Łobuz nie kocha. Wcale! - Problem z "aseksualnymi" złoczyńcami
Ohayo! a może Londyn?
Witam was w kolejnym wpisie na moim blogu. Dziś zapraszam na coś lżejszego, a przynajmniej lżejszego dla mnie, bo nie będę musiał zakopywać się pod toną źródeł.
Może słyszeliście o tym, jak fatalną reprezentację mają postaci aseksualne (oraz aromantyczne). Chyba najbardziej kojarzonymi z aseksualnością postaciami fikcyjnymi są złoczyńcy, tacy jak lord Voldemort. W końcu o wiele częściej znajdziemy postać nie zainteresowaną relacjami z innymi postaciami wśród złoczyńców.
I, szczerze mówiąc, mam na ten temat pewne zdanie, trochę kontrowersyjne, ale myślę, że poniekąd ratujące wizerunek osób aseksualnych. Moim zdaniem ci złoczyńcy wcale nie są (albo przynajmniej, nie muszą być) aseksualni czy aromantyczni!
Lord Voldemort, Królowa Chrysalis i Dexter Morgan. Spoiler! Tylko jedno z nich jest oficjalnie aseksualne, a co do reszty można mieć wątpliwości.
Jednocześnie jednak to, jak są przedstawiani (co może być odczytywane jako te orientacje), nie jest wcale czymś głupim.
A więc zapraszam na moje rozważania dotyczące seksualności złoczyńców i tego jak do niej podchodzić!
Co to znaczy aseksualność?
Zanim zaczniemy mówić o złoczyńcach, należy zacząć od trudnego słowa, jakim jest aseksualność. Jest to orientacja psychoseksualna albo spektrum owych, które charakteryzują się częściowym lub całkowitym brakiem pociągu seksualnego. Jakby się tak zastanowić, sytuacja z ową aseksualnością jest bardzo skomplikowana i różnorodna, bo dwie osoby aseksualne mogą mieć zupełnie różne podejście do seksu i relacji: jedna może odczuwać obrzydzenie aktem, inna może akceptować to jako część życia społecznego, ale nie być tym osobiście zainteresowana, a jeszcze inna odczuwać z tego czynu przyjemność.
Jak mówiłem sytuacja jest bardzo skomplikowana.
No i jeszcze dochodzi tu fakt, że często osoby nieodczuwające pociągu seksualnego, zdają się na inną orientację, jaką jest orientacja romantyczna, która sama w sobie może przybierać różne formy: związane z płcią, ale i innymi czynnikami, jak emocje. No i oczywiście istnieje coś takiego jak aromantyczność, czyli brak pociągu romantycznego.
Czemu aseksualność jest widziana jako coś złego?
Jakby się tam zastanowić, aseksualność mogłaby być w niektórych epokach widziana jako coś dobrego. Chociażby w średniowieczu ideałem było to, żeby ludzie nie zawracali sobie zbytnio głowy takimi ziemskimi rzeczami, niejako dążąc do stanu aseksualności. Choć bowiem aseksualność nie jest tożsama z abstynencją seksualną, może ona zdecydowanie pomóc w jej zachowaniu.
Również dziś są grupy, które niezbyt lubią koncept seksu.
Czemu więc aseksualność jest widziana jako coś złego?
Myślę, że problemem nie tyle jest sama seksualność, ale to, co się z nią wiąże. Choć orientacji romantycznych w wypadku aseksualności wyróżnia się od groma, zazwyczaj gdy mówimy o osobie aseksualnej, pojawia się także wizerunek osoby aromantycznej, a ten już o wiele łatwiej zdemonizować.
Miłość romantyczna jest bowiem jednym z typów miłości, jednak to ona jest rozumiana jako miłość. A miłość jest uznawana za bardzo ludzką rzecz.
Dlatego też wśród postaci aseksualnych można znaleźć różnego rodzaju byty nieludzkie: roboty, kosmitów itd. Ich aseksualność/aromantyczność jest oznaką braku człowieczeństwa.
No i oczywiście są ludzkie postaci, które mają abstrahować od człowieczeństwa, jak seryjny morderca, Dexter Morgan. Dexter jest całkiem dobrym przykładem, gdyż mamy dostęp do jego myśli, szczególnie w książkach. Dla niego seks jest czymś nie do końca zrozumiałym, czymś, co robią inni. Nie oznacza to, że sam Dexter nie uprawia seksu, jednak jest to część jego maskowania się jako normalny obywatel. Inaczej mówiąc, seks jest dla Dextera czymś neutralnym, do czego nie ma pociągu, ale też go to nie obrzydza. Zamiast tego używa on seksu jako narzędzia, które zapewnia mu przykrywkę jako kochający mąż.
Podobnie zachowują się również Light Yagami (Death Note) czy Johan Liebert (Monster), psychopaci, którzy nie czują pociągu do seksu, a co najwyżej wykorzystują zachowania z seksualnością związane, by wydawać się normalniejszymi.
Niektórzy spekulują, że podobnie zachowuje się Joker. Joker ma niby kochankę w postaci Harley Quinn, ale wykorzystuje jej uczucia w stosunku do siebie jako sposób manipulowania nią. Nie czuje do niej nic, żadnego pociągu seksualnego ani romantycznego. Widzi w niej jedynie pionka.
A przynajmniej tak jest w tej teorii.
Ale, ale... to nie takie postaci są najczęściej problematyzowane jako aseksualni złoczyńcy. I nie o nich chciałbym porozmawiać.
Bo łobuz nie kocha - czyli złoczyńcy i ich stosunek do miłości
Jak mówiłem, czasami antagoniści, szczególnie ci najbardziej źli, mają problem z miłością. Nie są w stanie jej czuć, nie rozumieją jej i uznają ją za słabość. Widać to szczególnie na przykładzie tak zwanych Mrocznych Władców (z Voldkiem na czele).
Najpierw jednak chciałbym zadać wam jedno pytanie: czy z tego opisu wynika, że są to osoby aseksualne? Moim zdaniem, nie. Prędzej by to sugerowało aromantyczność, jednak to określenie nie oddaje w pełni stanu, o którym tu mowa. Jest to bowiem odrzucenie wszelkich rodzajów miłości, zarówno miłości romantycznej, przyjacielskiej, rodzinnej czy też agape, miłości do świata. Osoba aromantyczna po prostu nie czuje wewnętrznego przymusu, by wchodzić w romantyczne relacje, ale może mieć przyjaciół, może kochać swoich rodziców i ogólnie mieć empatię.
Tymczasem w postaciach takich jak Voldemort chodziło o całkowite odrzucenie miłości jako wartości. Brak zainteresowania romantycznego (albo okazywania go) jest tu jednym z przejawów czegoś większego. Relacje z ludźmi są widziane przez takie postaci jako coś, co nie jest warte ich uwagi, pod warunkiem, że nie sprzyja im to w jakiś sposób (jak chociażby ta cała armia popleczników w postaci Śmierciożerców).
W ten sposób powstaje iście diabelska persona, zaprzeczająca temu, co uznaje się za dobre, czyli miłości. Nie dlatego, że nie jest w stanie samemu jej odczuwać, ale i często po prostu dlatego, że ten ktoś nie widzi pozytywów z kochania innych.
W tym celu bardzo często są przedstawiane postaci, które nie kochają nikogo i nigdy nie kochały. Są złe poprzez odrzucenie wszelkiej miłości, nie tylko romantycznej.
A więc czy tacy złoczyńcy muszą być aseksualni? No, oczywiście, że nie, ale jeśli nie wejdziemy w głąb ich psychiki, nie wiemy, czy kiedykolwiek czuli pociąg seksualny do kogokolwiek? Nawet jeśli Tom Marvollo Riddle był alloseksualny, trudno nam o tym decydować, bo jego czyny nic nie mówią o jego preferencjach (a fanfiction, gdzie może on mieć romans z jakąś postacią, to nie kanon).
Zresztą, należy dodać to, że Harry Potter to seria dla dzieci, a więc tematyka pociągu seksualnego i jego różnic w stosunku do pociągu romantycznego, nie jest tam omawiana. Dlatego też łatwo to wszystko sprowadzić do jednego punktu jakim jest po prostu niekochanie nikogo, bez niuansów itd.
Warto tu także dodać to, że złoczyńca zdolny kochać i odczuwać pociąg, wydaje się bardziej ludzki. Jego motywacje zdają się wtedy mniej drastyczne.
A przynajmniej tak się może wydawać. Bardzo często odczuwanie pociągu romantycznego wiąże się z oczekiwaniem pewnego rodzaju empatii... Ale są również narcyzowie, psychopaci, socjopaci czy inni manipulatorzy. Oni również są w stanie mieć pociąg romantyczny (nie mówiąc o seksualnym), a jednocześnie być okropnymi ludźmi.
Są również złoczyńcy pokroju Frollo, którego całą motywacją do złych czynów w stosunku do Esmeraldy jest jego pożądanie w jej stronę kierowane. Dosłownie, jego pociąg seksualny, jego pragnienie posiadania Esmeraldy, uwidacznia jego zło.
A o tym, co wyprawia się w takim Berserku, w którym zostaje bardzo wyraźnie pokazane, że pociąg seksualny (a także być może romantyczny) mają swoją wyraźnie złą stronę. Jeśli spojrzymy na listę osób, które doświadczyły gwałtu w Berserku, lista będzie całkiem długa, zaczynając od samego Gutsa. Do tego sposób, w jaki pragnienie przyjaźni (a może czegoś więcej) Griffitha przeobraża się w okropną brutalność.
Innymi słowy, choć alloseksualność i alloromantyczność mogą na początku wydawać się elementami humanizującymi postać, nie tyle ze względu na inherentne człowieczeństwo tych orientacji, a bardziej ze względu na to, że zmuszają one do przybrania bardziej empatycznego podejścia do relacji, tak dobrze skonstruowany złoczyńca może wydać się jeszcze gorszy, jeśli jego alloseksualność i alloromantyczność zostaną zdeprawowane do poziomu, w którym gwałcą i/lub manipulują.
Ach! I jeszcze są złoczyńcy, których cała historia, jak stali się złoczyńcami, ma związek z ich relacjami. Wiecie, taki Nox (Wakfu), który stracił rodzinę, i teraz próbuje ją przywrócić albo coś w tym stylu.
Ale są i przypadki, gdy wielki zły po prostu uznaje seksualność i relacje romantyczne za mniej wartościowe, nie warte jego uwagi w większej skali. Za przykład niech posłuży Nagash, który zdecydowanie odczuwał jakiś pociąg seksualny. Skąd to wiemy? No, cóż, ożenił się ze swoją bratową (po tym jak zabił jej męża, a swojego brata) i według kanału PancreasNoWork był w stosunku do niej prawdopodobnie przemocowy, także w sferze seksualnej. Jednakże gdy po kilku tysiącach lat Nagash, obecnie już licz i bóg śmierci miał do okazję na kolejne zbliżenie natury damsko-męskiej, odrzucił tą okazję. W sumie, nie bez powodu, bo kobietą, która chciała go uwieść była Morathi, bogini dostawania tego, czego chce poprzez sypianie z tymi, którzy mogą jej to dać. Zresztą, czemu Nagash miałby poświęcać uwagę seksowi z mroczną elfką, skoro mógł zająć się czymś lepszym, jak próba podboju świata przy pomocy armii umarłych!
I to, że Nagash jest żywym trupem nie znaczy nic. Podobnież podobni nieumarli, Królowie Grobowców, miewają przebłyski libido, nawet jeśli nie mają już tkanek odpowiedzialnych za spełnianie swoich żądz.
I jeśliby się tak zastanowić, to, że ktoś czuje pociąg seksualny, nie oznacza, że zawsze się nim kieruje, a czasami nawet ludzie całkowicie go odrzucają. Niektórzy mogą żyć w celibacie, uznając, że zamiast poświęcać uwagę swoim pragnieniom seksualnym albo zakładaniu rodziny, mogliby wykorzystać ten czas na inne rzeczy. Na przykład zdobycie władzy nad światem.
No i czasami są złoczyńcy, których zło nie ma nic wspólnego ani z odrzucaniem, ani z wypaczeniem ideałów związanych z miłością. Bo bycie złym najeźdźcą i przywódcą siły kolonialnej nijak nie wiąże się z miłością lub jej brakiem. (Chodziło mi tu o Ozaia, ale pewnie znalazłoby się z 1000 innych przykładów.)
Królowa lodu, czyli case study królowej Elathy Veralius
Na koniec chciałbym powiedzieć trochę o postaci Elathy z książek Joanny Karyś, Smocze Kryształy. A więc będą spoilery!!!!
Jest ona królową lodowego kraju Tardesy, główną antagonistką serii, która tworzy hybrydy smoków, zawiera pakt z bogiem śmierci i jest ogólnie okropną osobą. Sama stwierdziła, że jej serce zamarzło, nie czuje miłości itd. Jak sama twierdziła, jest to wynik jej więzi z lodowym smokiem...
A mimo to miała męża. I tego męża zdradziła, z czego narodził się jej syn. Oczywiście, ten syn był dla niej narzędziem, podwładnym, przedłużeniem jej samej. Lorcan jednak nie chce z nią współpracować, a w momencie, gdy nie udaje mu się związać ze smokiem, którego jego matka dla niego przygotowała, straciła nim zainteresowanie. Zresztą, jak się później okazało, dzięki paktowi z bogiem śmierci nie potrzebuje już ona potomka, aby ród Veralius pozostał na tronie, bo zyskała nieśmiertelność, co naprawdę sprawiało, że Lorcan był jej zbędny.
A o co chodzi? To, że Elatha przedstawia jeden z dwóch typowych archetypów kobiecych złoczyńców, tak zwaną królową lodu. Ma to być postać cechująca się oschłością, chłodem, brakiem uczuć, w tym miłości.
I Elatha właśnie kimś takim ma być. Nie kocha swojego syna, nie kochała swojego męża, nie kochała swojej córki... Jest egocentryczna, skupiona na własnej chwale. Nie tylko robi rzeczy niemoralne z punktu widzenia świata (eksperymentuje na smokach), ale w tym wszystkim zawsze chodzi o nią, nie o jej ród czy kraj, lecz o nią.
A mimo to, że ma być oschła, zimna i okrutna, nikt nie posądzi jej o bycie kolejnym aseksualnym złoczyńcą. Miała męża i kochanka, a więc można uznać, że odczuwała jakiś pociąg seksualny i romantyczny, ale nie oznacza to, że nie może być zła, zimna, okrutna.
Moim zdaniem jest w to zamieszany wpływ boga śmierci, któremu już się zdarzało odbierać komuś miłość (nie powiem komu, ale polecam się dowiedzieć 😉), ale to już tylko moja teoria.
Takie przedstawienie złoczyńcy jest całkiem zniuansowane. Elatha nie jest chodzącym kawałkiem lodu, który nie ma żadnych ludzkich uczuć. Widoczne jest jej człowieczeństwo, chociażby w fakcie, że ma pewne relacje. A więc raczej nikt nie uzna jej za "aseksualnego" złoczyńcę.
To jednak wymagało 3 tomów, skupienia się na jej postaci oraz bycia otwartym na tematykę spraw łóżkowych na tyle, by o nich rozmawiać (chociażby o tym, że doszło do zdrady małżeńskiej, która wyraźnie podkreśla seksualność królowej), przez dzieło. Nie każde dzieło na to stać. Szczególnie, dzieła dla dzieci, w których o wiele łatwiej jest o brak tych niuansów, szczególnie gdy wiążą się one z dość mrocznymi tematami albo po prostu rzeczami, które zazwyczaj z dziećmi nie są dyskutowane. Dlatego też w dziełach dla dzieci o wiele częściej znajdziemy po prostu postaci niezdolne do kochania albo odrzucające w jakiś sposób miłość.
Aseksualni są całkiem normalni
Na koniec, chciałbym wrócić z powrotem do problematyki aseksualności. Ci wszyscy "aseksualni" złoczyńcy (którzy często nie muszą wcale aseksualni być) stanowią fatalną reprezentację tej grupy, więc chciałbym na koniec, przed wszelkimi powtórzeniami, podać krótką listę ciekawych bohaterów cechujących się tą orientacją (tudzież spektrum orientacji). Są to chociażby:
Jughead z Archie Comics
Pepe Pan Dziobak z Fineasza i Ferba
Rafael Santiago z Shadowhunters
Sal Vidon z Sal & Gabi Break the Universe (całkiem ciekawy przykład postaci aromantycznej)
Spongebob Kanciastoporty
Ogólnie, jeśli dzieło nie ma jakichś ważniejszych wątków romantycznych, możemy pisać te postaci dokładnie tak samo, jak każdą inną. Czy w ogóle przez myśl przeszło wam, że Spongebob albo Pepe mogą być aseksualni?
Jeśli jednak ma, warto zrobić research, określić co i jak i napisać to, co się postanowiło.
Ja osobiście bardzo lubię ideę apolitycznego małżeństwa w fantasy (chodzi o setting historyczny), w którym dość typowa osoba aseksualna/aromantyczna nalega na nie, bo przyda się jej rodowi. Stanowi to całkiem ciekawy przykład poświęcenia się dla rodziny, a jednocześnie sposób pokazania jak ważne w tym settingu są układy.
Podsumowanie, czyli jak radzić sobie z niekochającymi złoczyńcami
Zaraz będzie koniec, a więc czas, abym wszystko, co tu opisałem, podsumował. Zacznijmy może od powtórzenia jeszcze raz, że nie każdy złoczyńca musi być aromantyczny, nawet jeśli ma się wydawać całkowicie niezdolny do ludzkich uczuć. Z kolei osoby aseksualne i aromantyczne nie muszą być koniecznie złoczyńcami, bo jedyna różnica między nimi, a całą resztą, to brak zainteresowania związkami. I to w wielkim uproszczeniu, bo sprawa jest całkiem skomplikowana i zainteresowanie to może występować.
Niemniej, złoczyńca, który ukazuje to, jak bardzo jest zły, poprzez odrzucanie wartości, jaką jest miłość, nie tylko ta romantyczna, nie musi być złym rozwiązaniem. Warto wtedy jednak się zastanowić, czemu się tak dzieje: czy rzeczywiście jest aseksualny/aromantyczny, a może rzeczywiście woli poświęcić siły na coś innego? A może jednak nie stroni jakoś szczególnie od związków, choć nadal wykonuje plany zdobycia władzy nad światem? A może nie kocha już nikogo, bo został zraniony i w ten sposób uznał miłość za słabość?
Nie zawsze trzeba o tym mówić w dziele, ale warto mieć odpowiedź zaplanowaną.
Poza tym warto zrozumieć to w kontekście grupy docelowej. Dzieci prędzej będą skłonne uwierzyć scenariuszowi, gdzie złoczyńca po prostu odrzuca miłość, bo jest tak bardzo zły. Dorośli mogą wymagać większego wytłumaczenia i niuansów.
Mimo wszystko jednak brak pociągu seksualnego może dać złoczyńcy pewną granicę, której nie będzie przekraczać, nie dlatego, że ma standardy, a dlatego, że go to nie interesuje. Jeśli tworzymy zło wcielone, czemu niby miałoby się wstrzymywać przed "zabawą bez obupólnej zgody"? Jeśli złol nie ma pociągu seksualnego, istnieje wytłumaczenie, czemu nie dokonuje "takich" zbrodni, które nie wynika z tego, że jest zły, ale nie aż tak. A uwierzcie, czasami chce się mieć zło wcielone jako wroga w nieco doroślejszej historii, które jednak nie wymaga oceny PEGI 18.
Ale nie popadajmy ze skrajności w skrajność: są złoczyńcy motywowani przez swoją żądzę, nawet w dziełach dla dzieci (Frollo). Do tego nie każdy złoczyńca musi być złem wcielonym, zaliczając siedem śmiertelnych grzechów jakby to była lista codziennych zakupów. Niektórzy mogą stać za masowymi ludobójstwami, ale nie próbować wyżywać się na kimś w "ten sposób".
Do tego należy zauważyć, że związki czasami wcale nie wpływają pozytywnie na imidź złoczyńcy. Mogą nadal być źli i mieć małżonków, dzieci itd. Czasami nawet ich zło jest widoczne bardziej właśnie ze względu na to, jak traktują oni swoich najbliższych.
I myślę, że to było na tyle. Mam nadzieję, że nie przytłoczyłem was swoimi przemyśleniami i zrozumieliście, co miałem na myśli.
Jeśli się wam to podobało, zostawcie komentarz i udostępnijcie tego posta, by mój blog się rozwijał.
Komentarze
Prześlij komentarz