Na tropach monstrów #20: Uważajcie z pragnieniami - DEMONY NOCY I INNE UWODZICIELSKIE POTWORY

 Ohayo! a może Amsterdam!
Witam was w kolejnym wpisie dotyczącym potworów w kulturze. Dzisiejszy temat będzie w dość wyraźny sposób dotykał tematyki seksualności i może przedstawiać dość radykalne punkty widzenia na związane z nią kwestie (choć moje wrodzone pragnienie neutralności będzie próbowało to łagodzić). A więc... Błagam, przymknijcie na to oko niezależnie, czy macie poglądy sprzyjające wyzwoleniu seksualnemu, czy też nie!
A więc o czym dziś? Pamiętacie, jak jakiś czas temu mówiłem o "wampirach seksualnych"? Tak więc dziś porozmawiamy o takich istotach - tych, które w nocy zakradają się do domu, by "spółkować" z ludźmi (nie zawsze za ich zgodą), ale i takich, które uwodzą ludzi w różnych celach (zazwyczaj konsumpcyjnych).
Przy okazji postaram się wam pokazać, że niekoniecznie takie istoty oznaczają konieczność zagłębiania się w erotykę, co nie zawsze autorom wychodzi.
Zapraszam was na potworną wycieczkę po seksualności i miłości tropami wszelkich potworów, które kochają bawić się w gierki z ludzkimi żądzami.

Demony nocy i uwodzicielskie potwory


Może zacznijmy nasze rozważania od tego, że... dziś omawiamy dwa rodzaje potworów. Otóż demony nocy i uwodzicielskie potwory nie do końca są tym samym, a już na pewno nie gdy mówimy o ich wizerunkach pierwotnych, z legend, mitów i podań.
(Oczywiście, nie spotkałem się nigdy z jakąś kategoryzacją potworów, która miałaby obowiązywać wszelkie potwory na świecie. W tym celu bardziej posiłkuję się teorią podobieństwa rodzinnego Wittgensteina.)
Demony nocy są raczej istotami, które atakują śpiących, dręcząc ich koszmarami albo zsyłając fantazje erotyczne. Sam pomysł na tą nazwę wziął (mi) się od zespołu demona nocy (incubus syndrome), który polega na tym, że najczęściej kobiety w wyniku długiej abstynencji od seksu mają wrażenie, że odwiedza je demon, który je zaspokaja.
Niektóre sposoby przedstawienia demonów nocy wiążą je mocno z koszmarami, a więc teoretycznie można by było je uznawać też za potwory manipulujące snami... Jednocześnie odchodzimy w ten sposób od tematu seksualności.
Znów uwodzicielskie potwory są istotami o wiele powszechniejszymi, które łączy sposób interakcji z ludźmi - uwodzą ich, by następnie coś im zrobić, zazwyczaj zabić i pożreć.
Te dwa scenariusze są obecne w wielu kulturach.
A więc przybliżmy kilka takich postaci...

Mitologia... tututu!

Sądzę, że nasze rozważania powinniśmy zacząć od europejskiego średniowiecza, gdzie istniała wiara w demony zwane sukkubami i inkubami.
Czym one są?
Można je nazwać takimi najbardziej modelowymi demonami nocy, dosłownymi demonami, które miały odwiedzać ludzi podczas snu, by kusić ich i dręczyć.
Według Młota na czarownice, sukkuby zbierały od swoich nasienie, które później inkuby wykorzystywały do zapładniania kobiet. W wyniku takiego stosunku powstawał kambion, czyli pół-człowiek, pół-demon, który miał magiczne zdolności, ale również był podatniejszy na wpływ Złego. Jednakże szybko ochrzczony kambion mógł się jednak okazywać dobrą osobą, czego przykładem jest chociażby Merlin.
Ta historia jednak zawiera coś ciekawego - demon nie mógł zapłodnić kobiety sam z siebie, lecz musiał zabrać odebrać nasienie mężczyźnie. Są również wersje, że inkuby brały nasienie, by zapładniać kobiety, od martwych.
John Henry Füsseli "Nocna mara" (1781)
Co również ciekawe, sukkuby i inkuby są przedstawiane jako postaci o płciach kolejno żeńskiej i męskiej, co nie do końca pasuje do wizji demonów jako istot bezpłciowych. Samo słowo succubus jest gramatycznie rodzaju męskiego (forma żeńska, sukkuba, pojawia się w tekstach rzadko), co zaś świetnie pasuje do wizji, że tak naprawdę były one demonami męskimi lub hermafrodytycznymi. Co zaś przypomina mi o ciekawostce, że niektóre źródła uznają sukkuba i inkuba za jedną grupę istot, które jedynie zmieniają formę.
Ale, ale... Przeanalizujmy teraz te demony pod względem teorii potworów, bo sorki, jestem kulturoznawcą i dla mnie potwór to produkt kultury.
A więc (odwołując się do V tezy) jakiej normy ten potwór może strzec?
To proste! Te potwory symbolizują przekroczenie pewnych dozwolonych ram seksualności. W średniowieczu bowiem seksualność miała mieć miejsce tylko w małżeństwie i tylko w celach rozrodczych, zupełnie odrzucając przyjemność. Tak więc można uznać, że takie istoty jak sukkuby czy inkuby są symbolami (bo potwór to znak) fantazji erotycznych, które teoretycznie nie mogły mieć ujścia w normatywnej wizji.
Interpretację tą umacnia dodatkowo fakt, że wykraczający poza tą normę przybytek domu publicznego był czasami oznaczany figurą sukkuba. A więc sukkuby "patronowały" prostytutkom.
Poza tym te istoty stanowiły wytłumaczenie dla takich rzeczy jak paraliż senny, polucje, koszmary czy sny erotyczne.
Do tego nie trudno sobie wyobrazić sytuację, że jakaś dziewczyna miałaby romans z jakimś facetem i by zaciążyła, więc, aby uniknąć linczu, powiedziała, że została zaatakowana przez inkuba. Nadal nie sądzę, żeby zbytnio ją to uchroniło od szkalowania, ale... Przynajmniej facet nie był oskarżany o cudzołóstwo.
Ale wracając już do mitów...
Wampiry bardzo często również napadają śpiących ludzi, z tą jednak różnicą, że ich celem jest jednak wypijanie ich krwi. Zazwyczaj. Pamiętacie bowiem przykłady historii o dhampirach?
Tak, czasami wampiry lubiły spółkować z żywymi, szczególnie gdy mowa o żywych, będących ich miłościami za życia. A więc trochę można by było je uznawać za takie demony nocy.
Ale klasyczny Drakula pochylający się nad łóżkiem niewiasty czy Carmilla czająca się w mroku pokoju Laury nie są jedynymi wampirzymi istotami, które uwodzą swoje ofiary. Mamy przecież grecką lamię, przedstawianą zazwyczaj jako hybryda kobiety i lwa/węża, która oprócz zabijania dzieci, mściła się również na mężczyznach, uwodząc ich i zabijając. Podobnie zresztą robiły empuzy czy szkockie baobhan sidhe, o których już kiedyś mówiłem.
Również uwodzicielskie zapędy miały wszelkiego rodzaju syreny, rusałki (mitologia słowiańska), wiły (mitologia słowiańska), ondyny (mitologia skandynawska) czy huldry (mitologia skandynawska). Wszystkie te postaci łączy uwodzicielskość i bycie kobietami, co może wiązać się z pewnymi obawami przed płcią piękną.
I nie da się temu zaprzeczyć. Kobiety były tymi Innymi. Niektórzy badacze nadal uznają, że kobiety należą do tej strefy. A jak wiadomo, potwór drzemie we wrotach różnicy.
A trzeba zauważyć, że chyba najbardziej przerażającą, najbardziej niezgodną wobec normy rzeczą dotyczącą kobiet była ich seksualność. No, bo jak to możliwe, żeby kobiety mogły się cieszyć z własnej seksualności? Przecież to nienaturalne!
Nie, to całkowicie naturalne!
A potwory to świetny sposób na wzmacnianie statusu quo.
Jednakże nie zawsze powinniśmy patrzeć na te istoty tylko z punktu widzenia feminizmu, bo uznawanie ich tylko za wizję uciemiężonej kobiecej seksualności byłoby nadużyciem. Są bowiem też inne historie...
Przenieśmy się na chwilę do Azji Wschodniej. Mamy tam bowiem opowieści o lisach. Chińskie huji jing, koreańskie gumiho oraz japońskie kitsune są do siebie dość podobne (chociażby ze względu na bycie zmiennokształtnymi lisami), choć mają również wiele różnic. Jednakże we wszystkich trzech tych kulturach możemy znaleźć historie o tym, jak lisy przemienione w piękne kobiety uwodzą mężczyzn.
Spośród tych trzech chyba najbardziej krwiożercze są koreańskie gumiho, które można uznać za najbardziej demoniczne, rzadziej (o ile w ogóle) przedstawiane jako postaci pozytywne. Gumiho bowiem żywiły się ludzkimi sercami oraz wątrobami, rozkopywały groby, by się pożywiać, oraz wysysać energię poprzez pocałunek. To ostatnie ma się dziać dzięki lisim paciorkom zwanym "yeowoo guseul", które dodatkowo dawały lisom wielką mądrość. Gumiho miała wprowadzać owy paciorek do ust nieszczęśnika w czasie pocałunku, aby w ten sposób zebrać jego energię życiową, a następnie wyciągała tą kulkę przy pomocy języka. Czasami jednak zdarzało się to, że chłopak połknął ten lisi kamyczek, co, po spojrzeniu na niebo, ziemię i ludzi miało mu dawać paranormalną wiedzę.
Huli jing również potrafiły być uwodzicielskie, co widać w jednym z odcinków Miłość, śmierć i roboty.
Z kolei kitsune, lisy japońskie, słyną z tego, że potrafiły być zarówno sługami bogów, jak i potwornymi uwodzicielkami. Przy czym jednak istniał jakiś podział ich:
  • zenko (善狐) były tymi dobrymi, służącymi bogini Inari
  • yako (野狐), zwane lisami polnymi lub nogitsune, stanowiły tą złośliwą, chaotyczną część lisiej rasy.
Innym japońskim stworzeniem, które uwodzi swoje ofiary jest jorogumo, czyli kobieta pająk, która niczym czarna wdowa wabi mężczyzn, a następnie przemienia się w pająka i ich pożera.
Z kolej aswangi (tak, nie mogłem wytrzymać bez gadania o filipińskim bestiariuszu) potrafiły wyglądać jak piękne kobiety i uwodziły w ten sposób mężczyzn, którymi czasami pożywiały.
Idąc jeszcze dalej na wschód i docierając do Ameryki Środkowej, znajdziemy legendy o sihuanabie, o której już kiedyś mówiłem. Sihuanaby miały być istotami, które od tyłu wyglądały jak piękne kobiety, lecz gdy się spojrzało na nie od przodu okazywało się, że miały końską głowę. Sihuanaby skłaniały mężczyzn do opuszczania bezpiecznych ścieżek, którymi podróżowali, co mogło się okazać dla nich zabójcze. Dodatkowo, polowały również na dzieci, co świetnie pasuje do wizerunku lamii.
Trochę bardziej pozytywną istotą są brazylijskie encantado (nie mylić z disneyowskim Encanto czy filipińskimi duszkami engkanto). Są to, w wielkim skrócie, delfiny rzeczne, które potrafią zmieniać się w ludzi. Uwodzą one kobiety, czasami odpowiadając za ich zniknięcia, a czasami tylko za ich ciąże. Gdy w Brazylii dziewczyna zaliczała wpadkę, po prostu oskarżano o to delfina!
A teraz przejdźmy do Afryki, która ma kilka ciekawych przykładów istot, o których postanowiłem wam dziś opowiedzieć.
Przede wszystkim, kishi z Angoli. Jest on przedstawiany jako przystojny mężczyzna o twarzy hieny wystającej mu z tyłu głowy. Jest to więc dosłownie facet dwulicowy. Jak można się spodziewać, kishi uwodzą kobiety, które następnie zjadają.

A więc to nie jest do końca tak, że tematyka ta tworzy potwory jedynie z kobiet!
Za potwory wywołujące koszmary można uznać zuluskie tokoloshe, małe, złośliwe stworzenia, które mogą zostać nasłane na kogoś przez złą magię. Można je uznać trochę za skurczone zombie, gdyż powstają one poprzez akt zbezczeszczenia zwłok poprzez wbicie w ich czaszkę gorącego pręta z żelaza, by nie mogły one samodzielnie myśleć, a następnie skurczenie ich do postaci karła. Zazwyczaj taki rytuał jest robiony przez złych znachorów (chodzi o witch doctors, ale nie byłem pewien, czy powinienem to przetłumaczyć jako szamanów) zatrudnianych przez ludzi, którzy chcieliby się na kimś zemścić. Tokoloshe w ramach zapłaty za zemstę, ma odebrać duszę komuś bliskiemu swojemu "klientowi". Tokoloshe może wywoływać choroby, straszyć dzieci, a nawet zabić, jednak fakt, który sprawia, że można go zakwalifikować do demonów nocy, to to, że potrafi on jak nocna zmora ze słowiańskiego folkloru siadać na piersiach ludzi wywołując koszmary i paraliż senny.
Tak, tokoloshe jest tym demon nocy, który nijak ma się do tematyki, która jakby spaja większość istot dziś przedstawianych, ale to co tutaj robię nie jest nauką ścisłą (lecz humanistyczną), więc granice między różnymi istotami są dość płynne, szczególnie gdy mowa o kategoriach, które wymyślam na dzień przed napisaniem jakiegoś posta.
Innym ciekawym stworzeniem jest popobawa z Zanzibaru. Sama nazwa "popobawa" oznacza w suahili "skrzydło nietoperza", co wiąże się z tym, że zazwyczaj jest on przedstawiany jako wielki nietoperz-cyklop, jednakże popobawa są zmiennokształtne. Są zaliczane do istot zwanych shetani, które są rodzajem zazwyczaj złośliwych duchów z folkloru wschodnioafrykańskiego.
Jednakże najstraszniejsze jest to, że popobawa gwałcą mężczyzn! Kobiety raczej nie padają ich ofiarami. Może to dlatego, że popobawy są homoseksualne i lubią wtykać "duże rzeczy" w "wąskie szparki".
Mężczyźni są tak przerażeni możliwością tego zjawiska, że są gotowi nie spać we własnych łóżkach (bo popobawa atakuje tylko, gdy śpi się we własnym łóżku) i zdarza się tak, że umierają, trafieni w głowę przez spadającego kokosa. Oczywiście, istnieje również wytłumaczenie, że lęk przed popobawą miałby usprawiedliwiać sypianie mężczyzn poza własnym łóżkiem - czytaj: z inną kobietą - ale z pewnością obecna panika związana z tym potworem jest naprawdę poważna. Wystarczy oskarżyć kogoś o bycie popobawą (pamiętajcie, to zmiennokształtny, więc może przyjmować różne formy), a ludzie nie tyle ukamieniują biedaka, ale dosłownie spalą go żywcem razem ze wszystkim, co akurat przy sobie miał.
Ale co ma charakteryzować atak popobawy? Podobnież mężczyzna, który ma paść ofiarą tego shetani, słyszy skrobanie (co można by było powiązać ze skrobaniem pazurków nietoperza) i czuje charakterystyczny zapach. Ofiara jest pozbawiana w czasie ataku sił życiowych, co jest raczej dość popularnym zjawiskiem w czasie spotkań z demonami nocy.
A skoro już mowa o męskich istotach, wróćmy na chwilę do Irlandii, gdzie istnieje historia o gancanaghach. Ich nazwa jest tłumaczona na angielski jako "love-talker", a więc na polski można by to było przetłumaczyć jako miłosnego gadułę. Są to wróżki, które są przedstawiane zazwyczaj jako podobne do krasnoludków, które psocą, porywając kobiety czy krowy. Co więc w nich jest takiego uwodzicielskiego?
W wierszu z XIX wieku autorstwa Ethny Carbery, Love-talker, mamy trochę inną wizję gancanagha. Jest on tam opisany jako piękniejszy od wszystkich znanych podmiotowi lirycznemu mężczyzn, ale wciąż wystarczająco ludzki, by mógł być za człowieka wzięty. Gdy kobieta go pocałowała, niedługo potem umarła.
Inną uwodzicielską wróżką jest leanan sidhe, dosłownie wróżkowa kochanka. Leanan sidhe słynęły z tego, że dawały inspiracje artystom niczym muzy, jednocześnie jednak wymagając od nich miłości i uwielbienia, sprawiając, że popadali oni w szaleństwo.

Już nie ma demonów nocy...

Skoro już omówiłem kilka przykładów z mitologii, powinienem się teraz zająć przykładami z popkultury.
Powinienem!

Ale chciałbym jeszcze zrobić pewien wstęp. Otóż schemat demona nocy staje się coraz rzadszy. Prędzej w tekście kultury natkniesz się na wampira na dyskotece niż w sypialni (chyba że po dyskotece traficie do sypialni). Zresztą, nie chodzi tylko o wampiry, które przecież już u Stokera potrafiły uwodzić. Same sukkuby i inkuby, postaci najbliższe typowi idealnemu (koncepcja Maxa Webera) demona nocy, również stały się bardziej uwodzicielskimi potworami niż demonami zsyłającymi koszmary/sny erotyczne. Racja, czasami nadal zachowany jest ten motyw istoty, która doprowadza postać do złego, kusi, deprawuje... Ale obecnie nawet one coraz częściej występują w roli uwodzicielskich potworów. Pomyślcie chociaż o Zabójczym ciele (Jennifer's body) z 2009 czy Syrenie z 2016. Te horrory przedstawiają właśnie sukkuby jako drapieżniki wabiące swoje ofiary (przypadek Jennifer jest chyba najbardziej obrazowy).
Zapytam się więc tak, jak pytają się mnie wykładowcy: So what? Co to o nas mówi?
Jak już kiedyś to tłumaczyłem (ba! nawet użyłem do tego artykułu naukowego, jednego z moich ulubionych), potwory są znakami, które powinniśmy czytać, papierkiem lakmusowym naszych lęków. A więc co oznacza ta tranzycja?
Jak mówiłem wcześniej, sukkuby i inkuby można czytać jako wynik niemogącego znaleźć ujścia napięcia seksualnego, które powoduje ostatecznie urojenia. Jest to seksualność, która będąc tematem tabu staje się czymś wręcz demonicznym.
Demony nocy jednak mogą znaczyć również coś innego - są one sforsowaniem naszych barier, siłą, której zabezpieczenia nie powstrzymają, są strachem, od którego nie łatwo się odizolować. Tym bardziej, że łóżko jest miejscem, gdzie powinniśmy czuć się najbezpieczniejsi, a jednocześnie jesteśmy najbardziej bezbronni. I te potwory mają atakować nas właśnie tam.
I nie musimy nic robić, by stać się ofiarą. Potwór przyjdzie i tak. Są po prostu koszmarami.
Ale czy logiczna racjonalność nie sprawia, że możemy zbyć większość koszmarów, powiedzieć, że to tylko sen, tylko wytwór naszej wyobraźni, gdy nie ogranicza jej nasza racjonalność, wydzierając tym samym ostatki władzy, jaką te koszmary mogą nad nami mieć?
A czym są więc te uwodzicielskie potwory? To personifikacja niebezpieczeństw romansu, które przecież wcale nie wydają się takie przestarzałe, a być może nawet jeszcze bardziej aktualne dziś niż sto lat temu.
Potwory, które odciągają mężczyzn od domu, brzmią dla mnie jak nieco bardziej zdemonizowana historia o kochance, która odciąga męża od rodziny. (Pamiętajcie, potwór strzeże bram prawdopodobieństwa!)
Potwory, które uwodzą i pożerają swoich kochanków, to równie dobrze mogłyby być wszelkie typy osób, z którymi nie chcielibyśmy się umawiać, bo są niebezpieczne. Nowy facet, co do którego mamy nadzieję, że nie jest seryjnym mordercą, który upatrzył sobie nas jako swoją następną ofiarę, albo femme fatale, która niesie zgubę tym, którzy się w niej zakochają. Czy to aż takie różne od kishi czy syreny?
Także sam fakt, że sami wpadamy w pułapkę takiego potwora, jest czymś, co można zrozumieć jako wpadnięcie w sidła toksycznej miłości.

No i jeszcze są zagrożenia chorób przenoszonych płciowo. (Peeps się kłania).
Reasumując, obecnie mniej boimy się swojej własnej seksualności, rozumiemy ją, mając przez to większą władzę nad nami samymi niż 500 lat temu. Rewolucja seksualna sprawiła, że dziś spotkania na jeden wieczór są coraz częstszą praktyką, a więc zagrożenia randkowania (i spółkowania) są nam bliższe niż wcześniej. W cień odchodzą więc obawy przed personifikacją własnej seksualności, a obiektem lęku staje się druga osoba.
Poza tym, w wypadku uwodzicielskich potworów, możemy mówić także o zjawisku znanym jako "stranger danger", czyli założeniu, że każdy nieznajomy (taki jak nowo poznana dziewczyna albo nowo poznany chłopak) stanowi potencjalne niebezpieczeństwo. W końcu zazwyczaj żeby przejść z kategorii obcego do znanego potrzeba trochę wysiłku. A jeśli wtedy okaże się, że tamta osoba jest tym "potworem"?

Popkultura

To zadziwiające, jak dużo możemy spotkać uwodzicielskich potworów (i trochę demonów nocy) w popkulturze. Zadziwiające, bo większość tych wystąpień, które zamierzam omówić nie jest zbyt mocno powiązana z seksem, a ten temat jest niezwykle łatwo przypiąć tych stworom niczym łatkę.
Prostytucja, nimfomania, prowadzenie przygodnego trybu życia... To są typowe schematy, w których spotykamy takie istoty.
Oczywiście, jeśli tylko nie wchodzimy z buta do Piekła, gdzie są po prostu przedstawiane jako po prostu te seksowne demony!

Zagubiona Tożsamość

Zacznijmy może z grubej rury.
Bo, główna bohaterka Zagubionej Tożsamości, jest sukkubem, przedstawicielką rasy fae, która żywi się chi poprzez różnego rodzaju akty związane z seksem, w tym pocałunki. Nie panowała nad tym, co na początku skutkowało tym, że zabijała każdego z kim spała, a jednocześnie musiała się pożywiać, bo bez tego by umarła z głodu.
Ważnym elementem rozwoju postaci Bo jest nauka tego jak nie zabierać zbyt wiele, co jest szczególnie ważne z powodu, że w końcu chce ona sobie ułożyć życie, mieć kogoś.
Postawa Bo jest więc takim ciekawym przykładem osoby, która chce mieć normalny związek, ale boi się, że sama sprawi, że ten związek będzie toksyczny. Jest tym potworem, którego każdy szukający miłości się boi, ale chce ona się zmienić.
Oczywiście, Bo nie wystarcza energia jednej osoby, więc ostatecznie kończy się to na dość otwartym związku (ostatecznie, czyli tak gdzieś na początku 3 sezonu), ale jeśli ktoś nie uznaje otwartych związków obsceniczne, nie powinno go to w żaden sposób zdziwić, tym bardziej, że mowa tutaj o osobie, która żywi się cudzą energią. Jak myślicie, czy wampir próbowałby żyć tylko dzięki krwi jednej osoby? Raczej nie, tym bardziej, że zbyt częste pożywianie się na niej może być dla niej szkodliwe, a wampir raczej nie będzie potrzebować tylko kilku mililitrów na tydzień. Tutaj sytuacja jest podobna.
Jednocześnie jednak Bo jest potworem dla samej siebie. Jej pierwszy raz zabił jej chłopaka! Nie wiedziała, kim jest! Czym jest!
I to jest dobrze przedstawiony motyw.
Oczywiście, Zagubiona tożsamość ma w sobie stosunkowo dużo seksu, ale sądzę, że seriale Netflixa już dawno przekroczyły ten poziom, więc nie sądzę, żeby akurat ten serial był tak bardzo obsceniczny.

The Gates: Za bramą tajemnic

Urban fantasy umiejscowione na tytułowym zamkniętym osiedlu również posiada postać sukkuba, a właściwie półsukkuba, Andie Bates. Dziewczyna wychowywana jest przez ojca, jej matka nie żyje.
I w czasie dorastania jej sukkubia strona zaczyna się objawiać. Sprawia ona, że chłopak, z którym się całowała, mdleje, a ona sama staje się bardziej naenergetyzowana przez to, że wyssała z niego energię.
Andie również jest potworem.
Dokładniej mówiąc, jej przypadek można osadzić w kontekście potworów dorastania (nie mylić z potworami-hormonami z Big Mouth). Dorastanie może być czasami straszne, czasami wręcz tak straszne, że możemy mówić o nim poprzez horror cielesny. A szczególnie, gdy mówimy o dorastaniu dziewczynek. The Gates wcale nie odkrywa tego faktu i nie wykorzystuje go jako zupełnie oryginalny pomysł, gdyż takie same historie znajdziemy w chociażby pierwszej powieści Stephena Kinga, Carrie, czy owianej legendą produkcji, Zdjęcia Ginger.
A więc sytuacja, gdy dziewczyna odkrywa fakt, że jest potworem, który zmusza ją do zredefiniowania siebie ,jest dość ciekawą metaforą dorastania, które również jest czymś, co redefiniuje nas, czyni nas kimś innym. A fakt, że Andie stanowi zagrożenie dla osób, z którymi się spotyka, tylko jeszcze bardziej umacnia mnie w tej kwestią, łącząc sytuację, którą przeżywa ona z sytuacją Dawn z filmu Zęby, który również jest przykładem takiego horroru cielesnego związanego z dorastaniem.
Ale skoro już omówiliśmy przypadki potworów, którym powinniśmy współczuć...

Ben 10

Chyba najciekawszy przypadek na tej liście, bo pochodzi z serialu animowanego skierowanego do dzieci. Nie ma więc mowy, żeby pojawił się tam typowy potwór, który eksponuje tematykę seksualności.
I w sumie dobrze, bo wiele z tych lęków, które uznałem wcześniej za typowe dla uwodzicielskich potworów, nie jest bezpośrednio wynikiem czegoś, co należy koniecznie przedstawiać poprzez seksualność. Lęk przed wykorzystaniem jest lękiem opierającym się na relacjach ludzkich, na zaufaniu, które zostaje wykorzystane przeciwko osobie ufającej.
I właśnie dlatego Micheal Morningstar (swoją drogą, świetne ukazanie jego anielsko-diabelskiej natury, takiego wcielenia powiedzenia "Nie wszystko złoto, co się świeci") jest takim wspaniale przerażającym przeciwnikiem.
Poznajemy go jako czarującego, dobrze wychowanego, bogatego przystojniaka. Po prostu ideał! Dzięki temu, że budzi zaufanie innych, a także pomaga drużynie Bena, zbliża się do Gwen, by następnie wykorzystać ją, wyssać z niej energię.
Dowiadujemy się bowiem, że zombie-dziewczyny, które pojawiały się przez cały ten odcinek, były ofiarami Michaela, a on sam jest największym potworem w całym tym epizodzie.
Czy to aż tak bardzo różni się od tego kishi? Racja, Mike nie pożerał dziewczyn, ale wysysał je z energii, czyniąc z nich zombiaki, co jest niewiele mniej przerażające. Traktował dziewczyny przedmiotowo, jak narzędzia, bateryjki, którymi mógłby się podładować, żeby podbić swoją żądzę potęgi.
I tym samym dotykał lęku przed wykorzystaniem, przed zaufaniem komuś, kto to zaufanie wykorzysta do niecnych celów.
Taką wersję uwodzicielskie potwora można pokazywać bez wchodzenia w tematykę seksu! Bo czy dziecko w wieku 8-10 lat nie potrafiłoby zrozumieć, że czasami są ludzie, którzy wykorzystują innych? Racja, to nie jest kwiatkowo-tęczowy świat, który dominuje w narracjach dziecięcych, to jest to życiowa lekcja, która może się przydać tym dzieciom. A gdy trochę podrosną, zaczną się zadziwiać, jak głębokie były kreskówki z ich dzieciństwa.

Fate: Grand Order

W serii Fate raczej nie spotkamy się z sukkubami czy inkubami... No, może poza jednym kambionem, który świetnie oddaje tematykę demona nocy, wchodząc odgrywając jednak bardzo ciekawą rolę. Chodzi mianowicie o najsłynniejszego kambiona, doradcę króla Artura i maga kwiatów, Merlina.

Merlin jest chyba najlepiej pokazany w anime Fate: Grand/Order: Zettai Majuu Sensen Babylonia, gdzie jest podkreślone to, że nie jest człowiekiem. Sam nie śni, ale żywi się snami innych. Jego magia w dużej mierze opiera się na tworzeniu onirycznych zjawisk, a więc można powiedzieć, że korzysta z magii związanej ze snami.
Ten sposób pokazania tej tematyki, użycie znanego motywu kształtowania snów w inny niż to zazwyczaj w przypadku demonów nocy zwykło się pokazywać, jest interesujące. Zamiast skupiać się na seksualności wywoływanych przez nie snów, uwaga zostaje zwrócona ku śnieniu.
I znowu poruszamy tematykę tych istot bez wchodzenia w tematykę "dla dorosłych".

Koszmar z Ulicy Wiązów

A jeśli chodzi o demony nocy i ich zdolności powiązane ze snami, nie da się wspomnieć o najsłynniejszym demonie snów, czyli Freddym Kruegerze. Podobnie jak w wypadku tokoloshe, mówiąc o nim, abstrahujemy całkowicie od aspektu seksualnego, a skupiamy się jedynie na tematyce snów.
Jak mówiłem, Freddy jest typowym demonem koszmarów, który egzystuje niemal tylko w świecie snów, gdzie jest on niemal niepokonany. Gdy w pierwszym filmie został wyciągnięty z niego, jego status wszechpotężnego wcielenia zła zostaje zredukowany do potwora, którego można pokonać. Oczywiście, w drugim filmie zabijał z realu, ale... spuśćmy na to zasłonę milczenia.
Oczywiście, Freddy jest nadal tym drapieżnikiem, który dosłownie poluje na dzieciaki, a w remake'u z 2010 okazuje się, powiedzmy to tak, "lubić dzieci w nieuznawany przez społeczeństwo za dobry sposób". A więc pewnego rodzaju związki z seksualnością ma, jednakże są one zazwyczaj w warstwie metaforycznej, a jego sadyzm odbieramy przede wszystkim jako coś, co sprawia mu inny rodzaj przyjemności niż ta seksualna, co wcale nie sprawia, że jest to mniej przerażające.
Ten demon nocy zdecydowanie więc stawia na władzę nad snami, podczas gdy inne cechy tej grupy istot fantastycznych są raczej porzucone.

Zabójcze ciało (Jennifer's Body)

Na sam koniec może pokażmy historię, która nie boi się jednak wcale wchodzić w tematykę seksualności, a jednocześnie pokazuje, że uwodzicielskie potwory mogą być czymś o więcej niż wizją ryzykownego seksu.
Tytułowa Jennifer zostaje ofiarą rytuału, który miał zapewnić grupie muzycznej fanów za cenę złożenia w ofierze dziewicy. Jennifer dziewicą jednak już nie jest, więc... Wróciła z martwych jako krwiożerczy potwór, który wabi chłopaków (i nie tylko) w celu ich pożarcia.
Jennifer jest połączeniem kuszącej femme fatale i krwiożerczego demona. I to jest cudowne! To jest popaprane w dokładnie taki sposób, by powodować dyskomfort, ale jednocześnie się świetnie bawić, oglądając ten film.
Pomijając już samą grę aktorską Megan Fox, która przez większość filmu nie tylko swoją twarzą, ale również głosem okazuje postawę resting bitch face (co w tym wypadku ma kilka dodatkowym znaczeń), Jennifer jest czymś, co przeraża i onieśmiela. To piękna, seksowna dziewczyna, która nagle zwraca uwagę na chłopaków, którzy niekoniecznie przedstawiają sobą ten ideał, z którym byśmy wiązali taką w sumie wredną dziewczynę (mean girl). Randka z nią jest więc marzeniem... Tylko że to marzenie staje się koszmarem, gdyż okazuje się, że ona jest prawdziwym demonem seksu, z większym raczej naciskiem na to pierwsze.
A należy również zwrócić uwagę, że Zabójcze ciało jest horrorem, który ważny jest z punktu widzenia feminizmu. Pamiętacie, jak mówiłem o pontianak, malezyjskich mściwych duchach kobiet umarłych przez mężczyzn, które teraz mszczą się na płci "silnej"? Historia Jennifer to niemal ta sama historia, tylko z wyraźniejszym zaakcentowaniem drapieżnego zachowania mężczyzn (jakby nie patrzeć, grupa facetów złożyła dziewczynę w ofierze diabłu), które następnie zostaje odwrócone, przemienione w drapieżną kobiecość.
To kobiece revenge story! Zresztą sama Jennifer ciekawie dehumanizuje mężczyzn, których zabija, zaprzeczając temu, że morduje ludzi (people), a mówiąc, że morduje chłopaków.

Ale również należy zwrócić uwagę na drugą bohaterkę, Needy. Jej relacja z Jennifer nie jest jednoznaczna. Niekiedy mamy tam do czynienia z pewną dawką homoerotyzmu, a z drugiej strony rywalizacji, która nie zaczyna się tylko na tym, że Needy chce powstrzymać swoją "przyjaciółkę" przed rozkosznym mordowaniem męskiego rodzaju. Jennifer to dziewczyna, która ma według Needy wszystko, a mimo tego wciąż chce więcej.
Czemu, skoro ma wszystko, musi ona odbierać Needy jeszcze jej chłopaka?
A może to jest historia o dziewczynie, która myślała, że może wszystko, i jej przyjaciółce, która wreszcie postawiła granicę?
A to wszystko w pozornie prostej historii o krwiożerczej dziewczynie, która uwodzi facetów, by ich zabić. To historia stara jak świat, ale nadal interesująca dzięki tym kontekstom.

Motywy związane z demonami nocy i uwodzicielskimi potworami

Czas na tą część mojego posta, w której mówię, jakie motywy są popularne w kontekście danych istot!
A pierwszym z nich jest...

Kontrola snów

Myślę, że to rozumie się samo przez się. Demony nocy zawsze wiązały się ze snami albo atakowały śniące ofiary. Myślę więc, że kontrola snów, zwana również onejrokinezą, jest jedną z rzeczy, które twórca może zawrzeć w takich istotach.
Jak to może wyglądać?
Może istota pojawia się jedynie w snach innych istot.
Może istota wchodzi w sny innych istot i je w ten sposób kontroluje.
Może istota pasożytuje na ludziach, więżąc ich w ich snach i, by się nie buntowali, zsyła im sny tak piękne, że nie chcą się z nich budzić. (W tym mogą być właśnie sny o naturze erotycznej, ale również inne. Pomyślcie, czego tak bardzo chciałby bohater, żeby był gotowy nigdy się już nie obudzić.)
A może mamy do czynienia z istotą, która żywi się strachem i zsyła koszmary. Można również wziąć w tym wypadku motyw obrażeń ze snu, które przenosiłyby się na rzeczywistość, tak jak w Koszmarze z Ulicy Wiązów. 
A może istota, podobnie jak w Klątwie Śpiącej Królewny z 2016, przekazuje informacje osobom przez sen, by te zrobiły cos w realu.
Zresztą, sami pomyślcie, jak wielkie dla nas znaczenie mają sny. Nawet jeśli nie przenosimy z nich żadnych rzeczy (ani obrażeń) do rzeczywistości niczym niektórzy Parishowie (Król Kruków się kłania), nadal są dla nas dość ważne. Powtarzające się koszmary są czymś, co rzutuje na zachowania na jawie, chociażby poprzez nerwowość czy senność.
"Śniło mi się tej nocy, że byłem motylem, i teraz nie wiem, czy jestem człowiekiem, który śnił, że jest motylem, czy może motylem, który śni teraz, że jest człowiekiem".
- Liezi
Z drugiej strony, czasami granica między jawą a snem nie jest taka łatwa do dostrzeżenia. Może tak spreparowany sen będzie tak podobny do rzeczywistości, że śniący uzna rzeczywistość za sen, a sen za rzeczywistość. Pomyślcie, jak można tym człowiekowi namieszać w głowie.
A może zrobić taki oniryczny "Matrix"?

Kambion - demoniczne dziecko

Kolejnym ciekawym motywem związanym z demonami nocy jest motyw kambiona, dziecka, które jest człowiekiem tylko w połowie. W drugiej połowie zaś jest demonem.
Kambion to jeden z dwóch starych mitów, które czynią potwora z dziecka.
(Drugim jest odmieniec, wróżka, która zostaje podrzucona ludzkim rodzicom, podczas gdy ich prawdziwe dziecko zostaje porwane przez wróżki. Na pierwszy rzut oka można już by było spróbować zgadywać, że jest to wynik lęku przed wychowywaniem nie swojego dziecka, a także myślenia "Moje dziecko jest zawsze grzeczne". Skoro jednak nie jest grzeczne, to znaczy, że podmieniły je wróżki.)

Można na to spojrzeć na dwa sposoby.
Pierwszy z nich to perspektywa rodziców. Takie coś możemy zauważyć w Dziecku Rosemary (1968) czy Omenie (1976), gdzie dziecko okazuje się być złem wcielonym (powiedzmy eufemicznie), podobnie jak jego ojciec, Szatan.
To można ciekawie zrozumieć jako lęk związany z ciążą spowodowaną przez gwałt, bo zarówno tytułowe dziecko Rosemary, jak i Damien Thorn zostali poczęci w wyniku gwałtu. Czy dziecko z gwałtu (który sam w sobie jest przeżyciem traumatycznym dla matki) nie będzie złą osobą (co dla matki mogłoby być kolejnym ciosem)? Czy powinno się pozbyć takiego dziecka, nim spróbuje ono przejąć kontrolę nad światem albo stanie się demonem koszmarów (tak, Freddy Krueger był dzieckiem poczętym w trakcie masowego gwałtu na zakonnicy, choć nie ma tutaj mowy o żadnym wpływie sił nadprzyrodzonych)?
(Oczywiście, w wypadku Damiena dochodzi jeszcze motyw bycia dzieckiem adoptowanym, nieznanego pochodzenia, co również może być obiektem lęku.)
Jednakże nie zawsze kambion miałby być dzieckiem z gwałtu. Może inkub przyjął postać osoby, w której kobieta się zakochała, tak ja w przypadku matki Tessy Gray, która myślała, że uprawia seks z własnym mężem (wiem, pamiętam, że to był eidolon, nie inkub, ale jednak)? A może to był wynik jednonocnej przygody? Albo szalonej imprezy z kultem w tle (Małe Zło)? W każdym razie, mówię o przypadku, gdy matka nie kojarzyłaby dziecka z traumą gwałtu ani wrażenia, że to nie jest to samo dziecko, które nosiła przez te kilka miesięcy w sobie (choć jeśli dziecko jest adoptowane, sytuacja nie powinna się również zbytnio różnić). Można więc założyć, że matka kocha swoje dziecko i nie będzie chciała uwierzyć, że jest złe z samej racji swego istnienia. No bo czasami takie dziecko jest po prostu... no cóż, dzieckiem!
I tutaj przechodzimy do drugiej perspektywy, która umieszcza kambiona jako fokalizatora, przedstawia jego punkt widzenia. W tej narracji taka postać nie różniłaby się tak bardzo od innych bohaterów pokroju Harry'ego Pottera czy Percy'ego Jacksona, z tą jednak różnicą, że jej dziedzictwo nie byłoby tak bajkowe. (Taki sam/podobny motyw podzielałyby dhampiry.)
Takie przedstawienie kambiona jest bardzo mocno związane z pewnego rodzaju kryzysem tożsamości związanym z jego dziedzictwem. Przecież jest w połowie demonem (który we współczesnej kulturze europejskiej jest symbolem zła), więc... Czy jest zły z samej swojej natury? Czy tożsamość jego rodziców powinna go określać w takim stopniu? 
Jest to świetna metafora dotycząca krewnych osób skazanych, być może tak mocno zdemonizowanych jak seryjni morderczy czy wszelkiego rodzaju przedstawicieli reżimów. Społeczeństwo zadaje pytanie, czy ich dzieci również są skażone tym złem, tą demonicznością. Jest to bardzo ciekawy sposób, żeby zacząć dyskusję o tym, co ma nad nami większą władzę i co czyni nas tym, kim jesteśmy, natura (tu rozumiana jako pochodzenie, genetyka) czy kultura (rozumiana jako wychowanie). A nawet jeśli uporają się z tą kwestią we własnej głowie, czy to ma jakieś znaczenie, jeśli społeczeństwo nadal widzi w nich, nomen omen, szatańskie nasienie?
Zresztą, dobre kambiony nie pojawiają się tylko w historiach z ostatniego wieku! Mamy przecież historie o Merlinie czy Robercie the Devilu, którzy również mieli ojców "Na Dole", ale to nie sprawiło, że byli źli, nawet jeśli mieli skłonności.
Oczywiście, zdolności kambiona mogą być typowo demoniczne (ogień, ciemność itd.), ale również bywają przedstawienia ich jako związanych ze snami, iluzjami, a nawet seksualnością.

Wysysanie energii

Kolejnym bardzo popularnym motywem związanym z demonami nocy i uwodzicielskimi potworami jest wysysanie sił życiowych. Z jednej strony możemy powiedzieć, że wynika to z folkloru, gdzie aktywność demonów nocy osłabiała ich ofiary, a gumiho pochłaniały energię życiową poprzez lisie kamyki. Z drugiej strony jednak wyssanie sił życiowych jest mniej krwawe niż rozerwanie na strzępy przez demoniczną królową balu pokroju Jennifer Check, nawet jeśli miałoby ono kogoś zabić.
Zazwyczaj dzieje się to poprzez pocałunek (bo to jest łatwiejsze i szybsze), ale stosunek seksualny również jest ukazywany jako opcja. Czasami seks jest ukazywany jako bardziej wydajna metoda pożywiania się, coś jak kilkudaniowy obiad, podczas gdy pocałunki można porównać do szybkiej przegryzki.
Ta sama zdolność sprawia również, że sukkuby i inkuby są porównywane do wampirów (które również czasami żywią się energią życiową).
Swoją drogą, ten motyw może być ograny również na dwa sposoby.
Pierwszy przydaje się, gdy tworzymy postać uwodzicielskiego potwora w roli potwora. Jest to drapieżna femme fatale albo zabójczy lowelas, którzy mniej lub bardziej powoli wysysają siły życiowe z drugiej osoby. Jest to typowa historia o uwodzicielskim potworze i fatalnym w skutkach zauroczeniu.
Drugi zaś ukazuje związane z tym problemy. Jeśli wszelkiego rodzaju zachowania seksualne powodują wysysanie energii, nawet pocałunek może okazać się groźny, a co dopiero seks. A nawet jeśli ta zdolność nie jest tak mordercza i nie aktywuje się zawsze (a nie czarujmy się, zazwyczaj jednak jest to problem), dana osoba często traktuje seks jako pewnego rodzaju sposób żywienia się. I to powoduje... Właściwie, to, co powiedziałem o Bo, można powtórzyć tu jeszcze raz.
Oczywiście, jeśli ktoś nie uważa monogamicznych, stałych związków jako jedynej właściwej opcji, taka sytuacja nie byłaby chyba problemem z jego perspektywy. Poza tym, istnieje jednak inny problem - traktowanie cudzej seksualności jako bateryjki do podładowania się.
Ale tak już jest z tymi wampirami!

Zauroczenie

Jak to było w reklamie filmu, który uwielbiam: "W każdej szkole jest taka dziewczyna, z którą każda dziewczyna chciałaby się przyjaźnić i każdy chłopak byłby gotowy dla niej umrzeć". Takie właśnie efekty dają zazwyczaj moce uwodzicielskich potworów pokroju syren.
Wszyscy chyba znamy z mitologii motyw syreniej pieśni, która doprowadzała żeglarzy do zguby. Wiele innych uwodzicielskich potworów również posiada taki dziwny, nadprzyrodzony urok, sprawiający, że wiele osób przeciwnej płci (i czasami też tej samej płci) traci dla nich głowę. Czasami nawet dosłownie!
Urok ten uniemożliwia zazwyczaj normalne odmówienie takiej istocie. W końcu nie każdy lubi to samo. Jedne osoby lubią niskie blondynki, inne brunetki o sylwetkach modelek, inne dziewczyny przy kości, jedni umięśnionych sportowców, inne skaterów, a jeszcze inne geeków.
To by było dziwne, gdyby wszyscy faceci w szkole nagle zaczęli szaleć na punkcie jednej dziewczyny albo wszystkie dziewczyny na punkcie jednego chłopaka. To by było wręcz podejrzane.

No, ale cóż, taki urok sprawia, że wszyscy zachowują się przy takim potworze jak naćpane feromonami pszczoły, co zdecydowanie ułatwia polowanie.
Fakt takiego uroku (szczególnie, gdy celem tego ataku są jedynie osoby płci przeciwnej) pomaga też w tworzeniu popularnego schematu fabularnego, który możemy zaobserwować chociażby w Zabójczym ciele (przy czym Jennifer chyba nie korzystała z magicznych mocy, by znaleźć ofiarę).
Otóż sukkub (który nie zabija ludzi, tylko chłopaków, co jednak później okazuje się nie do końca prawdą...) jest tym, na kogo poluje dziewczyna, której chłopak znalazł się na liście ofiar potwora. Dziewczyna próbuje uratować chłopaka i później (choć to już nie ten film...) para żyje długo i szczęśliwie, because 💓💓💓Tru Luv.💓💓💓
Zamieńcie teraz na przeciwną płeć: inkub, chłopak, dziewczyna i macie obie wersje tego schematu! Oczywiście, można również coś zmienić, np.: użyć relacji przyjacielskiej czy czegoś w tym rodzaju, ale wiadomo, że ten schemat jest wprost stworzony pod to, by "rycerz" mógł "uratować księżniczkę" i "dostać jej rękę" w ramach nagrody. Ewentualnie może też pokazywać powrót niewiernej osoby do rodziny.
Z drugiej strony, co zostało pokazane świetnie w serialu Netflixa, Niedoskonali, taki urok może być problemem dla jego posiadacza. Abbi jest aseksualna, ale w wyniku pewnej mutacji zaczęła wydzielać feromony, które sprawiały, że wszyscy zaczynali na jej punkcie szaleć. Oczywiście, czasami wykorzystywała to do manipulowania ludźmi (np.: żeby coś powiedzieli albo ją uwolnili z kajdan), ale większość czasu spędzała pryskając odświeżaczem powietrza dookoła siebie, bo inaczej wszyscy zachowywali się wokół niej jak zombie spragnione jej ciała.
Więc... Mamy kolejny sposób dręczenia bohatera! Brawa poproszę!
Co jednak oznacza ten motyw?
No, cóż, to jest właśnie pewnego rodzaju fałszywa miłość, fatalne zauroczenie, które okazuje się być jeszcze fatalniejsze, gdyż obiekt westchnień prawdopodobnie chcę daną osobę zabić.

Erotyka

Tak, wspomnę krótko. Demony nocy i uwodzicielskie potwory to świetny materiał na erotykę, bo bardzo często są one sprowadzane tylko do sfery seksualności. W fantastyce bardzo często takie stworzenia są po prostu częścią tak zwanych dzielnic rozkoszy.
Mam nadzieję, że udało mi się jednak udowodnić wam, że tu nie chodzi tylko o seks. Bo, jak powiedział kiedyś Oscar Wilde, "we wszystkim chodzi o seks, oprócz seksu. W seksie chodzi władze".
Tak więc, pomyślcie, jak można dotknąć poprzez seksualność innych rzeczy. Miłość, samoocena, samoakceptacja, własna cielesność... No i body horror! I oczywiście, to nie są jedyne takie rzeczy.

Jakie demony nocy i uwodzicielskie potwory chciałbym zobaczyć?

Przechodzimy do etapu, w którym opowiadam wam o moich pomysłach na to, jak można wykorzystać te potwory w tekstach kultury. Może to was jakoś zainspiruje. Albo kiedyś z tego skorzystam!
W każdym razie, może być ciekawie!

Klasyczny uwodzicielski potwór

Tak, czasami ciekawie jest iść po najmniejszej linii oporu, by nadal stworzyć coś ciekawego. Chodzi mi mianowicie o prostą fabułę o tym, że ktoś umawia się z kimś, a ten ktoś chce tą pierwszą osobę pożreć.
Ewentualnie można zrobić sytuację jak z To, gdzie zmiennokształtny potwór uwodziłby różne osoby i je szybko zabijał.
Jednocześnie jednak dłuższe pokazanie kontaktu potwora z jedną ofiarą, szczególnie, jeśli my my, odbiorcy, niekoniecznie dostrzegalibyśmy od początku jego potworność. Powoli odkrywalibyśmy, że to nie jest człowiek, że to coś innego.
Wyobraźcie sobie, że jesteście dziewczyną, która poznaje nowego faceta. Spotykacie się z nim, jesteście nim zaintrygowani, ale wasi przyjaciele niekoniecznie uznają go za odpowiedniego gościa. No i mają rację, bo chłopak okazuje się mieć w stosunku do was plany. Może chce wyssać waszą duszę albo pożreć wasze serce.
Wyobrażam sobie nawet, jak można to przemienić w slasher. Wystarczy sprawić, że ludzie wokół tej dziewczyny zaczęliby ginąć w tajemniczych okolicznościach, początkowo nie pokazując, że za wszystkim stoi ten chłopak. W końcu wielkie ujawnienie musi zostać na koniec, tak jak w Krzyku!

Swoją drogą, wystąpienie Skeeta Ulricha jako Billy'ego Loomisa było idealnym przykładem takiego romantycznego creepa, który ma w sobie to coś subwersywnego, czego właśnie oczekiwałbym od takiego inkuba. Z jednej strony czarującego, a z drugiej krzyczącego wręcz w niebogłosy, że to jest morderca!
Creepy/cute killers! We love to hate them! And hate to love them.

Pułapka snów

Innym ciekawym pomysłem miałoby być to, że demon nocy miałby więzić swoje ofiary w świecie snów, gdzie spełniałby ich marzenia, powoli wysysając z nich życie.
Oczywiście, w uproszczeniu dałoby się pokazać go jako zwykłego sukkuba/inkuba, trochę roznegliżowaną postać o wyidealizowanych proporcjach i ładnej buźce, ale jako potworne skrzyżowanie Freddy'ego Kruegera, To i dosłownie czyjegoś mokrego snu, ta istota mogłaby mieć swoją formą o wiele więcej do zaoferowania. Tak, to mógłby być partner idealny, ale równie dobrze ktoś martwy, za kim tęsknimy, lub jakaś postać, która inicjowałaby sytuację, o której marzymy.
Mogłaby stanowić również ciekawy komentarz dotyczący marzeń i życzeń, bo ofiary uwięzione w krainie snów byłyby tymi, którzy oczekują niemożliwego. Umarli nie ożyją tak po prostu, idealny partner nie pojawi się nagle przed naszym nosem, a na niektóre wydarzenia należy zapracować. Ta sytuacja mogłaby również powiedzieć coś o ukrytych marzeniach, rzeczach, których chcemy, ale niekoniecznie jesteśmy w stanie się przyznać do tego, wypieramy je. Chociażby zemstę, którą kulturowo uczymy się odrzucać, ale nie zmienia to faktu, że czasami chcielibyśmy komuś coś zrobić.
A jak możliwa byłaby ucieczka?
Sami się zastanówcie, ale moim zdaniem przede wszystkim kluczem byłoby zrozumienie, że marzenia rzeczy idealnych nie są czymś, co może w ogóle się spełnić.

Kambion - łowca demonów

Jak ja kocham motyw tego, że przedstawiciel rasy pół-ludzi, pół-jakichś potworów walczy z tymi samymi potworami, do których częściowo należy. Jest w tym pewnego rodzaju ironia, gdyż, gdyby tylko któryś z tych potworów nie zechciałby spróbować zabaw łóżkowych ze śmiertelniczką (zazwyczaj jednak to kobieta jest człowiekiem), zagrożenie by się nie poczęło.
Jest tutaj również pewnego rodzaju wyraźne odrzucenie części swojej przyrodzonej tożsamości, które stanowi takie piękne pokazanie środkowego palca tym potworom.
A już na pewno ciekawie jest, gdy to ten demoniczny rodzic jest jednym z wysoko postawionych antagonistów, a może nawet i samym głównym złym.

Demon nocy się zakochuje

A skoro mowa o dobrych postaciach, co jeśli dosłowne ucieleśnienie mokrego snu, seksowny sukkub albo inkub, zacznie się fascynować swoją ofiarą? Co jeśli spróbuje się zmienić dla tej osoby?
Tak, brzmi to jak jakiś mega kliszowy romans z bad boyem, którego dziewczyna zmienia, ale... Czemu nie? Taka przemiana z niekompletnej miłości fizycznej w coś, co jest społecznie bardziej cenione, miłość romantyczną mogłaby okazać się całkiem ciekawa. Tak, to może być taka piekielna Mała Syrenka, która poznaje faceta rzuca i dla niego wszystko, ale... Czemu ta miłość nie miałaby być powodem do zmian w bohaterce?
Coś takiego moim zdaniem mogłoby być ciekawe.

Mam nadzieję, że wam się podobało. I mam nadzieję, że ten post rozwinął wasze postrzeganie tych potworów i gdy wy będziecie pisać o nich, dacie im głębie potrzebną, by rezonowały z ludzką naturą zgodnie z VII tezą.
Mam również nadzieję, że udało mi się pokazać, że niekoniecznie musimy je wkładać w historie związane z bezpośrednio seksem. Mogą przybierać one inne formy, mieć więcej do powiedzenia niż tylko to.
Jeśli wam się podobało, napiszcie mi komentarz o tym, a także udostępnijcie tego posta, by mój blog mógł się rozwijać.
Ja się żegnam, po ponad tygodniu pisania tego posta.
Bye!

Komentarze

Popularne posty