O świecie skutym przez mróz - Światotwórstwo lodowych krain

 Ohayo! a może Syberia!

Witam was w kolejnym wpisie na moim blogu. Wpis ten piszę z ponad dwumiesięcznym wyprzedzeniem (dosłownie, na początku października), jednak mam nadzieję, że post ten ujrzycie przed pierwszym dniem zimy. Niemniej nie czuję, żeby atmosfera była obecnie nie na miejscu. Tak się bowiem składa, że po długim okresie przyjemnego ciepełka nadeszło nagłe ochłodzenie, a u mnie w bloku jeszcze nie grzeją, więc czuję się, jakby już nadeszła zima.

A skoro już mowa o zimie, chciałbym dziś porozmawiać o światotwórstwie w kontekście lodowych krain. Jakie one są? Z czego korzystać, przy ich tworzeniu? Czy to możliwe, żeby lodowa kraina była bogata?

A więc zapraszam was w podróż po najmroźniejszych krainach fantasy, by dowiedzieć się, jak je tworzyć.

Czym jest Kraina Lodu? (Nie, nie chodzi o ten film!!!)

Jak zawsze zacznijmy od jakiejś definicji. Lodowe krainy są to krainy o wyraźnie niskich temperaturach, przez długie okresy czasu (czasami nawet wieki) skute lodem i pokryte śniegiem. Można do nich zaliczyć niektóre bardziej naturalne przykłady jak:
  • krainy górzyste, gdzie chłód jest często wynikiem wysokości
  • tundry, tajgi i tereny polarne, gdzie zimno wynika z położenia geograficznego.
  • tereny w okresie zlodowacenia, gdzie lądolody były położone na o wiele niższych szerokościach niż obecnie
Często jednak przyczyny mroźności takich krain są magiczne. Bardzo często jest to efekt jakiegoś kataklizmu albo klątwa.
Na przykład na Jarylo-VI (w Honkai Star Rail) wieczna zmarzlina została spowodowana przez Stellaron, a w Irrisen (Pathfinder) spowodowała ją działalność Baby Jagi.
Niemniej, nawet jeśli powstały w wyniku magicznego oddziaływania, nierzadko takie krainy nadal mogą przypominać w miarę naturalne biomy związane z lodem.

A co to są za biomy?

Obrazek z Wikipedii autorstwa Stena Porse
Na szaro - pustynie lodowe
Na seledynowo - tundra
Na butelkowo - tajga
Na chabrowo - klimat górski (tundra alpejska)

Biomy są to rozległe tereny wyróżniające się podobnymi klimatem, fauną i florą. Oczywiście, w zależności od tego, gdzie położony jest konkretny biom, różnorodność biologiczna będzie trochę inna, jednak nisze podobne. Prawdopodobnie, o ile przez te kilka lat od końca mojej edukacji szkolnej w szkolnym systemie się to nie zmieniło, uczyliście się o nich na biologii albo geografii (albo przyrodzie, już dokładnie nie pamiętam).

Pustynie lodowe są zdecydowanie najbardziej drastycznymi biomami o niskich temperaturach. Występują one na terenach polarnych, przy biegunach, i znaczna część z nich tak naprawdę nie występuje na kontynentach (jedynym wyjątkiem jest niepokazana na powyższym obrazku Antarktyda). Duża część takich terenów obejmuje pokrywy lodowe wokół biegunów. Pustynie lodowe są z zasady wieczną zmarzliną, której temperatury są zawsze ujemne. To również sprawia, że paradoksalnie dostęp do wody bywa trudny, bo jedzenie śniegu wymaga dużo energii do stopienia go.
Tamtejsza roślinność jest bardzo ograniczona, właściwie sprowadzająca się do glonów w morzu i ewentualnych porostów. Fauna również wydaje się mocno związana z morzem: to chociażby pingwiny, mewy, albatrosy, foki i ryby.
Takie związanie z morzem na terenach polarnych sprawia, że wnętrze kontynentu nabiera tajemniczego wydźwięku. Zresztą wnętrze kontynentu w wypadku takiej Antarktydy oznacza w sumie często nic innego jak znajdowanie się kilka kilometrów nad ziemią, bo właśnie taki gruby potrafi być tamtejszy lądolód. Nie wiadomo dokładnie, co kryje się pod nim. Popkultura miała kilka pomysłów:
  • zaginiony ląd z dinozaurami (druga ekranizacja Zaginionego Lądu Doyle'a)
  • Wielcy Przedwieczni (słynne W górach szaleństwa Lovecrafta)
  • morderczy patogen (To Carpentera)
Pustynie lodowe są więc ogólnym wyobrażeniem tego, jak może wyglądać mroźna kraina, lecz tak naprawdę trudno je zamieszkiwać. Jedyny lud zamieszkujący takie tereny, który przychodzi mi do głowy, to Inuici z Grenlandii, chociaż wątpię, czy zamieszkują oni sam lądolód. 
Jednak można dodać ciekawą rzecz: z uwagi na swoje położenie, na pustyniach lodowych dnie i noce są bardzo długie. Tak gdzieś pół roku. Jest to ważna rzecz dla wampirów.
(I tak oto przywołałem 30 dni nocy XD) 

Tundra z kolei jest podobnie chłodnym terenem, lecz już łagodniejszym. Tundry są położone zazwyczaj na obszarach podbiegunowych, w tym na wybrzeżach Grenlandii i Antarktydy.
W tundrze istnieją pory roku (inne niż dzień i noc polarne), jednakże lato jest krótkie i łagodne, a zima długa i mroźna. Niemniej, da się żyć! Właściwie, gdy myślimy o krainach lodowych, zazwyczaj przychodzą nam do głowy elementy przyrody pochodzące właśnie z tundry. Chociażby niedźwiedzie i lisy polarne, foki, renifery, piżmowoły, lemingi i inne, zapewne białe zwierzęta są klasykami lodowych krain.
Jeśli zaś chodzi o roślinność jest ona raczej drobna: mchy, porosty, małe krzewy czy karłowate drzewa. To jednak wystarcza roślinożercom, by przeżyć zimę, a oni z kolei karmią mięsożerców.
Mieszkańcami tajgi są chociażby Inuici z Kanady, Grenlandii i Syberii czy Samowie z Finlandii.

Tajga z kolei to biom w klimacie umiarkowanym, jednak lód jest ważnym elementem w tym ekosystemie. To właśnie wieczna zmarzlina, zamarzanie wody pod ziemią, sprawia, że często ziemia tam potrafi grząskim bagnem, gdyż zamarznięta ziemia izoluje przed wsiąkaniem wody głębiej. To z kolei sprawia, że w tajdze powstają torfowiska.
Jednak tajga słynie ze swoich lasów iglastych. Właściwie, tajga oznacza las iglasty w klimacie chłodnym umiarkowanym lub subpolarnym.
Fauna tajgi może nie wydawać się zbyt egzotyczna. To zwierzęta podobne do tych, które można spotkać chociażby w Polsce, choć są również renifery i karibu, a także (na Syberii) tygrysy.

Z kolei tak zwana tundra alpejska to klimat, który nie jest jakoś ustrukturyzowany, jeśli chodzi o szerokość geograficzną. Wynika on bowiem z wysokości nad poziomem morza, która sprzyja powstawaniu lodowców oraz niskim temperaturom. Dlatego też znajdziemy taki biom zarówno w Europie (Góry Skandynawskie), Ameryce Północnej (Góry Skaliste), Azji (Ural i Himalaje), jak i Ameryce Południowej (Andy). To sprawia, że zwierzęta tamtejsze bardzo się od siebie różnią, choć możemy wyliczyć wiele elementów wspólnych jak:
  • ssaki kopytne (kozice, jaki, lamy, alpaki)
  • duże ptaki drapieżne (kondory, orły, sępy)
  • gryzonie/zajęczaki (świstaki, szczekuszki, kawie)
  • koty (oceloty, pantery śnieżne, rysie)
Takie rozmieszczenie sprawia również, że kultury związane z tymi rejonami są bardzo różnorodne, w przeciwieństwie do powyższych biomów.

Allomimetyczne inspiracje

A skoro już mówiłem o kulturach związanymi z tymi biomami, warto by było powiedzieć coś o tym, z jakich kultur można czerpać, gdy tworzy się takie mroźne krainy.
Zdecydowanie, dominujące są tutaj kultury:
  • Nordycka
    Skandynawia jest najbardziej wysuniętym na północ terenem Europy. Do tego ludność nordycka bywa przedstawiana jako odmienna od reszty Europejczyków w czasach średniowiecznych. Czym innym byli rycerze, a czym innym wikingowie.
    Do tego warto dodać, że na terenach Skandynawii znajdują się zarówno tereny tundry i tajgi, jak i gór na tyle wysokich, by stanowiły odrębny, górski biom.
  • Rosyjska
    Rosja to olbrzymi kraj, którego znaczne obszary znajdują się na terenach tajgi i tundry. Oblężanie Moskwy miało być niemal szaleńczym wyczynem właśnie z uwagi na mroźne temperatury, które tam panowały. Nie można również zapomnieć o Syberii, mroźnej krainie, którą Polacy mogą kojarzyć głównie z funkcją więzienia, choć w rzeczywistości kraina ta, stanowiącą znaczną część Rosji, ma o wiele więcej sobą do zaoferowania. To właśnie jest miejsce, z którego pochodzi prawdziwy szamanizm (niektórzy twierdzą, że tylko szamanizm syberyjski powinien być nazywany szamanizmem).
    Oczywiście, paradoksalnie, rzadko kiedy ta allo-rosyjskość powstaje z myślą o allo-syberyjskości. Allo-rosyjskie przykłady zazwyczaj są powiązane ze słowiańskością, co oczywiście reprezentuje głównie te zachodnie rejony Rosji, a jednocześnie zmusza do myślenia o innych krajach/kulturach słowiańskich, takich jak my, Czesi, Serbowie itd.
  • Inuicka
    Inuici, zwani również potocznie (choć jednocześnie wulgarnie) Eskimosami, są jedną z tych grup, które od razu kojarzymy z życiem w mroźnych warunkach. Inuici zamieszkują tereny zarówno Grenlandii i północnej Kanady, a także można ich powiązać z mieszkańcami Rosji.
    Jednakże, choć są przedstawiani całkiem często jako ci mieszkańcy mroźnych terenów, właściwie, jest to reprezentacja bardzo powierzchowna. Są to zazwyczaj ich stroje i igloo.
    Nie czerpie się zwykle z ich bogatej mitologii i bestiariusza. Nie widzi się zbytnio Amaroka, Samotnego Wilka, Nanuka Łowcy, ahkluta (wielorybo-wilka), adletów (ludzi o psich nogach) itd.
Poza tym, mroźne krainy można wzorować również na kulturach:
  • algonkińskiej - prawdopodobnie już klasycznej dla tego bloga grupie Rdzennych Amerykanów, zamieszkujących tereny północnego wschodu Północnej Ameryki. To właśnie oni mają w swoich legendach wendigo, ale i słynnego Wielkiego Ducha, Manitou.
    (Pod żadnym pozorem proszę nie robić z Manitou wilkołaka, bo nie ręczę za siebie!)
  • andyjskiej - czyli zbiorczej grupy Rdzennych Mieszkańców Ameryki Południowej zamieszkujących tereny Andów. Zaliczamy do nich chociażby Inków.
  • Dene - inna grupa Pierwszych Narodów. To właśnie oni mają podania o wechuge, a także oni mieli mieć do czynienia z tajemniczym ludem Naha, który zaginął w dolinie rzeki Nahanni, zwanej też Doliną Bezgłowych Ludzi.
    Teoretycznie Nawahowie również należą do ludu Dene, jednak przywędrowali na tereny południowych stanów USA, więc niekoniecznie tu pasują.
  • fińskiej - rzadko kiedy ewokowanej bezpośrednio. Kultura fińska jest bardzo odmienna od kultury nordyckiej, a do tego sam język fiński nie jest indoeuropejski.
  • japońskiej - chodzi o kulturę wyspy Hokaido, najdalej wysuniętej na północ wyspy Japonii
  • kaszmirskiej - chodzi o kulturę regionu Kaszmiru, gdzie stykają się ze sobą Indie i Pakinstan.
  • Kwakwiutli - Kwiakwiutlowie to lud zamieszkujący tereny zachodniej Kanady.
  • nepalskiej
  • tlingicka - kultura ludu Tlingit, zamieszkującego tereny południowo-zachodniej Alaski i północno-zachodniej Kanady
  • tybetańskiej
A więc mamy całkiem bogaty wybór dotyczący tego, z jakich kultur możemy czerpać, jeśli chcemy stworzyć w miarę naturalną krainę mrozu. Jednak tak naprawdę, śnieżna zima nie jest niczym obcym nawet na terenach śródziemnomorskich, więc jeśli ktoś chce, mógłby nawet wykorzystać do stworzenia lodowej krainy Grecję, Hiszpanię czy jakikolwiek kraj europejski. Trochę trudniej będzie z kulturami azjatyckimi, bo tam jak najbardziej część kultur jest tropikalna, więc takie Filipiny nie przyjmą lodu aż tak dobrze jak chociażby Tybet itd. W wypadku Ameryk, nawet w południowych stanach USA pada śnieg, jednakże Ameryka Środkowa i Południowa (z wyjątkiem And i południowych części Chile i Argentyny) panują tropiki. Australia i Oceania również zdają się dość ciepłe, jednakże w górach Nowej Zelandii bywa chłodno. (W końcu z jakiegoś powodu papugi musiały się tam stać pasożytami!) Jedynie Afryki nigdy nie oskarżyłbym o żaden lód czy śnieg, chyba że mowa o pokrywach śnieżnych Kilimandżaro!
Tak więc, mamy pełną listę kultur, z których można czerpać jako dobrze przystosowanych do mrozów oraz takich trochę mniej. Kto wie, może wykorzystanie elementów kultur, które nie kojarzą się z zimą aż tak bardzo, mogłoby wspomóc wrażenie, że mróz nastał nagle i kultura się do niego nie przystosowała/pozostała częściowo z tamtych czasów przed zlodowaceniem?

Lodowy wpływ na kulturę

Skoro już podałem przykłady kultur, z których można czerpać niczym ze ściągi, czas, żebym opowiedział, jak takie mrozy wpływają na kulturę.
Właściwie, mogą na kilka różnych sposobów, w zależności od tego, jakie są warunki. Inne będą kultury żyjące przy morzach, gdzie wiele elementów gospodarki i przetrwania społeczeństwa jest skierowanym właśnie ku morzom. Inne będą kultury bez dostępu do morza, gdzie nie tylko nie było dostępu do handlu morskiego czy rybołówstwa, ale również klimat był sroższy, nie łagodzony bliskością dużego zbiornika wodnego. Czym innym będzie również kultura gór.
Może zacznijmy od rzeczy, które pozwalają na utworzenie się jakiejkolwiek cywilizacji. Mówi się bowiem, że pierwsze cywilizacje powstały przy rzekach z uwagi na dostęp do wody, a wraz z nim dostęp do pożywienia. W wypadku mroźnych krain, z jedzeniem jest trudniej, a im bardziej mroźnie, tym gorsze są warunki do uprawiania roli. A im bardziej surowy klimat, tym gorzej!
Chociażby Finowie nie mieli w historii tak różnorodnej pod względem roślin kuchni, a duże znaczenie miała dziczyzna, na którą się polowało. Trudno bowiem również wyhodować w takich warunkach duże ilości trzody.
Oczywiście, to sprowadza tą część gospodarki ku wodom. Duże ilości takich kultur, o ile tylko mają możliwość, pozyskują jedzenie właśnie w morzach, rzekach i jeziorach. Finlandia jest nazywana krajem tysiąca jezior, Inuici słynęli ze swojej diety złożonej z ryb, fok czy wielorybów, a Skandynawowie... Cóż, grabież i handel również są sposobami zdobywania pożywienia, a wikingowie robili obie te rzeczy.
I w sumie podobnie jest w wypadku kultur górskich, takich jak himalajska czy andyjska. Tam również jest trudność z uprawami, więc znaczna część pożywienia ma pochodzenie zwierzęce. A mówiąc o pochodzeniu zwierzęcym, nie mam na myśli jedynie mięsa, ale również produkty mleczne. Z kolei większość upraw będzie pochodzić z terenów położonych niżej, gdzie klimat nie jest aż tak surowy. Nawet na Podhalu, gdzie klimat nie jest jeszcze tak zły jak w Himalajach czy Andach, żeby stanowił wyraźnie odrębny, mroźny biom, rolnictwo jest ograniczone, chociażby ze względu na to, że równiny o wiele bardziej nadają się do uprawy roli niż zbocza gór, które w dodatku mogą mieć tyle gleby, co Plac Dąbrowskiego w Łodzi, wybetonowany na amen.
Podobnie można powiedzieć o wewnątrzkontynentalnych tajgach jak ta na Syberii. Je się tam w dużej mierze mięsa. Im tłustsze, tym lepsze. A tłusty, biały awatar rozwolnienia zwany majonezem jest bardzo popularny nawet dziś, podczas gdy warzywa i owoce wciąż kosztują krocie!

Niemniej, nie przesadzajmy, gdyż w rzeczywistości klimat wyżej wspominanych rejonów wcale nie jest tak całkowicie zły (chyba najgorszy na Syberii)! Może trudniej tam uprawiać rolę, jednak w większości przypadków to nie było całkowicie niemożliwe.
Ale świat, który tworzymy może mieć jeszcze gorsze warunki do życia niż nawet Syberia czy Alaska!
Kraina może być zamieszkaną, lodową pustynią! Co wtedy?
Prawdopodobnie dużą część pożywienia takich ludzi stanowić będzie mięso z upolowanych zwierząt. Pokarm roślinny zapewne będzie się ograniczać do produktów zebranych w dziczy lub importowanych spoza krainy.
No, chyba że będą istniały jakieś magiczne rośliny, które potrafią funkcjonować w arktycznym środowisku bez większych problemów. W końcu, czy to naprawdę takie trudne do wyobrażenia sobie?
Ale jest też inna opcja... Ale o niej trochę później.

Warto teraz przejść do innych segmentów gospodarki, a mianowicie zasobów naturalnych.
Jeśli mamy do czynienia z tajgą, mamy dostęp do bardzo przydatnego surowca - drewna. Drewno nie jest jedynie budulcem, ale również i sposobem na ogrzewanie się, gdyż przecież wykorzystuje się je w ogniskach, kominkach i paleniskach.
Jeśli jednak nie mówi się o tajdze, dostęp do drewna będzie bardzo ograniczony, jeśli nie żaden, więc dużo narzędzi będzie zrobionych z części zwierząt, jak chociażby kości.
Poza tym zarówno tereny tajgi, jak i tundry obfitują w inne paliwa kopalne - ropę i węgiel - a także rudy metali. Pomyślcie chociażby o alaskańskiej gorączce złota!
Albo o wydobyciu geoszpiku w Belobog!
Możliwość wydobycia takich surowców może dać mieszkańcom krainy możliwość do handlu, co sprzyjałoby polepszeniu się warunków życia przynajmniej części z nich. O ile oczywiście świat i cała kraina są na tyle rozwinięte, żeby cenić sobie takie zasoby. Bo, oczywiście, ludzie żyli na terenach Alaski jeszcze na długo przed gorączką złota, wydobyciem ropy itd., a więc nie zawsze obecność tych zasobów oznaczałaby poprawę warunków życia. Właściwie, takie próby wydobycia tych surowców powstają za sprawą innych, mniej skupionych na przeżyciu kultur.

A teraz przejdźmy do mody. Polowania na zwierzęta (lub hodowla niektórych) zdecydowanie ma inne znaczenie w takich warunkach, niż tylko jedzenie. Zwierzęce skóry czy wełna mogą bowiem posłużyć jako surowiec do robienia ubrań! Stroje z włókien roślinnych będą raczej mniejszością, gdyż trudniej o hodowlę roślin w takich warunkach.
Przykładami zwierząt, które mogą stanowić źródło wełny są:
  • alpaki
  • gwanako
  • jaki
  • kozy (takie jak słynne kozy kaszmirskie, z których wełny tworzy się kaszmir)
  • króliki (angory)
  • lamy
  • owce
  • wielbłądy
  • wikunie
  • itd.
Z kolei zwierzęta, których skóry można wykorzystać, to wszelkie ssaki z futrem, choć Inuici noszą również skóry fok. Skóry innych zwierząt nie nadają się zbytnio do izolacji przed zimnem, tym bardziej, że większość przedstawicieli innych gromad na terenach arktycznych i subarktycznycznych jest dość niewielka. 
Warto także dodać, że stroje te nie będą obcisłe. Powinno być powietrze uwięzione pomiędzy ciałem a ubraniami, które mogłoby się ogrzać od ciała i w ten sposób izolować od mrozu otoczenia. To sprawia, że stroje te nie są zbyt zgrabne i nie zapewniają takiej zręczności jak bardziej przylegające stroje.
Warto jednak pamiętać, że ludzie nie mogą się zbytnio zamoczyć. Pot jest groźny, bo chłodzi ciało i może nawet zamarznąć. Podobnie też dzieje się z oddechem, a więc niektórzy (np. Marie Mullay, która mieszka w Finlandii i prowadzi worldbuildingowy kanał YT) będą twierdzić, że ubrania nie powinny zasłaniać ust czy nosa, bo to by groziło zamarznięciem oddechu, a dokładniej drobinek wody, które wydychamy. Widać to w każdych tradycyjnych strojach ludów zamieszkujących takie tereny, które kojarzę. A jedynym przykładem zasłaniania sobie ust w mroźnym klimacie, który przychodzi mi do głowy, są himalaiści.

Następnym elementem, który myślę, że warto wspomnieć, będzie sposób osiedlania się. Albo raczej jego brak, zazwyczaj. Ludy takie jak Sami, Inuici czy mieszkańcy Syberii byli nomadami. Środowisko nie mogło utrzymać ich ciągłego przebywania w jednym miejscu, więc podróżowali za zwierzyną lub wraz z hodowanymi zwierzętami (renifery Samów). Jedynie ludy skandynawskie, które, nie oszukujmy się, nie były wcale w tak złym klimacie w porównaniu z Inuitami czy Syberyjczykami, osiągnęły stałe siedziby. To oczywiście wiązało się z tym, że na terenach tych były żyzne tereny, które mogły stanowić ośrodki agrokulturowe, dające wyżywienie w sposób taki sam, jak działo się to w klimatach bardziej umiarkowanych, jak chociażby Polska czy Ukraina, choć oczywiście nie w takiej skali.
A więc potrzebne są jakieś specjalne enklawy bezpieczeństwa, by powstały osady na takich terenach, bo reszta krainy niekoniecznie nadaje się do zatrzymania się na dłużej.
Ciekawe...

Bastion - motyw mroźnych krain

Jak wyżej pisałem, trudno o stałą osadę w mroźnych krainach. Potrzebne są do tego bardzo dogodne warunki, które pozwoliłyby chociażby na uprawę roli.
W zależności, jak bardzo surowy jest klimat, osada taka może przyjmować formę od metaforycznej wioski, poza którą są wilki, do schronu, poza którym jest śmierć. W tym wypadku biała śmierć. I niekoniecznie chodzi o snajperów, o których Sabaton nagrał piosenkę!
Taka osada-schron tworzy ciekawą narrację i pole do konfliktu. Do razu zakłada się, że tereny poza tą osadą są nie do życia. Jeśli się wyjdzie poza nią, śmierć z zamrożenia może być jedną z opcji odejścia z tego świata. Niemniej, często znajdą się pewnie jakieś lodowe potwory.
Ludzie zamknięci w takim schronie doznają swoistej klaustrofobii, a także bardzo ograniczonych surowców. Jedzenie, miejsce, ubrania - to wszystko zapewne jest ograniczone. Drugim wyjściem byłby brak rąk do pracy, który zapewne także ostatecznie spowodowałby ograniczenie surowców.
A to zaś sprzyja podziałom i totalitarnej władzy. Dzieła takie jak Snowpiercer czy Silos (choć ten drugi nie wiąże się z zimą) są bardzo skłonne do poruszania problemów społecznych. Tym bardziej, że społeczeństwo jest tu często tym, co podtrzymuje wszystkich przy życiu. Buntujących można łatwo skłonić do zaprzestania buntu poprzez groźbę wyrzucenia na zewnątrz, gdzie niemal na pewno czeka ich śmierć.
Innym elementem może być też podział klasowy, tak jak dzieje się to w Belobog. Tam bowiem mamy wyraźnie zaznaczony podział między Podziemiem i Powierzchnią, który został jeszcze bardziej podkreślony przez edykty Cocolii.
Może i życie na Powierzchni nie było idealne ani całkowicie bezpieczne, jednak zdecydowanie jest to miejsce bogatsze i lepiej zadbane niż Podziemie, a do tego posiadające wsparcie rządu, które ich ochraniało. Podziemie miało tylko zorganizowaną przez nich samych grupę Wildfire, która nie miała żadnego wsparcia instytucjonalnego.
Sytuacja jest całkiem podobna do relacji Piltover i Zaun, jednak jeszcze gorzej, gdyż teoretycznie z Zaun można by było uciec. Ktoś z Zaun mógłby przecież przenieść się w jakiekolwiek inne miejsce na Runeterrze, ale w wypadku Jarylo-VI, jedyną znaną osadą jest Belobog, a podróż poza nie byłaby bardzo trudna, niemalże granicząca z pewną śmiercią, jeśli nie jest się kimś zdolnym dobrze walczyć.
Jednak ma to również pewne plusy. Taka osada-bastion nie wydaje się wyrastać z naturalnych praktyk kulturowych danego rejonu, lecz jest sposobem na przetrwanie, często sprowadzonym spoza takiej mroźnej krainy. Wzorem z rzeczywistego świata na coś takiego, byłyby bazy na Antarktydzie, które to istnieją po to, by ludzie z całej reszty świata mogli tam przebywać. Miejsca takie będą dążyć do większej samowystarczalności, nawet względem otoczenia, w którym się znajdują. To właśnie w takich miejscach znajdziemy jakieś szklarnie, w których można hodować rośliny w większej różnorodności i obfitości, a także znaleźć inne, postrzegane jako normalne dogodności. Nie oznacza to, że ludzie nie muszą wychodzić na zewnątrz, lecz że nie są to aż tak częste wyprawy.
Czasami takie bastiony mają takie same role jak ich rzeczywiste, mniej widowiskowe odpowiedniki, jednak o wiele częściej są one związane z wcześniej wspomnianą przeze mnie katastrofą powodującą zlodowacenie. Takie bastiony są w takich wypadkach jedynymi osadami, które przystosowały się do nowego klimatu na tyle dobrze, by wciąż funkcjonować.
W zależności, co chroni ich mieszkańców przed mrozem i niebezpieczeństwami z zewnątrz, osada taka może mieć stylistykę mniej lub bardziej dopasowaną do klimatu. No, bo skoro mróz jest powstrzymywany przez barierę z magii, budynki mogą nadal pozostawać takie, jak dawniej, ale jeśli ochrona wynika z czegoś mniej potężnego, moglibyśmy mówić o jakichś przebudowach, porzuconych terenach czy nawet miejskim palimpseście sprzed i po przemiany krainy w lodową krainę.

Epoka lodowcowa? Epoka lodowcowa!

Czemu mroźna kraina może się wiązać z odwzorowaniem pewnych elementów prehistorycznych w postaci epoki lodowcowej chyba nie muszę wam tłumaczyć. To jest bowiem epoka lodowcowa! Skojarzenia z krainą skutą lodem są naturalne!

A o czym mowa, gdy mówi się o epoce lodowcowej? Zazwyczaj o tym, co można nazwać megafauną - wielkimi zwierzętami, głównie ssakami, takimi jak mamuty, nosorożce włochate czy inne wielkie zwierzęta. To właśnie w czasie plejstocenu istniały jedne z największych, najbardziej ikonicznych ssaków - mamuty. Dzisiejsze słonie nie osiągają aż tak wielkich rozmiarów.
A wszystko to z uwagi na pewną tendencję w tym, jak ssaki przystosowują się do klimatu. Im zimniejszy klimat, tym większa objętość, a mniejsza powierzchnia ciała, co oczywiście uzyskuje się poprzez większe rozmiary. Analogiczna, choć przeciwstawna zasada występuje u zwierząt żyjących na gorących pustyniach: są małe, ale mają wielkie uszy, co pomaga w oddawaniu ciepła.
I do dziś niedźwiedź polarny (którego wbrew mojemu nauczycielowi od biologii z liceum będę nazywać misiem polarnym, nawet jeśli ten misiu z chęcią by zeżarł mnie zamiast miodku) jest większy niż gatunki żyjące w klimatach. 
Dlatego też mamuty i inne ikony plejstocenu były tak wielkie. I w sumie w serii Dzika Planeta, w pierwszym odcinku, którzy przedstawiał życie w czasie następnego zlodowacenia, również przedstawiono duże zwierzęta.
Oprócz mastodontów i włochatych mamutów możemy mówić także o:
  • hieny jaskiniowe
  • jelenie olbrzymie (Megaloceros)
  • lwy jaskiniowe
  • niedźwiedzie jaskiniowe i krótkopyskie
  • tygrysach szablastozębnych, jak Smilodon
  • wielkich leniwcach, jak Megaterium
  • wielkie pancerniki, jak Glyptodon
  • wielkie ptaki-nieloty, takie jak Tytanis czy Fororak
  • wilki straszliwe (Canis dirus), zwane w popkulturze wilkorami
Właściwie, nie zdziwiłbym się, gdyby czyjaś wyobraźnie nie stworzyłaby almiraja (królika-jednorożca) wielkości niedźwiedzia czy szablozębnej kaczki... Wait! Ja myślałem kiedyś nad almirajem wielkości niedźwiedzia, a szablozębne kaczki pojawiły się chyba w Tajnych Aktach Psiej Agencji.
Jednakże warto dodać, że część powyższych przykładów megafauny, owszem, żyło w okresie zlodowacenia, jednak nie na terenach tak zimnych. Chociażby glyptodony, megaterium czy niektóre tygrysy szablastozębne żyły w Ameryce Południowej, która nie była wcale tak zimna, a klimat był raczej stepowy. Wystarczy obejrzeć 5. odcinek Wędrówek z bestiami!

Niemniej obraz wielkich, futrzastych stworów jak najbardziej pasuje do mroźnej krainy. Przykłady allo-plejstoceńskiej megafauny znajdziemy chociażby w:
  • Dolinie Lodowego Wichru (Icewind Dale) z D&D - tygrysy szablastozębne i mamuty.
  • Dominarii z MTG - mamuty pojawiły się jako zielone karty słoni w dodatku Ice Age z 1995
  • Kraina Władców Mamutów z Pathfindera - tłumaczy się samo
  • Warhammerze - znajdziemy mamuty z Norsce i szablozebne koty w Górach Żałoby
W przypadku wykorzystania estetyki epoki lodowcowej, można skorzystać również z ludności o prehistorycznym poziomie rozwoju technologicznego. Wszakże ludzie mieli do czynienia z plejstoceńską megafauną. Czasami są to rzeczywiście ludzie-jaskiniowcy, ale nierzadko również pojawiają się postaci przypominające technologię średniowieczną, a czasami i nawet nowożytną czy nowoczesną.
Oczywiście, jeśli powodem zlodowacenia jest magia, raczej małe szansę, że powstanie nagle allo-plejstoceńska megafauna.

Magia

Magia jest jedną z tych rzeczy, które trudno wyciągnąć ze środowiska, gdyż jest ona przecież elementem fantastycznym, niewystępującym w rzeczywistości. Jednakże można wysnuć kilka wniosków dotyczących tego, czym może być magia praktykowana w danym miejscu.
W wypadku mroźnych krain istnieje kilka popularnych odpowiedzi.
A pierwszą jest oczywiście magia lodu! Jeśli zamrożenie krainy wynika z magii, zapewne magia lodu będzie w tej krainie obecna, a nawet jeśli mróz nie wynika z lodowego Czarnobyla, to magia lodu wydaje się tu na miejscu. Tak się bowiem składa, że magia ta idealnie odzwierciedla otoczenie.
Możemy podać liczne przykłady popularności magii lodu w mroźnych krainach:
  • Awatar - Plemiona Wody zamieszkujące głównie tereny podbiegunowe.
  • Genshin Impact - Caryca, Archon Cryo, władczyni Snezhnayi.
  • Kraina Lodu - Elsa, dosłowna Królowa Lodu
  • Pathfinder - Baba Jaga i jej wnuczka, Aleksandra, była i obecna władczyni Irrisenu. Ta pierwsza rzuciła na krainę klątwę mrozu, a ta druga ją częściowo cofnęła.
    Innym przykładem z tej samej krainy jest lud Jadwigów, który również zwykle władają magią lodu.
  • Pora na Przygodę - Król Zimy zamieszkiwał lodowy zamek.
  • Tabaluga - Arctos władał swoim lodowym królestwem
  • Warhammer - kislevskie lodowe wiedźmy, praktykujące magię lodu niespotykaną poza Kislevem.
Niemniej, z uwagi na nieprzyjemne powiązania zimna w skojarzeniach ludzi z tych rejonów, raczej rzadko znajdziemy piękno lodowych kryształków itd. Raczej będzie to coś o wiele bardziej brutalnego.

W kontrze do magii lodu byłaby z kolei również popularna magia ognia. Nic bowiem nie będzie sobie radzić z mrozem tak dobrze, jak ogień! Magia ognia będzie w tym wypadku siłą, która pozwalałaby na walkę z groźnymi elementami mroźnego środowiska. Tak samo, jak to się działo w Grze o tron, gdzie Misandei podpaliła wszystkim miecze, żeby mogli być skuteczniejsi w walce z Białymi Wędrowcami, lodowymi nieumarłymi.
Dlatego też magia ognia byłaby tu bardzo ceniona, gdyż pozwalałaby na przeciwstawienie się przyrodzie.
Byłaby także ceniona pozytywnie. Ogień mniej kojarzyłby się z destrukcją, a bardziej z życiem, gdyż pozwalałby na przeżycie.
Niedobór wody? Można stopić śnieg!
Zimno? Ogrzeje się!
Morderczy bałwan w wersji XXXL? Kulą ognia go!
Ewentualnie można również wykorzystać to, jaką sytuację ma Islandia. Ta niby lodowa kraina słynie ze swojej aktywności wulkanicznej, co od razu przywodzi na myśl nordycką dychotomię mroźnego Jotunheim i ognistego Muspelheim.

Innym rodzajem magii, który dobrze pasowałby do takiej krainy, jest szamanizm. Szamanizm to pierwotnie pojęcie z kultury ludów syberyjskich, ale także może być przypisany fińskim Samom. Właściwie, szamanizm jest o wiele bliższy pojęciu religii niż magii, gdyż wiele elementów szamanizmu wiąże się z wierzeniami, a nie tylko magiczną kontrolą otoczenia.
Przede wszystkim szamanizm wynika z animizmu, wiary w duchy przyrody, oraz kultu przodków. Z nim także wiążą się różnego rodzaju transe i wizje, zazwyczaj wywoływane narkotycznymi substancjami jak chociażby mocz renifera, który zjada halucynogenne muchomory.
Szamanistyczna magia w fantastyce przyjmuje różne formy:
  • w LoLu Udyr kanałuje (czerpie) moc zwierzęcych bogów takich jak Orn czy Anivia 
  • w Mortal Kombat Nightwolf wykorzystuje duchy zwierząt w walce
  • w Warcrafcie jest to magia duchów, która jednak przejawia się najczęściej poprzez proszenie duchów żywiołów o pomoc, co daje nam efekt swoistego elementalisty.
Oczywiście, magia nie musi być bezpośrednio związana z krainą. Może to być część systemu magicznego nieodróżnialna tak bardzo od reszty. Przykładowo, w Snezhnayi, choć rządzi nią Caryca, Archon Cryo, używa się różnych wizji, czego dowodem są Tartaglia (Hydro), Arlecchino i Signora (Pyro), więc gdy tam wreszcie dotrzemy, będziemy mieć do czynienia z wachlarzem różnych bohaterów, nie tylko lodowych.

I to by było już chyba wszystko!
Mam nadzieję, że ten wpis pomógł wam wejść w zimowy nastrój. Jestem ciekaw, czy bylibyście zainteresowani innymi wpisami o biomach i ich wykorzystaniu w fantastyce.
Skomentujcie i udostępnijcie tego posta, by mój blog się rozwijał.
Do przeczytania!

Bibliografia

Komentarze

Popularne posty