Czy fantasy to promonarchistyczna propaganda? - ALE FANTASTYCZNA HISTORIA#3

 Ohayo! a może Neapol!

Witam was w kolejnym wpisie na moim blogu, gdzie zajmuję się kulturą, zarówno od strony odbiorcy jak i twórcy, a czasami nawet naukowca. Szczególnie lubię fantastykę (z wyraźnym nakierowaniem na fantasy), co również jest widoczne w moich wpisach.

A dziś chciałbym pomówić o bardzo ciekawym, często zauważalnym elemencie światotwórczym fantasy, czyli monarchii. Wszakże większość dzieł fantasy ma w sobie króla, ewentualnie królową, cesarza, imperatora, księcia czy innego monarchę. Niektórym jednak to się nie podoba!

Czemu więc wciąż widzimy monarchów w fantastyce?

Czytajcie dalej tego posta, by się dowiedzieć!

Ale w ogóle, czym jest monarchia?

Jak sama nazwa wskazuje (mono+arche), monarchia to rządy jednej osoby, jednowładztwo. Gdyby rządziły dwie osoby, mielibyśmy do czynienia z duarchią.
Monarchowie to więc nie tylko królowie, ale również wiele innych postaci, które są suwerenem jako jedna osoba. Sprawuje ona władze dożywotnio i nie można jej usunąć, a także zazwyczaj swoją władzę dziedziczy. Wyjątkiem jest oczywiście monarchia elekcyjna, jak ta w Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Monarchami mogą więc być:
  • cesarz
  • car
  • kalif
  • król
  • sułtan
  • chan
  • książęta (różni)
  • emir
oraz ich żeńskie odpowiedniki:
  • cesarzowa
  • caryca
  • kalifka
  • królowa
  • sułtanka
  • chanka
  • księżna/księżniczka
  • emirka
(Tak, wiem, że w wypadku niektórych słów może nie być żeńskich odpowiedników, jednak mówimy tu o fantastyce w perspektywie meta, a więc wszystko jest możliwe.)
Warto również dodać, że czasami najwyższy przywódca państwa również może mieć dużo z monarchy.

Fantasy jest skierowane ku przeszłości

Fantasy jako gatunek zawsze czerpie z przeszłości, czasami jedynie przywołując jakieś elementy z mitów, legend i podań (jak to się dzieje chociażby w urban fantasy), a czasami tworząc z nich świat, niczym z cegiełek. Szczególnie lubianym okresem, na którym wzorują się autorzy fantasy jest średniowiecze.
A co kojarzy się z fantasy? Rycerze, zamki i królowie!
Zresztą, monarchia była obecna nie tylko w średniowiecznej Europie, ale i w starożytności oraz w nowożytności, w wielu kulturach od Mezopotamii po Ameryki. Szanse, że jakikolwiek kraj byście nie wybrali, miał on w swojej historii monarchię, jest bardzo duża.
https://aleklasa.pl/gimnazjum/c268-prace-pisemne/
historia-praca-domowa/feudalizm-powtorka
Jeśli osadzamy fantastykę w czasach przypominających historyczne czasy, naturalne więc wydaje się zaimplementowanie monarchii jako systemu władzy.
Trudno bowiem uznać, że demokracja pasuje do średniowiecza. A jeśli już pasuje, to jak pięść do nosa!
Monarchia świetnie obrazuje system społeczny, który kojarzy się ze średniowieczem. Pamiętacie jeszcze te piramidki obrazujące podział społeczeństwa na stany albo piramidki kto komu podlegał?
Tak właśnie wyobrażamy sobie średniowiecze!
A demokracja jest całkowicie czymś odwrotnym. Demokracja ma w swoich założeniach, że wszyscy obywatele są równi, co kłóci się z wizją średniowiecza, gdzie jednak dość silna była hierarchia klas (stanów).
A więc w fantastyce mamy monarchię, bo z uwagi na jej silne powinowactwo do przeszłości, a szczególnie średniowiecza, taki stan rzeczy wydaje się naturalny.
Swoją drogą warto wspomnieć, że nieliczne przykłady słynnych demokracji wcale nie były takie święte, jak komuś mogłoby się wydawać.
Zarówno w Rzymie, jak i w Atenach tylko nieliczni mieli prawa obywatelskie. Chociażby Ateńczykiem mógł nazwać się tylko "wolno urodzony, pełnoletni mężczyzna z ojca Ateńczyka i matki Atenki", a więc to wykluczało kobiety, niewolników, dzieci, cudzoziemców i osoby mieszanego pochodzenia.
U nas, w Polsce również mieliśmy ciekawą demokrację. Dopuszczono do niej jedynie szlachtę! Do tego w tym czasie nadal mieliśmy króla, który jednak nie miał zbyt wiele do gadania.
Ale istnieje jeszcze jeden ważny powód, dla którego monarchia we fantastyce jest tak popularna i tak jednak lubiana!
Pamiętacie może, z czego według Andrzeja Sapkowskiego czerpie fantastyka, ciągle powtarzając ten schemat w swojej fabule? Tak, Śmierć Artura (Le Mort d'Arthur) Mallory'ego, XV-wiecznego romansu rycerskiego.
A romanse rycerskie są, należy przyznać, wciąż bardzo popularnym kontekstem, z którego mniej lub bardziej pośrednio czerpią twórcy fantasy. W baśniach, także częstych kontekstach fantastyki, również często spotykamy książęta i królów.
W fantastyce więc ukształtował się więc pewien schemat, w którym istnieje Dobry Dziedzic tronu, którego władza sprawi, że mieszkańcom kraju będzie się żyło dobrze, a świat będzie lepszym miejscem.
Ten schemat jest opisany przez Sapkowskiego w taki sposób:
"Mit arturiański jest wśród Anglosasów wiecznie żywy, jest mocno wrośnięty w kulturę swym archetypem. I dlatego archetypem, prawzorem WSZYSTKICH utworów fantasy jest legenda o królu Arturze i rycerzach Okrągłego Stołu. Kto chce, niechaj zamknie oczy i na oślep wyciągnie rękę ku półce z książkami, niechaj wytaszczy z niej na chybił-trafił jedną powieść fantasy. I niechaj sprawdzi. Książka opisuje dwa królestwa (krainy, imperia) – jedno jest Krainą Dobra, drugie wręcz przeciwnie. Jest Dobry Król, z tronu i dziedzictwa wyzuty i próbujący je odzyskać, przeciwczemu są Siły Zła i Chaosu. Dobrego Króla wspiera Dobra Magia i Dobry Czarodziej, jak również zgromadzona wokół sprawiedliwego władcy Drużyna Dzielnych Chwatów. "
- Andrzej Sapkowski, Piróg albo Nie ma złota w Szarych Górach

A więc fantastyczna wizja króla nie jest tylko dopasowaniem do realiów historycznych, które są najpopularniejszym okresem, z którego autorzy czerpią. Ta promonarchiczność jest pokłosiem wzorców z literatury, a te spokojnie można by było powiązać z religijnymi wzorcami dobrego króla, jakim jest Bóg. W końcu w modlitwie Ojcze Nasz jest fragment "przyjdź królestwo Twoje".
Zresztą, królowie często byli uznawani za tak zwanych pomazańców Bożych, wybrańców, więc wizja wybrańca, który staje się władcą jest sensownym zabiegiem. A warto zauważyć, że high fantasy lubi mieszać w fabułę Siły Wyższe.
W sumie, czy czekanie na powrót Dobrego Władcy nie jest równie sensowne, jak czekanie, aż w końcu zostanie wybrany Dobry Prezydent albo Dobry Sejm?

Krytyka monarchów

Mimo tego, niektórym nie odpowiada to, jak monarchia jest pokazywana w fantasy. Krytykują oni wizję Dobrego Króla, który musi zasiąść na tronie i mieć władzę absolutną, by wszystkim żyło się lepiej.
I oczywiście, myślę, że taki James Tullos może mieć trochę racji, gdy twierdzi, że sam fakt, że ktoś urodził się tak, jak się urodził, nie powinno oznaczać, że ma być Dobrym Władcą. Bohater powinien pokazać, czemu powinien zasiąść na tym tronie.
Jednakże nie zwraca się tutaj uwagi na to, że przykład Władcy Pierścieni to high fantasy z mocnym wpływem arturiańskim, a więc nie zwraca się uwagi na specyfikę gatunku. Nie zostaje podany również przykład Czerwonej Królowej (V. Aveyard), Zbrojnych (T. Pratchett) czy innych dzieł, które wprost są antymonarchistyczne. W Czerwonej Królowej dosłownie mamy do czynienia z walką przeciwko złej monarchii, którą wcale nie kończy to, że Cal zasiada na należnym mu tronie!
No, a o Raju utraconym i jego retellingach, które wprowadzają antymonarchizm na nowy poziom, już nie mówiąc.
Oczywiście, Tullos zauważył jednak jedną rzecz - warto by było w dziele porozmawiać o plusach i minusach monarchii. Czemu ktoś ma być władcą? Czemu musi mieć taką władzę? Czemu musi być władca?
W końcu, z naszego, współczesnego świata dobrze wiemy, że królowie i królowe żyją nadal. Monarchiami nadal są:
  • Wielka Brytania
  • Japonia
  • Hiszpania
  • Szwecja
  • Dania
  • Holandia
  • Belgia
Istnienie monarchii więc nie wyklucza innych form władzy.
Tym bardziej, że mam wrażenie, że obecna wizja monarchy mocno jednak czerpie z wizji brytyjskiej rodziny królewskiej.

Jak być władcą w fantasy? - kilka rzeczy, które warto zapamiętać

Skoro już omówiliśmy, czemu nie potrzeba rezygnować z monarchii w fantasy, czas trochę zastanowić się, jak napisać dobrego władcę w fantastyce (i nie, nie chodziło mi tutaj o archetypicznego Dobrego Władcę).

Monarcha czyli kto?

Jak już mówiłem, monarcha jest jedynym władcą w kraju, pełniącym funkcję dożywotnio i często dziedziczącym władzę.
Ale w zależności od specyfiki państwa, monarcha może mieć większą albo mniejszą władzę. Może najwięcej do powiedzenia ma szlachta, a król jest tylko dla picu? Może włada ktoś inny, np.: regent albo władca jest jakoś potajemnie więziony?
Oczywiście, to ile władzy ma monarcha jest pewnym spektrum, a nie czymś binarnym. Władca może mieć doradców, ale poza tym mieć olbrzymią władzę. Może mieć bardzo związane ręce albo ktoś próbuje rządzić za niego (jak w Summonerze Tarana Matharu, gdzie pomimo abdykacji stary król i jego poplecznicy wciąż rządzą, a nowy król siedzi cicho, nie mogąc się sprzeciwić).
Warto również przyjrzeć się ciekawej formie monarchii, jaką jest monarchia elekcyjna, którą wszyscy Polacy powinni znać z historii. Jakaś określona grupa osób (zazwyczaj szlachta) wybiera monarchę. Może to przypominać trochę wybory prezydenckie, tylko że z dożywotnią kadencją!
Zresztą, takie zjawisko pojawia się również w wielu dziełach fikcyjnych, chociażby:
  • Gra o tron (serial) - koniec 8 sezonu
  • Warhammer Fantasy - Imperator
  • Wiedźmin 3 - na Skellige
Ale pytając się, kim jest monarcha, miałem na myśli przede wszystkim to, kim jest w warstwie symbolicznej.
Czy jest tyranem, dyktatorem? A może chce dla swoich poddanych jak najlepiej?
Czy jest głową państwa? Jak dużo ma obowiązków? Jak głęboko się wtrynia?
Jak bardzo troszczy się o swój lud i swój kraj? Na czym mu zależy najbardziej?
Czy w wypadku wojny będzie stal na tyłach jako dowódca-strateg czy jednak ruszy do boju razem ze swoimi żołnierzami?
A może, z uwagi na jakieś magiczne mumbo-jumbo monarcha będzie stanowić personifikację swojego kraju, jego serce, tak jak działo się to z Elyon w W.I.T.C.H.!
Wszystko zależy od was!

Damokles - czyli wady monarchii dla monarchów

Bycie monarchą nie jest łatwe. Tak, teoretycznie ma się wszystkie luksusy i bogactwa, ale również istnieje mnóstwo zagrożeń.
Świetnie obrazuje to anegdotyczna opowieść o syrakuskim władcy Dionizjuszu i Damoklesie, który mu zazdrościł. Dionizjusz pozwolił Damoklesowi żyć przez jeden dzień jego życiem, ale jednocześnie kazał zawiesić nad jego głową miecz na końskim włosiu, które mogło w każdej chwili pęknąć. To miało zobrazować, jak wiele niebezpieczeństw jest w życiu władcy.
I stąd mamy frazeologizm "miecz Damoklesa".
I jakby się tak zastanowić, polityka, szczególnie w dawnych czasach, potrafiła być naprawdę brutalna. Ile znamy historii o królobójstwach, by przejąć władzę? Ile znamy przykładów królowych, które posuwały się do zbrodni, by tylko ich dziecko zasiadło na tronie? Ile znamy rebelii przeciwko monarchom, które skończyły się ich śmiercią?
I po tym nadal mamy uznawać, że życie władcy jest łatwe?
Richard Westall
"Miecz Damoklesa"
We fantastyce również takie elementy się pojawiają, chociażby poprzez liczne intrygi, mające na celu przejęcie władzy przez określoną osobę. Gra o Tron dosłownie jest grą o władzę, w której trup ścieli się gęsto. Podobnie możemy powiedzieć o serii Królewskie źródło Wheelera, Złym Królu Black czy Zakonie Drzewa Pomarańczy Shannon.
Ale problemy monarchów nie kończą się na intrygach, które mogą ich zabić.
Monarcha ma bardzo ważną rolę w państwie. To on nim zarządza i jeśli chciałby być dobrym władcą, musi naprawdę bardzo się postarać. I dużo poświęcić!
Władca taki (załóżmy, że postanowimy romantyzować monarchię na maksa) trzyma na swoich barkach losy całego kraju, wszystkich ludzi tam żyjących itd. To olbrzymia odpowiedzialność, którą monarcha musi podejmować samemu. Wyobraźcie sobie, jak taki ktoś musi się czuć!
Można powiedzieć, że w ten sposób monarcha nie jest właścicielem narodu, lecz jego własnością.
Ach! No i ten cały problem z drabiną społeczną, który widać w wielu współczesnych reprezentacjach monarchii. W końcu pozycja władcy czy członka rodziny królewskiej oznacza, że znajduje się on na szczycie takowej drabiny, która często wydaje się być zrobiona z adamantium, a więc niezniszczalna.
Często nawet rodzina królewska jest objęta tabu, które może być nawet niewypowiedziane, ale wyczuwalne w zachowaniach ludzkich. Ludzie zawsze będą się źle czuli w otoczeniu osób, które mogą uznawać za lepszych. Wyobraźcie sobie, że do waszej klasy licealnej chodzi dziecko głowy państwa... Czy będziecie się z tym czuli komfortowo, jeśli jesteście przedstawicielami mieszczaństwa/klasy pracującej? Możliwe, że nie do końca, przynajmniej początkowo.
Prawdopodobnie w allomediewalistycznej fantastyce można by było spodziewać się jeszcze ostrzejszych reakcji. Przecież zadawanie się arystokracji z plebsem burzy struktury społeczne, które tam pewnie będą jeszcze mocniejsze niż w wypadku współczesnych czasów, gdzie jednak mamy przeświadczenie, że wszyscy ludzie powinni być traktowani na równi.
A więc tacy bohaterowie nie będą mieli zbyt wiele okazji, by poczuć się jak normalni ludzie (lub inne istoty, które można stawiać na równi z ludźmi). Nie mogą bowiem zbytnio znaleźć przyjaciół poza zamkiem, a będąc w nim, prawdopodobnie będą mieć na głowie przynajmniej część ciężaru całego kraju! Oczywiście, prawdopodobnie bohaterowie będą mieli znajomych wśród szlachty, ale będą oni ciągle przypominać o tym, że bohater jest następcą tronu. No i arystokracja potrafi być często skończonymi durniami.
Dlatego tyle jest historii, w których książę czy księżniczka uciekają z zamku, by spróbować żyć jak normalni ludzie, albo chociaż raz na jakiś czas się z niego wymykają.
A należy zauważyć, że w sumie tacy książęta i księżniczki mają czego zazdrościć mieszczaństwu, czy nawet chłopstwu. Ich życie nie jest ciągle podporządkowane dobru państwa, Mogą sobie wybrać tego, kogo chcą poślubić, zamiast myśleć koniecznie o politycznych plusach i minusach. Nie muszą stosować się cały czas do jakiejś etykiety, która jest fatalnym przykładem kontraktu społecznego, gdyż mało kto ją nawet rozumie.
Są wolni! Nie czują takiej presji!
Szczególnie, gdy wizja tych niższych warstw społecznych jest mocno zromantyzowana, a warunki ekonomiczne nie są czymś, w co autor się wgłębia.
Wrażenie takie jest szczególnie widoczne na przykładzie nowoczesnych książąt i księżniczek, takich jak Edvard z filmu Książę i ja. Zresztą, mam wrażenie, że na prawdziwą rodzinę królewską Wielkiej Brytanii również patrzy się w ten sposób.
Poza tym, kto powiedział, że pomimo tego, że ta jedna postać jest słodką cynamonową bułeczką, stworzoną po to, byśmy się na nią zachwycali, reszta wyższych sfer nie może być totalnymi złolami? Czemu arystokracja nie może celowo izolować się od niższych sfer i to na tyle, że taki/a książę/księżniczka nie może nawet porozmawiać ze stajennym? A może by chciał/a mieć jakiś kontakt z ludźmi z niższych warstw, żeby chociażby wiedzieć, jakie są ich problemy.
No i można jeszcze dodać temat potężnej heteronormy. Nie tak trudno sobie wyobrazić idyllicznie przyjazny dla osób nieheteronormatywnych świat (ostatnio w nowszej fantastyce pojawia się to coraz częściej), ale członkowie rodziny królewskiej dla dobra swojego kraju (albo arystokracji, albo czegoś jeszcze innego) muszą udawać cis-płciowe, heteroseksualne (lub chociaż biseksualne) osoby, jeśli nimi nie są. Bo taka jest presja społeczna! Musi być król, musi być królowa i musi być z ich związku dziecko!
Poza tym, skoro już wchodzimy w gender, warto zaznaczyć jak przedmiotowo były traktowane księżniczki i królowe - rzekomo najważniejsze kobiety w państwie. Bardzo często jednak bywają przedstawiane jako osoby, które są niejako sprzedawane innym rodzinom w celach politycznych i których jedynym celem w życiu powinno być urodzenie dziecka, najlepiej syna. Oczywiście, nie mogę być pewnym, czy rzeczywiście tak było zawsze w historii, a do tego w narracji często pojawiają się królowe, których wartość nie jest liczona tym, ile synów wypchnęły ze swoich macic.
Jednakże warto o tym pomyśleć.

A więc tak, niekoniecznie przedstawianie rodziny królewskiej jako bandy bogaczy, którzy nie mają żadnych problemów, jest jedynym sensownym wyborem. Pomyślcie jeszcze, jakie inne problemy mogą mieć monarchowie i ich rodziny.

Wizerunek monarchii wśród ludu

To, że władca może być dobry albo zły, nie oznacza, że jego poddani muszą koniecznie zgadzać się z tą wizją. Władca może być tyranem, któremu nikt się nie sprzeciwi, albo Dobry Królem, którego dobre czyny nie będą wychwalane pod niebiosa przez mieszkańców jego państwa.
Eugene Delacroix,
Wolność wiodąca lud na barykady
Ale zacznijmy od tego, co wszystkim antymonarchistom chodzi po głowie, czyli rewolucji a'la rewolucja francuska!
W skrócie, Francuzi tak się wkurzyli na system władzy z monarchą na czele, że się go pozbyli w bardzo krwawy i brutalny sposób. Zginęło mnóstwo ludzi, w tym postronnych osób. Oberwało się również religii katolickiej, która została zastąpiona innymi, ateistycznymi kultami.
Jeśli czytaliście Nie-Boską komedię, wiecie już, jak zareagowało na to środowisko literackie.
Oczywiście, pomimo wykoszenia znacznej części szlachty, w czasach napoleońskich monarchia we Francji powróciła i trwała jeszcze do 1870 roku, gdy nastały czasy III Republiki.
Inne ciekawe przykłady rewolucji antymonarchicznych to:
  • angielska wojna domowa
  • rosyjska rewolucja październikowa
  • amerykańska wojna o niepodległość - świetny przypadek antymonarchizmu związanego z walką przeciwko kolonializmowi
Oczywiście, warto również wspomnieć o Wiośnie Ludów, która była serią powstań w całej Europie, które prowadziły do kolejnych powstań. W ten sposób mieszkańcy państw stawali się aktywnymi obywatelami.
Ale co, jeśli obywatele nie są aż tak bardzo niezadowoleni z monarchii, by próbować ją obalić, albo nie mieliby na to wystarczających sił?
Można pokazać przepaść między klasami społecznymi, gdzie awans społeczny jest niemal niemożliwy. Można pokazać problemy niższych warstw społecznych. Można również opisywać problemy tych ludzi, na przykład wspominając, jak działania króla tego i tego źle na nich wpływają.
Oczywiście, nie zawsze też sytuacja polityczna jest całkowicie zależna od władcy, szczególnie w przypadku istnienia parlamentaryzmu albo demokracji szlacheckiej, a także gdy zdarzają się jakieś klęski naturalne i wojny, ale król jako twarz rządu może nadal nie być lubiany.
Zresztą, trudno mi wyobrazić sobie, żeby władca był całkowicie lubiany, nawet jeśli miałby być wręcz baśniowym, Dobrym Królem. Zawsze znajdą się jakieś wady, które można skrytykować. Chociażby za fakt, że monarchia jest zła, bo tworzy hierarchizację społeczeństwa.
Jednak, jeśli chcecie opisać władcę, który jest powszechnie kochany, możecie to zrobić!

Kontakty

Wracając jeszcze na chwilę do tego, co omawiałem wcześniej - warto się zastanowić, z kim taka rodzina królewska ma kontakt.
Czy siedzą cały czas w zamku, odizolowani od reszty świata? Jak Król Ziemi z Awatara
A może dzieci uczęszczają do jakiejś królewskiej akademii? A jeśli tak, to czy do tej akademii uczęszczają tylko szlachcice, czy jednak mogą tam trafić osoby z niższych sfer? Jak w Summonerze Tarana Matharu.
A może książęta muszą odbyć służbę wojskową, w czasie której mogą poznać żołnierzy? Jak w Czerwonej królowej Victorii Aveyard.
A może mają inne sposoby zdobywania kompetencji społecznych.
A może w waszym dziele jest buntowniczy/a książę/księżniczka, która wykrada się w nocy z pokoju, by poznawać świat.
Jak zawsze, to od was zależy.

Jak używać monarchii w dziełach - czyli kilka ciekawych propozycji

Skoro już napisałem, co warto przemyśleć sobie, gdy planujemy włożyć monarchię do naszego świata, czas porozmawiać o ciekawych motywach, które potrafią wyciągnąć z monarchii to, co dla historii będzie najlepsze.

Prawowity dziedzic

Zacznijmy popularnych tropem, czyli historią o dziedzicu tronu, który musi na nim zasiąść, bo - tu sobie wybierzcie, o co chodzi. Może kraina choruje bez prawowitego władcy (Trzy wiedźmy Pratchetta) albo uzurpator jest wielkim, złym tyranem, którego trzeba się pozbyć.
Tak czy inaczej, bohater/ka dowiaduje się, że jest dziedzicem/dziedziczką tronu i musi jakoś objąć panowanie.
W międzyczasie można wprowadzić rozważania o przeznaczeniu i odpowiedzialności. Czy to dobrze, że chłopak z farmy, który może nie chcieć zostać władcą, ma zasiąść na tronie, bo wskazała go jakaś wróżka albo jego prababka miała romans z księciem? Warto również wspomnieć tutaj o odpowiedzialności za lud i krainę.
No i może trochę zakwestionować słuszność tego wszystkiego.
A może bohater postanowi się sprzeciwić swojemu przeznaczeniu? A może bohaterowie stwierdzą, że prawowity dziedzic nie jest najlepszym kandydatem na władcę i muszę nie dopuścić do jego objęcia tronu? 

Dworska intryga

Co jest lepsze od dworskiego romansu? Oczywiście, ze dobra dworska intryga. Wiecie,t e sieci kłamstw, intryg, sekretów i innych zjawisk, które sprawiają, że czujemy napięcie.
Może chodzi o wpływy na zamku? A może o to, kto zostanie królem (bo jest na przykład monarchia elekcyjna)? A może o coś innego.
Naprawdę, istnieje mnóstwo dzieł z tym motywem:
  • Pieśń Lodu i Ognia George'a R.R. Martina
  • Królewskie źródło Jeffa Wheelera
  • Zły Król Holly Black
  • Zakon Drzewa Pomarańczy Samanthy Shannon
A więc jeśli chcecie opisać fantastykę z mocnym naciskiem na politykę, serdecznie polecam właśnie użycie jakichś dworskich intryg.

Rewolucja!

To właśnie się dzieje, gdy monarchia się znudzi. Ludzie ruszają do walki o swoje prawa.
To również jest popularny motyw, obecny chociażby w :
  • Gwiezdnych Wojnach
  • Dziedzictwie Oriszy
  • wielu seriach dystopijnych
  • Czerwonej Królowej
  • itd.
To jest świetny sposób, by porozmawiać o rozwoju społeczeństwa. I jego regresie, bo choć można uznawać strącenie elit z tronu za dobre, to towarzyszący temu rozlew krwi może ukazać mroczną stronę walki o wolność. Tylko czy to jest nadal walka o wartości?
Można również ukazać punkt widzenia władców i szlachty, którzy mogą tak naprawdę nie tyle bronić swojej władzy, ale przede wszystkim własnego życia.
Dlatego tak bardzo podoba mi się seria Czerwonej Królowej, gdzie przez 3 ostatnie tomy ciągle towarzyszy ruchowi oporu Cal, członek rodziny królewskiej, który powoli zaczyna rozumieć zło monarchii, a nie jest o tym przekonywany poprzez ostrze przecinające mu tętnicę szyjną.
A może rewolucję uda się powstrzymać, tak jak w Rebelii, 4 tomie (a właściwie prequelu) serii Summoner. Tam bowiem ludzie zdenerwowali się na króla i byli gotowi go zamordować, ale ten przekazał władzę swojemu nastoletniemu synowi, a ludzie się uspokoili. Co prawda, to była intryga i stary król zachował nadal władzę, ale rewolucję udało się powstrzymać.

Królowiectwo

To będzie krótkie, ale znaczące.
Gdy kraj jest rządzony przez kobiety, królowe, może nie powinno być to królestwo (kingdom), ale królowiectwo (queendom).
Załapałem to z Zakonu Drzewa Pomarańczy i przyznam, że bardzo mi się to słowo podoba!

I jak się wam podoba moje spojrzenie na monarchię w fantasy? Przyznam, że myślałem nad tym wpisem od długiego czasu, ale w końcu mi się udało!
Czy udało mi się was zainspirować albo dać wartościowe informacje?
Jeśli tak, napiszcie o tym w komentarzu, by mój blog mógł się rozwijać.
Bye!

Bibliografia

Komentarze

Popularne posty