Czemu "Journeys through the Radiant Citadel" jest tak ważną książką do D&D?

 Ohayo! a może Świetlista Cytadela!

Witam was w kolejnym wpisie na moim blogu. Piszę go po wpisach o ryboludziach, ale wy pewnie ujrzycie go dopiero w listopadzie, jeśli nie później. (Albo wcześniej, bo jednak udało mi się pospieszyć, zapewne z uwagi na umiejscowienie wpisu o Kapitularzu w poniedziałek, a nie w środę, przez co wszystkie "wolne posty" przesunęły się o tydzień w tył.)

Jakiś czas temu napisałem wpis o tym, czemu uważam, że Vecna: Eve of Ruin jest historią wadliwą. Cóż, spodobał mi się taki styl pisania i postanowiłem po raz kolejny połączyć medium RPG i pisarstwa, by powiedzieć o innym podręczniku do D&D, który tym razem jest dla mnie bardzo cenny.


O co chodzi? Oczywiście, że o Journeys through the Radiant Citadel! Jest to bowiem moim zdaniem jedna z najbardziej przełomowych książek o D&D. Nie mam na myśli, że jest to must-have. Nie każdy uzna ją za tak wybitną, tym bardziej, że jej wartość to nie rozgrywka czy konkretna fabuła. (Choć i tak moim zdaniem jest to o wiele lepszy przykład fabuły wymagającej skoków z jednego światu na drugi niż V:EoR!)

Chodzi tu o dość konkretną odmianę reprezentacji.

Journeys through the Radiant Citadel - co to jest?

JttRC albo Radiant Citadel to książka wydana w lipcu 2022 roku, stanowiąca antologię przygód do D&D. Składa się ona z 13 przygód, z których każda dzieje się w innym świecie. Wszystkie są połączone przez tytułową Cytadelę (pozwolę ją sobie przetłumaczyć jako Świetlistą Cytadelę). Jest to więc tak zwane crosshatch fantasy, fantastyka szrafowa, czyli wykorzystująca wieloświat, podobnie jak dzieje się to z MtG. Przygody te mogą stanowić podróż całej drużyny od poziomu 1. do 14. albo być oneshotami.
Każda z przygód została wymyślona i napisana przez inną osobę. Kolorową osobę! Przygody te wiążą się z pewnymi dodatkowymi reprezentacjami osób kolorowych, LGBT+ czy osób z niepełnosprawnościami.
Jednak to nie ta reprezentacja mnie zachwyca i sprawia, że wam opowiadam o tej książce!
Chodzi tu o coś, o czym mówiłem już kilka miesięcy temu (dla mnie równo 2 miesiące i 6 dni).
Te! Przygody! Nie! Są! Europejskie!
Tak, Radiant Citadel przełamuje pewien schemat fantasy, który niepotrzebnie ją zamyka na nowe rzeczy! Każda z tych przygód stanowi reprezentacje innej mitologii, folkloru i/czy kultury. Jest to historia nieużywająca kultur europejskich jako wzorców, a w zamian ukazują światy wzorowane na historiach z Azji, Afryki i obu Ameryk. (Nie ma tam Australii, zapewne dlatego, że w Ameryce nie ma mniejszości aborygeńskiej, której reprezentant mógłby coś napisać dla WotC.)
W ten sposób mamy mnóstwo dzieł fantasy, które w końcu czerpią z innych kultur, co ja uwielbiam.
Oczywiście, nadal czekam na oficjalny dodatek o Karathur, części Zagubionych Krain inspirowanej Dalekim Wschodem, ale te małe przygody też są ciekawe.
A jakie to są przygody?
  1. Salted Legacy - napisana przez Surenę Marie przygoda inspirowana tajskim rynkiem w Bankoku.
    Na przedstawionym w niej Nocnym Rynku znajdziemy mnóstwo wspaniałych rzeczy, w tym jedzonko! No i kłótnię między dwoma rodzinami prowadzącymi restauracje.
    Może i nie ma tu epickiej walki ze złem, ale historia jest ciekawa. Dobra, dla wczesnopoziomowych postaci.
  2. Written in Blood - napisana przez Erin Roberts przygoda na 3. poziom, inspirowana południowymi stanami USA, a dokładniej stylistyką southern gothic, do której świetnie wpasowuje się kultura afroamerykańska. W rolniczej krainie Godsbreath pojawia się dziwna klątwa, która dotyka farmerów, czyniąc z nich żądne krwi zombie (metaforycznie rzecz biorąc). We wszystko jest zamieszana tragiczna historia o żałobie, którą wykorzystał przerażający nieumarły.
  3. Fiends of Hollow Mine - napisana przez Mario Ortegóna przygoda na 4. poziom, inspirowana kulturą meksykańską.
    W miasteczku San Citlàn pojawia się tajemnicza choroba, która zabija mieszkańców. Roznosi ją czart zwany Tlacatecolo, który... powiedzmy to tak, ma bardzo ciekawą, drugą stronę...
  4. Wages of Vice - napisana przez T.K. Johnsona przygoda na 5. poziom inspirowana kulturą karaibską i luizjańską.
    W mieście Zinda, kraju N'wari, gdzie rządzi szóstka najbogatszych mistrzów gildii, zwanych także Królami Monet, trwa właśnie karnawał, w czasie którego ktoś czyha na życie tutejszych władców.
    Ta historia to idealne połączenie Mardi Gras (luizjańskich ostatków), karaibskich zombie (naćpanych, nie nieumarłych) i ciekawego tła ekonomiczno-społecznego. Tak się bowiem składa, że Królowie Monet są typowymi bogaczami wzbogacającymi się kosztem biednych, podczas gdy antagonistka jest dosłownie biedną sierotą, której jedyna przewaga polega na zdolnościach zielarskich, które pozwalają jej na umiarkowaną kontrolę umysłów. A my poniekąd pomagamy tym bogaczom i możemy sobie zadać pytanie, czy naprawdę robimy dobrze.
  5. Sins of Our Elders - napisana przez Stephanie Yoon przygoda na 6. poziom, inspirowana kulturą koreańską.
    W Yeonido, Mieście Osądu, gromadzą się tajemnicze mgły, których nie zauważa prawie nikt. Jak się okazuje, za wszystkim stoi duch zapomnianego przodka.
    Historia ta łączy w sobie horror niepamięci (ludzie nie wiedzą, co ich dręczy) oraz typowy dla Azji stosunek, a nawet okołoreligijną cześć oddawaną przodkom i osobom starszym.
  6. Gold for Fools and Princes - napisana przez Dominique Dickey przygoda na 7. poziom, inspirowana kulturami prekolonialnej Afryki południowej i wschodniej.
    W imperium Sensa trwa rozgrywka o tron. Ale bohaterowie nie są tu po to, by bezpośrednio grać w Grę o Tron. Zamiast tego mają oni pomóc górnikom, których napadły metalożerne zwierzęta (aurumvoraxy), choć w tle nadal jest intryga związana z pretendentami do tronu. 
    To nie jest historia kolonialna. To historia o wspaniałości afrykańskiej historii, bogatym kraju i dworskich intrygach. To nie jest to, czego się spodziewamy po historii o Afryce, a przez to jest ciekawe!
  7. Trail of Destruction - napisana przez Alastora Guzmana przygoda na poziom 8., inspirowana kulturą aztecką i wydarzeniami z 2017 w Meksyku (mieście)
    Do Tlalepec powoli zbliża się katastrofa. Wybucha wulkan, lecz bohaterowie są w stanie ograniczyć szkody, jeśli tylko uda im się udobruchać jego ducha.
  8. In the Mist of Manivarsha - napisana przez Mimi Mondal przygoda na poziom 9., inspirowana bengalską kulturą.
    W krainie Manivarsha trwa wyścig tratw, który kończy się gdy... miasto Sagorpur zostaje zalane przez rzekę. Teraz bohaterowie muszą znaleźć magiczną konchę i uwolnić ducha rzeki.
  9. Between Tangled Roots - napisana przez Pam Punzalam przygoda na 10. poziom, inspirowana kulturą filipińską.
    Bakunawa, niegdysiejszy obrońca archipelagu Dayawlongon, wpadł w dziwny szał i teraz bohaterowie muszą się ścigać z łowcami smoków, by odkryć, co go tak rozwścieczyło i jak to odwrócić, nim łowcy go zabiją. Przy okazji natykają się na potężne drzewo, które padło ofiarą najeźdźców, którzy już dawno odeszli, ale ból pozostał.
    Archipelag Dayawlongon to idealny przykład fantastyki postkolonialnej. Nie jest obecnie kolonią, ale cierpi z powodu bycia nią niegdyś. Teraz musi się z tego wyleczyć, tak samo jak Filipiny w prawdziwym życiu.
  10. Shadow of the Sun - napisana przez Justice'a Ramina Armana przygoda na 11. poziom, inspirowana kulturą perską.
    W mieście Ankharin Sangar toczy się bój między anielskim władcą a przeciwnymi mu rewolucjonistami. Po której stronie staną bohaterowie?
  11. The Nightsea's Succor - napisana przez D. Foxa Harella przygoda na 12. poziom, inspirowana kulturami wschodniej Afryki i hoodoo.
    Niegdyś ludzie Djaynai praktykowali tajemne sztuki walki, Drogę Czarnej Mgły (Blackmist Way) i Sztukę Czarnego Tronu (Blackthrone Art), jednak wiele z osób je praktykujących uciekło w Morze Nocy (tytułowe Nightsea), gdy w trakcie ery sępa przybyli najeźdźcy porywający ludy Djaynai. Jeden ze statków przewożący niewolników zatonął dawno temu, lecz bohaterowie natknęli się na jego ślad. Czy postanowią spełnić prośbę jednej grupy, by przywrócić zatopioną wiedzę, czy jednak zechcą ją zniszczyć, by ludzie zapomnieli o smutnej przeszłości?
  12. Buried Dynasty - napisana przez Felice Tzehuei Kuan przygoda na poziom 13., inspirowana chińską kulturą.
    Bohaterowie dostali misję ochrony historyczki, z którą wyruszają w podziemia miasta Yongjing, do grobowca Wielkiej Xing, gdzie ma się znajdować jeden ze składników eliksiru wiecznego życia.
    Zakazane miasto? ✅ Eliksir nieśmiertelności? ✅ Terakotowa armia? ✅
    Tak, to całkiem ciekawa historia czerpiąca z chińskiej kultury, a jednocześnie nie będąca wuxią czy xianxią.
  13. Orchids of Invisible Mountain - napisana przez Terry H. Romero przygoda na 14. poziom, inspirowana wenezuelską kulturą.
    Nasycona wróżkową energią, porośnięta dżunglą kraina Atagua została skażona przez siły z Dalekiej Dziedziny. Bohaterowie muszą temu przeciwdziałać.
    Piękna, allo-amazońska dżungla, kontakt z naturą i zagrożenie, które chce zniszczyć tą dziką krainę. Trochę mam flashbacki z Niewidzialnego Miasta, jednak powtarzalność tworzy jedynie wzór, który powoli się wykształca.
Poza tym są jeszcze dwie dodatkowe minisettingi poza Cytadelą. Dosłownie, są tytułowane "Beyond the Radiant Citadel":
  • Imperium Tayyib - stworzony przez Basheer Ghouse'a setting łączący kultury muzułmańskie, hinduiskie i buddyjskie, co daje im co najmniej lekko pakistański wydźwięk.
  • Umizu - stworzony przez Miyuki Jane Pinckard, steampunkowy setting inspirowany Japonią
Każdy z powyższych settingów jest inny. To nie jest w żadnym wypadku orientalizujące spojrzenie, nawet jeśli bohaterowie są przybyszami. Nie trafiają oni jednak na dziwny kraj dziwnych ludzi, lecz po prostu inną kulturę.
Oczywiście, to nie jest idealne. Ale ja nie mówię o tym z punktu widzenia narracji, ale światotwórstwa. Ta książka daje nam bowiem 15 różnych światów, które nie były inspirowane średniowieczną Europą czy Dzikim Zachodem.
To dowód, że da się stworzyć nieeuropejskie dzieło fantasy.

Znaczenie reprezentacji różnych kultur w fantastyce

Jak kiedyś już pisałem, fantasy to gatunek bardzo eurocentryczny. Znaczna większość tych dzieł, jeśli jest allotopijna, jest wyraźnie inspirowana kulturą europejską. A dokładniej chodzi o kultury:
  • germańską
  • francuską
  • brytyjską (wraz z Irlandią)
  • nordycką
  • rzymską
  • grecką
Czasami, jako kultury pozaeuropejskie, często orientalizowane, dojdą jeszcze Egipt, Arabia, Chiny czy Japonia.
A jeśli chodzi o reprezentacje kultury słowiańskiej, to będzie to bardzo uproszczona wizja kultury rosyjskiej, co w obecnej sytuacji geopolitycznej woła o pomstę do Nieba! Albo kultura rumuńska, która jest tak słowiańska jak Węgry, czyli miała styczność ze słowiańską kulturą, jednak wywodzi się z kultury rzymskiej (Rumunia) lub uralskiej (Węgry).
Dlatego też tak dobrze jest zobaczyć dzieło czerpiące z innych kultur niż te, które zwykło się widywać nagminnie. Wszelkie elementy mitów, folkloru czy kultur afrykańskich, południowoazjatyckich, rdzenno-amerykańskich naprawdę są na wyciągnięcie ręki (i tonę riserczu).
Co ciekawe, problem reprezentacji może istnieć także w skali europejskich kultur. Wszakże, może i dzięki Wieśkowi przeżywamy w Polsce swoisty renesans słowiańskości, jednak czy poza krajami słowiańskimi (+ imigrantami z tych krajów), mamy dużo przykładów słowiańskości w fantastyce zagranicznej?
Albo kultury fińskiej? Węgierskiej? Albo czy ktoś mniej niż pobieżnie wykorzystał kultury krajów iberyjskich?
A więc problem nie leży tylko poza Europą. W niej także są mitologie niedoreprezentowane.
Dlatego, gdy będziecie się zastanawiać nad waszym światem fantasy, może warto by było zastanowić się nad użyciem elementów innych niż zazwyczaj kultur. Jeśli nie chcecie uciekać z Europy, zawsze możecie wykorzystać coś z kultur hiszpańskich, portugalskich, węgierskich itd.
A w szczególności łatwo by było zaczerpnąć pewne motywy czy postaci z tych nieeksploatowanych zazwyczaj kultur. W moim wypadku będą to zapewne głównie potwory.
A wiecie, co jest najlepsze, gdy tworzy się takie światy, opierając się na innych niż zazwyczaj kulturach? Przede wszystkim, uczymy się o nich, a także możemy zainspirować innych do tego, by się o nich czegoś dowiedzieli.
Albo możemy sobie tego nie umoralniać na siłę i powiedzieć, że po prostu lubimy pisać o czymś innym niż to, co zostało przewałkowane 1000 razy!

Tak czy inaczej, mam nadzieję, że ten wpis dał wam trochę do myślenia, jeśli chodzi o różnorodność w fantastyce.

Do przeczytania.
(Wszystkie wywiady z twórcami znajdziecie tu.)

Komentarze

Popularne posty