Alicja, karty i zabójcze gry - "Alice in Borderland"

 Ohayo, a może Kyoto!
Witam was na moim blogu, w Nowym już Roku!
Miejmy nadzieję, że ten rok, będzie lepszy od poprzedniego, a w szczególności, że będziecie mogli czytać mojego bloga jeszcze częściej, bo nie opanuje mnie żadna choroba zwana lenistwem.
A z czym dziś do was przychodzę? Niedawno recenzowałem dla was netflixowy serial "Sweet Home". Dziś wziąłem się za kolejne dzieło azjatyckiej, tym razem japońskiej sztuki serialotwórczej, "Alice in Borderlands", ekranizację mangi Haro Aso.

Fabuła i postaci

Młody chłopak, Ryohei Arisu, jest typowym graczem, który "w życiu do niczego nie dojdzie". Pewnego dnia razem z dwójką swoich przyjaciół trafia do Borderlands, niezwykłego świata gier i zabaw, spośród których każda z nich może ich zabić. Niestety Arisu i jego przyjaciele, a także mnóstwo innych osób, które również tu trafiły, muszą brać w nich udział, bo dają im one wizę, czas, który mogą tutaj spędzić.
Czemu chcą pozostać w tym świecie? Alternatywą jest śmierć poprzez laser.
Prawie każdy z 8 odcinków pierwszego sezonu jest jedną grą, a każda z nich jest majstersztykiem horroru, która przebija wszelkie pułapki z serii "Piła" swoją ciekawą strukturą. Jak bowiem nazwiecie grę w "Życie lub Śmierć", gdzie zły wybór was zabije? Albo grę w chowanego, gdzie szukający wygrywa, a inni umierają?
Wszystkie gry są podzielone względem trudności (im wyższy numer, tym trudniej) i symbolem z kart, które określają jakiego typu to wyzwanie.
Każda z nich jest genialnie zaprojektowana, niebanalna, ale wciąż logiczna. To również pozwala Arisu być geniuszem w rozgryzaniu tych łamigłówek. bo w końcu jest graczem.
A jeśli zaś chodzi o postaci, z pewnością fani Alicji w Krainie Czarów się nie zawiodą. Mnóstwo jest tutaj nawiązań, zaczynając oczywiście od głównego bohatera, którego nazwisko (a warto pamiętać, że Japończycy mówią do siebie głównie nazwiskami) to japoński zapis "Alice". Mamy również Królika, Kapelusznika i Kota z Cheshire!
Jeśli lubicie ciekawe łamigłówki, japoński styl pisania opowieści i brutalną, często szokującą akcję, z pewnością powinniście obejrzeć tą dramę.

Battle Royale, czyli to, na czym Japończycy się znają

Swego czasu usłyszałem w Internecie, że jest strasznie dużo anime w stylu battle royale.
Jednakże dopiero niedawno dowiedziałem się, skąd się wziął ten gatunek. Battle Royal, czyli gatunek filmowy, kierunek w literaturze i sztuce, który zakłada walkę wielu osób w tym samym czasie, każdy z każdym, pochodzi bowiem z Japonii.
W 1999 roku Koushun Takami napisał książkę pod właśnie tym tytułem, a w następnym roku na jej bazie powstał film. W "Battle Royal" kilkudziesięciu nastolatków trafia na wyspę, by się eksterminować. Jeśli w dwa dni nie pozostanie tylko jeden z nich, wszyscy umrą.
Z tego schematu korzysta wiele serii, w tym "Pamiętnik Przyszłości", "Danganronpa", "Juuni Taisen", "Fate" i "Btoom".
Może "Alice in Borderland" nie jest do końca Battle Royale, ale bywa, że jest bliski tego określenia, gdy w grę wchodzą gry z kartami kier, które opierają swoje działanie na manipulowaniu sercami innych.
Dzisiaj dość krótko! Dajcie znać w komentarzach, jeśli obejrzeliście lub macie zamiar obejrzeć "Alice in Borderland". Napiszcie, czy się wam podobało.
Skomentujcie i udostępnijcie tego posta, aby mój blog mógł się rozwijać.

Komentarze

  1. Z jednej strony jestem naprawdę ciekawa, brzmi to interesująco, ale z drugiej strony mam wrażenie, że może być trochę zbyt..hm... drastyczny jak na mój gust. Ale myślę, że obejrzenie pierwszego odcinka nie zaszkodzi.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty