"Moja książka jest genialna!" - czyli, jak się zmotywować do pisania książki

 Ohayo! a może Bangkok!

Witajcie w kolejnym wpisie na moim blogu! Postanowiłem zrobić sobie przerwę od wpisów o potworach.

A mam dziś specyficzną inspirację. Jest obecnie (gdy to piszę) kwiecień, czyli Camp NaNo. I piszę swoją książkę... I krytyk (wyobrażeniowe wcielenie wszelkich pisarskich obaw, które ciągle mówi, jak złą robotę odwalam) mnie dopada! Mówi, że ta książka jest do bani. Że fabuła jest słaba, a postaci niezbyt dobrze zarysowane. Że lepiej porzucić tą książkę i zająć się czymś innym.


W końcu na lato planuję napisać łódzkie urban fantasy, więc warto by było zacząć planować... (SPOILER: Jest sierpień i nadal ślęczę nad obecnym projektem, nie planując tego, co zamierzałem 😥)

Ale czuję, że gdybym znów zrezygnował z tego projektu (to już moje drugie podejście do niego) czułbym się źle.

Ale jak znaleźć w sobie siłę, by pisać? Tym zajmę się w dzisiejszym wpisie!

Pisać każdy może?

"Pisanie wydaje się łatwe" - powiedział każdy, kto nigdy nie pisał.
Pisarz jest pod wpływem wielu wątpliwości. Czy jego dzieło jest dobre? Czy postaci są dobre? Czy jest wystarczająco dobry?
Jak zawsze takie lęki mają swą dobrą i złą stronę. Bez nich nie ma pokory, łatwo popaść w pychę, a przez to nigdy się poprawimy. Jednak gdy się im poddamy, nic nie zrobimy, bo zawsze będzie paraliżować nas strach.
Poza tym są lęki o sukces, o fundusze itd. Można sobie zadawać pytanie, czemu ta książka miałaby być wydana? Czy nie warto się zająć czymś innym?
W ten sposób nie zjemy ciasta, a i tak nie będziemy go mieć. Nigdy nie skończymy naszych książek.
A raczej po to się je pisze, żeby je skończyć!
Należy więc jakoś pozbyć się tych lęków, sprowadzić je do bezpiecznego poziomu. To jednak nie zawsze jest łatwe.
Trzeba się jakoś zmotywować.
A moim zdaniem najlepszą motywacją byłoby przekonanie, że ta książka jest warta skończenia. Czasami warto nawet zhiperbolizować jej wartość, żeby przekonać swoją podświadomość.
Pomyślcie więc, co wasze dzieło wprowadzi: Może wprowadza jakieś przełomowe elementy formy? Może dotyczy ważnego dla was tematu? A może czujecie, że bohaterowie są tak dobrzy, że wymagają ukończenia ich historii?
Niech te myśli dają wam motywację do skończenia pierwszego draftu! Dopiero później możecie dopuścić do siebie pełną krytykę, gdy będziecie poprawiać dzieło. A właściwie, nawet wtedy nie pełną, bo jeśli dopuścicie do siebie pełnie krytyki (a tym bardziej związane z tą krytyką obawy), będziecie chcieli porzucić poprawianie.

Jakie wartości może mieć nasza książka?

Zawsze już na wstępie się zastanowić, czemu chcemy napisać daną książkę. Co jest takiego wspaniałego, że chcemy napisać to dzieło?
  • Może chodzi o jakieś (typy) postaci, których nam brakuje w literaturze i chcemy temu zaradzić, tworząc własną historię przy ich wykorzystaniu?
  • Może stwierdzimy, że stworzymy jakiś niespotykany wcześniej zabieg formalny, który sprawi, że czytelnikom opadną szczęki?
  • Może zechcemy powiedzieć o ważnym dla nas temacie?
A może znajdziemy jakąkolwiek inną wymówkę, żeby trzymać się tego dzieła!
Ważne jednak jest to, żeby mieć cały czas ten cel w głowie. Być może będzie on przesadzony, jednak będzie on dobrą marchewką dla tych upartych osłów, które potrafią w nas drzemać.
W końcu, jeśli nie skończymy książki, nie wydamy jej! A tylko my jesteśmy w stanie napisać historie, które drzemią w naszych głowach. Fajnie do tej myśli słucha się piosenki Unwritten:

"Today is where your book begins
The rest is still unwritten"

PS. Wiem, że ta piosenka ma inne znaczenie, ale lubię ją interpretować jako piosenkę o pisaniu!
I z tą myślą was zostawiam.
Pa!
Do przeczytania!

Komentarze

Popularne posty