Czy odkupienie jest możliwe dla wszystkich? - Redemption Arc na (nie)poważnie

 Ohayo! A może Wrząca Skała!
Witam was w kolejnym wpisie na moim blogu. Chciałbym dziś skupić się na pewnym bardzo ważnym zjawisku w popkulturze. Ważnym, popularnych i chyba lubianym.
Jak jednak zrobić genialny redemption arc? I czy redemption arc powinien być realistyczny?

Czym jest redemption arc?

Jak mówi wikisłownik, redemption arc to "Wątek fabularny, w którym niemoralna postać odkupuje się i naprawia swoje złe uczynki (lub w której czytelnicy postrzegają ją jako takową)". (Tym razem Tłumacz Google przetłumaczył to składniej ode mnie XD.)
A więc redemptiom arc polega na tym, że jakaś postać negatywna staje się postacią pozytywną poprzez pewne działania.
Proste, nie?
No, nie do końca
Kto może przeżywać redemption arc?
Pozornie można pomyśleć, że redemption arc jest konstrukcją, która przydaje się w sytuacji, w której chcielibyśmy, by antagonista stał się częścią drużyny bohaterów. Tak, często się używa redemption arcu właśnie do tego, ale...
Protagonista również może mieć redemption arc. Może być to jakiś złodziej, który uczy się, jak wyjść na prostą? (Aladyn!) Może to zabójca ze świeżo odnalezionymi skrupułami? (Nikita!) A może to rewolwerowiec, który chce odkupić swoje winy, jak w chyba połowie westernów?
Jednakże, gdy słyszymy o redemption arcu, myślimy raczej o tym, jak złoczyńca (w domyśle antagonista) staje się postacią pozytywną.
Znamy to z wielu przykładów: Zuko (Awatar: Legenda Aanga), Catry (She-ra i księżniczki mocy) czy Jaime Lannistera (Gra o Tron).

Tylko jak to zrobić?

W przeciwieństwie do character arcu, nie znalazłem żadnego schematu, który mógłby posłużyć nam jako prosty wzór na to, czego powinniśmy oczekiwać po redemption arcu.
Zazwyczaj jednak polega to na tym, że:
  1. Postać zostaje pokazana jako złoczyńca
  2. Postać rozpoznaje swoje czyny jako złe
  3. Postać postanawia się zmienić
  4. Postać zostaje ustanowiona jako postać pozytywna
Zacznijmy może więc od początku...

Jak stworzyć złoczyńcę, którego da się odkupić?

To, czy złoczyńcę powinno się lubić czy też nie, jest tematem spornym. Szczególnie w wypadku złoczyńców, których chcielibyśmy odkupić. Jedno jest jednak pewne, złoczyńca taki nie może być zbyt nielubiany, bo wtedy nikt raczej nie będzie liczyć na to, że się zmieni.
Jego czyny również nie powinny być totalnie złe! Warto się zastanowić, jaki poziom złych czynów można komuś wybaczyć.
Raczej nie weźmiemy do redemption arcu "generała zła" pokroju Himmlera. Jest on po prostu zbyt zły.
Kilka najlepiej rezonujących ze mną przykładów redemption arców to postaci, które myślały, że swoimi czynami robią dobrze (a służyły w tej "armii zła"). Zarówno Zuko (Awatar) jak i Hunter (Sowi Dom) są członkami rodzin tych Złych, którzy chcą się przypodobać swojemu ojcu/swojej figurze ojcowskiej. Chcą być widziani jako wartościowi w ich oczach i dlatego robią rzeczy z ogólnego punktu widzenia złe.
Ale mają momenty, w których okazują dobroć. Zuko uratował Aanga z rąk Zhao, a Hunter zrezygnował z planu oddania swojemu wujkowi całego mini-zoo palismanów, które ten by pożarł.


Jednocześnie również bohaterowie ci nie robili jakoś bardzo strasznych rzeczy. Nie wymordowali żadnej wioski, nie zabili żadnej ważnej osoby dla głównych bohaterów (nawet jeśli Zuko próbował zabić). Po prostu robili to, co uważali za słuszne, by osiągnąć uznanie ze strony osób, które stawiane były przez nie na piedestale.
Łatwo jest więc ich widzieć jako postacie tragiczne.
Trochę inaczej jest z tym w wypadku Catry, która dość wyraźnie postanawia być tą złą. Tylko czemu ona to robi? Żeby zrobić na złość Adorze, a także żeby pokazać swoją wartość (podobnie jak dwaj poprzedni bohaterowie).
Tym bardziej, że zaczyna ona nie jako antagonistka, lecz przyjaciółka głównej bohaterki, która (protagonistka) ją (Catrę) zdradza, przystępując do Rebelii Księżniczek. Czy wy byście się z tego powodu nie wściekali?
W tym wypadku więc również widzimy pewien tragizm.
Reasumując, złoczyńca, którego można poddać redemption arcowi, nie może być taki do końca zły. Powinniśmy wyczuwać w nim pewną dozę tragedii, która umożliwia pokazanie, że popełnia on pewne czyny dlatego, że zbłądził i że tak naprawdę jest bohaterem swojej własnej historii, w której przechodzi pozytywny character arc, wyzbywając się w jego czasie kłamstwa, związanego z tym, czemu służył "siłą zła".

Co go opętało?

Istnieje jednak jeden sposób, żeby antagonista, którego chcielibyśmy poddać redemption arcowi, mógł wcześniej zrobić coś strasznego, coś niewybaczalnie złego.
Niech po prostu zrobi to z nie swojej winy! Niech coś innego użyje go do tego celu!
Mówiąc inaczej, robimy jakieś triki z opętaniem!
Świetnym przykładem tego jest Jellal/Gerard Fernandez z Fairy Tail, którego poznajemy jako Siegraina, który stał pośrednio za wydarzeniami na wyspie Galuna. Później w arcu Niebiańskiej Wieży poznajemy, kim jest tak naprawdę Jellal - manipulatorem, który chciał poświęcić swoją przyjaciółkę, Erzę, dla Zerefa, przez "którego" został opętany. Ostatecznie, Jellal zostaje pokonany...
I widzimy go w arcu Oracion Seis, gdzie jest zupełnie inną osobą! Jako że ma amnezję, nie pamięta, co wcześniej zrobił, a gdy wreszcie sobie o tym wszystkim przypomina, popada w rozpacz.
I wtedy właśnie zaczyna się jego redemption arc. Przez całą serię Jellal próbuje odkupić swoje winy, walcząc przeciwko złym gildiom. To właśnie on założył Crime Sorciere, gildię złożoną z takich jak on, byłych złoczyńców, którzy próbują odkupić swoje grzechy.
Także wielokrotnie spotyka się z tym, że inni chcą się na nim zemścić, bo skrzywdził wielu ludzi (Erza i Kagura to tylko kilka z wielu przykładów).
I to trwa! Choć po time skipie widzimy Jellala już na zaawansowanym etapie redemption arcu, ten proces trwa nadal. Poczucie winy Jellala jest widoczne nawet w sequelu (100 years quest)!
Zresztą, nie jest on jedynym przykładem takiego motywu. Riku z Kingdom Hearts również został opętany (przez Anseema) i również spędził dużo czasu na pokutowaniu za to.
Co jest ciekawe w tych przykładach redemption arcu, opętana osoba nie zrobiła wcale nic takiego złego (zazwyczaj), lecz po prostu stała się ofiarą. Ale to, że nie zrobiło się czegoś świadomie, nie oznacza, że się tego w ogóle nie zrobiło! 
Tak, incydent w Shibuyi (Jujutsu Kaisen) jest oficjalnie uznany za spowodowany nie przez Yujiego, ale nie zmienia to faktu, że nasz protagonista z przerażającym apetytem na paluszki się o to obwiniał.
A nawet jeśli bohater się nie obwinia, to nie znaczy, że nikt inny nie może go o to obwiniać. Chociażby Kagura obwiniała Jellala o śmierć jej brata, Simona, nawet 8 lat (i dwa time skipy) od momentu jego śmierci.

Are We the Baddies?

Innym ciekawym sposobem na rozpoczęcie redemption arcu jest chwyt "Are We the Baddies?" (nawiązanie do skeczu That Mitchell and Webb Look z 2008, w którym bohaterowie odgrywają nazistów). Jest to motyw, w którym bohater myśli, że jego strona (bo jeśli chodzi o fantastykę, często istnieją dwie strony) jest tą dobrą i chce dobra dla całego świata.
🌈🦋🦄
Spoiler: Nie jest!
Świetnym tego przykładem jest She-ra, gdzie Adora zaczyna właśnie jako agent tych złych, by później stać się tym dobrym.
Innym przykładem tej zagrywki (już dotyczącej typowego antagonisty do RA) jest Hunter z Sowiego Domu. Hunter ma bardzo małą wiedzę o świecie i wierzy mocno w to, że Imperator, jego jedyna rodzina, jest tym dobrym. Jest świetnym przykładem propagandy, w którą prawie każdy wierzy, a także świetnym trybikiem, który jeszcze bardziej ułatwia jej działanie, gdyż "ten dobry, miły chłopaczek jest w tej grupie, więc, czemu mam jej nie wierzyć?".
Oczywiście, postać taka musi być bardzo dobra, wręcz na poziomie paragona, który chce wszystkim pomagać bo jest taaaaaki (*przewrócenie oczami*) dobry.
Myślę, że w ten sposób można stworzyć całkiem ciekawego złoczyńcę do odkupienia.

Trauma! Więcej traumy!

Timothy Hickson z kanału "Hello Future Me" nagrał całkiem ciekawy film o tym, jak bardzo straumatyzowany był Zuko, czyli postać stawiana na piedestale jako najlepszy przykład redemption arcu.
I w sumie to jest dość ciekawa droga. Patrząc na Huntera, również widać takie same/podobne zachowania.
A więc do czego zmierzam? Może antagonista jest zły, bo jest ofiarą znęcania się (chociażby psychologicznego), a odejście do tych dobrych jest swoistym sposobem walki z tą traumą. Tim przedstawił to bardzo dokładnie i ciekawie w swoim filmie, więc po szczegóły zapraszam do niego, ale pozwolę sobie opisać kilka najważniejszych rzeczy.
  • Zuko i Hunter mieli jako wzór jedynie jedną osobę, która była tym wielkim złym! Czyli wzór nie lepszy niż z koziego tyłka trąba!
    (Co ciekawe, zazwyczaj takimi złolami są mężczyźni, co nasuwa ciekawe rozważania dotyczące płci w kontekście reprezentacji etycznych.)
  • Obaj mieli wypaczoną perspektywę na relacje z innymi. Tim powiedział o Zuko, więc to informacje o nim znajdziecie w filmie, ale Hunter... Podsumowanie odcinka Any Sport in Storm idealnie pokazuje całą skalę tego wszystkiego. Na przykład, Hunter uważa, że zdradzanie siebie nawzajem jest całkowicie normalną praktyką wśród przyjaciół, bo w końcu głowy kowenów robią to ciągle.
  • Obaj bohaterowie chcą się przypodobać swoim ojcowskim figurom poprzez wykonanie jakiegoś zadania, dzięki czemu mieli zyskać poczucie własnej wartości. (Zuko miał złapać Awatara, a Hunter miał różne zadania.) Niewykonanie zadania oznaczało porażkę, brak honoru, to, że jest się nie przydatnym. A jak nie jest się przydatnym to można równie dobrze wykopać sobie grób.
  • Ich wzory, ojciec i wuj się nad nimi znęcali, powodując powstanie specyficznego cyklu przemocy, cyklu, który paradoksalnie uniemożliwia im oderwanie się od ich prześladowców.
    Tak bowiem wygląda cykl przemocy!
    Najpierw powstaje napięcie, a potem prześladowca pęka - nastaje incydent. Jednakże ofiara może poczuć się odpowiedzialna za ten incydent i wybielać prześladowcę. A później nastaje spokój... Przynajmniej do czasu, aż prześladowcy znowu coś nie odwali i nie zacznie się ponownie budować napięcie.
Oczywiście, obaj są zupełnie osobnymi postaciami, ale posiadają te cechy wspólne, które sprawiają, że ich podróż od antagonisty do sojusznika przybiera formę swoistej "terapii". To nie jest już tylko zauważenie, że stoi się po stronie tych złych. Bo zanim oni to zauważą, muszą najpierw dostrzec, że są ofiarami manipulacji i znęcania się, gdyż jeśli tego nie zrobią, będą nadal wybielać tych złych.
Taki zabieg jednocześnie sprawia, że złoczyńca, którego chcemy poddać przemianie moralnej jest sympatyczniejszy, a ten Wielki Zły wygląda na jeszcze większego złola. To jest dosłownie metoda "kopnij psa" (pokazanie czyjegoś zła poprzez ukazanie okrucieństwa bez dokładnego powodu) tylko że z członkiem rodziny w roli kopanego pieszczocha.

Case studies! - studia kilku przypadków

Czas prześledzić kilka przykładów redemption arców!

Zuko - oficjalnie najlepszy redemption arc

Wielokrotnie słyszałem w internetach stwierdzenie, że Zuko jest najlepszym przykładem redemption arcu. I się zdecydowanie zgadzam z tym. Jest to historia, która ma sens od początku do końca, gdyż trwa właśnie od początku do końca serii Awatar: Legenda Aanga.
I co ciekawe, tą historię bardzo łatwo podzielić dzięki sezonom. W każdym sezonie Zuko jest postawiony w zupełnie innej sytuacji.
W pierwszym sezonie jest skupiony na swojej misji odnalezienia Awatara i złapania go. Dzięki temu jest on widziany jako antagonista.
Jednocześnie w jego pobliżu jest jego wujek, Iroh, który pomaga mu jako swoiste wsparcie duchowe. Nie jest on wcale postacią złą, a nawet czasami może się wydawać, że wcale mu nie zależy na złapaniu Awatara.
W czasie trwania sezonu Zuko wielokrotnie próbuje złapać Aanga, a tym samym odzyskać honor. 
W drugim sezonie Zuko i Iroh zostają uznani za zdrajców, przez co Zuko zaprzestaje swoich prób pochwycenia Awatara. Zamiast tego Zuko w tym sezonie przeżywa podróż w głąb siebie, obserwując, jakie szkody wyrządził jego naród. 
Chociażby, w odcinku "Samotny Zuko" podróżuje on samotnie i nawiązuje pewnego rodzaju relację z kilkoma mieszkańcami Królestwa Ziemi.
W czasie tego sezonu Zuko zostaje postawiony w roli neutralnej dla drużyny Awatara (Gaangu). Przez większość czasu żyje on niezależnie od nich, choć de facto podąża tą samą drogą (do Ba Sing Se), a nawet kilkukrotnie się z nimi sprzymierza (chociażby w odcinku "Pościg").
Jest to moment, w którym Zuko zostaje odizolowany od swojego dręczyciela (Ozaia), co zmusza go do przemyślenia swojej tożsamości i relacji z innymi. Zaczyna rozumieć, że nie jest sam, a także że to Naród Ognia jest odpowiedzialny za różne przykrości na świecie, w tym te, które spotkały jego.
Pod koniec tego sezonu jednak zachodzi przemiana, która już się wpisuje w to, co ja wiążę z 3 sezonem.
Trzeci sezon jest momentem, w którym Zuko decyduje, kim jest.
Najpierw korzysta z możliwości powrotu do domu, zakończenia wygnania i odzyskania honoru, do czego dążył od początku serii. Tym samym staje się ponownie antagonistą... albo raczej złoczyńcą, bo Zuko przestaje w tym momencie spełniać rolę przeciwnika (pomijając to, ze nasłał na Gaang Człowieka-Spalinę).
Jednak ta rzeczywistość, w której się znalazł, okazuje się nie być wcale taka dobra, jak myślał. W odcinku "Plaża" widzimy, jak trauma wciąż na niego oddziałuje.

A w odcinkach "Dzień Czarnego Słońca" Zuko podejmuje decyzję, żeby ostatecznie przeciwstawić się ojcu. W odcinku "Zachodnia Świątynia Powietrza" chce dołączyć do drużyny Awatara i poświęca cztery następne odcinki na nawiązywanie relacji z poszczególnymi jej członkami. Bo oni początkowo mu nie ufają! I nie można się im dziwić, bo nie dość, że przez cały pierwszy sezon był ich wrogiem, to pod koniec 2 sezonu, gdy wydawało się, że stał się już dobry i Katara mu zaufała, on ich zdradził. Musiał więc to zaufanie odbudować!
  • W "Mistrzach Magii Ognia" odbudowuje relację z Aangiem, a także uczy się rozumieć samego siebie (poprzez swoje moce) w nowy sposób, nie skupiając się na agresji i gniewie, lecz na emocjach pozytywnych.
  • We "Wrzącej skale" (dwa odcinki) odbudowuje relację z Sokką, ratując jego bliskich.
  • W "Najeźdźcach z południa" zaś pomaga Katarze, która to ostatecznie mu wybacza. (Co chyba jest najważniejszym punktem, bo ją akurat zranił chyba najbardziej w związku z wydarzeniami z finału 2 sezonu.)
A więc co jest w tym redemption arcu takiego dobrego?
Zacznijmy może od tego, że Zuko jest sympatycznym antagonistą. Rozumiemy, czemu robi to, co robi już od pierwszego sezonu, a także widzimy, że jego rodzina jest porąbana! Jego działania są autodestrukcyjne i czasami mamy ochotę kibicować zarówno Aangowi, jak i Zuko. Po prostu w pewnym momencie przestajemy widzieć złoczyńcę, a widzimy kogoś skrzywdzonego, komu współczujemy.
Do tego jego podróż do stania się dobrym jest rozciągnięta na całą historię (każdy sezon oznacza inny stan, w jakim się znajduje.)
Poza tym jego nadrzędna wartość, która prowadzi go do tych złych czynów, czyli honor, nie zostaje przez niego porzucona. Po prostu, odnajduje tą wartość na innej ścieżce, ale wciąż się nią kieruje.
No i ten redemption arc nie jest liniowy. To nie jest tak, że Zuko w pewnym momencie po prostu idzie w stronę dobra i się nie waha. Nie! Cały plot twist w finale 2 sezonu polegał na tym, że wrócił na "ścieżkę zła"! Bo to jest całkiem naturalna kolej rzeczy, bardzo realistyczna pod względem psychologicznym (analiza Tima pod kontem traumy tego dowodzi), a przez to nie wydaje się ona dla nas jakimś konkretnym zabiegiem fabularnym, a zwyczajnym rozwojem postaci.

Hunter - od złoczyńcy z cynamonem do cynamonowej bułeczki

Jak pisałem wcześniej, Hunter przeszedł dość podobną drogę do Zuko. Była ona jednak o wiele szybsza (bo bohater pojawił się w 2 sezonie, a obecnie nie ma więcej 3 sezonu niż 1 odcinek), a także wydaje się mniej kręta.
Hunter pojawia się po raz pierwszy w odcinku "Na morzu", gdzie poznajemy go z tytułu Złotego Strażnika, obecną głowę Cesarskiego Kowenu po tym, jak Lilith z niego odeszła. Grozi on Luz i Edzie, że wrzuci je do wrzącego morza, jeśli nie zabiją selkidomusa.
W następnym odcinku pojawia się pod koniec, żeby zakupić u Plag broń na wyłączność.
Następnie widzimy go dopiero w odcinku 6., "Polując na palismany", w czasie którego poznajemy jego zupełnie inną stronę, tą bardziej wrażliwą. Dowiadujemy się, że jest "wiedźmą bez magii" i bez swojego kostura nie jest w stanie korzystać z magii. Dowiadujemy się również Belos jest jego jedyną rodziną.
No i poznajemy jego imię, Hunter!
W czasie tego odcinka Hunter ma możliwość złapania wszystkich palismanów i przyprowadzenia ich do Belosa, ale ostatecznie tego nie robi. I nawet dostaje własnego palismana, Flapjacka.
W odcinku "Jezioro Zaćmienia" Hunter próbuje zdobyć krew tytana, żeby Belos mógł użyć jej do stworzenia drzwi. W tym samym odcinku jest pokazana jego nie zdrowe podejście do relacji. Bo jeśli miałby zawieść swojego wujka (znowu), równie dobrze wolałby sobie wykopać grób.
Ostatecznie jednak udaje mu się zdobyć tą krew, ale widać tutaj, że relacja Huntera i Belosa nie jest zbyt zdrowa.
Następny ważny odcinek to "Lotne Derby", gdzie ma on kontakt z rówieśnikami. I zostaje pokazane, jak on mało rozumie świat.
W tym samym odcinku Hunter pokazuje, że mimo wszystko przyjaźń jest dla niego ważniejsza niż Cesarski Kowen i ratuje przyjaciół.
Zdecydowanie jednak największy przełom pojawił się w odcinku "W umyśle cesarza". W tym odcinku Hunter i Luz trafiają do umysłu Belosa, co powoduje, że chłopak musi się zmierzyć z tym, kim naprawdę jest jego "wuj". Początkowo wypiera to wszystko, ale w pewnym momencie nawet jego przepotężny syndrom wyparcia nie mógł sobie poradzić z tym wszystkim.
Ostatecznie Belos zdradził Huntera (i próbował go zabić, tak jak dziesiątki jego poprzedników), a chłopak skończył z niezłą traumą!
Ale teraz był już po stronie tych dobrych. Nie ma odwrotu, bo Belos chce go zabić.
Wiem, redemption arc Huntera jest smutny, tragiczny i dość szybki, ale bardzo skuteczny. O ile redemption arc Zuko to pełna terapia, to redemption arc Huntera to jedynie początek jego podróży. Chłopak teraz musi zrozumieć, kim (albo czym) jest i zbudować poprawne relację z innymi. Nie może być już tym, kim był wcześniej, bo jego poprzednia tożsamość okazała się czymś pomiędzy kłamstwem a toksyczną relacją z manipulującym nim członkiem "rodziny".

Enji Todoroki (Endevor) - Redemption arc postaci nie-do-końca-antagonisty

Nie wiem jak wy, ale ja osobiście nienawidziłem Endeavora, gdy po raz pierwszy pojawił się w BnHA. Był to typowy, zły, przemocowy ojciec, którego jego dzieci nienawidziły. I autentycznie przez długi czas widziałem w nim tylko potwora.
Sytuacja jednak się trochę zmieniła, gdyż z czasem stawał się coraz bardziej zrozumiały.
Ostatecznie już nie chciałbym go wrzucić w czarną dziurę, żeby zniknął gdzieś, ale po prostu skierowałbym go (i całą jego rodzinę) na poważną terapię rodzinną.
Endeavor nigdy nie miał stanowić złoczyńcy, lecz antagonistę i to bardzo pośredniego. To nie jest Taishi Toma, który oprócz nie pojawiania się chyba w ogóle w życiu Mahiru, chyba niedługo po tym, jak go spotyka po raz pierwszy w mandze, ma z nim walkę na śmierć i życie! (Sorry za spoiler z Servampa, ale... dla naukowców spoilery nie istnieją. No, chyba że je badają.)
I jego redemption arc był przez to ciekawy, bo teoretycznie, nawet jeśli traktowaliśmy go jako antagonistę, nadal pełnił rolę sprzymierzeńca bohaterów. Miał wielu fanów, pomagał przy wielu akcjach (Hosu, Kamino czy wojna z Frontem Paranormalnego Wyzwolenia). Jego rola więc nie musiała się zmieniać, w przeciwieństwie do tego, co działo się z wieloma redemption arcami.
To nasze postrzeganie jego postaci (oraz jego spojrzenie na samego siebie) musiało się zmienić!
Najpierw dowiadujemy się, że Enji oczekuje, że jego najmłodszy syn, Shoto, będzie najlepszym bohaterem, co wiąże się z jego brutalnymi treningami. Sam Enji chce przewyższyć All Mighta, ale ciągle jest zbyt słaby, jest numerem 2.
Później All Might się wycofuje, więc Enji staje się numerem 1 i zaczynamy go poznawać lepiej. Mniej więcej w tym samym czasie stacza on niezwykle ważną dla niego walkę z Wysokopoziomowym Nomu, a potem Dabim, która to w swoisty sposób naznacza początek redemption arcu. Teraz zarówno Enji, jak i Shoto (i Toya, ale o nim później) mają blizny na twarzy.
Następnym niezwykle ważnym momentem jest arc, w którym Deku, Bakugo i Shoto udają się na praktyki do agencji Endeavora. To właśnie wtedy dowiadujemy się więcej o rodzinie Todorokich. Dowiadujemy się, że Toya nie żyje i że Enji czuje się z tego powodu winny. W tym samym arcu Enji próbuje uratować swojego syna, Natsuo, przed złoczyńcą (dosłownie: Save the cat!!!), co daje możliwość do prób uzdrowienia relacji rodzinnych pomiędzy nim, a jego dziećmi.
Przełom zdecydowanie pojawia się w czasie walki z Frontem Paranormalnego Wyzwolenia, a dokładnie w rozdziale 290, zatytułowanym "Taniec Dabiego" (zrecenzowałem go!). Jak się tam okazało - Toya żyje! I to Dabi! Najstarszy z braci Todoroki genialnie pokazał światu to, co my widzieliśmy od początku, całe to zło związane z Endeavorem. Enji więc został przeciwstawiony wobec prawdy, przed którą nie miał już jak uciec.
Musiał się zmienić!
Światła dodają jeszcze rozdziały 301-302 (Niewłaściwy sposób gaszenia ognia część 1 i 2), w których zostaje ukazana cała tragedia związana z rodziną Todoroki. Tak, Enji chciał mieć tego swojego następcę, ale nie umiał być ojcem. Toya "umarł", bo Enji nie umiał z nim się porozumieć. Z uwagi, że ciało Toyi było podatne na wysokie temperatury oraz jego niezwykłą moc ognia, Enji już nie mógł go trenować. Nie mógł zrobił z niego bohatera.
I dlatego stała się tragedia!
W tych samych rozdziałach rodzina Todorokich, Enji, Natsuo, Fuyumi, Shoto, a nawet Rei przyznają się do tego, że to wina ich wszystkich. Bo Rei też mogła zareagować, ale nie zareagowała. Natsuo mógł odpowiedzieć inaczej. Fuyumi zbyt się bała, żeby się przeciwstawić.
Ale Enji obwinia się o to jako pierwszy! Nie zwala winy na innych, nie stosuje manipulacji (jak niektórzy źli ojcowie, o których już w tym poście pisałem). Wszyscy przyznają, że to jego wina, ale oni również mogli zrobić coś więcej.
I tak właśnie rodzina Todoroki zaczyna się uzdrawiać. (Choć radziłbym zainwestować w dobrych terapeutów, bo jest co przepracowywać!)
Później jeszcze dowiadujemy się o tym, skąd pochodzi jego obsesja na punkcie bycia najlepszym. Otóż, chciał on w ten sposób uhonorować swojego ojca, który również był bohaterem i który umarł, ratując małą dziewczynkę. A więc jego motywacje były w pewien sposób podyktowane traumą.
Ale czy to sprawia, że jego czyny przestały być co najmniej moralnie wątpliwe?
Raczej nie! Znamy powody, czemu się tak stało, i wiemy, że obecnie tego wszystkiego żałuje, ale to wcale nie zmazuje jego win. Po prostu sprawia, że nie widzimy go już jako tylko złego ojca, ale byt bardziej skomplikowany, w pewien sposób tragiczny.

I właśnie na tym moim zdaniem polega geniusz jego redemption arcu. Zaczynamy z postacią, której nienawidzimy, ale która tak czy inaczej jest sojusznikiem dla bohaterów. I z biegiem czasu dodajemy więcej warstw, więcej wymiarów, które sprawiają, że coraz trudniej nam ją tak po prostu nienawidzić. W pewnym momencie zaczyna się pojawiać widoczne poczucie winy za jej złe czyny, a my, nadal odczuwając do niej niechęć, musimy stwierdzić, że zaczyna ona być coraz lepszym człowiekiem. I w pewnym momencie zaczynamy jej współczuć!

Co więc potrzebuje dobry redemption arc?

  • Dobry redemption arc potrzebuje złoczyńcy, który nie będzie się nam wydawał zbyt zły, byśmy widzieli w nim dobro (bez wykorzystywania efektu aureoli ani hybristofilii). Oznacza to, że postaci wielkich złych raczej nie będą mieć redemption arcu.
  • Warto wytłumaczyć, czemu dana postać jest w jakiś sposób postacią negatywną. Nawet najgorszą szumowinę (patrz: Endeavor) takie wytłumaczenie może wzbogacić, a normalnego złola uczynić sympatyczniejszym.
  • Redemption arc powinien być rozłożony w czasie, być może trwać nawet kilka sezonów. Takie "magiczne BOOM i nagle złol zmienia się w dobrego" nie działa.
    Cały redemption arc w jednym story arcu również nie jest chyba zbyt dobrym pomysłem.
  • Warto również przemyśleć to, co przyświeca danej postaci, co sprawia, że jest zła (np.: cykl przemocy uniemożliwiający od przemocowego członka rodziny-Mrocznego Władcy) i co sprawia, że miałaby stać się dobra.
  • Przemiana bohatera musi mieć wpływ na resztę. Niech początkowo inni mu nie ufają i ich relacje będą "napięte", a sam bohater musi się wkupić w ich łaski.
I na koniec, śmierć... Jeśli bohater musi umrzeć, żeby odkupić swoje winy, to nie jest zbyt dobry redemption arc. To być może coś innego, ale raczej gdy mowa o redemption arcach, nie chcemy nikogo zabijać.

Dobra! Dzięki za przeczytanie tego posta. Ostatnie akapity pisałem dość pośpiesznie, bo bardzo mi zależało na tym, by opublikować tego posta jeszcze przed świętami, pisanie go szło mi trochę jak po gruzie.
Mam nadzieję, że wam przybliżyłem choć trochę to, czym jest redemption arc i jak go pisać.
Skomentujcie i udostępnijcie tego posta, by mój blog mógł się rozwijać.
Bye!

Komentarze

Popularne posty