Koszmar czy przygoda? - podsumowanie NaNoWriMo 2022

 Ohayo! a może Karlskrona!
Witam Was na moim blogu, od którego miałem dużą przerwę. Dosłownie miesiąc nic nie pisałem. Zdarzało mi się już tak, ale tym razem nie było to spowodowane przez moje rozleniwienie czy brak weny. Wprost przeciwnie! Mam mnóstwo pomysłów na nowe posty! (I kilka pomysłów już zaczętych.)
Powodem tego było to, że chciałem w listopadzie skupić się na swoim projekcie pisarskim. A czemu konkretnie w listopadzie? Wziąłem udział w NaNo!
Użyte w grafice logo nie należy do mnie,
lecz fundacji NaNoWriMo.
Czy naprawdę jest ono tak złe jak mi się wydawało? A może rok temu nie wiedziałem, co mówiłem?
Przekonajcie się, czytając dalej tego posta!

Czym jest NaNo?

National Novel Writing Month albo w skrócie NaNoWriMo jest corocznym wyzwaniem pisarskim, w czasie którego teoretycznie pisarze mają za zadanie napisać całą książkę (tudzież 1 szkic). Tak naprawdę celem jest jednak napisanie 50 000 słów w ciągu miesiąca.
Raczej nie będzie to pełna książka. Moje wcześniejsze projekty miały bowiem ponad 75 000 słów, a więc o połowę więcej niż trzeba napisać na NaNo.

Jak mi poszło?

Nie do końca dobrze. Żeby wygrać NaNo należy pisać codziennie ponad 1600 słów. Mnie udawało się czasami pisać nawet po 2 000, ale w następne dni nie miałem siły już tyle pisać. O ile w pierwsze dni jeszcze się starałem, żeby wyrobić normę, później po prostu nie byłem w stanie za wszystkim nadążyć. Po prostu, były dni, w które mógłbym teoretycznie pisać dalej, ale to były po prostu puste słowa, które następnego dnia musiałbym pewnie wykasowywać, bo byłyby bełkotem spowodowanym leceniem na oparach. Czasami o 23 już nie wiedziałem kompletnie, co napisać dalej.
Dlatego postanowiłem postawić sobie inny cel: pisać codziennie chociaż po 1000 słów. I udało mi się! Ostatecznie mój wynik wynosi: 30507 słów, co w przeliczeniu na strony wynosi 51 stron (czcionka 11, Calibri, wąskie marginesy). Czyli w ciągu NaNo wykonałem 170% swojej normy, którą stawiałem sobie przy innych projektach: strona dziennie!.
Czy jestem z siebie zadowolony? Oczywiście!
Czy chciałbym kontynuować taki sukces? Owszem!
Czy byłbym w stanie? Raczej nie! Pisanie tylu słów dziennie wymagało ode mnie strasznego skupienia się na tym projekcie, a mam na głowie przecież inne rzeczy, takie jak chociażby studia!
Głównym problemem było u mnie to, że musiałem też pisać inne rzeczy! Miałem prezentacje, musiałem zacząć pisać licencjat i do tego przyszedł mi pomysł na artykuł naukowy. Tymi wszystkimi rzeczami musiałem się zająć! I dlatego też nie mogłem dać z siebie 1000%. Były też wyjścia (np.: Targi Książek i Gier Planszowych), które również zajmowały trochę czasu.
Nie pisałem również na bloga, co mnie lekko kłuło. Po prostu lubię pisać tutaj.

Ale czy było warto?

Owszem, było warto! Listopad stał się w tym roku dla mnie wyjątkowo prężnym miesiącem i pracy i nie pamiętam, kiedy czułem, że doszedłem prawie do połowy książki w tak szybkim tempie. Jeśli bym pisał tak dalej, do końca sesji miałbym już skończoną książkę.
Tylko że nie będzie mnie chyba stać na takie wyrzeczenia.
Zdecydowanie też nie pomaga mój stosunek do dzieła, czyli bardzo luźny plan (zahaczający wręcz o brak planu), co w połączeniu z 3-osobową narracją (wcześniej zawsze pisałem w 1. osobie), światem kreacjonistycznym/wtórnym (wcześniej pisałem w świecie pierwotnym) i lekko młodszym targetem (middle grade), sprawiało, że niekoniecznie czułem się w tym wszystkim tak pewnie jak w przypadku wcześniejszych projektów.
Niemniej, spróbowałem. Było nawet ciekawie, choć przyznaję, że gdyby mnie nie goniły te ilości słów, pewnie podłubałbym dłużej w niektórych scenach. Ale od czego jest drugi draft, jeśli nie od tego?

Czy więc zmieniłem zdanie o NaNo?

Tak. Warto spróbować, ale nie każdemu ten styl pisania podpasuje. Ja sam czuję się nieźle zmęczony tym wszystkim i prawdopodobnie dziś zrobię sobie małą przerwę. Może popiszę ten artykuł naukowy albo kolejnego posta na tego bloga?
Kto wie?
Tak czy inaczej, zapraszam do spróbowania. Nie tracicie wiele, a może wam się to spodobać.
Dziękuję za uwagę.
Ciao!
PS.: W sumie, mógłbym dodać te 1977 słów z artykułu i 420 słów ze wstępu do licencjatu i wyszłoby, że w ciągu listopada napisałem 32 904 słów. Tak czy siak, jestem z siebie zadowolony!

Komentarze

Popularne posty