Rok pełen niespodzianek - Podsumowanie roku akademickiego 20/21

 Ohayo! a może Cambridge!
Z okazji, że uporałem się już z sesją (i chyba zdałem na następny rok), postanowiłem opisać moje przeżycia na moim blogu?
Czemu mam zwierzać się wam z moich przeżyć studenckich, skoro jest to blog o tematyce kulturalnej? Albowiem studiuję kulturoznawstwo, dziedzinę nauki (choć według władz takiej dziedziny nie ma) zajmującą się właśnie kulturą.
Tak więc poskarżę się na przedmioty i podzielę się swoimi odczuciami na temat niektórych dziedzin.
(PS.: Jeśli którykolwiek z moich wykładowców będzie to czytać, proszę przyjąć to z dystansem, chociaż i tak raczej nie będę narzekać na Was.)
Hajimemashou!
Zacznijmy może od tego, że poszedłem na te studia w ciemno, nie za bardzo wiedząc, co mnie tam na nich czeka! W sensie, domyślałem się, że będzie to połączenie nauk o literaturze, filmie, teatrze itd.
Aż tu nagle dowiedziałem się na chyba pierwszych zajęciach z kilku przedmiotów, że do kulturoznawstwa zaliczają się takie dziedziny jak:
  • otoczone złą sławą gender studies
  • antropologia (kulturowa) - opisałem o tym posta
  • studia postkolonialne (dotyczące min. rasy, narodowości itd.)
  • nauki o religii
  • problematyka dziedzictwa
  • i wspominane przeze mnie nauki o kulturze w rozumieniu wąskim
Jestem raczej osobą o poglądach prawicowych, a mimo to nie uważam, żeby któreś z powyższych było czymś złym. (No bo czemu?)
Nawet te gender studies to dyskusja na temat płci w kulturze i znajdziemy tam różne dyskursy, od ultraesencjalistycznych, poprzez łączące i jednocześnie wyodrębniające płeć kulturową od płci biologicznej (ja to rozumiem jako: jesteś kobietą/mężczyzną, ale co to znaczy być kobietą/mężczyzną?), po takie negujące istnienie płci biologicznej jako czegoś niewykształcanego w sposób kulturowy (#JudithButler).
Kulturoznawstwo jest więc nauką pracującą wewnątrz wielu dyskursów. Z jednej strony uczymy się kanonu lektur, ale z drugiej pierwsza lekcja kanonu to krytyka kanonu, która zastanawia się, czemu, po co i na co to komu.
Odbieram teraz to jako swoistą zabawę dyskursem, a że jestem osobą lubiącą pluralizm i patrzenie na wszystko z wielu stron, odpowiada mi to.
Ale teraz przejdźmy do moich odkryć.
  1. Kocham antropologię!
    Jak pewnie zauważyliście po moim poście o tworzeniu kultury od postaw, zakochałem się w antropologii kulturowej. To niezwykłe, jak można badać różne kultury, poznawać egzotykę codzienności ludów z drugiego końca świata, jednocześnie odkrywając egzotykę we własnej codzienności.
    Właśnie dzięki wpływom jednego z moich wykładowców, który uczył mnie antropologii, przeczytałem niezwykle ciekawą, nagrodzoną Nike Czytelników książkę, która była (o zgrozo!) reportażem, "27 śmierci Toby'ego Obeda". Mam wrażenie, że ta książka w związku z ostatnimi wydarzeniami w Kanadzie, może być na czasie.
    Zdecydowanie, moimi ulubionymi tematami były tabu kulturowe, antropologia przemocy (kozioł ofiarny Girarda otwiera bardzo ciekawy dyskurs, który można by było poruszyć w np,: książce), no i oczywiście trickster.
    Autentycznie, udowodniono na przypadku, że ciągnie mnie do wszystkiego, co ma związek z antropologią. Dlatego właśnie, gdy miałem kilka tematów do zrobienia pracy na zajęcia z teatru, wybrałem właśnie antropologię teatru Eugenia Barby.
  2. Lubię teatr.
    Wiem, to dla mnie też był szok! Nie byłem nigdy osobą lubiącą chodzić na jakieś przedstawienia. A mimo to, gdy zacząłem mieć zajęcia o teatrze, bardzo mi się ta tematyka spodobała.
    Teatr to nie tylko aktorzy. Teatr jest tworzony również przez nas. Występuję relacja aktor-widz.
    Jest mnóstwo optyk związanych z teatrem, które mogą pomóc również pisarzowi, jak chociażby wspominany przeze mnie w zeszłym roku trójkąt Freytaga.
    Zresztą, to co dzieje się w teatrze, można nazywać energią (sam Barba używa takich określeń), co ja rozwijam również na inne teksty kultury, mówiąc pod nosem "Ta scena ma smakowitą energię".
    W sumie, zajęcia z teatru otworzyły mi również oczy na różnice kulturowe między nami, a Azją. My chociażby tańczymy nogami, a oni rękoma.
    W ogóle, bardzo polubiłem ogólnie tematykę performatyki, chociaż nie zawsze zgadzam się z ideami, że coś zostało stworzone jako efekt działań (performowania). Taniec, muzyka, teatr, a nawet filmy na żywo są niezwykle ciekawymi tematami.
  3. Nie lubię nowych mediów.
    Teraz czas na trochę goryczy, bo wcześniej było trochę za słodko.
    Krótko mówiąc, nowe media nie są tematyką, w której czuję się zbyt dobrze. Tak, korzystam z nowomedialnych platform (takich jak blogger, na którym przecież zamieszczam swoje posty), ale same tematy nowomedialne jakoś niespecjalnie mnie interesują.
    Z wyjątkiem: tematyki remiksu i kultury partycypacji (która wiąże się z fandomem). Te tematy uwielbiam!
Ogólnie, uważam ten rok akademicki (pomimo utrudnień) za udany.
Czy miałem jakiekolwiek chwile wątpliwości, czy poszedłem na odpowiedni kierunek studiów? Owszem! W pierwszym, drugim tygodniu miałem załamkę, bo twórcze pisanie było równie interesującym kierunkiem, ale stwierdziłem, że na kulturoznawstwie, będącym de facto szerszym kierunkiem, nauczę się tego samego, co tam, oraz wielu innych ciekawych rzeczy.
Jeśli się wam spodobało, skomentujcie i udostępnijcie tego posta, żeby mój blog się rozwijał.
Good bye!

Komentarze

Popularne posty