniecznie zrozumiałym. Wiadomo, że wiąże się z nim gatunek, jakim jest romans, czyli fikcja dotycząca miłości rodzaju eros.
Ale czy na pewno powinniśmy szukać romantyczności jedynie tam, gdzie ludzie się całują? Czy romantyczny może być również bohater bez związku?
Do tego dojdziemy później...
obrazek zawiera obrazy Alexandre Cabanela, Eugene'a Delacroix, Caspara Davida Friedricha, Edmunda Briara Leightona i Jana Matejki. Och! I zdjęcie Edwarda ze Zmierzchu.
A jeśli ten wpis już się wam spodobał, czytajcie dalej, przygotowując się na mnóstwo cytatów z muzyki, narzekania na polską edukację (klasyk) i nazywania romantycznych rzeczy toksycznymi!
PS.: Wpis dotyczy bardzo subiektywnej perspektywy. Być może wy inaczej będziecie odczuwać to, co znaczy być romantycznym. Albo może się ze mną zgodzicie.
Co ma Rzym do Mickiewicza? - lekcja etymologii
Zacznijmy od tego, skąd się wzięło słowo romans. Jest to podróż od czasów starożytnych, gdyż pierwotnie pochodzi ono od... Rzymu, czyli "Roma".
Później autorzy piszący książki w językach romańskich (głównie chodzi o francuski) pisali romanse, czyli powieści lub protopowieści, gdyż słownik PWN opisuje romans jako:
utwór o fabule bogatej w wątki przygodowo-awanturnicze, należący do gatunku epiki powstałej przed ukształtowaniem się powieści
Stąd też mamy romans rycerski, ale i niemieckie pojęcie Bildungsroman czy francuski rzeczownik na powieść - roman. U nas w Polsce również używało się tego słowa, lecz wyszło ono z użytku.
Powiązanie romansu z miłością pojawiło się dopiero później.
W Strategies of Fantasy, Brian Attenberry (nie mylić z Davidem Attenborough) wyróżnia trzy rodzaje romansów i pragnień, które spełniają:
pragnienia o przygodach w dalekich, egzotycznych krainach
pragnienia spełniania erotycznego i miłosnego (choć ja to bym równie dobrze rozwinął na wszelkie pragnienia bliskości)
pragnienia o odkryciu niezwykłej tożsamości
Tylko ten środkowy przykład dotyczyłby romansu jako tego, czym rozumiemy go dziś.
Jednakże romantyzm nie wziął swej nazwy jakoś szczególnie od romansów jako dzieł związanych z miłością ani gatunków literackich. Przynajmniej nie bezpośrednio. Słowo romantyczny może bowiem wiązać się ze słowem fantastyczny, niezwykły, niecodzienny. To właśnie takie podejście przekształciło się w romantyzm.
Było to więc odrzucenie pewnych standardów racjonalizmu i naukowości oświecenia, doszukiwanie się czegoś więcej (czasami nawet uczestnicząc w praktykach, które możemy nazwać bardziej lub mniej okultystycznymi). Z takiego romantyzmu mógł rozkwitnąć gotycyzm.
Tekst Mickiewicza, Romantyczność, nie polegał bowiem na opowiadaniu o miłości dwóch kochanków, lecz na powiedzeniu, że "Czucie i wiara silniej mówi do mnie, /Niż mędrca szkiełko i oko."
Ale taka fantastyczność nie przybliża nas do tego, co oznacza być romantycznym. Idźmy więc dalej w głąb tej króliczej nory!
Nie znamy się na romantyzmie jako Polacy
Mój profesor, który prowadził wykład o gotyku, powiedział kiedyś, że są dwa romantyzmy: romantyzm i romantyzm polski. To samo można zresztą powiedzieć o gotyku.
Trudno się z tym nie zgodzić. Społeczeństwo reszty Europy, a także i skolonizowanej Ameryki, której kultura stanowi przedłużenie tej europejskiej, miało w tym czasie na głowie zupełnie co innego niż skolonizowana Polska! Dlatego też u nas znajdziemy dzieła, które aż kipią od patriotyzmu i są bardzo na polskości skupione. (Wiecie, jakie było podejście do sztuki w tamtym czasie - Słoń a sprawa polska.) Tym bardziej, że poznajemy głównie dzieła o charakterze patriotycznym jak:
Dziady
Konrad Wallenrod
Kordian
Nieboska komedia
Pan Tadeusz
Oczywiście, nie twierdzę, że dzieło o charakterze patriotycznym czy nawet nacjonalistycznym są specyficzne jedynie dla romantyzmu polskiego. Mamy chociażby Richarda Wagnera, ulubionego kompozytora Adolfa H. (choć nie jestem pewien, czy Pierścień Nibelungów to okres romantyzmu).
Problem jednak polega na tym, że nie mamy zbytnio kontaktu z tym normalniejszym romantyzmem, który przedstawiany jest przez twórców zachodnich. Aż się cieszę, że
Zbytnio, bo jeden przykład znamy jako szkolną lekturę, której chyba niezbyt wiele osób lubi - Cierpienia młodego Wertera Johanna Wolfganga Goethego.
I tu już możemy zaczynać mówić o pewnym przykładzie bohatera romantycznego, jakim jest bohater werteryczny: emocjonalny, kochający sztukę i samotniczy. Werter zabił się, bo został odrzucony i ludzie uznawali to za piękną postawę, czasami nawet go naśladując. Odczuwał on bowiem ból istnienia, zwany również Weltschmerzem, czyli dosłownie bólem świata.
I tu już możemy wypisywać cechy bycia romantycznym:
celowe wyizolowanie społeczne
marzycielskość
wielka emocjonalność
zainteresowanie sztuką (szeroko pojętą) lub talent artystyczny
Oczywiście, werteryzm nie był jedynym podejściem do archetypicznego bohatera romantycznego. Chodzi o bajronizm, czyli postawę przedstawianą przez bohaterów dzieł lorda Byrona, takich jak Giaur, a także dzieł jego naśladowców.
Bohaterowie ci byli wyalienowanymi indywidualistami, którzy buntują się przeciwko ustalonemu porządkowi społecznemu. Nie są jednak wspaniałymi rewolucjonistami, którzy prowadzą ludzi ku wolności. Są raczej dość ambiwalentnymi postaciami, wewnętrznie skłóconymi, a do tego skorymi do zemsty.
Trochę takiego bajronizmu możemy kojarzyć z Wielkiej Improzizacji Konrada w Dziadach.
Warto jednak zauważyć, że Byron nie wymyślił tego wzorca samodzielnie, gdyż czerpał on z dzieła pewnego XVII-wiecznego pisarza, Johna Miltona. Lucyfer z Raju utraconego jest bowiem uznawany za swoistego bohatera protobajronicznego, charyzmatycznym buntownikiem, który sprzeciwia się porządkowi, lecz w jego idealizmie jest pewna upartość, która funkcjonuje jako wada tragiczna.
Mówi on bowiem: "Lepiej być panem w piekle, niźli sługą w niebiosach".
Czy to naprawdę jest aż takie dalekie od tego, co Konrad prawie mówi w swej Wielkiej Inwokacji, omal nie nazywając Boga carem, po tym, jak odmówiono mu władzy nad ludzkimi duszami, która miałaby pomóc w odzyskaniu przez Polskę niepodległości?
I już teraz chyba możnaby było powoli mówić, o czym myślę, gdy myślę, że coś jest romantyczne. Romantyczność jest bowiem dla mnie połączeniem kilku zachowań, które połączone razem tworzą uzależniającą, słodko-gorzką mieszankę. Chodzi o:
idealizm (w rozumieniu oddaniu pewnej idei i temu, że można ją spełnić, często związany z buntem)
moralna ambiwalencja (często wynik idealizmu, choć mniej potrzebna niż reszta)
tragizm (jako efekt idealizmu)
poświęcenie (celowe lub nie)
Romantyczne nie jest więc baśniowe zakończenie pokroju "i wszyscy żyli długo i szczęśliwie", lecz zakończenie historii Tristana i Izoldy, którzy umarli, nie mogąc ze sobą być, lecz zostali połączeni w śmierci, będąc pogrzebanymi obok siebie i połączonymi przez rosnące na ich grobach drzewko.
Romantyczny nie jest wampir, który wabi swe ofiary i po prostu z nich pije niczym w czasie krwawych bachanaliów, lecz taki, który z jakiegoś powodu się powstrzymuje.
Romantyczny jest ten, który z powodu swojej głębokiej wiary w jakieś idee, wszystko traci, a być może i nawet brnie dalej. Tak jak Ikar, który chcąc osiągnąć wolność, wzniósł się zbyt wysoko ku Słońcu, które stopiło jego skrzydła. (Wiem, to nie było tak, ale właśnie słucham zespołu Bastille, więc...)
Oczywiście, nie oznacza to, że każda romantyczna sytuacja miałaby się kończyć tragedią. Tragedia ta powinna być co najmniej na horyzoncie i stanowić jedno z możliwych zakończeń.
Bycie romantycznym jest irracjonalne, tragiczne, niebezpieczne. Ale romantyczność jest słodką trucizną, z której korzystania autor mógłby się nauczyć.
Ale zanim to nastąpi, porozmawiajmy o elementach romantyczności w niektórych piosenkach (bo, nie oszukujmy się, je można w miarę szybko w całości omówić).
Case #1: Angel with the shotgun
Piosenka zespołu The Cab (tekst autorstwa Alexa Marshalla, Alexandera Deleona i Evana Taubenfelda) opowiada dość ważny wyznacznik tego, że można ją uznać za romantyczną - anioła w tytule. Oczywiście, jest to metafora, ale całkiem ciekawa.
Podmiot liryczny jest tu tym tytułowym aniołem z giwerą, wojownikiem (bo ma strzelbę) z misją (co symbolizuje metafora anioła), ale misja ta może być zagrożona z powodu jego własnych uczuć. Nie wie on bowiem, czy jego wybranka (załóżmy heteronormatywność podmiotu lirycznego oraz to, że jest on facetem) jest wrogiem czy przyjacielem (Are you a saint, or a sinner?). Jest on gotowy umrzeć za nią (If loves a fight, than I shall die/ With my heart on a trigger). I następnie przechodzimy do pierwszej części refrenu: podmiot liryczny mówi o tym, że podobnież wypowiedzeniem wojny powinno się wiedzieć, za co chce się walczyć (They say before you start a war / You better know what you're fighting for). W wypadku podmiotu lirycznego jest to jego ukochana (you are all that I adore) i to dla niej jest gotowy stać się żołnierzem (If love is what you need, a soldier I will be). Jest wojownikiem, który będzie walczyć do ostatniego tchu, dopóki nie uda się mu wygrać (Fighting til' the wars won). Nie baczy przy tym na konsekwencje (I don't care if heaven won't take me back). Zrobi wszystko dla swej ukochanej (I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe). Ona jest dla niego wszystkim (Don't you know you're everything I have?), a więc nie zależy mu na tym, by tylko przeżyć, ale żeby żyć z nią (And I, wanna live, not just survive, tonight). To jest takie wszystko albo nic! I następnie wchodzimy w dość ambiwalentne tereny, szczególnie biorąc pod uwagę religijną symbolikę tej piosenki. Podmiot liryczny mówi bowiem: "Sometimes to win, you've got to sin", co brzmi w tym kontekście dość subwersywnie, ale mimo wszystko subwersja, która może się wiązać z upadkiem dodaje ciekawego punktu widzenia. Upadek jest bowiem tutaj swoistym efektem idealizmu. Jednocześnie jednak ten fragment poprzedza powrót do wartości (Don't mean I'm not a believer), który to podkreśla niejednoznaczość moralności podmiotu lirycznego. Następnie jest nawiązanie do postaci majora Toma, czyli jednego z alter ego Davida Bowie, który miałby wturowac piosence podmiotu lirycznego. Ma to podkreślić to, że wszystko w tej całej metaforycznej wojnie ma pójść dobrze, bo podróż majora Toma również szła gładko. Jest to o tyle ważne, że po tym pojawia się podkreślenie marzycielstwa owego podmiotu (Yeah, they still say I'm a dreamer), bo równie dobrze gładko wszystko pójść nie musi. I na koniec pojawia się fragment - "And I'm gonna hide, hide, hide my wings tonight". Można go interpretować na różne sposoby. Jeśli idziemy tropem metafory wojennej, schowanie skrzydeł to uspokojenie się, koniec wojny. Ale jeśli szli byśmy tropem aniołów (i ich upadków), byłoby to porzucenie swojej misji.
Romantyczność tego kawałka polega na tym, że opowiada o buncie z powodu miłości, możliwym odrzuceniu czegoś potencjalnie ważniejszego, lecz narzuconego odgórnie, dla miłości, czegoś bardzo własnego.
Case #2: Soldier
Przejdźmy teraz do piosenki, którą można uznać za toksyczną, choć tak naprawdę ukazuje jedno z tych samych zjawisk co poprzednia, lecz z innego punktu widzenia.
Piosenka Soldier Samanthy Jade (tekst jej, Antonio Francesco Egiziiego i Davida Nicholasa Musumeciego) ma podmiot liryczny, który prosi swojego mężczyznę o poświęcenie się dla niej. Oczywiście, tekst zawiera pewne hiperboliczne metafory dotyczące stałego związku.
Należy jednak przyznać, że stanie się przez mężczyznę żołnierzem danej kobiety (Don't you wanna be my soldier?) i walczenie dla niej do śmierci (Now, would you fight for me?/D-d-d-die for me?), brzmi jak coś bardzo romantycznego, zakorzenionego w kodeksie rycerskim. Choć oczywiście moje pragnienie równości bije na alarm, gdy oczekuje się, żeby mężczyzna pełnił rolę żołnierza bez jego wyraźnej zgody. Stąd też może moje odczucie, że ten tekst jest bardziej toksyczny niż poprzedni. Jednocześnie jednak, dosłowne rozumienie tych słów bez uznawania tej sytuacji za co najmniej lekko toksyczną, brzmi jak coś, co mogłoby się pojawić w umyśle romantyka.
Co więcej fragment: "If only it was us against the world (...)/ Tell me, would you stand for all the worth" przedstawia sytuację, która bardzo się może kojarzyć z bajronicznym bohaterem - on sam przeciwko światu, choć w tym wypadku jest to raczej ich dwoje przeciwko światu.
Ogólnie możnaby przyjąć, że piosenka ta nie tyle opowiada o romantycznym zachowaniu, lecz o oczekiwaniu takiego ze strony mężczyzny przez kobietę. (Sorki, że tu znowu określam płeć podmiotu lirycznego, choć podmiot liryczny nie musi być tożsamy z autorem dzieła, jednak wiele sugeruje, że jest on przynajmniej w tej kwestii taki sam jak osoba śpiewająca.)
Nie oznacza to jednak, że podmiot liryczny również nie przejawia pewnych zachowań i myśli, które możnaby skojarzyć z romantycznością. Określa ona bowiem swojego wybranka jako przyjemność i ból jednocześnie (You're my pain and pleasure all together), co brzmi bardzo jak ta słodka trucizna, jako którą określałem zjawisko romantyczności.
Reasumując, w tej piosence dominuje pewnego rodzaju romantyczne oczekiwanie.
Case #3: Angels Fall
A teraz przejdźmy do piosenki, która nie jest tak eksplicytnie o miłości (bo wiele piosenek jest jednak w mniej lub bardziej wyraźny sposób o związkach), by udowodnić, że romantyczność nie musi dotykać jedynie historii o miłości.
Piosenka zespołu Breaking Benjamin (tekst Benjamin Burnley) jest tego dobrym przykładem, bo tekst można rozumieć zarówno jako poświęcenie jednego kochanka dla drugiego, jak i jakiekolwiek inne poświęcenie.
Tu również wykorzystuje się metaforę aniołów (dość wyraźnie upadających), jednak są one częścią tła, metaforą katastrofy.
Podmiot liryczny w wyraźny sposób przeżywa dosłowną huśtawkę emocjonalną. Wiele przeciwstawnych do siebie zdarzeń jest opisywanych po sobie: przeżywa wewnętrzną walkę i ją zakańcza, niekoniecznie będąc wygranym (I try to face the fight within / But it's over) albo jest gotów rozpocząć bunt (I'm ready for the riot to begin) i się poddać (And surrender). Te opozycje budują jednoczesny idealizm (pragnienie walki) i tragizm (poddanie się).
Refren z kolei całkowicie oddaje się tej idealistycznemu uporowi. Podmiot liryczny nie może się poddać (I can't give up, I can't give in). Nawet jeśli sytuacja jest zła, wierzy on w to, że mu się uda (When all is lost and daylight ends / I'll carry you and we will live forever).
Myślę, że ta piosenka całkiem dobrze balansuje tragizm (katastrofy dookoła, chęć poddania się) i idealizm (nadzieję, że się uda, wolę walki itd.).
Reasumując:
Romantyczność jest postawą buntowniczego idealizmu, któremu towarzyszy wisząca gdzieś na horyzoncie groźba tragedii, czasami będących bezpośrednimi efektami tych idealistycznych działań.
Romantyczność często wiąże się z poświęceniem albo chociaż obietnicą tegoż.
Romantyczne może wyjść coś w sposób zamierzony przez bohatera albo i przypadkowo, jak w wypadku nagłej śmierci za swoje wartości.
Jak więc zrobić historię, żeby wyszła romantycznie?
Zacznijmy może od zaznaczenia, czy postać, której historię chcemy uczynić romantyczną, ma być pozytywna czy negatywna.
Następnie pomyślmy, o jaką ideę chodzi w ich idealizmie. Najczęściej jest to miłość, nie tylko romantyczna, ale i do niektórych osób (rodziny, przyjaciół) czy do kraju (czyli patriotyzm). To może być również inna idea: wolność, sztuka czy cokolwiek innego.
Kolejną rzeczą są przeszkody. Romantyczne rzeczy zawsze wiążą się z pewnym konfliktem i poświęceniem. Przykładowe przyjście pod dom dziewczyny i śpiewaniem pod jej oknem piosenek nie jest romantyczne dlatego, że po prostu się to robi, lecz dlatego to grozi zbłaźnieniem przed całą okolicą. A jednak chłopak, który to robi, może być uznany za romantycznego.
Przeszkody mogą być jednak większe, czasami nawet niekoniecznie możliwe do przeskoczenia!
Na koniec warto się zastanowić nad tym, czy to ma się skończyć tragedią czy też nie. Jeśli nie, przeszkody zostają pokonane, ale bohater ceni efekt końcowy tym bardziej, im więcej przeszkód pokonał. Jeśli jednak koniec ma być tragiczny, przeszkody w końcu pokonują bohatera, nierzadko prowadząc do jego śmierci, niemniej należy wtedy docenić to, czemu bohater znalazł się w takiej sytuacji. Bo żył dla swej idei.
Romantyzm jest więc hiperbolicznym listem miłosnym idealizmu. Mówi, że za niektóre rzeczy warto zginąć.
Czy tak jest w rzeczywistości? Pozwólcie, że zostawię to pytanie.
Mam nadzieję, że ten wpis się wam spodobał i wyciągnęliście z niego coś ciekawego.
Czy się ze mną zgadzacie? Może macie inne wizję co do tego, czym jest romantyczność? Zostawcie odpowiedź w komentarzu.
Komentarze
Prześlij komentarz